Przyjmując ten tok rozumowania, Broughton jako były przewodniczący i obecny szef działu muzycznego w ogóle nie powinien był otrzymać nominacji. Skoro go jednak nominowali, powinien mieć pełne prawo do promowania swojego dzieła jak pozostali uczestnicy. Jakoś nikt nie widzi problemu w regularnych akcjach promocyjnych wielkich studiów filmowych, gdzie przez podstawione agencje PR członkom Akademii fundowane są wypasione rauty i innego rodzaju atrakcje, a tu nagle jeden zwykły e-mail został uznany za złamanie standardów etycznych. Porażka i hipokryzja pełną gębą. |