Soundtracks.pl - Muzyka Filmowa

Szukaj w:  Jak szukać?  



Aby otrzymywać świeże informacje o muzyce filmowej, podaj swój adres e-mail:



Zapisz

Przyznano Oscary!

26 Luty 2007, 06:25

Tak jak wielu przewidywało, Oscara za najlepszą muzykę zdobył Gustavo Santaolalla, autor, czy raczej współautor ilustracji filmu Babel. To już druga z rzędu statuetka dla Argentyńczyka, bo przypomnijmy, w zeszłym roku zdobył ją za Tajemnicę Brokeback Mountain. Sporym zaskoczeniem jest uhonorowanie Oscarem Melissy Etheridge, jako autorki najlepszej piosenki - I Need to Wake Up z Niewygodnej Prawdy. Podczas ceremonii nie obyło się bez niespodzianek. Zatriumfowała Infiltracja Martina Scorsese, która zdobyła Oscary za najlepszy montaż,  scenariusz adaptowany, reżyserię i najlepszy film.




Oscar dla Santaolalli nie dziwi. Wiadomo, że Akademia Filmowa ocenia przede wszystkim znaczenie muzyki w filmie, a ta w Babelu, choć skromna, odegrała bardzo istotną rolę i potrafiła zaintrygować widza. Oczywiście Akademicy powinni byli brać pod uwagę to, jak niewielki wkład w kształt ścieżki dźwiękowej obrazu Alejandro Gonzaleza Inarritu miał nagrodzony Argentyńczyk. Ale wiadomo, że oscarowe gremium (w tym roku 5,8tys. członków.) nigdy nie słynęło ze skrupulatności. Przypomnijmy, że o Oscara w kategorii ?Best Score? ubiegali się jeszcze: Thomas Newman (Dobry Niemiec), Philip Glass (Notatki o skandalu), Javier Navarette (Labirynt Fauna) oraz Alexandre Desplat (Królowa).

Szokiem było dla mnie natomiast przyznanie Oscara Melissie Etheridge, twórczyni moim zdaniem najgorszej piosenki ze wszystkich nominowanych. Żałosny, banalny kawałek, jakich pełno w komercyjnych radiach pokonał o niebo lepsze utwory z musicalu Dreamgirls. Absolutne nieporozumienie. Zachęcam do przeczytania artykułu o nominowanych piosenkach, napisanego przez Rafała Mrozowskiego.

Z rąk Clinta Eastwooda honorowego Oscara za całokształt twórczości odebrał Ennio Morricone. Wcześniej temat z Dawno temu w Ameryce wyśpiewała Celine Dion. Kompozytor nie krył wzruszenia.

Aleksander Dębicz


Olek Dębicz:

A tutaj chciałbym jeszcze coś dodać na temat nagrodzonych w kategoriach niemuzycznych. Za największą niesprawiedliwość uważam obsypanie najważniejszymi nagrodami Infiltracji. Filmu w gruncie rzeczy dość przeciętnego, nie wnoszącego nic nowego do kina. Liczyłem na to, że wygra znakomita Królowa - na szczęście zwyciężyła jej odtwórczyni, fenomenalna Helen Mirren. Cieszy mnie natomiast Oscar dla fantastycznej animacji Happy Feet, którą uważam za zdecydowanie lepszą od Aut (pod każdym względem).

Adam Krysiński:

Hmm... Tymon nieźle pojechał Enniowi po bandzie ;-)

Neimoidian:

:/ :( ;( ;O....

Rafalski:

no i shaiman na fortepianie i jego song wykonywany przez jacka Blacka i Willa Farella :) widać tym razem go nie ocenzurowali ;) Ogólnie ceremonia nudna, strasznie nudna przypominająca hymn na czesc Ala Gore. Tradycyjna porażka w kategoriach muzycznych.

nez:

Żenada...

Damian Sołtysik:

Ale sr... Teraz ten chłopina ma na koncie więcej Oskarów niż Jerry Goldsmith, Alex North czy Georges Delerue. Jak dla mnie Oskar w kategorii Best Score całkowicie się już zdeprecjonował. To już tylko nagroda pocieszenia dla filmów, które nie dostały Oscara w innych, najbardziej prestiżowych kategoriach.

