Spotkanie z Dario Marianellim w Krakowie
02 Październik 2014, 10:00
Jest skromny, nieśmiały,
powściągliwy. Nie pozuje na gwiazdę. Jego muzyka zdradza jednak
niezwykłą wrażliwość autora i umiejętność dostrzegania
zmiennych stanów emocjonalnych postaci filmowych. Zdobywca Oscara i
Złotego Globu (Pokuta, 2007), dwukrotnie nominowany do
nagrody Akademii (Duma i uprzedzenie, 2005; Anna Karenina, 2012) a
przede wszystkim niezwykle uroczy człowiek - był gościem
tegorocznego Festiwalu Muzyki Filmowej w Krakowie. Przed Państwem
Dario Marianelli!
Podczas spotkania w Małopolskim
Ogrodzie Sztuki w Krakowie, które poprowadził Simon Greenaway,
Dario Marianelli opowiadał o początkach swojej kariery i o filmach,
w których jego muzyka pełni szczególną rolę. Wykształcenie
muzyczne pozwoliło mu na ugruntowanie umiejętności
kompozytorskich, a praca w teatrze stała się punktem wyjścia do
poważniejszych projektów. Jednym z pierwszych istotnych filmów, do
których muzykę napisał Marianelli, był dramat historyczny pt. Wojownik (2001), nagrodzony dwiema statuetkami BAFTA i nominowany za
muzykę do nagrody BIFA (British Independent Film Award).
Przełomowym rokiem w karierze artysty
był rok 2005. To właśnie wtedy Marianelli rozpoczął współpracę
z brytyjskim reżyserem Joe Wrightem. Pierwszym wspólnie
zrealizowanym obrazem był film kostiumowy Duma i uprzedzenie. Jak
wspomina sam kompozytor, podczas pracy przy adaptacji powieści Jane
Austen dbał on przede wszystkim o to, aby poprzez muzykę oddać
charakter epoki. Dlatego tak istotne okazało się na przykład
wprowadzanie tematów typowych dla muzyki początku XIX wieku lub
nadawanie odpowiedniego, "dawnego" brzmienia instrumentom
(szczególnie w momentach, w których słyszymy fortepian).
W tym samym roku powstała muzyka do filmu Nieustraszeni bracia Grimm. Praca z Terrym Gilliamem okazała się dużym wyzwaniem. Marianelli wyznał, że na początku był przerażony: do tej pory pisał kompozycje o głębokim ładunku emocjonalnym, rozwijającym się stopniowo i powoli. Film Gilliama wymagał zaś dostosowania muzyki - i jednocześnie pracy nad nią - do szybkiego tempa akcji. Nagłe zmiany nastrojów obrazu, a także pośpiech, w jakim tworzony był film, sprawiły, że Marianelli musiał zupełnie zmienić swój dotychczasowy styl pracy. Chwalił sobie jednak współpracę z reżyserem, który wspierał pomysły autora, a niekiedy proponował swoje rozwiązania, które okazały się bardzo inspirujące. Ilustracją rozmowy podczas spotkania była projekcja fragmentu Nieustraszonych braci Grimm, w którym muzyka - dynamiczna i efektowna - doskonale oddawała niepokojący i mroczny nastrój sceny.
W roku 2007 kompozytor po raz kolejny
napisał muzykę do filmu wyreżyserowanego przez Joego Wrighta. Pokuta przyniosła Marianellemu najbardziej prestiżowe wyróżnienia
w świecie kina. Kompozytor opowiadał, że swoją pracę nad
muzyczną ilustracją adaptacji powieści Iana McEwana rozpoczął od
przeglądania zdjęć pokazujących życie i ludzi z lat
trzydziestych, oglądał też fotografie z okresu wojny i przeczytał
książkę. Było to istotne, aby wczuć się w klimat tamtych czasów
i poszukać inspiracji muzycznych w obrazie i historii bohaterów.
