Soundtracks.pl - Muzyka Filmowa

Szukaj w:  Jak szukać?  



Aby otrzymywać świeże informacje o muzyce filmowej, podaj swój adres e-mail:



Zapisz

Golden Globe Awards

17 Styczeń 2005, 12:19

Złote globy rozdane! Nagrodę za najlepszy score, dość nieoczekiwanie otrzymał Howard Shore za muzykę do filmu "The Aviator" (nieoczekiwanie szczególnie z punktu widzenia Polaków, którzy trzymali kciuki za Jana Kaczmarka). Nagroda za najlepszą piosenkę powędrowała do Mick`a Jagger`a i David`a A. Stewart`a za utwór "Old Habits Die Hard" z filmu"Alife". Listę zwycięzców w innych kategoriach, można zobaczyć pod tym adresem.







Patryk:

Hmmm czyżby szykował się trzeci Oscar dla Kanadyjczyka?? Ostatnimi czasy kompozytor ten ma wysokie notowania w Hollywood.Jeszcze nie słyszałem scoreu z "Aviatora",ale jestem ciekaw jak Shoreowi poszło komponowanie muzyki do filmu "nie fantasy" - może redakcja "skrobnie" recenzję;D??Co do samych nagród-Ja osobiście nie przywiązuję do nich większej uwagi.Sądzę,że zbyt często genialne kompozycje są ignorowane przez członków jury poszczególnych konkursów(ze wskazaniem na Oscary).Jak ludzkimi słowami można wytłumaczyć brak nominacji(!!!) do żadnej znaczącej nagrody dla Basila Poledourisa lub Oscara w zbiorach Morricone(Oscar dla Herbie Hancocka w roku,w którym była "Misja"!!!).Przykłady możnaby mnożyć,podałem akurat te,ponieważ ci dwaj kompozytorzy są mi najbliżsi(może przez to patrzę na całe to zagadnienie nieobiektywnie??-nie wiem,ale sądzę,że wielu ludzi podziela mój pogląd).Cieszy jednak to,iż genialna muzyka nie potrzebuje nagród-sama przez swoje piękno staje się ponadczasowa i cieszy kolejne pokolenia melomanów.Ostatnio wpadła w moje ręce muzyka skomponowana przez Korngolda w roku 1938 do Robin Hooda(tego z Errolem Flynnem) - dosłownie powala na kolana.IMO sam John Williams czerpie z tego soundtracku pełnymi garściami w swoich partyturach

Babuch:

Cóż... Szkoda że to nie Kaczmarek otzrymał złoty glob. Ale chyba nie ma sie czemu dziwić. Taka intymna muzyka żadkokiedy przypada do gustu krytykom. Oni wolą rozpasane orkietsracje Shorea dudnienie Williamsa czy batlizm Zimmera. Owszem czasem zdarzają sie werdykty wskazujące płyty nietypowe (Moulin Rouge, The Legend of 1900, Truman Show), ale w większości jest to papka i tapeta. Miejmy nadzieje że na oskarach bedzie lepiej (chociaż piszę to bez przekonania), pewnie znów nagrodę dostanie Shore nowy ulubieniec krytyki.

Paweł:

Hej Patryk! Nie trzeci, a czwarty ewentualny Oskar. Shore ma już trzy na koncie (jeden za "Druzynę..." i dwa za "Powrót..."). Pozdrawiam

Paweł:

"Dudnienie Williamsa"??? Skąd ten Babuch się tutaj w ogóle wziął. Z calym szacunkiem, ale polecam Ci hip-hop.pl z takim podejściem...