Pokemon:

Po pierwsze: eksperyment TVP z obsadą "specjalistów"- żenujące, uświadomiłem sobie jak bardzo nie lubię Tymańskiego, jego koledzy też zaprezentowali sobą szczyty "obycia" ( po co brać ludzi, którzy nie są w stanie nic powiedzieć?). Po drugie: jeżeli w przyszłym roku Oscara za muzykę będzie wręczać jakaś latynoska to wiadomo kto go dostanie:/. Po trzecie: wszystkie piosenki nominowane były fatalne, dreamgirls to przecie zwyczajny czarny pop jakiego pełno i jakim osobiście "wymiotam", a piosenka co Oscara dostała jeszcze gorsza od dreamgirlsowskich "zawyjasów", zwyczajnie koszmarna. Po czwarte: wreszcie Scorsese za reżyserie i niekoniecznie Departed za najlepszy film ( no cóż, oryginał jednak lepszy... a ktoś zwrócił uwagę na wpadkę spikerki, chyba przy oscarze za scenariusz adaptowany wspomniała o japońskim oryginale?;D). W każdym razie kolejna żenująca impreza przeszła do historii... czemu ja to co roku oglądam?;D

Nei:

Tyle nażekania i po co ? Ja tego już od lat nie oglądam. Nie prościej? Chyba, że tu tacy typowi Polaczkowie zaglądają co to sobie ponażekać lubią...

Minister Zdrowia:

Tym razem polskie studio było REWELACYJNE. Konkretna ekipa z ciętymi tekstami plus inteligentny humor. Tymanski jak zwykle trzyma poziom i pokazuje spontan ktorego inni nigdy by nie okazalo. Muzyk niszowy ktory ma naprawde ciekawy dorobek. Gala naprawde udana biorac pod uwage ostatnie lata. Gratulacje! Co do Ennio, gosciu ma wiele genialnych rzeczy w zanadrzu ale ma tez w dorobku kupe kiczowatych i kiepskich momentow.

Wojtek:

Bardzo fajny ten news. Niby nic, a cieszy obiektywizmem. Pozdro

Ludi:

Pojęcia nie mam co było rewelacyjnego w polskim studiu. Trio pseudoznawców, którzy nie oglądali żadnego oscarowego filmu a większość antenowego czasu spędzili na jedzeniu i rzucaniu się popcornem... żenada. Co do samej ceremonii to też słabiutko. Całkowicie niepotrzebne wstawki typu "szanuj zieleń", "stop globalnemu ociepleniu" i cała reklama Gorea plus Infiltracja jako wygrany. W moim odczuciu to film słaby jakich produkuje się naprawdę sporo, a fakt że jest to adaptacja wcale temu filmowi nie pomaga. Z tego wszystkiego jedynie Ellen DeGerenes trzymała klasę i stworzyła świetną atmosferę. Ogólnie cieniutko, a kolejny Oscar dla Santaolalla potwierdza, że nagroda za muzykę to już tylko kwitek i na pewno nie jest przyznawana za to za co być powinna.

Olek Dębicz:

Uważam, że jeśli chodzi o kategorie muzyczne, powinno być osobne jury, składające się nie tylko z filmowców, ale również z muzyków, którzy mogliby odpowiednio wypunktować takie przypadki, jak "Babel", gdzie od razu widać niewielki wkład kompozytora w ścieżkę dźwiękową. Przecież ci wszyscy aktorzy (stanowiący akademicką większość) nie mają pojęcia o muzyce i oceniają bardzo powierzchownie.

Olek Dębicz:

W dzisiejszym "Dzienniku" ukazał się wywiad z tegorocznym zdobywcą honorowego Oscara, Ennio Morricone. Można go przeczytać pod tym adresem.

Tomek:

Olek zauważ że to właśnie to samo "muzyczne" jury, o którym wspominasz, dokonało wyboru Santaolalli nominując go do tej nagrody. To, że dostał Oscara, to tylko wypadkowa tej decyzji. Więc przede wszystkim to do nich powinieneś mieć pretensje ;) Bardziej smutny jednak jest inny trend - "naciągania" reguł oscarowego regulaminu mówiącego o zasadnej oryginalność muzyki, która się pojawia w filmie. Naciąga się tą regułę by sprzyjać (Babel) a w innym przypadku surowo się jej przestrzega (LOTR: Dwie wieże) by rok później znowu ją "nagiąć" do sprzyjających okoliczności (LOTR: Powrót Króla). Tak naprawdę te nagrody "wypracowuje" lobbing, PR i marketing. Dlatego nie warto się nimi w ogóle sugerować a tym bardziej przejmować.

