Owszem.Zgodzę się, że dzieło pana Poledourisa jest ciekawe. Niezwykle monumentalny wstęp - wydźwięk potężnego, rosyjskiego chóru zawsze przyprawiał mnie o gęsią skórę. Jednak faworytem w tym starciu jest niewątpliwie pan Zimmer, którego motyw przewodni w "Crismon Tide" powalił mnie jak piorun zbutwiałe drzewo (moje odczucie).Muzyka ta stanowi dla mnie wielki sentyment, który jest związany z twórczością tegoż kompozytora w latach 90 - tych. Fani Zimmera z tych lat więdzą zapewne o co mi chodzi. Pozdrawiam serdecznie wszystkich miłośników muzyki filmowej. |