Soundtracks.pl - Muzyka Filmowa

Szukaj w:  Jak szukać?  



Aby otrzymywać świeże informacje o muzyce filmowej, podaj swój adres e-mail:



Zapisz

3. Festiwal Muzyki Filmowej w Krakowie - DZIEŃ I

01 Czerwiec 2010, 21:09








Krakowski Festiwal Muzyki Filmowej skończył właśnie trzy lata. Przez poprzednie dwie edycje wspólne dziecko Krakowskiego Biura Festiwalowego oraz RMF Classic niczym żywy organizm przebyło drogę od dziecięcej nieporadności po młodzieńczy okres - dosłownie - burzy i naporu (kto pamięta zeszłoroczną wichurę, ten wie o co chodzi). Trzecia odsłona oczekiwana była z nadzieją, ale i pewnymi obawami. O ile ta pierwsza dotyczyła rozwinięcia i ubogacenia formuły Festiwalu oraz zapewnienia wrażeń artystycznych na poziomie co najmniej odpowiadającym zeszłemu rokowi, tak obawy wiązały się przede wszystkim z rzeczywistymi możliwościami realizacji ambitnych planów. Trudne zakulisowe negocjacje, wybuchające wulkany, niesprzyjające warunki atmosferyczne i - jakby tego było mało - grożąca miastu klęska żywiołowa nie ułatwiały pracy ekipie z KBF-u. Na przekór wszystkiemu Festiwal doszedł do skutku, a niektóre z wymuszonych w ostatniej chwili zmian okazały się zbawienne.

AKADEMIA FESTIWALOWA, CZYLI GADAJĽCE GŁOWY

Wydarzenia takie jak FMF stanowią nie tylko niepowtarzalną dla miłośników okazję do posłuchania ulubionych kompozycji na żywo i osobistego spotkania cenionych twórców, ale także do dyskusji i wymiany poglądów. W tym roku organizatorzy rozwinęli zeszłoroczny format Akademii Festiwalowych, przekształcając je w panelowe dyskusje, w których wzięli udział twórcy muzyki filmowej oraz jej najbardziej zaangażowani propagatorzy z kraju i ze Świata. Wśród dyskutantów znaleźli się między innymi Prezes Varèse Sarabande Robert Townson, dziennikarz i producent Dan Goldwasser, przedstawicielka Amerykańskiego Stowarzyszenia Kompozytorów, Autorów i Wydawców i jednocześnie była asystentka Johna Williamsa Nancy Knutsen, kompozytorzy w osobach Benjamina Wallfischa i Bartosza Chajdeckiego, reprezentanci Akson Studio i Alvernia Studio, a także przedstawiciele najważniejszych polskich i zagraniczny mediów zajmujących się promocją i krytyką muzyki filmowej, w tym RMF Classic, Streaming Soundtracks.com, Muzyka Filmowa.pl, FilmMusic.pl oraz - last but not least - Soundtracks.pl.

 