Wojciech Zacharski:

Jedyne co smuci to fakt, iż gala rozdania Oscarów to w głównej mierze pokazanie siebie, nowego image czy nowej kreacji...Chociaż kompozytorzy nie ubiegają się specjalnie o miano tych "gwiazdeczek". To jedyny minus moim zdaniem tej imprezy... Zresztą tak jak wielu innych... nawet polskich. Czysta komercja i pokazanie siebie... Całe szczęście, że wielcy kompozytorzy nie paradują jak te niektóre marne gwiazdy po czerwonym dywanie... tylko zajmują się sztuką.

Rafalski:

a kto słyszał wypowiedz Thomasa Newmana w tym filmie wprowadzającym galę: "Lektor: Czyli przegrał Pan już 8 razy? Newman: Nie, 7, to będzie 8ma przegrana" :)

Adam Krysiński:

Nie mogę się zgodzić ze słowami Olka - "Uważam, że jeśli chodzi o kategorie muzyczne, powinno być osobne jury, składające się nie tylko z filmowców, ale również z muzyków..." Wg mnie, idąc tym tropem tak samo można by powiedzieć o innych kategoriach - choćby np. scenografii (tylko sami wybitni scenografowie czy architekci?) , efektów specjalnych (kto z "dziadków" w Akademii ma jakieś pojęcie o tej kosmicznej technice cyfrowej i nie tylko?), reżyserii (co tam mi będzie jakiś dziennikarzyna oceniał rezyserię - żaden nie zrobi to lepiej niż wybitny rezyser?)... Uważam że to nie ma sensu, bo każda kategoria bez problemu mogła by być oceniana tylko i wyłacznie przez grono osób wybitnie działających w tej właśnie konkretnej dziedzinie/kategorii. Oskary to tylko nagrody przyznawane przez niejednorodne i spore liczbą grono filmowców i nie tylko, zajmujących się różnymi dziedzinami, a nie program naukowy w stylu śp Kwanta... Co do oskara dla Gustawa... Nie ma się co oszukiwać - z tego co czytałem rewelacyjnie muzyka spełnia się w filmie, a o to od zawsze w oskarach muzycznych chodziło - płyty nikogo nie interesują, i niech tak pozostanie. Oskara dla Ennio nie komentuję, choć podobno nie od dziś wiadomo, że Oskar za całokształt dostają przegrani. Czy tak jest w rzeczywistości? Nie mi to oceniać.

Rafalski:

Jeszcze kilka słów apropos komentarza Pokemona na temat "Dreamgirls". Bardzo bym sobie życzył, aby czarny pop stał na tak wysokim poziomie jak aranżacje ze wspomnianego musiacalu. Takiej muzyki nie słyszy się w stacjach radiowych (może poza lukrowaną "Listen"), 30 lat temu tak, ale nie dziś, dlatego nie jest to "zwykły czarny pop do wyrzygania". Gwoli ścisłości, taki typ muzyki nazywamy soul. słychać też tu wyraźnie gospel, momentami rytmiczny funk. Radze posłuchać trochę "popowej" Arethy Franklin lub równie "popowego" Steaviego Wondera ...

Adam:

Mam pytanie cczy ktos ma ten utwor co lecial jak Scorsese szedl po oscara za rezyserie?Mam prosbe ze jak ktos ma to czy mógłby mi wysłać????

Pokemon:

No faktycznie, nie znam się na tego typu muzyce, ale to nie zmienia faktu, że poznać się nie chce. Przy ani jednej piosence nominowanej do Oscara nie chciałbym się zatrzymać ani na sekundę, bo to, że brzmi ona "oldschoolowo" czy, że to jest klasyczne brzmienie, zupełnie nie wpływa na moje postrzeganie tej muzyki- stylistyka z "Dreamgirls" jest dla mnie może nieco, i tylko nieco, bardziej wyrafinowaną formą tego co słyszymy obecnie w radiach i tv. Zwyczajne, niczym nie wybijające się piosenki, które gdyby puścić w radiu, wraz z muzyką nam współczesną, zlały by sie w jedną całość i miało by się co najwyżej wrażenie, że Beyonce nagrała nowy "oldschoolowy" album. Wiem, jestem ignorantem, zwłaszcza, że oceniam po tych krótkich klipach zaprezentowanych podczas gali, ale serio, nie zrobiły one na mnie żadnego wrażenia. Już większe wywarła na mnie oscarowa piosenka, ale to dlatego, że była diablo fatalna i wręcz wstrząsnęła mną swym żenującym poziomem:).

