Soundtracks.pl - Muzyka Filmowa

Szukaj w:  Jak szukać?  



Aby otrzymywać świeże informacje o muzyce filmowej, podaj swój adres e-mail:



Zapisz

Nagroda dla Zbigniewa Preisnera

24 Październik 2005, 14:21

Zbigniew Preisner4 dni temu w ramach festiwalu World Soundtrack Awards odbył się koncert prezentujący twórczość polskich kompozytorów, a Zbigniew Preisner otrzymał nagrodę za całokształt twórczości. Wspomniany koncert był jednym z głównych wydarzeń tegorocznego festiwalu i prezentował twórczość mniej i bardziej znanych polskich kompozytorów, jak: Wojciech Kilar, Michał Lorenc, Jan Kaczmarek, Adam Sławiński, Henryk Kuźniak i wielu innych. W dalszej części znajdziecie dokładny program koncertu.
Obszerny wywiad ze Zbigniewem Preisnerem znajdziecie na stronach Radia PIN.




Polish Film music suite
  • Green Dolphin Street (Victor Saville) Bronislau Kaper
  • Vabank (aka Hit the Bank) Juliusz Machulski Henryk Kuzniak
  • Rosemary`s Baby (R.Polanski) Christopher Komeda
  • The Fearless Vampire Killers (R. Polanski) Christopher Komeda
  • Bram Stoker`s Dracula (FF Coppola) Wojciech Kilar
  • Faraon (Jerzy Kawalerowicz) Adam Walcinski
  • Ziemia Obiecana (aka The promised Land) (Andrzej Wajda) Wojciech Kilar
  • Lalka (aka The Doll) Wojciech Has Wojciech Kilar
  • Polskie Drogi (TV series) Andrzej Kurylewicz
  • Pianista (aka The Pianist) R. Polanski Wojciech Kilar
  • Nic (aka Nothing) Dorota Kedzierzawska) Michal Lorenc
  • Bandyta (aka Brute) (Maciej Dejczer) Michal Lorenc
  • Krew I wino (aka Blood & Wine) Bob Rafelson Michal Lorenc
  • Unfaithfull (Adrian Lyne) Jan A.P. Kaczmarek
  • Portrait of a Lady (Jane Campion) Wojciech Kilar
  • Pornografia (Jan Jakud Kolski) winner Ghent competition 2003 Zygmunt Konieczny
  • Smuga Cienia (aka The Shadow Line) (Andrzej Wajda) Wojciech Kilar
  • Chlopi (aka The peasants) (Jan Rybkowski) Adam Slawinski
  • Pan Tadeusz (Andrzej Wajda) Wojciech Kilar
  • Noce I dnie (aka Nights & Days) (Jerzy Antczak) Waldemar Kazanecki
  • Ogniem I mieczem (aka with Fire & Sword) (J. Hoffman) Krzesimir Debski
  • Quo Vadis (Jerzy Kawalerowicz) Jan A.P. Kaczmarek
  • Finding Neverland (Mark Forster) Jan A.P. Kaczmarek
Tribute Zbigniew Preisner
  • 10 Easy Pieces for Piano
  • People's Century (BBC TV series)
  • Damage (Louis Malle)
  • Eminent Domain (John Irvin)
  • It's All About Love (Thomas Vinterberg)
    • "Fields of Death"
    • "Ira dei chaos mundi"
  • Nymph (Decalogue IX) (Krzysztof Kieslowski)
  • A Short Film about Love (Decalogue VI) (Krzysztof Kieslowski)
  • Marionnettes (Double life of Veronique) (Krzysztof Kieslowski)
  • Concert (Double life of Veronique) (Krzysztof Kieslowski)
  • Tango (Three colours - White) (Krzysztof Kieslowski)
  • Bolero (Three colours - Red) (Krzysztof Kieslowski)
  • Song for the Unification of Europe (Three colours - Blue) (Krzysztof Kieslowski)
  • Lacrimosa - Day of tears - (Life, Requiem for My Friend )



Łukasz Waligórski:

Że też w Polsce takiego koncertu nie zrobili... ;)

Neimoidian:

Coś pięknego... Bardzo miło, że taki renomowany festiwal (choć o nim pewnie nikt niezainteresowany muzyką filmową nie słyszał, ale cóż) docenia Polaków i promuje twórczość naszych autorów- ze szczególnym wskazaniem dzieł do polskich filmów, nie znanych za pewne szerzej za granicą.