MUZYKA FILMOWA W INTERNECIE, CZYLI NIE TYLKO KINO


Pierwsze spotkanie z cyklu poświęcone zostało zagadnieniu muzyki filmowej w internecie. Panel poprowadził Dan Goldwasser, sam będący twórcą popularnych portali Soundtrack.net i ScoringSessions.com, natomiast dyskutowali Robert Townson, Stefan Bosman (StreamingSoundtracks.com), Nancy Knutsen, Damian Sołtysik (Soundtracks.pl), Łukasz Waligórski (MuzykaFilmowa.pl), Łukasz Wudarski (FilmMusic.pl) oraz Magdalena Miśka-Jackowska (RMF Classic). Do rozmowy włączył się również Piotr Krasnowolski - znany z poprzedniej edycji tłumacz i zarazem nieprzeciętny znawca twórczości Tolkiena.
Zakres tematu panelu objął wiele zagadnień, począwszy na funkcjonowaniu stron poświęconych muzyce filmowej oraz jej sprzedaży w internecie, na jej nielegalnej dystrybucji kończąc.
Obraz, jaki się w tych rozmowach zarysował, był wielowymiarowy. Internet został przy powszechnej zgodzie uznany jako idealne wręcz medium służące promocji muzyki filmowej, jej sprzedaży oraz poznawczej i intelektualnej eksploracji jako gatunku. To tam i niemal wyłącznie tam funkcjonuje cały medialny aparat poświęcony kompozycjom filmowym. Nigdzie indziej nie sposób znaleźć tylu ciekawych artykułów, recenzji, relacji, audycji a nawet całych radiostacji poświęconych ścieżkom dźwiękowym. W dużej mierze tworzą je pasjonaci - ludzie, którzy na co dzień zajmują się znacznie bardziej przyziemnymi profesjami.
Jeśli chodzi o internetowy handel muzyką filmową, to został on uznany za mający przynajmniej tyle samo plusów, co minusów. Wśród zalet goście wymieniali dostępność soundtracków na wyciągnięcie ręki, niższy koszt produkcji oraz wygodę i dowolność korzystania z muzycznych zasobów sieci. Co więcej, w przypadku niektórych kompozycji dystrybucja internetowa stanowi jedyną szansę na ich usłyszenie. Drugą stroną medalu, która również nie umknęła uwadze, były wątpliwości co do jakości dźwięku, obostrzenia licencyjne (dotyczy to wydań limitowanych), postępujące piractwo czy wreszcie odarcie kupna muzyki z tej całej, często niemniej fascynującej pozamuzycznej otoczki (czas lśniących pudełek i pachnących nowością książeczek powoli dobiega końca). 


KONFERENCJA PRASOWA, CZYLI MOZART W KRAKOWIE

O ile pierwsza dyskusja panelowa była rozgrzewką dla najbardziej zagorzałych fanów, tak uwagę świata mediów przykuła dopiero konferencja prasowa, w której poza organizatorami wzięły udział gwiazdy tegorocznej edycji Festiwalu - Tan Dun, Leszek Możdżer oraz Shigeru Umebayashi. Po zasłużonych podziękowaniach dla strategicznych mecenasów festiwalu: Tauron - Polska Energia i Arcelor Mittal oraz krótkiej prezentacji programu i spowodowanych pogodą zmian (m.in. przeniesienia koncertów plenerowych do hali ocynowni elektrolitycznej na terenie Huty im. Sendzimira, zaś spotkań "Meet & Greet" do Cafe Bunkier) oddano głos gościom. Tan Dun, który jak pamiętamy gościł w Krakowie również przed rokiem, tym razem opowiedział o swojej współpracy z Leszkiem Możdżerem przy próbach do wieczornego koncertu kompozycji z filmu "Bankiet", o tym jak zachwycający, a jednocześnie zaskakujący okazał się dla niego styl polskiego pianisty oraz o kłopotach z wymówieniem jego nazwiska, które w pełen humoru sposób szybko przekształcił w "Le Check Mozart". Krakowski FMF okazał się zresztą niejedyną wspólną okazją, przy której dane jest spotkać się obu artystom. Tak się złożyło, że obaj promują swoje kraje podczas trwającej w Szanghaju wystawy EXPO. Leszek Możdżer, odwzajemniając komplementy, określił Duna, jako osobę, która potrafi odróżnić rzeczy istotne od nieistotnych. Jak dodał, od razu zauważył, że dla niego najistotniejsza jest właśnie muzyka.
Podobny stosunek do muzyki ma kolejny z gości, czyli Shigeru Umebayashi. Ten japoński kompozytor, specjalista od zmysłowych, kameralnych utworów, zaczynał od gry w zespole rockowym EX. Swoją przygodę z filmem, która trwa do dziś, zaczął za namową aktora Yusaku Matsudy. Ta nowa dla niego dziedzina sztuki dość szybko stała się jego głównym zajęciem. Umebayashi jest autorem muzyki, którą można usłyszeć m.in. w filmach "Spragnieni miłości", "2046" i "Dom latających sztyletów".
Na zakończenie konferencji przyszedł czas na pytania od dziennikarzy. Leszek Możdżer, zapytany przez naszą Redakcję o ostatnią współpracę z Januszem Kondratiukiem przy filmie "Milion dolarów", odpowiedział, że ocenia ją niestety jako średnio udaną, gdyż przynajmniej połowa muzyki, jaką napisał, w ogóle nie znalazła się w ukończonym obrazie.


