Soundtracks.pl - Muzyka Filmowa

Szukaj w:  Jak szukać?  



Aby otrzymywać świeże informacje o muzyce filmowej, podaj swój adres e-mail:



Zapisz

Podsumowanie roku 2006

30 Grudzień 2006, 16:50







Jeżeli miałbym ocenić rok 2006. w muzyce filmowej według kryterium ?Soundtracks.pl?, to wystawiłbym mu cztery gwiazdki. Wówczas powstało bowiem sporo kompozycji prezentujących wysoki poziom, wyróżniających się na którejś z płaszczyzn, ale też ani jedna wybitna czy przełomowa.

Jak zwykle pierwsze miesiące należały jeszcze do poprzedniego roku., bo wypełnił je gorący sezon przyznawania prestiżowych nagród filmowych. Poza tym do Polski z opóźnieniem docierały filmy, a wraz z nimi soundtracki A.D. 2005. Sporym zaskoczeniem było nagrodzenie statuetką Oscara argentyńskiego kompozytora Gustavo Santaolalli za jego skromną, przeciętną muzykę do filmu Tajemnica Brokeback Mountain. Zwyciężyła ona ze znacznie lepszymi partyturami Johna Williamsa, napisanymi do Monachium i Wyznań Gejszy (ta otrzymała Złoty Glob, nagrodę BAFTA oraz wygrała w plebiscycie naszego portalu - Album Roku 2005). Honorowanie Santaolalli przez zachodnich krytyków dziwi, tym bardziej, że nie jest incydentalne - jego muzyka do filmu Babel pojawia się niemal we wszystkich tegorocznych nominacjach, łącznie ze Złotymi Globami, a moim zdaniem należy do najsłabszych ilustracji 2006. roku. Kompozytor ograniczył się bowiem do wybrania swoich starych utworów i napisania kilku niezauważalnych dźwiękowych ?ścian?.

Kiedy oscarowe emocje opadły, do kin zaczęły wchodzić nowe, ważne produkcje. Jedną z pierwszych była V jak Vendetta  - niezwykle ciekawa, nowoczesna antyutopia braci Wachowskich, zwracająca uwagę również od strony muzycznej. Kompozytor Dario Marianelli znacznie wzbogacił ją o emocje, historii nadał niesamowitego, mrocznego i niepokojącego klimatu, przy użyciu, co ważne, bardzo oryginalnych środków. Spośród wszystkich zeszłorocznych score'ów, V jak Vendetta z pewnością należy do najbardziej interesujących. Mniej więcej w tym samym czasie otrzymaliśmy Firewall - dzieło innego europejskiego kompozytora, działającego w Hollywood, Alexandre Desplata, w którym pokazał swoje bogate umiejętności warsztatowe. Wprawdzie co do tej muzyki zdania są podzielone, ale niewątpliwie stanowi ona istotny punkt w karierze francuskiego artysty. W maju na ekrany kin z pompą wszedł oczekiwany hit J.J. Abramsa - Mission: Impossible III z muzyką Michaela Giacchino. Jego partytura została przez większość recenzentów mocno skrytykowana, ale ja osobiście nie uważam jej za słabą. Bo chociaż w M:I:3 brak wyrazistych tematów (oczywiście poza słynnym Mission Impossible Theme Lalo Schifrina), to mamy tu imponująco rozwiniętą pracę motywiczną, czyniącą score na prawdę zajmującym, nawet w oderwaniu od obrazu. Warto dodać, że w zeszłym roku Varese Sarabande wydała dwa inne dzieła tego artysty - ścieżki dźwiękowe z dwóch sezonów popularnego na całym świecie serialu Zagubieni (Lost, Lost2). Również w maju widzowie obejrzeli kolejny blockbuster - kontrowersyjny Kod Da Vinci Rona Howarda, według bestselleru Dana Browna. Film zilustrował Hans Zimmer i niestety jego pracę odebrałem źle. Przez to, że stworzył on tak poważną w wyrazie muzykę, jeszcze bardziej ogłupił tę i tak już żałosną produkcję. Jednak dzieło słynnego Niemca samo w sobie prezentuje bardzo wysoki poziom, dlatego zupełnie inaczej brzmi na płycie, która jest zdecydowanie godna polecenia.
    
Pozwolę sobie powtórzyć to, co niedawno napisałem w recenzji Happy Feet, że rok 2006 był szczególnie pracowity dla Johna Powella.  W tym czasie zilustrował on bowiem aż cztery filmy: X-Men III: Ostatni bastion, Epoka lodowcowa 2: Odwilż, Lot 93 i Happy Feet: Tupot małych stóp. Spośród nich wyróżniają się Lot 93, stawiający bardzo trudne zadanie umiejętnego budowania emocji dźwiękami (istotnego, ale jednocześnie nienachalnego) w paradokumentalnej rekonstrukcji wydarzeń z 11 oraz Happy Feet, do którego Powell skomponował muzykę ilustracyjną oraz fenomenalnie zaaranżował piosenki, wydane na osobnym albumie. W ogóle należy powiedzieć, że w 2006. roku wydano zaskakująco dużo dobrych songtracków - Diabeł ubiera się u Prady, Miami Vice, Ludzkie dzieci i właśnie Happy Feet mówią same za siebie. To nie zbiory przypadkowych utworów muzyki rozrywkowej, nie mających nic wspólnego z filmem, do których zdążyliśmy się przyzwyczaić.