Babuch:

Smutny pozostaje jeden zasadniczy fakt. Festiwal odbył się na zachodzie, a nie u nas. Wniosek z tego płynie prosty- tam można bezproblemowo sprzedać polską muzykę filmową, muzykę która w naszym kraju wciąż nie cieszy się należytym szacunkiem. Zaraz ktoś mi powie, że to nie prawda, że portale promują naszych twórców (także poprzez wywiady, relacje z koncertów) etc, że odbywają się koncerty... Nie zaprzeczę że dziś sytuacja wygląda znacznie lepiej niż choćby 2 lata temu, gdy o takim Kaczmarku nie słyszeli nawet wytrawni fani muzyki filmowej. Chodzi mi jednak o to, że ten boom medialny jest nieco sztuczny. Nikt z redaktorów nie przyzna się otwarcie (byłoby to nie poprawne politycznie), że rodzimą muzykę traktuje jako coś gorszego, jako taki lumpex (wierzcie mi że są tacy!!!). Także czytelnicy jakby niezbyt cenią dokonania Polaków (wystarczy spojrzeć na ilość komentarzy pod ścieżkami naszych twórców- oczywiście zdarzają się wyjątki ?Bandyta?- ilość która blednie zupełnie przy jakimkolwiek hollywoodzkim ilustracyjnym kiczu). Także koncerty są bardzo często finansową klapą (odstraszają ceny biletów, ale także mała popularność gatunku). Pytanie które chciałbym zadać jest następujące: Czy rzeczywiście wszystko zależy od promocji? A może wpływ na to ma nasza coraz bardziej kosmopolityczna (przynajmniej wśród osób młodych- a takie słuchają soundtracków) mentalność. Coś mi się wydaję że wina nie leży jedynie po stronie kasy, ale także tkwi w naszych umysłach. Tak panowie, coś mi śmierdzi że gdzieś podświadomie ludzie wstydzą się być Polakami (w sumie nić dziwnego biorąc pod uwagę wyniki ostatnich wyborów w których wygrywają populiści pokroju Leppera i Kaczyńskiego). Ten wstyd nie tylko objawia się odcinaniem od polityki, ale także odcinaniem się od korzeni i tradycji (które wielu wydają się jedynie balastem trzymającym nas w ciemnogrodzie). Sądzę że można być liberałem i patriotą (oczywiście w dobrym tego słowa znaczeniu). Marzę tak sobie, że fajnie by było gdyby ludzie potrafili docenić także to wielkie bogactwo muzyki filmowej, jakie mamy w naszym kraju, bogactwo które cenią wszyscy, tylko nie my. Już najwyższy czas to zmienić. I tym optymistycznym akcentem kończę ten nieco przydługi, aczkolwiek ważny komentarz.

Olek Dębicz:

Wreszcie ktoś odważył się to powiedzieć. Zgadzam się z Łukaszem.

Łukasz Waligórski:

Nawiązując do słów Łukasza to przyłączam się do niezadowolenia z wyboru Lecha Kaczyńskiego na prezydenta i piszę to zupełnie otwarcie z całkowitą odpowiedzialnością. Całkowicie świadom programów wyborczych wszystkich partii jestem także niezadowolony ze zwycięstwa PiS. Po raz kolejny okazało się pieniądze i reklama rządzą światem. Tego zresztą brakuje muzyce filmowej. Brakuje reklamy i pieniędzy, które trzeba by zainwestować w wydawanie płyt, organizowanie koncertów i promocję muzyki filmowej w mediach i prasie. Dopóki takie gazety jak Film czy Cinema nie przestaną w działach o muzyce pisać o jakichś dziwnych składankach typu Bravo Hits, to muzyka filmowa nie stanie się bardziej popularna niż do tej pory. Żeby ludzie coś polubili najpierw trzeba im to pokazać. Przecież żaden pospolity zjadacz chleba w kinie nie słyszy muzyki chyba, że jest naprawdę dobra, albo są to po prostu piosenki. O filmach telewizyjnych i zagłuszających wszystko lektorach nie ma już nawet co wspominać. Jeśli chodzi o polską muzykę filmową (lub polskich kompozytorów) to szczerze nie jestem pewien czy jest ona aż tak wspaniała... Tak, tak wiem - przecież wszędzie się podkreśla, że polscy kompozytorzy robią najlepszą muzykę. Tylko gdzie ona jest? Niech ktoś wymieni chociaż 10 polskich filmów z których muzyka miałaby szansę być wydana na świecie w nakładzie 200 000 płyt, tylko ze względu na swoje walory muzyczne? Polska szkoła muzyki filmowej to kompletny brak świadomości kompozytora że jego muzyka mogłaby być odrzucona. Dopiero kiedy taki twórca zetknie się z zachodnim modelem pracy nad filmem to wtedy pojawiają się prawdziwe dzieła... Ja uważam, że polscy kompozytorzy są naprawdę zdolni ale ich najlepsze sukcesy są dopiero przed nami. Dopóki w polskim kinie coś się nie zmieni i dopóki nawet Ci najlepsi kompozytorzy nie będą musieli się bać o swoje stołki, dopóty polska muzyka filmowa nie zacznie być na tyle dobra, że znajdzie zainteresowanie także poza naszym kręgiem.