SPOTKANIE Z FANAMI - SHIGERU UMEBAYASHI

Parę chwil po zakończeniu konferencji prasowej, w kawiarni Bunkier Cafe rozpoczęło się spotkanie Shigeru Umebayashi`ego z fanami, a jego gospodarzami byli Łukasz Waligórski i Magdalena Miśka-Jackowska. Wszystkie miejsca były zajęte, ale można było odnieść wrażenie, że niewielki odsetek zgromadzonych jest zainteresowany tym, co mają do zakomunikowania prowadzący i gość z dalekiej Japonii. W czasie ponad godzinnego spotkania padło jednak bardzo dużo pytań a kompozytor udzielił garści cennych informacji, zarówno biograficznych jak i dotyczących jego zainteresowań pozamuzycznych oraz marzeń.
Dowiedzieliśmy się, iż Shigeru Umebayashi w wolnych chwilach maluje, ale tylko dla siebie a gdyby mu na to pozwolono, zostałby fotografem. Nie chciałby pracować z żadnym innym kompozytorem, za to marzy mu się współpraca z reżyserami: Gusem van Santem oraz Martinem Scorsese. Śmiejąc się stwierdził, iż bardzo chciałby kiedyś stworzyć muzykę do adaptacji Milczenia Shūsaku Endō, ale coś przebąkuje się, iż za zekranizowanie tej powieści zabiera się właśnie Martin Scorsese a pisaniem muzyki najpewniej zajmie się Howard Shore, w związku z czym Umebayashi postara się w Krakowie przekonać Kanadyjczyka do rezygnacji z projektu. Indagowany zaś o to, jaki instrument zabrałby ze sobą na bezludną wyspę, Shigeru Umebayashi odpowiedział, iż zamiast instrumentu zabrałby ze sobą kieliszek dobrego wina i nie myślałby będąc tam o komponowaniu.
Umebayashi z pewnym dystansem, humorem i bez idealizowania przeszłości opowiadał o zamkniętym już rozdziale, o karierze basisty w rockowym zespole EX. Stwierdził, iż nie znał się wtedy na muzyce, a jego zespół nie był ani dobry ani popularny, acz udało im się zostać supportem przed japońskimi koncertami Erica Claptona. Podczas jednego z występów, Clapton stwierdził, iż są zbyt głośni, wrzaskliwi i po prostu mu przeszkadzają. Według Umebayashi`ego, rockowa działalność pozostawia wciąż ślad w jego dzisiejszej twórczości. Zaś Beatlesi, którymi wtedy się fascynował, są do dzisiejszego dnia jego nauczycielami, jego miłością.
W trakcie spotkania, z ust japońskiego artysty padło dużo słów na temat  jego inspiracji, filozofii tworzenia i procesu komponowania. Umebayashi określił się mianem impresjonisty, uwielbiającego wrażenia i wykorzystującego je w swej pracy kompozytora. Stara się on również,  aby rutyna i doświadczenie nie przeszkadzały mu podczas tworzenia - próbuje do każdego projektu podchodzić ze świeżym umysłem, myśleć w sposób prosty.
Nie jest on zdania, że koniecznie tworząc muzykę do filmu pochodzącego z danego kraju należy wykorzystywać tylko instrumenty charakterystyczne dla tradycji tego kraju. Wg niego należy przede wszystkim dokładnie nauczyć się jak brzmi dany instrument i umieć to sensownie wpleść, tak, aby całość stwarzała atmosferę taką, jaką chce się wywołać. Shigeru Umebayashi wspomniał, że uwielbia wyzwania w postaci pracy z zagranicznymi twórcami. Nie ukrywa, że bardzo chciałby być zaproszony do pracy z reżyserami polskimi. Trzymamy kciuki, aby taka współpraca została nawiązana.


