Koncert muzyki filmowej Jana A.P. Kaczmarka - inauguracja 4. Festiwalu Dialogu Czterech Kultur
10 Wrzesień 2005, 18:59Festiwal Dialogu Czterech Kultur to bardzo młoda stażem impreza kulturalna, ale mająca
już rangę nawet nie ogólnopolską ile europejską. Co roku, na przełomie
sierpnia i września w Łodzi pojawiają się znani i mniej znani ludzie
kultury, bardzo szeroko pojętej kultury, aby zaprezentować swoje
nierzadko wybitne dzieła. Odbywają się koncerty, sympozja, wystawy i
wiele innych wydarzeń kulturalnych.
Od początku istnienia Festiwalu są organizowane koncerty muzyczne. W ubiegłym roku Festiwal zamknął autorski
koncert muzyki pod batutą Krzesimira Dębskiego, z którego relację umieściliśmy
na naszej stronie. Kilka dni temu, bo 27 sierpnia w Filharmonii Łódzkiej im
Artura Rubinsteina miał miejsce również koncert ale dla odmiany - tym razem na
inaugurację tegorocznej edycji Festiwalu. Było to prawdziwe wydarzenie muzyczne
- Koncert muzyki filmowej Jana A.P. Kaczmarka, który pierwotnie miał być
wykonany już rok temu, ale z przyczyn organizacyjnych i natłoku spraw, jakie
miał kompozytor - nie doszedł do skutku. Już wówczas miała być grana suita z
?Marzyciela?, jako premierowe wykonanie tej muzyki filmowej i jak sądzę,
byłoby to wielkie wydarzenie, biorąc
pod uwagę, że kilka miesięcy później została właśnie ona wyróżniona Oscarem.
Jednak kompozytor obiecał, że na pewno za rok - czyli w 2005 - nie zawiedzie
publiczności Festiwalu i zagości na nim. Jak powiedział - tak się stało i oto
przed Wami relacja z dnia koncertu muzyki filmowej Jana A.P. Kaczmarka w Łodzi,
który się odbył 27 sierpnia o godzinie 19:00 w Filharmonii Łódzkiej im. Artura
Rubinsteina.
Dzień koncertu był piękny, typowo letni, upalny i słoneczny. O godzinie
14:30 do Łodzi przyjechał redaktor naczelny Łukasz Remiś. Zupełnie rześki i
niezmęczony po kilku godzinach podróży ze Śląska Opolskiego, żwawo poszedł ze
mną na długi spacer po ?Pietrynie?. Dopiero około godziny 18:30, dawno po
obiedzie w jednej z łódzkich pizzerii i wieczornej herbacie w kawiarni -
zawitaliśmy do gmachu Filharmonii. I muszę przyznać, że kilkanaście lat
budowania od nowa budynku Filharmonii na Narutowicza nie poszło na marne -
teraz to prawdziwa wizytówka muzyczna Łodzi a zarazem powód do dumy dla łodzian
i zazdrości dla innych...Sala koncertowa jest przepiękna i zarazem wysmakowana.
Uwagę zwracają specjalne szklane ekrany umieszczone na suficie sali nad sceną,
które służą do ?sterowania dźwiękiem?, czyli po prostu do odpowiedniej
akustyki. Zjawiliśmy się w głównej sali koncertowej i...po kilku minutach
zaczął nam się najpierw skraplać się a potem już ściekać pot na czołach!!!
Chyba zarówno z nadmiaru emocji -
koncert zbliżał się wielkimi krokami -
jak i z powodu wadliwie działającej
klimatyzacji. Sala zaczęła się powoli, aczkolwiek skutecznie zapełniać głodną
wrażeń muzycznych publicznością. Po trzech gongach i dwóch muzycznych klipach,
reklamujących Festiwal Dialogu Czterech Kultur, na scenę wyszedł Piotr
Sarzyński - dziennikarz Polityki a zarazem jedna z głównych postaci łódzkiego Festiwalu
od początku jego istnienia i uroczyście zapowiedział koncert muzyki filmowej
Jana Kaczmarka.