Janusz Pietrzykowski:

Niestety....a prawda jest taka, że Kaczmarkowi należała się ta nagroda. Ale - wiadomo, jakimi prawami rządzi się Hollywood - The Aviator został nagrodzony i w innych kategoriach i stał się zwycięzcą Złotych Globów 2005. Poza tym, że zazwyczaj najbardziej nagradzany film otrzymuje też statuetkę za muzykę - jest to film o Howardzie Hughesie, a więc odpowiada branży filmowej...Po trzecie wreszcie - Howard Shore ciągle jest "na fali" po swojej trylogii do "Władcy Pierścieni". Dobrze, że się ceni uzdolnionych kompozytorów, ale bez przesady! Shore nie jest moim zdaniem taki innowacyjny i interesujący. A już na pewno nie za sprawą "Aviatora", którego miałem okazję przesłuchać - dosyć ciężki score, z wyraźnym tematem dominującym, ale powtórzę - "Finding Neverland" zasługiwał na statuetkę Złotego Globu dużo bardziej niż "Aviator" i to nie tylko z tego względu, że to mój rodak. Po prostu jego muzyka jest ciekawsza aniżeli ten score Shore`a. Shore miejscami niewątpliwie ciekawy - często popada w symfoniczne "dudnienie" właśnie i odbiera scorowi wyjątkowość. Szkoda, może następnym razem Janowi Kaczmarkowi się poszczęści!

JazzO:

Ja nie jestem obużony...To było do przewidzenia...uważam też, że Kaczmarek nie skomponował oscarowej muzyki i nie ma najmniejszych szans na zdobycie tej prestiżowej nagrody.

Anonim:

Szkoda...nie sądzę również, że przy oscarach będzie coś lepszego i innego, może powtórzony zostanie brak nominacji dla Williamsa, co zapewne ucieszy niektórych...a patrząc z nieco innej strony to dla Kaczmarka jeszcze nie wszystko stracone, w końcu były soundtracki, które nie dostały Złotego Globa, a potem otrzymały oscara, np. Schindlers List...napisał PROTTEN

Babuch:

Przepraszam, że wjechałem na czyjegoś ulubieńca... Ale piszę to co myślę. A jeśli kolega Paweł pyta się skąd się wziąłem: to odpowiadam, że z planety Ziemia, z kraju Lachów, z miasta Kopernika. Co do słowa dudnienie, to nie ma ono przecież li tylko znaczenia pejoratywnego!!! Radzę o tym pamiętać. Wielki John wszak znany jest z mistrzowskiego stosowania sekcji dętej, a także chórów, które w połączeniu ze sobą można opisać za pomocą terminu (nieco onomatopeicznego) dudnienie. Poza tym chciałem jeszcze napisać (tylko nie wiem czy to jest sens, bo pisze o tym w komentach już od ponad roku), że strasznie mnie drażni że w tym pieruńskim Hollywoodzie potrafią docenić tylko to co jest napisane w ich stylu (czyli wg podziału Helmanowej - w skłonnym do blichtru - stylu hollywoodzkim). Takie bolesne zamknięcie (jakie również króluje wśród niektórych fanów muzyki filmowej w naszym nadwiślańskim kraju). Smutne, ale chyba prawdziwe… A, zapraszam niniejszym do dyskursu :)

Thedues:

hmm... szczerze poraz pierwszy wierzylem ze jakas powazna nagoroda moze powedrowac dla kogos kto zrobil naprawde dobre dzielo i wlozy w nia duzo serca i emocji!!!(mowie oczywiscie o soundtracku Kaczmarka) a tu jak zawsze musi byca na opak:/ niestety takimi prawami kieruja w Hollywood!!! mimo wszystko gdyby kaczmarek nie byl nominowany do ZG to chyba The Aviator jest najleszpy z calych nominacji(tak mi sie tylko wydaje;)) Pozdrawiam

Thedues:

a co do Pana Pawła to mysle ze pochopnie wyciaga wnioski z kometarza Babucha!! czytam jego recenzje wiem ze nie sa to puste slowa radze moze samemu troche wiecej poczytac a moze posluchac muzyki filmowej to wtedy tez bedziesz rzucal podobnymi epitetami pod adresem kompozytorow:) Pozdrawiam