AKADEMIA FESTIWALOWA II:

PROMOWANIE MUZYKI FILMOWEJ, CZYLI DRUGIE ŻYCIE SOUNDTRACKU

Druga z dyskusji panelowych w ramach Akademii w tym dniu skupiła się na problematyce promocji muzyki filmowej. Rozmawiali Dan Goldwasser, Robert Townson, Łukasz Waligórski, Wojciech Musiał (RMF Classic), Robert Kalinowski (Alvernia Studios) i Krzysztof Ruszkowski (Soundtracks.pl), zaś całość pod nieobecność chorego Douga Adamsa moderowała Nancy Knutsen.
Uczestnicy zastanawiali się, od czego zależy popularność muzyki filmowej i jakie przeszkody stoją na drodze jej promocji. Poruszono znaczenie jakości obrazu, do którego muzyka została skomponowana (dobry film potrafi wypromować muzykę, nawet tę słabą), jej słuchalności poza filmem (najlepiej sprawdza się muzyka melodyjna o zapadających w pamięć tematach), poziomu jej produkcji i jej wyeksponowania w gotowym obrazie, zainteresowania mediów komercyjnych oraz roli portali fanowski, a także bezpośrednich spotkań słuchaczy z twórcami i prezentacji muzyki na żywo. Zauważono, że pomimo zauważalnego spadku jakości (Hollywoodzkiej) muzyki filmowej w ostatnich latach, popularność gatunku i jej obecność w szeroko pojętej sferze kultury znacząco wzrosła. Nigdy wcześniej nie było tylu koncertów i imprez promujących muzykę filmową, jak jest teraz. Nigdy wcześniej nie było także tylu okazji, by dotrzeć do kompozytorów i ich osobiście spotkać. Rolę nie do przecenienia w popularyzacji ścieżek dźwiękowych, a także w otwarciu nowych możliwości jej poznawania, daje obecnie internet - wraz z otwarciem nowoczesnych kanałów komunikacji nawet bardziej niż jeszcze parę lat temu.
Mimo tych wszystkich kanałów wsparcia, muzyka filmowa - jak podkreślili dyskutanci - wciąż stanowi niszę. W środowiskach akademickich nadal często postrzegana jest jako gatunek niepełnowartościowy. Większość uczelni (przynajmniej w Polsce) w ogóle nie szkoli kompozytorów, jak pisać muzykę do filmów. Także wytwórnie nie zawsze chcą inwestować w muzykę filmową, postrzegając ją - często niesłusznie - jako mało dochodową.
Szczególnie gorąca okazała się końcówka panelu, gdy jeden z słuchaczy zarzucił organizatorom festiwalu, że biletując wstęp na koncerty działają na szkodę muzyki filmowej i jej promocji, podnosząc, że gdzieniegdzie na koncerty Dody czy Joe Cockera wstęp jest za darmo. Jego argumentacja spotkała się ze zdecydowaną odpowiedzią, choć w zasadzie wszyscy zgodzili się z nim co do kolejnej z uwag, która dotyczyła wyjątkowo wysokiego kosztu (zagranicznych) płyt z muzyką filmową. Wszyscy jednak uznali, że jest to temat tak złożony, że nadaje się na osobny panel.