Łukasz Waligórski:

Aha i jeszcze jedno. Autor muzyki do Faraona to Adam Walaciński a nie Walciński. Nawet organizatorzy koncertu źle to podali na swojej stronie...:-)

Łukasz Remiś:

Oj Łukasz, myślę, że się bardzo mylisz! Proszę bardzo, o to tytuły, które bezproblemu poradziłyby sobie na rynku światowym ze względu na swoją jakość: Pan Tadeusz, Bandyta, Nic, Przedwiośnie, Psy, Psy 2, Ogniem i Mieczem, Człowiek z Żelaza... i jeszcze trochę by się tego znalazło, gdym się bardziej zastanowił. Bez wątpienia są to tytuły bardziej wartościowe niż takie "hity" jak: Skeleton Key, Assault On Precinct 13, The Grudge czy The Forgotten, które zostały wydane tylko i wyłącznie ze względu na nazwisko autora, bo z pewnością nie dzięki walorom muzyczym.

Łukasz Waligórski:

Może faktycznie przesadzam, ale nawet gdybyś znalazł te 10 tytułów to oznaczały by one najwyżej 5 nazwisk polskich kompozytorów. Poza tym nie jestem pewien czy poradziły by sobie one na rynku komercyjnym. Polska muzyka i muzyka polskich kompozytorów jest na zachodzie postrzegana jako coś egzotycznego: słowiańska wrażliwość połączona z klasycznym brzmieniem, mająca przeważnie nostalgiczny i ponury klimat jest swego rodzaju alternatywą dla wielkich amerykańskich kompozycji. A jak wiecie, alternatywa nie jest najlepszą drogą do popularności i komercji. Dzieje się tak dlatego że polscy kompozytorzy mają u nas dosłownie za dużo wolności. Pewien dość znany kompozytor powiedział mi nawet kiedyś, że w czasach komuny kompozytor filmowy był jak taka "święta krowa", która robiła w filmie co chciała, a i tak nikt nie mógł jej zwolnić - to dosłowny cytat! Obecnie trochę się w tej materii zmieniło ale dopóki nie zmieni się system pracy nad filmem w Polsce doputy nie będą powstawać naprawdę dobre, może i komercyjne ścieżki dźwiękowe. Zauważcie, że w ostatnich 10 latach tak naprawdę nie powstała niemal żadna naprawdę wybitna ścieżka dźwiękowa do polskiego filmu. A to dlatego, że do dobrej muzyki potrzebny jest dobry film. Bez tego nikt postronny w Polsce nie zainteresuje się muzyką filmową. Ja ciągle czekam na naprawdę dobrą ścieżkę dźwiękową polskiego kompozytora do polskiego filmu. Mam nadzieję, że usłyszę ją w przyszłym roku...

Łukasz Remiś:

"w ostatnich 10 latach tak naprawdę nie powstała niemal żadna naprawdę wybitna ścieżka dźwiękowa" - oj Łukasz, zaczynam podejrzewać, że ty w ogóle nie słuchasz polskiej muzyki filmowej. Aby obalić twoje stwierdzenie, podam tylko dwa tytuły: Bandyta oraz Ogniem i Mieczem. Mówisz, że polska muzyka nie jest wybitna, a w dodatku, że nie jest też komercyjna - więc jaka jest? Nijaka? Jeśli dobrze pamiętam, to ta pierwsza płyta sprzedała się w nakładzie ponad 60tys szt, a druga, ponad 100tys - i to tylko w Polsce. Sądzę, że podane przez mnie wcześniej tytuły znakomicie poradziłyby sobie na rynku światowym - przykładem może być chociażby Pan Tadeusz. Nieliczni zagraniczni recenzenci, którze mieli okazję tę płytę przesłuchać bardzo ją chwalą. Poza tym ja nie widzę, potrzeby zmieniania stylu pracy polskich kompozytorów. Co z tego, że będą pisać muzykę w dwa tygodnie, obstawieni sztabem orkiestratorów, skoro najczęściej może to być muzyka do telenowel. Niestety polskie kino to nie Hollywood. Nasze filmy są skromne, często kameralne... o ile w ogóle są.