Joe Wright był wtedy na etapie pisania scenariusza. Punktem wyjścia
dla opowieści - i dla tematu muzycznego - miała być scena, w
której jeden z bohaterów pisze coś na maszynie. Marianelli -
jakkolwiek dziwnie by to nie zabrzmiało - skomponował tango i
walc na maszynę do pisania! Odgłos ten słychać faktycznie w
pierwszych minutach filmu. Z czasem dołącza się do niego
fortepian, rozwijając motyw, który pojawia się jeszcze
kilkakrotnie w całej ścieżce dźwiękowej. Na tym właśnie
zależało Marianellemu - aby temat, który na początku nie
angażuje widza emocjonalnie, wraz z rozwojem akcji nabierał
znaczeń, przywoływał skojarzenia i był zabarwiany uczuciowo do
tego stopnia, że w finale - choć słyszymy ten sam szereg
dźwięków - utożsamiamy się z przeżyciami bohaterów. Muzyka
jest więc nośnikiem emocji, sensów, określa relacje między
postaciami i każe nam włączyć się w historię opowiadaną na
ekranie. Ogromne wrażenie zrobiła na publiczności zaprezentowana
scena, której muzyczną ilustracją jest temat Elegia dla Dunkierki.
Kilkuminutowe ujęcie przedstawia szarą scenerię, którą
zapełniały postaci zmęczonych i rannych żołnierzy, zniszczone
sprzęty i zawalone budynki. Kamera wraz z bohaterem porusza się po
tej przestrzeni, ukazując zagubienie ludzi, którzy nie wiedzą, co
ze sobą dalej począć. Przejmujący utwór oparty na sekcji
smyczkowej z wiodącym tematem wiolonczeli podkreśla przygnębiający
nastrój sceny, każe zanurzyć się w tej atmosferze i poczuć
bezsens sytuacji, w jakiej znaleźli się bohaterowie. Słusznie
Simon Greenaway porównał tę scenę do baletu, w którym kamera
płynnie zmienia perspektywę, jakby tańczyła wśród postaci i
przedmiotów.
Komponując muzykę do filmu Solista (2009), również w reżyserii Joego Wrighta, Marianelli zaadaptował
dzieła Beethovena. Opisując historię genialnego muzyka,
cierpiącego na schizofrenię, chciał pokazać, jak dźwięki mogą
wpływać na człowieka, na otoczenie. Praca ta wymagała niezwykłego
wyczucia w łączeniu gotowych, idealnych pod względem artystycznym
tematów, z muzyką nową, autorską, mającą oddawać skomplikowany
charakter współczesnego wielkiego miasta. Po obejrzeniu
zaprezentowanej podczas spotkania sceny, w której główny bohater
wykonuje trzecią symfonię Beethovena na wiolonczeli, byliśmy już
przekonani, że Marianelli doskonale połączył klasykę z własną
kompozycją, tworząc harmonijny temat, który wzrusza i zachwyca.
Szkoda, że rozmowa z Dario Marianellim
nie mogła trwać dłużej! Zabrakło tylu tytułów, tylu historii,
które chcielibyśmy jeszcze usłyszeć! Spotkanie, trwające ponad
godzinę, pozwoliło mi jednak odkryć niesamowitą osobowość. W
tym spokojnym, skromnym człowieku kryje się ogromna wrażliwość
na dźwięk i emocje. Słuchając jego kompozycji, przenosimy się do
świata pasji i namiętności (Anna Karenina), subtelnych nastrojów
(Duma i uprzedzenie) i niepokojących tajemnic (Jane Eyre). Czekam na
kolejne filmy i na kolejne ścieżki dźwiękowe tego artysty,
którego autograf dumnie zdobi moją płytę z muzyką z tegorocznego
Festiwalu Muzyki Filmowej w Krakowie!
Relacja i zdjęcia: Anna Józefiak