HEROICZNIE W NOWEJ HUCIE, CZYLI WIELKI KONCERT TANA DUNA I LESZKA MOŻDŻERA

Pierwsze z długo oczekiwanych widowisk muzycznych tegorocznego Festiwalu poprowadził wybitny chiński kompozytor Tan Dun. Sceną dla tego wydarzenia stała się przepastna hala ocynowni elektrolitycznej Arcelor Mittal, którą firma użyczyła na potrzeby Festiwalu niemal w ostatniej chwili, gdy całą infrastrukturę trzeba było ewakuować z Błoń. Ta dramatyczna ucieczka przed pogodą okazał się strzałem w dziesiątkę, szczególnie jeśli przypomni się zeszłoroczne warunki atmosferyczne podczas koncertu muzyki z "Dwóch wież" oraz straty poczynione przez huraganową wichurę właśnie przed koncertami maestro Duna (tuż przed nimi orkiestra i widzowie zostali zawróceni z Błoń prosto do Filharmonii, wskutek czego część widzów w ogóle nie dostała się na widownię).
Koncert, który poprowadzili Magdalena Miśka-Jackowska i aktor Bartek Kasprzykowski, rozpoczął się prezentacją Internetowej Symfonii "Eroica", która swoją prapremierę miała w 2009 r. w słynnej Carnegie Hall w Nowym Jorku. Jest to krótki, niebywale optymistyczny utwór, który Dun napisał dla muzyków-amatorów (a raczej należałoby powiedzieć: nieprofesjonalistów) rozsianych po różnych zakątkach świata, a zjednoczonych przez serwis YouTube. Kompozycja ta, luźno inspirowana Beethovenowską "Eroicą", łączy w sobie muzyczne wątki Wschodu i Zachodu. Jak podkreślił kompozytor, starał się w niej zawrzeć energię i brzmienie współczesnych wielkich metropolii, w których zwyczajne i pozornie nie związane ze sobą dźwięki tworzą intrygującą "muzyczną" mieszankę. Choć trudno nazwać Internetową Symfonię wielką sztuką, bijąca z niej radość stanowi dowód, że muzyka to też wspaniała zabawa. I patrząc na wesołe usposobienie dyrygującego kompozytora, raczej nie można mieć wątpliwości, że on sam to właśnie tak odbiera.
Kolejne dwie części koncertu zostały poświęcone już muzyce typowo filmowej - ilustracjom z filmów
"Hero" i "Bankiet". Jeśli chodzi o muzykę z tego pierwszego filmu, to właśnie w Krakowie miało miejsce jej prawykonanie. Jak podał sam kompozytor, jest ona w 90% ściśle zgrana z obrazem, a dotychczas jego dystrybutor chciał go udostępnić. Na szczęście tym razem ustąpił, dzięki czemu zebrani w hali słuchacze mogli nie tylko dać się porwać muzyce, ale także podziwiać ją w idealnej synchronizacji ze scenami, do których powstała (tu należy pochwalić organizatorów za znacznie lepsze niż rok temu zgranie dźwięków z klipami, jak również uniknięcie kompromitujących wpadek w rodzaju gasnącego ekranu czy tańczącego po nim kursora myszki).  Warto dodać, że program koncertu Dun przygotował specjalnie na zlecenie KBF-u. Jak w zeszłym roku, tak i tym razem kompozytor sprowadził do Krakowa wybitnych solistów. Partie skrzypcowe, w oryginale wykonywane przez Itzhaka Perlmana, zaprezentował Lu SiQuing, natomiast na starożytnym guqin zagrała Lu Xiaozi. Partnerowali oni połączonym siłom Sinfonietty Cracovi i chórowi Pro Musica Mundi.

W trzeciej części koncertu do składu dołączył wybitny pianista i kompozytor Leszek Możdżer, który perfekcyjnie wygrał partie fortepianowe "Bankietu", na koniec racząc słuchaczy niesamowitą improwizacją na tematy z tego filmu. Zaskoczył tym również samego kompozytora, który po koncercie przyznał w rozmowie z naszą Redakcją, że było to posunięcie całkowicie spontaniczne i wcześniej niekonsultowane.

Relację przygotowali: Krzysztof Ruszkowski, Damian Sołtysik

Zdjęcia: Krzysztof Ruszkowski, Damian Sołtysik




Czytaj również:

3. Festiwal Muzyki Filmowej w Krakowie - DZIEŃ II

3. Festiwal Muzyki Filmowej w Krakowie - DZIEŃ III

 



Babuch:

Fajna relacyja, gratuluję :)

Adam Siennica:

Dobra relacja :)

Neimoidian:

Dzięki! Zapomnieliśmy wspomnieć, że zapytaliśmy Duna o ten film "Szanghaj, Szanghaj", o którym tak opowiadał rok temu. Niestety - jak powiedział - projekt nie powstanie, przynajmniej na razie, a poszło oczywiście o pieniądze.

scoreman:

Ciekawy tekst. Krótko i rzeczowo o wszystkim, co się działo tamtego dnia. Miło powspominać.


Soundtracks.pl

© 2002-2024 Soundtracks.pl - muzyka filmowa.
Wydawca: Bezczelnie Perfekcyjni