Adam Krysiński:

Ja też nie rozumiem tych słów kolegi Ł.Waligórskiego. Z tymi 10 latami to nie trafiłeś raczej. I śmiem twierdzić, jak Łukasz Remiś, że maluuutko słuchasz naszej rodzimej muzy filmowej (no chyba że miało być od 1 roku i Ci się wcisnęło zero na końcu). Przecież do listy Łukasza Remisia można jeszcze spokojnie dodać choćby parę Lorenców, nie wspominając o pojedyńczych scorach innych kompozytorów (zaznaczam że wogóle pomijam tu fakt ścieżek dźwiękowych niewydanych - jak choćby bardzo dobra i nagrodzona partytura z "Pornografii" autorstwa Koniecznego)...

Łukasz Waligórski:

Podkreślam, że cały czas chodzi mi o polskie filmy więc nie wiem dlaczego przytaczasz "Bandytę"? Zaznaczmy, że polska muzyka filmowa ta taka, która powstaje w Polsce do polskich filmów i jest komponowana przez polskich kompozytorów. Jeśli przyjmiesz te kryteria to okaże się, że w Polsce nie da się zrobić naprawdę dobrej ścieżki dźwiekowej, albo nie wszystkich na to stać. Mamy zaledwie jedną orkiestrę potrafiąca nagrywać z klikiem i jest to Polska Orkiestra Radiowa. Jeśli chodzi o to czy słucham naszej muzyki filmowej to ja zapytam ile jej tak naprawdę zostało wydanej? 20 płyt przez 10 lat? Wątpię. Zmuszasz mnie żebym odniósł się do konkretnych przykładów jak "ogniem i Mieczem". Krzesimir Dębski jest naprawdę świetnym kompozytorem. Wszystko do robi ma wzięcie - czy to będzie piosenka, muzyka do serialu czy filmowa. Tyle że takich wybitnych kompozytorów, na których można liczyć jest dosłownie kilku: Lorenc, Kilar, Dębski a reszta sławnych nazwisk jak Kaczmarek czy Preisner wyjechała za granicę. A gdzie są młodzi twórcy? Obecny rynek jest tak silnie oparty na znajomościach i zależnościach, że młody kompozytor musi się nieżle rozpychać łokciami żeby dostać choć jeden odcinek serialu czy zwykłą reklamę. Jestem pełen nadzieji, że złota era polskiej muzyki filmowej jest dopiero przed nami. Być moze jeszcze przyjdzie nam poczekać aż twórcy filmowi i wytwórnie płytowe zaczną myśleć o muzyce filmowej jako o sposobie promocji filmu a nie tylko jako o sposobie na zarobek. Jeśli chodzi o mnie to zamiast ciągle patrzeć w przeszłość i zachwycać się ścieżkami sprzed kilkudziesiąciu lat wolę wierzyć, że polski rynek może mnie jeszcze czyms zaskoczyć niz tylko niewydawaniem muzyki do takich filmów jak "Persona non grata", "Komornik", "Ono", "Pornografia", "Mistrz" i jeszcze wielu innych istotnych tytułów.

Łukasz Remiś:

Łukasz wydaje mi się, że zaczynasz mieszać tematy. Co mają do jakości polskiej muzyki wydania płytowe czy młodzi twórcy. Wydań nie ma z prostej przyczyny - bo mał kto w Polsce kupuje muzykę filmową (nawet ci "wielcy" fani muzyki filmowej zwyczajnie olewają polskie wydania). A co do młodych twórców - niestety polski rynek filmowy jest za mały nawet dla tych starych wyjadaczy (Kilar, Lorenc, Dębski), i dlatego często wyjeżdżają za granicę. Bo tych 3 czy 4 filmów, które się u nas rocznie robi, raczej za "rynek filmowy" uznać nie można. Tym bardziej brak miejsca dla nowych kompozytorów, że połowa ostatnio powstających filmów zostaje "okraszona" jakimiś hip-hopowymi popierdółkami, zamiast rzeczywistej muzyki filmowej. A na to nie pomoże zmiana stylu pracy kompozytorów - to jest wina "głuchych" reżyserów. A Bandyta to jest film polski, tyle, że z udziałem producentów zagranicznych - i chwała im za to.