Jednak był to tylko wstęp do występów innych dostojnych gości.
Festiwal otworzył uroczyście nikt inny oczywiście, jak tylko jego pomysłodawca Witold
Knychalski. Potem przemawiali politycy, tak długo, że dało się wyczuć
zniecierpliwienie pośród publiczności. Nie było w tym nic dziwnego, bowiem same
grzeczności i wstępy zajęły aż 20-25 minut. Na końcu przemówił sam kompozytor,
chwaląc ideę Festiwalu Dialogu Czterech Kultur, jako dobrego pomysłu na
jednanie zwaśnionych we współczesnym świecie kultur i nacji. Wyraził dumę, z
tego, że ma możliwość zaprezentowania swojego dorobku w łódzkiej Filharmonii,
miejscu z dużymi przecież tradycjami muzycznymi - również w dziedzinie muzyki
filmowej. Za chwilę miał się rozpocząć pierwszy pooscarowy koncert Jana
Andrzeja Pawła Kaczmarka...
Koncert...
Koncert rozpoczął się blisko pół godziny po godzinie dziewiętnastej.
Polską Orkiestrą Radiową dyrygował Wojciech Rajski, a towarzyszył im Chór Akademicki Uniwersytetu im. Adama
Mickiewicza w Poznaniu i Poznański Chór Chłopięcy. Za fortepianem zasiadł
Krzysztof Herdzin. Na cybałkach zagrała Marta Maślanka - Stanisławska - ta sama
solistka, którą znamy z nagrań
soundtracków Jana Kaczmarka. Jak się niebawem miało okazać nie tylko ona,
bowiem kompozytor zaprosił również na koncert Sussan Deyhim - wokalistkę rodem z Iranu, która uciekła przed rewolucją do
USA - jak wyjaśnił nam sam Jan Kaczmarek. To ona udzielała swojego niezwykle
egzotycznego głosu na eterycznej ?Niewiernej?, okraszając cały score ciekawie
brzmiącą wokalizą. I ona właśnie była jedną z głównych gwiazd pierwszej części
koncertu, części która była suitą z ?Niewiernej?. Zaprezentowano nam
osiem utworów w kolejności: The Wind, At Home, Triangle, Unfaithful, The Visit,
Sudden Turn, Burning Pictures, Together.
Wykonanie zabrzmiało bardzo wiernie, a Krzysztof Herdzin grał partie
fortepianowe z wyczuciem. Wspomniana Sussan Deyhim, dzięki swojemu
niecodziennemu talentowi, okrasiła suitę egzotycznie brzmiącymi wokalizami,
które miały charakter typowo koncertowy, czyli nie były wierne w 100% temu co
można usłyszeć na płycie, ale to całkiem zrozumiałe. Jej głos - solo - często stanowił łącznik pomiędzy kolejnymi
utworami z ?Niewiernej?, co tym bardziej rozgrzewało publiczność i pozwoliło
docenić talent niezwykłej wokalistki.
Po subtelnej i zmysłowej muzyce
z ?Niewiernej? przyszedł czas na najsławniejszą dzisiaj chyba kompozycję Jana
Kaczmarka - ?Marzyciela?. Tym razem zagrano siedem ścieżek według
schematu: Where Is Mr.
Barrie?, Neverland Piano, Dancing With The Bear, The Kite, This Is Neverland,
Why Does She Have To Die?, The Impossible Opening. Jako, że wykonywane
były partie fortepianowe, które niejako ?stworzył? wcześniej Leszek Możdżer -
wymagania stawiane Krzysztofowi Herdzinowi były niemałe, ale moim zdaniem
wariacje fortepianowe mają to do siebie, że nie muszą i nie mogą często być do
siebie podobne jak dwie krople wody. To był koncert, a takie imprezy rządzą się
swoimi prawami. Oprócz tego każdy solista ma swoją wersję muzyki, wykonania i
interpretacji. Natomiast utwory typowo symfoniczne, oparte głównie na sekcji
smyczkowej brzmiały naprawdę fantastycznie i monumentalnie.
