Jeżeli miałbym ocenić rok 2006. w muzyce filmowej według kryterium ?Soundtracks.pl?, to wystawiłbym mu cztery gwiazdki. Wówczas powstało bowiem sporo kompozycji prezentujących wysoki poziom, wyróżniających się na którejś z płaszczyzn, ale też ani jedna wybitna czy przełomowa.
Jak zwykle pierwsze miesiące należały jeszcze do poprzedniego roku., bo wypełnił je gorący sezon przyznawania prestiżowych nagród filmowych. Poza tym do Polski z opóźnieniem docierały filmy, a wraz z nimi soundtracki A.D. 2005. Sporym zaskoczeniem było nagrodzenie statuetką Oscara argentyńskiego kompozytora Gustavo Santaolalli za jego skromną, przeciętną muzykę do filmu
Tajemnica Brokeback Mountain. Zwyciężyła ona ze znacznie lepszymi partyturami Johna Williamsa, napisanymi do
Monachium i
Wyznań Gejszy (ta otrzymała Złoty Glob, nagrodę BAFTA oraz wygrała w plebiscycie naszego portalu - Album Roku 2005). Honorowanie Santaolalli przez zachodnich krytyków dziwi, tym bardziej, że nie jest incydentalne - jego muzyka do filmu
Babel pojawia się niemal we wszystkich tegorocznych nominacjach, łącznie ze Złotymi Globami, a moim zdaniem należy do najsłabszych ilustracji 2006. roku. Kompozytor ograniczył się bowiem do wybrania swoich starych utworów i napisania kilku niezauważalnych dźwiękowych ?ścian?.
Kiedy oscarowe emocje opadły, do kin zaczęły wchodzić nowe, ważne produkcje. Jedną z pierwszych była
V jak Vendetta - niezwykle ciekawa, nowoczesna antyutopia braci Wachowskich, zwracająca uwagę również od strony muzycznej. Kompozytor Dario Marianelli znacznie wzbogacił ją o emocje, historii nadał niesamowitego, mrocznego i niepokojącego klimatu, przy użyciu, co ważne, bardzo oryginalnych środków. Spośród wszystkich zeszłorocznych score'ów,
V jak Vendetta z pewnością należy do najbardziej interesujących. Mniej więcej w tym samym czasie otrzymaliśmy
Firewall - dzieło innego europejskiego kompozytora, działającego w Hollywood, Alexandre Desplata, w którym pokazał swoje bogate umiejętności warsztatowe. Wprawdzie co do tej muzyki zdania są podzielone, ale niewątpliwie stanowi ona istotny punkt w karierze francuskiego artysty. W maju na ekrany kin z pompą wszedł oczekiwany hit J.J. Abramsa -
Mission: Impossible III z muzyką Michaela Giacchino. Jego partytura została przez większość recenzentów mocno skrytykowana, ale ja osobiście nie uważam jej za słabą. Bo chociaż w
M:I:3 brak wyrazistych tematów (oczywiście poza słynnym
Mission Impossible Theme Lalo Schifrina), to mamy tu imponująco rozwiniętą pracę motywiczną, czyniącą score na prawdę zajmującym, nawet w oderwaniu od obrazu. Warto dodać, że w zeszłym roku Varese Sarabande wydała dwa inne dzieła tego artysty - ścieżki dźwiękowe z dwóch sezonów popularnego na całym świecie serialu
Zagubieni (
Lost,
Lost2). Również w maju widzowie obejrzeli kolejny blockbuster - kontrowersyjny
Kod Da Vinci Rona Howarda, według bestselleru Dana Browna. Film zilustrował Hans Zimmer i niestety jego pracę odebrałem źle. Przez to, że stworzył on tak poważną w wyrazie muzykę, jeszcze bardziej ogłupił tę i tak już żałosną produkcję. Jednak dzieło słynnego Niemca samo w sobie prezentuje bardzo wysoki poziom, dlatego zupełnie inaczej brzmi na płycie, która jest zdecydowanie godna polecenia.
Pozwolę sobie powtórzyć to, co niedawno napisałem w recenzji
Happy Feet, że rok 2006 był szczególnie pracowity dla Johna Powella. W tym czasie zilustrował on bowiem aż cztery filmy:
X-Men III: Ostatni bastion,
Epoka lodowcowa 2: Odwilż,
Lot 93 i
Happy Feet: Tupot małych stóp. Spośród nich wyróżniają się
Lot 93, stawiający bardzo trudne zadanie umiejętnego budowania emocji dźwiękami (istotnego, ale jednocześnie nienachalnego) w paradokumentalnej rekonstrukcji wydarzeń z 11 oraz
Happy Feet, do którego Powell skomponował muzykę ilustracyjną oraz fenomenalnie zaaranżował piosenki, wydane na
osobnym albumie. W ogóle należy powiedzieć, że w 2006. roku wydano zaskakująco dużo dobrych songtracków -
Diabeł ubiera się u Prady,
Miami Vice, Ludzkie dzieci i właśnie
Happy Feet mówią same za siebie. To nie zbiory przypadkowych utworów muzyki rozrywkowej, nie mających nic wspólnego z filmem, do których zdążyliśmy się przyzwyczaić.
