Koncert Filmowy muzyki Johna Williamsa w Gdańsku - relacja
10 Grudzień 2015, 09:24
O tym, że John Williams jest Arcymistrzem sztuki filmowego brzmienia, wie każdy. Jego dzieła - począwszy od nieśmiertelnych motywów z Gwiezdnych Wojen po przejmujący temat z Listy Schindlera czy przerażające dwie nuty napisane do Szczęk - zna ogromna rzesza miłośników kina i muzyki filmowej. Możliwość usłyszenia tych kompozycji na żywo to ogromne przeżycie. 6 grudnia w hali ERGO Arena w Gdańsku odbył się Koncert Filmowy, podczas którego mieliśmy okazję po raz kolejny poczuć moc muzyki wielkiego kompozytora Johna Williamsa.
Mikołajkowy wieczór nie mógł rozpocząć się inaczej, jak tylko od fanfary skomponowanej przez Alfreda Newmana do intro wytwórni Fox. To właśnie za sprawą Johna Williamsa i George`a Lucasa fanfara - przez dłuższy czas będąca w zapomnieniu - ponownie zaczęła pojawiać się w czołówkach filmów. I to właśnie Gwiezdne Wojny przywróciły tę tradycję, która trwa do dziś.
Suita złożona ze znanych tematów napisanych do gwiezdnej sagi przywoływała najpiękniejsze i najbardziej emocjonujące momenty z sześciu części filmowego arcydzieła: od motywu głównego przez temat miłosny Anakina i Amidali po The Imperial March, podczas którego przez halę przemaszerowali szturmowcy z Darthem Vaderem na czele, ubrani w typowe dla postaci filmowych stroje. To niezwykłe, jak wiele lat te melodie istnieją w filmowo-muzycznej przestrzeni naszej kultury. I jak mocno zakorzeniły się one w świadomości widzów na całym świecie. Powrót do komponowania muzyki o przygodach dzielnych rycerzy Jedi mógł być dla kompozytora trudnym wyzwaniem. Prowadząca wieczór, Magda Miśka-Jackowska, przywołała jednak wypowiedź Williamsa, w której wyjaśnił, że powroty do Gwiezdnych Wojen są jak dopisywanie kolejnych słów tego samego listu.
Znana Wam jest zapewne anegdota, opowiadająca o początkach współpracy Johna Williamsa i Stevena Spielberga przy filmie Szczęki. Te dwie nuty, które tak zadziwiły, czy wręcz oburzyły reżysera, stały się początkiem jednego z najbardziej rozpoznawalnych motywów filmowych wszech czasów i zostały nagrodzone Oscarem oraz wieloma innymi nagrodami. Urok i moc tkwią w prostocie. A strach wywołać można za pomocą tak prostych środków, jak dwa dźwięki - grane w odpowiedniej tonacji i we właściwym tempie. Te właśnie dźwięki zabrzmiały w kolejnej części koncertu. Finał utworu był zaś zaskakujący. Jeden z członków orkiestry wydał z siebie przerażający krzyk, co w połączeniu z mrożącą krew w żyłach muzyką i obrazami dramatycznej walki, prezentowanymi na ekranie, wywołało chwilowy bezdech, a po nim śmiech publiczności i oklaski - należące się szczególnie dla "solisty".
Kolejne dwa nieśmiertelne tytuły przeniosły słuchaczy najpierw do świata dinozaurów, a później do pełnej niesamowitych przeżyć historii o Indianie Jonesie. Po raz kolejny przekonałam się, że muzyka do Parku jurajskiego to niepowtarzalna kompozycja pełna światła i mroku, zachwytu i przerażenia. Ilustracja do filmów o poszukiwaczu przygód jest zaś elementem, bez którego filmy - mimo iż gra w nich młody Harrison Ford - nie miałyby takiego uroku.
Gdy na scenie pojawiła się solistka Anna Lasota, czas na moment się zatrzymał. Wokaliza, którą wykonała do melodii z filmu A.I. Sztuczna inteligencja, to jedno z moich najpiękniejszych doświadczeń muzyczno-filmowych tego roku. Mocny, czysty wokal artystki sprawił, że przez chwilę nie istniało nic prócz emocji, jakie wyrażał utwór - pełen nadziei i smutku zarazem.
Niezwykle wzruszającym momentem podczas tego wieczoru było również wykonanie tematu pochodzącego z filmu Lista Schindlera. Przepiękna gra skrzypaczki Elżbiety Fabiszak przejmowała do głębi. Skrzypce brzmiały jak wielki lament, zawodziły i wyzwalały smutek, który przenikał ciało i zmysły. Delikatne dźwięki harfy zaś nadawały tej kompozycji liryczny charakter.
Po tej muzycznej uczcie, jaką zapewnił nam John Williams, nadszedł czas na muzykę innych twórców, którzy co prawda nie zdobyli jeszcze takiego statusu w świecie muzyki filmowej jak Maestro, ale którzy z każdym kolejnym filmem udowadniają, że jako artyści wciąż się rozwijają i dążą do doskonałości. Usłyszeliśmy temat Danny'ego Elfmana z filmu Spider-Man oraz utwór Paricka Doyle'a z udanej adaptacji komiksu pt. Thor. Szczególnym momentem podczas koncertu było wykonanie fragmentu ścieżki dźwiękowej Jamesa Hornera z filmu Avatar. Śmierć kompozytora - tak nagła i przedwczesna - jest wielką stratą dla świata muzyki i filmu. Na szczęście pozostawił on po sobie wspaniałe kompozycje, które na stałe wpisały się do kanonu najpiękniejszych filmowych brzmień. Przed wielkim finałem usłyszeliśmy jeszcze temat Johna Powella z filmu X-Men: Ostatni Bastion.
Na zakończenie orkiestra zagrała kompozycję złożoną z tematów autorstwa Johna Williamsa, pochodzących z filmów Gwiezdne Wojny, Szczęki, Superman, Poszukiwacze Zaginionej Arki, Harry Potter oraz E. T. Ta wiązanka odmiennych nastrojów i emocji pokazała bogactwo twórczości Johna Williamsa, jego umiejętność operowania różnymi konwencjami i klimatami oraz piękno ukryte w brzmieniu pełnej orkiestry.
John Williams powiedział kiedyś, że we wszystkim, co robi, stara się odnaleźć radość. Mam nadzieję, że usłyszy on kiedyś od kogoś, że tę radość odnajdujemy również my - widzowie i słuchacze - mając szczęście obcować z muzyką, którą tworzy Maestro. Tę samą radość muszą także odczuwać ci, którzy czytając nuty zapisane na pięciolinii w takiej kolejności, w jakiej nakazał im istnieć Williams, wykonują kompozycje artysty: muzycy grający w orkiestrze, chór, soliści i dyrygenci. Po raz kolejny przekonałam się, jak pięknym uczuciem jest obserwować radość i entuzjazm, z jakim podchodzą do swojej gry artyści. Wielkie brawa należą się wykonawcom koncertu: Polskiej Orkiestrze Simfonia Iuventus, Chórowi Akademickiemu Politechniki Warszawskiej, solistce Annie Lasocie, skrzypaczce Elżbiecie Fabiszak i dyrygentowi Maciejowi Sztorowi. Za pełne ciepła słowa o muzyce dziękuję Magdzie Miśce-Jackowskiej, która po raz kolejny prowadziła filmowy koncert, dzieląc się z publicznością swoją wielką miłością do muzyki i obrazu.
Owacje na stojąco były z pewnością jedynym możliwym podsumowaniem tego wieczoru.
Anna Józefiak