GoNzO:

do Babucha: nie wiem, mam dziwne wrazenie, moze to ten brak jodu... ale zdaje mi sie ze lachy to mieszkają na sądecczyźnie (czyli tam gdzie ja!) a nie w toruniu...?? wiesz Babuch gdzie jest sądecczyzna, Nowy Sącz? kolebka kultury lachowskiej? poza tym najezdzanie na jakiegos kompozytora (który moze miec swoich fanów wsrod tu zgromadzonych) zawsze spowoduje riposte więc proponuje Babuch wara od Williamsa, Shorea, Zimmera i innych. wszyscy na tym skorzystamy. zadziwia tez zgromadzonego tu gremium uparte wciskanie nagród scoreom kameralnym, byc moze pięknym, pełnym emocji ale jednak bez siły przebicia! soundtracki które uzyskały miano najlepszych na świecie wcale nie były takie jak wy chcecie... stały sie popularne bo były przebojowe, głośne i... duniące z masą muzyki oraz przyciągały słuchaczy do tego rodzaju twórczości, jak to sie mnówi: KOPAłY! zachwycać się Kaczmarkiem można w gronie mniejszym, koneserów muzyki filmowej... a nagrode i tak otrzyma coś co bedzie miało więcej tych cech bardziej medialnych, dla ludzi, najlepsze wśród nominowanych... PS. panie Babuch... won od Williamsa okay? chwal swoje cudze zostaw w spokoju:P

Adam Krysiński:

A ja powiem tak... Złoty Glob to obecnie nic ciekawego... Przecież żywe legendy nie dostawały Globów - wspomnę tylko pierwszy lepszy przykład : John Barry za "Tańczącego z Wilkami" - nie dość że przegrał w walce o Złotego Globa, to nie dostał też również nagrody BAFTA... I jakoś nikt przez to nie płacze i dyskusji nie prowadzi a soundtrack już jest hisotrią i nie potrzebuje nagród na obronę. Takich przykładów z legendarnymi soundtrackami można mnożyć. Jedno można tylko powiedzieć - score z "Aviatora" nie jest dobry - to średniak. Nie zauważyłem jakiegoś chwalenia strasznego tej ścieżki. Komercjalizacja jest już taka jak Janusz napisał - kto zgarnia nagrody za film itp to dostaje na przyczepkę inne mniejsze nagordy w innych kategoriach. Oczywiście lekka generalizacja, ale tak się zaczyna zdażać. A co do Kaczmarka... Nie mógł dostać nagrody za liryczny i cukierkowy score - inteligentni włodarze w Hollywood teraz takich scorów nie lubią. Za takie liryczne albumy to Oskary czy nagrody dawano Barry`emu, Menken`owi czy Jarre`owi z 10 - 20 lat temu. Teraz króluje przecież ta "nowoczesność" (potocznie nazywana hasłem - z czym się osobiście nie zgodzam - "kulturą dla inteligentnej amerykańskiej młodzieży i nastolatków"). A na koniec - nieprzypominam sobie by ostatnimi laty Oskary za muzykę czy Globy dawały takie emocje jak 5 czy 10 lat temu... Wygrywają Ci co są na topie w przeważającej większości i tak będzie dalej. Przed Shore`m za niedługo kolejne wyzwanie (a raczej jego finalizacja) - N-ty z rzędu film o bohaterskim czochraczu "King Kong" ... I będzie kolejna rozpasana partytura. Może to i lepiej, że tacy dostają nagrody, bo strach pomyśleć co by było gdybyśmy zostali zalewani nagrodami dla wyrobników z Media Ventures czy dla innych "młodych utalentowanych kompozytorów" (z szacunkiem dla tych naprawdę młodych i zdolnych). Pozdrawiam...