Pokemon:

I jeszcze jedno. Uważam, że nominacje za piosenkę w ogóle powinny zniknąć, bo przedstawiane tam utwory są zazwyczaj słabe, złe, fatalne ( patrz rok temu), głupie, prostackie, Randy Newman etc. Po co nagradzać coś podle zwyczajnego tylko dlatego, że jest z filmu? Ostatnie dobre piosenki w filmie to chyba w Magnolii słyszałem.

Olek Dębicz:

Pokemonie, posłuchaj "Move" z "Dreamgirls". Naprawdę świetny kawałek, znacznie ciekawszy od tych nominowanych. Poza tym też uważam, że kategoria Najlepsza Piosenka straciła sens.

Rafalski:

myśle że kategoria sensu nie straciła, pod warunkiem że nominowane są piosenki faktycznie najlepsze, niekoniecznie napisane do filmów walczących w pozostałych kategoriach. W tym momencie oscar za piosenkę tak jak za oryginal score jest narzędziem "nagrody pocieszenia"

Andy:

Adamie, to główny temat z Infiltracji:]

Wojciech Zacharski:

Nie pamiętam tytułu piosenki, która jako pierwsza została prezentowana podczas gali, ale musze z całym szacunkiem dla autorów i Akademii stwierdzić, że kompletnie się ten utwór nie nadawał na jakikolwiek przebój filmowy, a tym bardziej nie zasługiwał na Oscara! Facet, który to wykonywał nie za bardzo chyba wiedział o co chodzi :) A aranżacja tej piosenki pozostawiała wiele do życzenia... Moim zdaniem najsłabszy element jeśli chodzi o piosenki podczas tegorocznego rozdania Oscarów...

Rafalski:

a, fakt. ten występ był tak fatalny że wyparłem go ze swojej świadomości. Kompozycja Newmana wypadła strasznie, wokalista (Tylor) się strasznie zdenerwował, zwalniał, fałszował i robił byk za bykiem na tej swej gitarce. W pewnym momencie prawie się chłopaki rozjechali z orkiestrą z "kanału". Randy był załamany, co było widać na jego twarzy, najgorszy występ z udziałem Newmana jaki widziałem.

misiek-st:

http://www.gazetawyborcza.pl/1,75475,3953603.html

Pawlinda:

Chciałbym zwrócić uwagę na jeszcze jedną kwestię. W sumie taka wielka tragedia się nie stała, że Santoalala dostał drugiego Oskara z rzędu, ponieważ na tle przeciętnych kandydatek w 2006 r. jest to jeszcze do "przełknięcia". Dużo większym skandalem wg. mnie było to, że wygrał w 2005 r., pokonując o "niebo" lepsze partytury niż teraz.

Olek Dębicz:

Otóż to. W zeszłym roku Oscar dla Argentyńczyka był skandalem, ale tym razem nie wzbudza aż takich emocji, właśnie ze względu na słabą konkurencję.

Pokemon:

Ja bym- mimo wszystko- akademii nie usprawiedliwiał. W tym roku popełnili jednak pewien niewybaczalny wprost błąd, znacznie większy niż Santaolalla rok temu IMO - Oscar za zdjęcia. Obejrzałem "Ludzkie Dzieci" i... wizualne arcydzieło, zwyczajnie najbardziej niesamowita rzecz jaką widziałem od bardzo dawna, majstersztyk tak potężny, że prędko nikt go nie doścignie. "Labirynt Fauna" ładny jest, ale w porównaniu z maestrią Lubezkiego wydaje się być... miałki. To jest moim zdaniem największy tegoroczny błąd akademii.

Olek Dębicz:

Podobny błąd Akademia popełniła rok temu, nie nagradzając właśnie Emanuela Lubezkiego za genialne zdjęcia do "Nowego Świata".

Adrian:

Labirynt zdobył też złotą żabę na camerimage... takze werdykt uzasadniony mysle.


Soundtracks.pl

© 2002-2025 Soundtracks.pl - muzyka filmowa.
Wydawca: Bezczelnie Perfekcyjni