Chór
Akademicki Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza
w Poznaniu i Poznański Chór Chłopięcy spisał się nad wyraz dobrze. Krótkim
interludium po ?Marzycielu? były dwa zaledwie utwory z ?Trzeciego cudu?: Frank
& Roxanne oraz Ave Maria, w którym to utworze znowu dała znać o sobie
wspaniała Sussan Deyhim. Na koniec przyszła pora na ?Quo Vadis? z sześcioma
ścieżkami z płyty: Colosseum, Pokój Prześladowanym, Rzym płonie, Miłość i
Umieranie, Wracam do Rzymu, Przemoc. Była to najbardziej mocna, pompatyczna a zarazem groźna muzyka. Oparta
głównie o dynamiczną sekcję dętą, niskie akordy i tony, dramatyczną akcję ale
również z elementami wybitnie orientalnymi - znowu dzięki niezastąpionej Sussan
Deyhim. Wspaniale zabrzmiała ta suita z ?Quo Vadis?, chyba za dobrze, bo
właśnie ona zakończyła koncert, po którym zagrano bis na życzenie bezustannie
klaszczącej publiczności, domagającej się w ten oto sposób więcej muzyki Jana
A.P. Kaczmarka. Pierwszym bisem była Ave Maria z ?Trzeciego cudu?, zaś drugim
był ?Impossible opening? z ?Marzyciela?, który zadedykował dyrygent Wojciech
Rajski samemu kompozytorowi. Jan Kaczmarek stał podczas wykonywania tego
wspaniałego niewątpliwie utworu na scenie obok równie mocno co on uwielbianej
przez publiczność Sussan Deyhim. Po drugim - i jak się okazało - ostatnim bisie
- polski zdobywca Oscara dostał kolejną, kilkuminutową ?standing ovation? a na
koniec rzucił wcześniej wręczonym mu bukietem róż w publiczność, dziękując jej
w ten jakże widowiskowy i spontaniczny sposób za gorące przyjęcie.
Lekka trema,
do której się przyznał Jan Kaczmarek przed koncertem, podczas przemówienia na
scenie okazała się być niepotrzebna. Koncert wypadł znakomicie, można żałować,
że nie było trochę większego zróżnicowania tematów z różnych filmów
kompozytora, ale i tak należy uznać go za sukces.
Po...
Sala opustoszała, a ja razem z Łukaszem czym prędzej zeszliśmy do
foyer, aby spotkać kompozytora i uścisnąć mu dłoń i pogratulować udanego
koncertu. Spotkaliśmy liczących na to
samo Łukasza Wudarskiego z portalu Filmmusic.pl i Łukasza Waligórskiego z scoreamateur.prv.pl. Jak widać - koncert
najpopularniejszego dzisiaj twórcy ścieżek dźwiękowych rodem z Polski ściągnął
do Łodzi nie lada maniaków tego rodzaju muzyki. Wspólnie udało nam się odnaleźć
w szklanych zakamarkach łódzkiej Filharmonii Jana A.P. Kaczmarka, który bez
chwili wahania zgodził się na pamiątkowe fotografie. Ja nieskromnie przyznam,
że nawet ?złowiłem? autograf na moim egzemplarzu ?Niewiernej?.
Janusz Pietrzykowski, Jan A.P. Kaczmarek, Łukasz Waligórski, Łukasz Wudarski
Przed
godziną 22, byliśmy już z Łukaszem na wieczornym spacerze ulicą
Piotrkowską...Koncert jeszcze nam był w głowie, ale niestety już był za nami.
Wspomnienia jednak pozostaną, wrażenia nie umrą, a nadzieja na kolejny koncert
zawsze będzie żywa...Do następnego razu!!!
Relację przygotował: Janusz Pietrzykowski