Innymi soundtrackami oscylującymi wokół oceny czterech gwiazdek są na pewno: piękna, choć szybko odchodząca w zapomnienie
Pani w błękitnej wodzie Jamesa Newtona Howarda, zmysłowa
Czarna Dalia Marka Ishama, eleganckie i nastrojowe
Pachnidło tercetu Tom Tykwer, Reinhold Heil, Johnny Klimek, w nagraniu którego wzięli udział słynni Berlińscy Filharmonicy pod dyrekcją genialnego Simona Rattle (w muzyce filmowej ewenement!) oraz cudowny
Volver Alberto Iglesiasa, napisany do wybitnego filmu Pedro Almodovara. Ogromne wrażenie zrobiła na mnie niefilmowa kompozycja Danny'ego Elfmana -
Serenada Schizophrana, którą uważam za najlepszą w karierze tego interesującego artysty. Zwraca uwagę oryginalnością, przemyślaną strukturą, bogactwem pomysłów i kompletnym brakiem jakichkolwiek przestojów. Elfman napisał też niezłą muzykę do filmu familijnego
Pajęczyna Charlotty.
W minionym roku nie obyło się też bez kilku rozczarowań. Moim zdaniem najbardziej zawiedli Klaus Badelt (
Posejdon), John Ottman (
Superman: Powrót), Craig Armstrong (
World Trade Center), Alan Silvestri (
Dżungla) David Arnold (
Casino Royale), Patrick Doyle (
Eragon) oraz James Horner (
Wszyscy ludzie króla,
Apocalypto). Wszyscy, mimo pokładanych w nich nadziei, stworzyli sztampowe kompozycje, oparte na szeregu oklepanych rozwiązań. A Horner tradycyjnie zabawił się w kopistę - w obu jego ilustracjach słychać liczne zrzynki z
Podróży do Nowej Ziemi.
Cieszy, że polscy wydawcy trochę ruszyli na rynku soundtracków. Wydano bowiem muzykę z filmów Marka Koterskiego:
Wszyscy jesteśmy Chrystusami,
Dzień Świra,
Ajlawiu, na jednym albumie a także kultowego
Janosika Jerzego Matuszkiewicza. Poza tym na sklepowych półkach pojawiły się soundtracki z takich filmów, jak:
Kochankowie roku tygrysa,
Dublerzy,
Kto Nigdy Nie Żył,
Hi way. Na polu wydawniczym nie małą rolę odegrał również ?Soundracks.pl?. Wyprodukowaliśmy i wprowadziliśmy do sprzedaży internetowej muzykę z filmu
Przyjaciele Michała Lorenca,
Szamankę Andrzeja Korzyńskiego oraz
Spielergeschichten i
Florian tego samego kompozytora, wydane na płycie zatytułowanej
Sweet Music.
Miłośnikom muzyki filmowej 2006. rok przyniósł także festiwale. Dwa z nich odbyły się w Hiszpanii - jeden,
Soncinemad 2006, w Madrycie, drugi w mieście Ubeda. Na tym pierwszym pojawiły się takie gwiazdy, jak Hans Zimmer, Trevor Jones, Harry Gregson-Williams czy Christopher Young. Festiwal w Ubedzie natomiast, zebrał raczej hiszpańskich kompozytorów, ale pojawił się na nim również John Debney i Basil Poledouris. Twórca
Conana Barbarzyńcy prowadził tam poświęcony jemu samemu koncert. Niespodziewanie 8. listopada cały świat obiegła smutna informacja, że w Los Angeles zmarł na raka. Parę tygodni później, także w wieku 61. lat odeszła od nas Shirley Walker - pierwsza kobieta, która skomponowała muzykę do pełnometrażowego hollywoodzkiego filmu. To najtragiczniejsze wiadomości zeszłego roku.
Mamy nadzieję, że czytelnicy dobrze ocenili pracę naszego portalu. W zeszłym roku napisaliśmy 181 recenzji, przeprowadziliśmy wywiady z
Alexandre Desplatem i
Maciejem Zielińskim oraz przygotowaliśmy
relację z festiwalu filmowego Era Nowe Horyzonty, który miał dość bogatą ofertę muzyczną. Bardzo się cieszymy, że tak chętnie wypowiadaliście, drodzy czytelnicy, swoje opinie i braliście udział w dyskusjach. W sumie napisaliście ponad 4 tys. komentarzy. Sam portal zaliczył ponad MILION odsłon! Serdecznie dziękujemy za to, że jesteście z nami i prosimy o wszelkie uwagi i sugestie odnośnie naszej pracy. Dobrego Nowego Roku!
Aleksander Dębicz