Wywiad z Alexandre Desplat`em - specjalnie dla Soundtracks.pl !
08 Luty 2006, 16:59
Alexandre Desplat choć muzyką filmową zajmuje się już od wielu lat, to przez publikę jest szeroko rozpoznawany i doceniany od niedawna. Kariera Francuza nabiera coraz większego tempa, a w jego filmografii pojawia się coraz więcej tytułów hollywoodzkich. Soundtracks.pl miał okazję zadać temu niezwykle interesującemu kompozytorowi kilka pytań.
Proszę opowiedzieć jak rozpoczęła się Pan przygoda z muzyką filmową.Zacząłem od pisania do filmów krótkometrażowych. Jeszcze jak nastolatek miałem dwie pasje: muzykę i filmy. Ciągle chodziłem do kina ( kaset VHS jeszcze wtedy nie było), próbując zrozumieć sztukę komponowania do filmów. Napisałem muzykę do wielu filmów krótkometrażowych, a w 1986 do pierwszego pełnometrażowego. Na początku lat 90` stało się to moim głównym zajęciem.
James Newton Howard był często nazywany kameleonem muzyki filmowej. Wydaje mi się, że zajął Pan jego miejsce. Każda Pana partytura prezentuje niemal zupełnie nowy muzyczny świat - jak udaje się Panu utrzymać taką różnorodność w swoim stylu?Bardzo lubię prace Newtona-Howarda. "Ścigany" i "Osada" to niesamowite partytury. Żeby tworzyć muzykę filmową, trzeba kochać historię kina. "Od Casablanci" po "Szczęki" (Steven Spielberg), od "The Misfits" (John Huston) po "Niebieskiego ptaka" (Fellini), od "Amadeusz"a (Milos Forman) po "Absolwenta" (Mike Nichols) czy "Dziewczynę z perłą? (Peter Webber) lub też "Gładką skórę" (François Truffaut). Dlaczego miałbym pisać tylko do komedii czy thrillerów, lub tylko do intymnych i spokojnych filmów, jak ?Dziewczyna z perłą? ? Bardzo mi się podobało pisanie do "Firewall" - to było prawdziwe wyzwanie, aby w 10 dni napisać muzykę do czysto Hollywoodzkiego filmu z Harrisonem Fordem. Nie mniej jednak, jeśli się dobrze wsłuchacie w moje partytury, to odnajdziecie wiele podobieństw - podobną harmonię, melodykę czy nawyki estetyczne...
Czy poszukuje Pan inspiracji u innych kompozytorów ?Tak, staram się być "na bieżąco" z pracami moich kolegów. Poszukuję też u mistrzów takich jak John Williams czy Jerry Goldsmith.
Styl europejskiej muzyki filmowej jest odmienny od hollywoodzkiego. Jak odnajduje się Pan w Hollywood i jak postrzegają Pana tamtejsi reżyserzy i producenci ?Nie jestem w stanie powiedzieć jakie są ich odczucia. Z tego co słyszałem od orkiestr, z którymi tam współpracowałem, uważają, że mój "głos" jest inny. Jest zasadnicza różnica w zastosowaniu muzyki. W Europie nie lubimy narzucać emocji czy też wyjaśniać zbyt wiele przy pomocy muzyki. Gdy pracuję w Hollywood staram się balansować pomiędzy tymi dwoma stylami. Po trochę z każdego.
Jak wygląda pana proces twórczy - czy Hollywood go zmieniło ?Proces twórczy jest bardzo podobny. Nowością jest dla mnie wykorzystanie orkiestratorów. Dotychczas wszystko robiłem samodzielnie, bo orkiestracja jest jednym z moich ulubionych zajęć. A gdy miało się okazję pracować z London Symphony Orchestra, to tak jakby poznało się najlepszy dźwięk jaki można "wydobyć" z orkiestry. Jednak gdy terminy gonią, Hollywood daje ci zespół orkiestratów, który pomoże zdążyć na czas. Sam jednak piszę dema i tematy, starając się być bardzo precyzyjnym i zawsze kilkakrotnie sprawdzam partyturę, którą dla mnie zorkiestrowano.
Ostatnio coraz więcej europejskich kompozytorów pracuje w Hollywood. Czy Hollywood poszukuje nowego "brzmienia" ?Tak, to prawda. Przez ostatnie 10-15 lat te same zespoły orkiestratorów pracowały z kompozytorami i dźwięk stał się bardzo jednolity w niemal każdym filmie. A więc - tak, my jesteśmy tym nowym "brzmieniem".
Proszę opowiedzieć o swoim najnowszy projekcie - "Firewall".Jest to projekt dla mnie nietypowy, ponieważ od czasu "The Nest" (2002) nie miałem okazji pisać do filmu akcji. Jest to bardzo symfoniczna partytura - starałem się odkrywać odmienną rytmikę i barwy harmonii, których normalnie nie wolno byłoby mi użyć.
Czy ma pan ulubione gatunki filmowe?Lubię wszystkie. Choć uważam, że najtrudniej jest komponować do komedii.
Niedawno ogłoszono nominacje do Oscarów - niestety nie znalazł się Pan wśród kandydatów, pomimo znakomitej partytury do filmu "Syriana". Jak Pan sądzi, kto otrzyma statuetkę?"Syriana" jest partyturą zbyt intymną aby otrzymać nominację. Poza tym ten film to dramat polityczny, w którym ważniejsze od muzyki są dialogi. Myślę, że John Williams, ze swoimi dwiema nominacjami, jest w czołówce.
Czy może nam Pan zdradzić swoje najbliższe plany ?Napiszę muzykę do nowego filmu Curtisa Hansona, "Lucky You"
[przyp. red.: wygląda na to, że Christopher Young został zwolniony ?!], z Ericiem Bana i Drew Barrymore, a także do "The Painted veil" z Edem Nortonem i Naomi Watts w głównych rolach.
Bardzo dziękujemy za wywiad.
Wywiad przeprowadzili: Rafał Mrozowski i Łukasz Remiś
Przeczytaj także:
recenzja: Syriana
recenzja: Osaczony (Hostage)
biografia: Alexandre Desplat