250 rocznica urodzin Mozarta27 Styczeń 2006, 12:27 Dziś cały muzyczny świat obchodzi 250 rocznicę urodzin jednego z największych kompozytorów wszechczasów - Wolfganga Amadeusza Mozarta. Z tej okazji pragniemy wszystkich zachęcić do odświeżenia sobie jego twórczości. Warto pamiętać, że wielu kompozytorów muzyki filmowej czerpało inspiracje z utworów wielkiego Austriaka, a w szczególności Hans Zimmer.
Rafalski: | Przepraszamy za błędy, mamy dziś niewyspanego redaktora :P | | natalia: | Zimmer cały czas czerpie... Hans cytował Mozarta w wielu swoich dziełach, a ostatnio "mozartowska" harmonia pobrzmiewała w "Batman Begins". Cytowanie i zapożyczanie elementów instrumentacyjnych wśród kompozytorów w Stanach jest bardzo popularne. Przecież "The Battle" z "Gladiatora", to "Mars: The bringer of War" Gustava Holsta, a jeden z tematów z "The Peacemaker", to jeden z tematów z symfonii Mahlera. Goldenthal przyznaje się do fascynacji muzyką polskiej awangardy (Pendereckiego, Bairda, Lutosławskiego, Góreckiego), a spora część instrumentacji Johna Williamsa opiera się na dokonaniach Gustava Holsta (The Planets) i Voughana Williamsa (Symfonie). Ale z pewnej strony to dobrze - lepiej mieć aspiracje i chcieć pisać jak Mozart, czy Holst (ja wolę tego drugiego), niż chcieć pisać jak Trevor Rabin ;-) Pozdrawiam wszystkich! | | Olek Dębicz: | Właśnie. Jedną z największych zalet muzyki filmowej jest to, że kompozytorzy bez kompleksów mogą pisać w stylach z wcześniejszych epok, albo zapożyczać rozwiązania innych kompozytorów. We współczesnej muzyce poważnej artyści głównie zastanawiają się nad tym, żeby nikogo nie kopiować, żeby być oryginalnym. To do niczego nie prowadzi. Efekty słychać - obecnie mamy do czynienia z eksperymentami, których prawdopodobnie nikt nie będzie powielać. Szkoda, że taką mamy teraz awangardę. | | Marcin: | Mozart to mój ulubiony kompozytor. Cenię go za niesamowitą siłe wyrazu, lekkość i szyderstwo. I chociaż kopiował się nie mniej niż Horner i tak zasłużył na miano kompozytora wszechczasów. Rzeczywiście podobieństwo u Zimmera jest chyba najbardziej widoczne ale inni twórcy też smiało sięgają do twórczości Wolfgana. I trudno im się dziwić, stworzył tak wiele ciekawych linii melodycznych, że trudno byłoby nawet najmniej zorientowanemu nie zawiesić ucha ;-) | | natalia: | Nie zgodzę się, z Panem, Panie Olku. Czasy awangardy odeszły w juz w latach 70-tych, to co teraz prezentują kompozytorzy usiłujący pozowac na awangardzistów, to tylko marne naśladownictwo tego, co już było. I jeszcze jedna BARDZO ważna rzecz - prosze zwrócić uwagę, że większość kompozytorów wyprzedzających swój czas zawsze była krytykowana. Bach często spotykał się z opiniami, ze pisze muzykę nieprzystępną, Beethoven pisał "nieprzyzwoicie", Wagnera tez krytykowali za pompatyczność, a gdyby nie ta pompatyczność, to nie byłoby do dziś tak wielkich i cudownie brzmiących obsad z blachą w roli głównej. Rozumiem, ze pewne eksperymenty są nie do zniesienia dla słuchacza, ale gdyby ludzie przestali poszukiwac, świat utknąłby w jednym miejscu i muzyka także. Na tym polega rozwój Panie Olku, bez względu czy odpowiada to naszym gustom, czy nie, należy prace tych ludzi szanować. I pragnę zwrócić Pana uwagę na fakt, iż muzyka filmowa to nie jest zaden gatunek. Jest to dziedzina całkiem nowa, mająca około 100 lat (chyba) i nie jest to dziedzina rozwojowa. Kompozytorzy głównie kopiują dokonania kolegów ze swaita muzyki poważnej, biorąc to, co im w danej chwili potrzebne. Nas - słuchaczy to cieszy, bo dobrze się słucha tej muzyki, ale jej wartość artystyczna jest o wiele niższa, niż muzyki oryginalnej. Poza tym jest to tylko i wyłącznie muzyka użytkowa. Nie chcę wyjść na osobę krytykującą muzykę filmową, bo ja ją bardzo lubię, ale trzeba umieć docenić rolę jaką pełnią kompozytorzy muzyki poważnej od których tak naprawdę to wszystko wychodzi, a potem jest przetwarzane przez ich filmowych kolegów. Pozdrawiam! | | Olek Dębicz: | Całkowicie się z Panią zgadzam. Chyba mnie Pani źle zrozumiała, bo jestem daleki