Babuch:

Cóż widzę, że ta dyskusja idzie w złym kierunku.... OK za radą poprzednika od dziś będę pisał same peany pochwalne na Shora, Williamsa, Zimmera, Hornera, Silvestriego i całą resztę filmowych rzemieślników. Spostrzeżenie Gonza jest ocywiście słuszne. Wygrywają ścieżki masywne i pełne blichtru. Dlaczego? Bo bogactwo zewnętrzne łatwo docenić, to zaś tkwiące "pod skórą" jest już najczęściej niezauważalne. Proszę tylko zwrócić uwagę, że to przyznawanie nagród nie zawsze jest konsekwentne. Scieżki których siła polegała na intymności też wielokrotnie otrzymywały różnego rodzaju statuetki (Il Postino Bacalova), co nie oznacza, że były dobre. Partytura Kaczmarka była naprawdę artystycznie najlepsza z tych nominowanych (powalczyć mógł jedynie Spanglish). Aviator to takie zadęte neobarokowe granie, owszem z ciekawym, mocno klasycyzującym tematem, który jednak znacznie lepiej brzmi w filmie niz poza nim. A zresztą oceniajcie sami. O ile przy oskarze za Władcę 1 nie miałem żadnych pretensji (Shore był rzeczywiście najlepszy) o tyle tutaj jestem na nie (jak Kuba Wojewódzki w Idolu). A i jeszcze mała adnotacja do kolego Gonza. Zacytuje Ci Mały Słownik Języka Polskiego (PWN, W-wa 1997, str 334): lach- liczba mnoga lachy 1) "Polak, określenie używane dawniej na Rusi i Litwie". 2) "Nazwa nadawana przez polskich górali mieszkańcom równin." Od siebie dodam tylko, że jak ktoś czytał Paska, Potockiego, bądź nawet Sienkiewicza to nie powinien mieć kłopotów z prawidłową identyfikacją tego słowa. Pozdrawiam serdecznie:-)

Rafalski:

Panowie, proszę się nie prowokować, aby kolejna dyskusja nie zeszła na „psy”, bo zaczne kasować posty po prostu.

Adam Krysiński:

No właśnie :D

al-karnak:

do Aviatora nic nie mam,bo tak sie składa że Shore to mój ulubiony zagraniczny kompozytor, a "The Aviator" to czysty styl Shorea jaki sobie cenię... szkoda jednak, że niedocenili (z kolei mojego ulubionego polskiego kompozytora) Kaczmarka, albowiem swoim Finding Neverland pokazał wysoką klasę no i bez obrazy dla maestro Shorea, ale FN było nieco lepsze od Aviatora. Znając życie, Kaczmarek nie dostanie także Oscara, bo jego muzyka będzie za dobra dla tych lolów z Akademii, którzy jej pewnie nawet nie zrozumieją. A nawet to i dobrze, bo po co obrażać Europejskie talenty taką już zdziadziałą nagrodą... :D

bieniu:

Po przesłuchaniu aviatora stwierdzam , że to typowa hollywoodzka siekanka.O ile Władca pierścieni miał w sobie coś to Aviator niczym sie nie wyróżnia. Finding Neverland jak najbardziej zasługuje na Oskara, choćby w ramach całej twórczości Kaczmarka. Szkoda że jego płyty często trudno kupić u nas. Mnie się udało kupic w U.S Unfaithful i Finding Neverland za 80 zł obie.

zdzichu:

Ja jeszcze kilka słów do kolegi Babucha, którego szanuję. Może byś przestał się powtarzać z używaniem słowa rzemieślnik w odniesieniu do czołowych amerykańskich kompozytorów. Naprawdę, to już zaczyna nudzić. Prosiłbym Cię o zdefiniowanie w takim razie pojęcia "rzemiślnik" w kontekście Williamsa, Shorea, Zimmera, Hornera czy innego twórcy. Nazywając ich rzemieślnikami, myślę że potężnie generalizujesz i w pewnym sensie obrażasz fanów tychże. Owszem, jak każdy twórca (lub rzemieślnik...) mają oni na swoim koncie dzieła wspaniałe jak i zupełnie nieudane niewypały. Tą drogą rozumowania należy rzemieślnikiem nazwać również Jerry Goldsmitha i Ennio Morricone. Pierwszy, niewątpliwie geniusz, napisał gros wtórnych, wręcz kiepskich ścieżek dźwiękowych, ale napisał również dzieła fenomenalne. Drugi napisał muzykę do ponad 400 filmów, i proszę nie wciskaj mi kitu że wszystkie są wspaniałymi dziełami bo tak nie jest! Założę się że w 1/4 z nich, musiał kopiować swoje prace itp. (zresztą sam się do tego przyznaje i nie uważa tego za nic złego i chwała mu za to :) ), co czyni go rzemieślikiem, nieprawdaż? Ale ja go w życiu nie nazwę rzemieślnikiem. Sytuacja z Shorem: powiedz mi na ile dobrze znasz Howarda Shorea by coś takiego stwierdzić? Prawdopodbnie nie pomylę się, że raczej z muzyki do trylogii Tolkiena, tyko wiesz, Shore póki miał szansę przebicia się do pierwszej ligi i zaistnienia na panteonie, od 20 lat tworzył złożone, skomplikowane z muzycznego punktu widzenia, eksperymentujące z brzmieniem lub dźwiękiem ścieżki do filmów, których nikt za bardzo nie chciał oglądać, filmowców takich jak Cronenberg czy Demme. Proszę, gdy będziesz następnym razem wyrokował sądy na temat tego i innych twórców, zapoznaj się może głębiej z ich twórczością, co mają do powiedzenia dosłownie jak i przez swoją muzykę. Zimmera nazwałeś batalistą - widzę, że potwornie trywializujesz i generalizujesz dokonania tego człowieka, trochę więcej otwartych horyzontów a nie krótkowzroczności! A co do Aviatora, to chciałbym zauważyć, iż Shore miał bardzo trudne zadanie pisząc muzykę do filmu takiego reżysera jak Scorcese, gdzie raczej oryginalne kompozycje pełnią służalczą funkcję w odniesieniu do piosenek nagminnie wykorzystywanych w filmach Scorecese. Z tego co wiem, w Aviatorze jest zaledwie 20-kilka minut muzyki Shorea, natomiast 40-paro minutowy album zawiera dodatkowo kompozycje Kanadyjczyka, które Scorsese nie wykorzystał. Mówisz jeszcze: "bogactwo zewnętrzne łatwo docenić, to zaś tkwiące "pod skórą" jest już najczęściej niezauważalne". Sorry, ale chyba mylisz przeżycia związane z odbiorem muzyki na płycie a funkcjonowanie tejże w filmie. A nagrody przyznawane są "za muzykę słyszaną w filmie". Dlatego nie dziw się, że ścieżki zaangażowane w emocjonalne detale i subtelne mają mniejsze szanse na filmowe nagrody. I odnoszę na koniec wrażenie, iż traktujesz większość fanów muzyki filmowej z góry, wszem i wobec ogłaszając jaką to wyjątkową muzykę słuchasz, twórcy azjatyccy, europejscy itp. itd. Tak się składa, że również znami i Hisaishiego, Sakamoto i Duna i uznaję ich wielkość, co nie przeszkadza mi się fascynować pracami Shorea, Zimmera i Hornera, oczywiście tymi dobrymi. Każdy z nich ma na swoim koncie porażki, np. kompletnie nie przypada mi do gustu obecny styl Jamesa Hornera, ale nie mam przez to zamiaru negować wielkości tego twórcy, pamiętając co zrobił w przeszłości. A mógłbym go nazwać wtórnym rzemieślnikiem. To tyle ode mnie. A co do nagród - olać je...

Czarodziej:

Muszę poprzeć Babucha, bo naprawdę ma dużo racji. Złote Globy cenię dużo bardziej niż Oscary, bo właśnie nie boją się nominować muzyki bardziej kameralnej, tak jak Zimmerowe Spanglish, Ostatniego samuraja, czy nawet Pearl Harbor, które wszyscy wiemy, że w filmie działa beznadziejnie, więc tu za decyzją Stowarzyszenia Krytyków Zagranicznych musiało stać coś więcej. Pomińmy może brak nominacji za Tańczącego z Wilkami, bo przepraszam, ale czasem wydaje mi się, że pan Adam stara się wcisnąć jakieś informacje o Johnie Barrym, a ja niedawne kłótnie dotyczące ilości tego kompozytora w serwisie obserwowałem z niejakim rozbawieniem. Nie brałem w nich udziału, bo nie było po co, zresztą nie miałem na ten temat zdania (żeby było jasne, lubię Barryego). Lepiej się zastanowić nad tym co dalej. Czy Aviator dostanie Oscara. Nie dostanie, zacznijmy od tego, nominacji, bo w filmie było za mało muzyki podobno. No to co? Troi na pewno nie nominują, Króla Artura też. Zastanawiam się nad Kentowymi Sideways, które muszę jeszcze przesłuchać, Finding Neverland, score Kaczmarka jest naprawdę świetny, chociaż w przypadku Oscarów to niestety przemawia na niekorzyść Polaka. Może Spanglish> Osobiście to mój drugi po Kaczmarku faworyt. Prosta muzyka Zimmera jest bardzo romantyczny, melodyjny i przyjemny. A to Akademia Filmowa lubi. Poza tym nie zapomnijmy o południowych elementach, które nie raz chyba wpłynęły na Akademię. Zwróćmy uwagę na Oscary dla Bacalova czy Piovaniego... No, nie wiem. Liczę na Kaczmarka. Byle nie nominowali Remember z Troi za piosenkę :D. Vangelisa nominują zapewne też. I on chyba też może być jednym z faworytów. Tyle ode mnie.

GoNzO:

na wstępie podziękowania dla admina za usunięcie mojego komentarza który dokładnie i wyraziście był obraźliwy dla sir Babucha tłumacząc mu dokładnie znaczenie niektórych słów - przeciez On wie lepiej, tak samo jak lepiej wie kto jest kompozytorem wielkim a kto rzemiechą. wiekszość jego wypowiedzi ma ton wyniosły i podważający zdanie innych, gdyż On jako jedyny jest guru co do tematu Film Music, proponuje czytać uważniej Jego komentarze i tam szukać prób prowokacji a nie usuwać te które służa do obrony przed Jego... nieznośnymi uwagami. zwłaszcza postrach komentatorów redaktor Rafalski:) powinien Mu zwrócic uwagę by nie mieszał do swoich niecnych zagrywek innych uznanych kompozytorów (zwłaszcza Williamsa;) prawda?).co do wypowiedzi zdzicha 100% poparcia, zawarł w niej to co mówie od dawna. dziękuję!

Rafalski:

Ja już przestałem dyskutować z Panem Babuchem, aby nie prowokować tego typu dyskusji. Zresztą Ja i cała reszta świata i tak dobrze wie, że „Williams Wielkim Kompozytorem Jest”.

GoNzO:

otóż to!!!

łukasz Remiś:

Drogi Gonzo, twój komentarz nie został usunięty ze względu na wywody językowe, ale ze względu na jego ostanie zdanie - tego typu pogróżki zachowaj sobie na ławkę pod blokiem!

GoNzO:

sorry łukasz... zapomniałem w nawiasie napisać ze te "pogróżki" były z pewną dozą ironii umieszczone. coz nie kazdy to mógł zauważyc (ironia). co do ławki pod blokiem to jednak wole inaczej spędzać czas, zwłaszcza że na blokowisku nie mieszkam i mam długie hery:) za które pewnie amatorzy ławki pod blokiem zrobiliby mi krzywdę... a zawsze się zaperzam jak ktoś świadomie i dobrowolnie obraza Williamsa, który ma olbrzymie ogromniaste zasługi w popularyzacji gatunku muzyki jakim jest ta nasza kochana filmowa. pozdrawiam

łukasz Remiś:

W każdym razie, wszystkim, którzy się tu udzielają, proponuję nieco więcej zrozumienia i tolerancji dla drugiej strony. A tą rozmową o Williamsie proponuję przenieść na nasze Forum, które ostatnio cieszy się ogromną popularnością.

Babuch:

Moje odpowiedzi na komentarze kolegów przeniosłem na forum. Jest w dziale burzliwe opinie na temat recenzji. Zapraszam


Soundtracks.pl

© 2002-2024 Soundtracks.pl - muzyka filmowa.
Wydawca: Bezczelnie Perfekcyjni