Łukasz Waligórski:

A może jest jednak na odwrót? Może polska muzyka nie jest kupowana, bo jej po prosu nie ma? Sam napisałeś że "Ogniem I Mieczem" sprzedało się w nakładzie 100 000 płyt. Nie możesz więc powiedzieć, że muzyka filmowa w Polsce nie jest wydawana, bo z góry wiadomo, że nikt jej nie kupi. To, że nikt jej nie kupuje wynika z tego, że jej po prostu nie ma na sklepowych półkach. A jeśli juz coś się pojawia to jakieś dziwne składanki w stylu "Muzyka z moich seriali". Ja takich składanek nie mam zamiaru kupować. Co do "zmieniania stylu pracy kompozytorów" to chyba mnie źle zrozumiałeś. To nie kompozytorzy powinny zmieniać swój styl pracy, ale to cały system pracy nad filmem powinien się w Polsce zmienić. Taka zmiana powinna także objąć oczywiście kompozytorów ale nie od stony ich warsztatu ale wymagań względem nich. Filmy polskie to przeważnie bardzo ambitne projekty, którym brakuje ostatecznych mistrzowskich szlifów i odpowiedniego rzemiosła. Brak dyscypliny i odpowiedniego modelu pracy sprawia, że czasami muzyka nie pasuje do filmu i powstają właśnie takie hip-hopowe soundtracki (a szczególnie jeden, o którym pewnie myślimy obaj). Jeśli to się poprawi to filmy będą lepsze i będzie ich więcej. Ja dużą szansę widzę w Instytucie Rozbitek. Może trochę nadwyrost ale to jak na razie jedyna perspektywa na poprawę sytuacji. Myślę jest to temat na długą dyskusję i pewnie od Ciebie Łukasz, jako od wydawcy muzyki filmowej mógłbym się sporo dowiedzieć. Ale może najlepiej zakończyć tą dyskusję, bo to temat w którym każdy z nas ma własne zdanie, które może się co po niektórym nie spodobać a nawet obrazić...

Łukasz Remiś:

Gdyby polskie filmy były produkowane bardziej w stylu hollywoodzkim, to pewnie mielibyśmy więcej dobrych filmów rozrywkowych. Ale takie "menadżerskie" nastawienie na tworzenie filmu, niestety najczęściej "zabija" filmy ambitne. Co do sprzedaży płyt - wydaje mi się, że "Ogniem i Mieczem" nie sprzedał się wyłącznie ze względu na muzykę, ale też w dużej mierze dzięki dobrej promocji filmu. To samo jest na zachodzie - większa część nakładów płyt z muzyką z takich filmów jak "Władca Pierścieni" czy "Gwiezdne Wojny" sprzedaje się dzięki dobremu marketingowi filmu. W Polsce tego brakuje, dlatego muzyka filmowa to dział zupełnie niszowy i wydawcy nie chcą ryzykować swoich pieniędzy. Dodatkowo często jest to właśnie muzyka z filmów "ambitnych", i bywa nie łatwa w odbiorze, a to z pewnością nie przekłada się na jej masową popularność. Na zakończenie naszego "sporu" ;-) jeszcze raz podtrzymam moje zdanie, że polska muzyka filmowa jest często wybitna. Mogę się jednak zgodzić, że w polskim kinie przydało by się więcej filmów rozrywkowych, tworzonych wg zachodniego stylu pracy... i nie mam tu na myśli kolejnych durnych komedyjek.

Wincent:

W sprawie młodych twórców, to jest tragedia. Bo oni są, choćby tu na forum. Ale nikt ich nie chce promować. Nikt nie chce pokazać ich muzyki szerszej publiczności. A zrobić rozeznanie wybrać 10 najlepszych z forum i wrzucić ich na pierwszą stronę soundtracks.pl i innych portali. Może wtedy coś się ruszy. Może warto zadziałać w tym kierunku, a nie spierać się kto ma rację i kto jest winny.


Soundtracks.pl

© 2002-2025 Soundtracks.pl - muzyka filmowa.
Wydawca: Bezczelnie Perfekcyjni