od głoszenia, że muzyka filmowa jest bardziej wartościowa niż poważna :). Sam wykonuję muzykę poważną i dużo jej słucham. Ubóstwiam wręcz Jana Sebastiana Bacha. Chodzi mi tylko o to, że w muzyce WSPÓŁCZESNEJ dąży się głównie do oryginalności, przez co zatracany jest podstawowy sens muzyki. Na przykład słyszałem utwór skomponowany na bazie ułożenia słojów kawałka drewna, czy układu kabli w transformatorze - to były jakieś piski, zgrzyty itp. Trzeba pamiętać, że większość utworów Bacha, Mozarta czy Beethovena to była właśnie muzyka użytkowa, komponowana na zamówienie dworów, kościołów itp. A kompozytorzy muzyki filmowej są angażowani przez reżyserów. P.S. proszę wybaczyć za formę wypowiedzi, ale się śpieszę :) | | natalia: | Użytkowa tak, ale pełniła rolę pierwszoplanową, a w filmie niestety muzyka pełni rolę podrzędną i jest niestety zależna od obrazu, na czym niestety cierpi. Często jest tak, że utwór pięknie zaczyna się rozwijać i nagle się kończy, bo całość trwa 1:11, albo krócej. Pan Wojciech Kilar, który jest znakomitym kompozytorem zarówno muzyki poważnej jak i filmowej porównuje swoją role w filmach do roli tapeciarza, który ma tylko dom ładnie wykończyć i coś w tym twierdzeniu jest. Zresztą większość kompozytorów z wykształceniem woli pisać muzyke poważną, bo wtedy właśnie są "architektami" swojego dzieła i moga decydować o wszystkim. Wiem, co piszę, choć sama nie komponuję, to znam kilku wspaniałych młodych kompozytorów i znam też ich opinie i proces twóczy "od kuchni". Abstrachujac już zupełnie od wątku Mozartowskiego, to włąśnie naszła mnie taka refleksja: słucham właśnie "Iwana Gróźnego" Prokofieva, gdzie muzyka też musi współgrać z pozostałymi elementami i momentami jest bardzo ilustracyjna, ale cały czas musi być na najwyższym poziomie, a z soundtrackmai bywa różnie - w filmie jest 120 minut muzyki z czego do słuchania nadaje sie 30-40. A na zakończenie dodam, że na szczęscie nie wszyscy młodzi kompozytorzy piszą muzyke "na kapanie wody", "wirujacy głośnik" czy jak Pan wspominał o słojach i kablach:-) Wystarczy się rozejrzeć w sieci, troszke poszukać i można znaleźć muzykę swoich równieśników piszących na bardzo wysokim poziomie... Nie wypada mi tutaj reklamować ich stron, dlatego nie podaję adresów, ale zapewniam, że w Polsce jest wielu kompozytorów, głównie młodych, którzy piszą muzykę tak wspaniałą, ze aż wstyd, ze promuje się pewne nazwiska, których się nie powinno promować, ale jak wspominałam - bez nazwisk ;) Pozdrawiam serdecznie! | | Marecki: | Wtrącjąc swoje pięc groszy do tej fascynującej dysputy, pragnąłbym zauważyć na pewien dość istotny aspekt sprawy, a mianowicie na trudność porównania muzyki poważnej z muzyką filmową wynikąjącą z różnicy czasu trwania, dokonań, złożności itp.
Muzyke filmową, jako dość młody gatunek ciężko stawiać na przeciwko muzyki klasycznej, która przez tyle setek lat przyjmowała najróżniejsze formy, nie wspominając o jej współczesnej rozpiętości. Używając podstawowego kryterium podziału na muzykę rozrywkową,a więć służącą zabawie i muzykę klasyczną, o poważniejszym przeznaczeniu (obrzędy, liturgie etc.), muzyce filmowej jest zdecydowanie bliżej do drugiej grupy. Zresztą w muzyce poważnej sensu stricto, zdarzają się bardzo często sytuację, w której nie zajmuje ona pierwszoplanowej roli, jak to stwierdziła wyżej pani Natalia. Dla przykładu mogę podać choćby forme muzyki klasycznej średniowiecznej - chorał gregoriański.Podstawowe znaczenie w chorale gregoriańskim miał tekst składajacy się z fragmentów Pisam Św.. Muzyka miała pomagać tylko zrozumieniu tekstu. Jednak tego typu dzieła fascynują ludzi na całym świecie, i to nawet, a może przede wszystkim dzieła, w kótrych mamy do czynienia z łaciną.Podobnie przy muzyce filmowej. Powstały partytury, które mogą z łatwością oderwać się od obrazu i istnieć samodzielnie, ciesząc ucho wielu ludzi i świadcząc jednocześnie o geniuszu ich twórcy. | | Kawa: | Witam. Chciałbym zamienić kilka zdań z Panią Natalią. Czy jest jakaś sposobność aby dostać maila tej Pani? | |
|