Innymi soundtrackami oscylującymi wokół oceny czterech gwiazdek są na pewno: piękna, choć szybko odchodząca w zapomnienie Pani w błękitnej wodzie Jamesa Newtona Howarda, zmysłowa Czarna Dalia Marka Ishama, eleganckie i nastrojowe Pachnidło tercetu Tom Tykwer, Reinhold Heil, Johnny Klimek, w nagraniu którego wzięli udział słynni Berlińscy Filharmonicy pod dyrekcją genialnego Simona Rattle (w muzyce filmowej ewenement!) oraz cudowny Volver Alberto Iglesiasa, napisany do wybitnego filmu Pedro Almodovara. Ogromne wrażenie zrobiła na mnie niefilmowa kompozycja Danny'ego Elfmana - Serenada Schizophrana, którą uważam za najlepszą w karierze tego interesującego artysty. Zwraca uwagę oryginalnością, przemyślaną strukturą, bogactwem pomysłów i kompletnym brakiem jakichkolwiek przestojów. Elfman napisał też niezłą muzykę do filmu familijnego Pajęczyna Charlotty.

W minionym roku nie obyło się też bez kilku rozczarowań. Moim zdaniem najbardziej zawiedli Klaus Badelt (Posejdon), John Ottman (Superman: Powrót), Craig Armstrong (World Trade Center), Alan Silvestri (Dżungla) David Arnold (Casino Royale), Patrick Doyle (Eragon) oraz James Horner (Wszyscy ludzie króla, Apocalypto). Wszyscy, mimo pokładanych w nich nadziei, stworzyli sztampowe kompozycje, oparte na szeregu oklepanych rozwiązań. A Horner tradycyjnie zabawił się w kopistę - w obu jego ilustracjach słychać liczne zrzynki z Podróży do Nowej Ziemi.

Cieszy, że polscy wydawcy trochę ruszyli na rynku soundtracków. Wydano bowiem muzykę z filmów Marka Koterskiego: Wszyscy jesteśmy Chrystusami, Dzień Świra, Ajlawiu, na jednym albumie a także kultowego Janosika Jerzego Matuszkiewicza. Poza tym na sklepowych półkach pojawiły się soundtracki z takich filmów, jak: Kochankowie roku tygrysa, Dublerzy, Kto Nigdy Nie Żył, Hi way. Na polu wydawniczym nie małą rolę odegrał również ?Soundracks.pl?. Wyprodukowaliśmy i wprowadziliśmy do sprzedaży internetowej muzykę z filmu Przyjaciele Michała Lorenca, Szamankę Andrzeja Korzyńskiego oraz Spielergeschichten i Florian tego samego kompozytora, wydane na płycie zatytułowanej Sweet Music.

Miłośnikom muzyki filmowej 2006. rok przyniósł także festiwale. Dwa z nich odbyły się w Hiszpanii - jeden, Soncinemad 2006, w Madrycie, drugi w mieście Ubeda. Na tym pierwszym pojawiły się takie gwiazdy, jak Hans Zimmer, Trevor Jones, Harry Gregson-Williams czy Christopher Young. Festiwal w Ubedzie natomiast, zebrał raczej hiszpańskich kompozytorów, ale pojawił się na nim również John Debney i Basil Poledouris. Twórca Conana Barbarzyńcy prowadził tam poświęcony jemu samemu koncert. Niespodziewanie 8. listopada cały świat obiegła smutna informacja, że w Los Angeles zmarł na raka. Parę tygodni później, także w wieku 61. lat odeszła od nas Shirley Walker - pierwsza kobieta, która skomponowała muzykę do pełnometrażowego hollywoodzkiego filmu. To najtragiczniejsze wiadomości zeszłego roku.

Mamy nadzieję, że czytelnicy dobrze ocenili pracę naszego portalu. W zeszłym roku napisaliśmy 181 recenzji, przeprowadziliśmy wywiady z Alexandre Desplatem i Maciejem Zielińskim oraz przygotowaliśmy relację z festiwalu filmowego Era Nowe Horyzonty, który miał dość bogatą ofertę muzyczną. Bardzo się cieszymy, że tak chętnie wypowiadaliście, drodzy czytelnicy, swoje opinie i braliście udział w dyskusjach. W sumie napisaliście ponad 4 tys. komentarzy. Sam portal zaliczył ponad MILION odsłon! Serdecznie dziękujemy za to, że jesteście z nami i prosimy o wszelkie uwagi i sugestie odnośnie naszej pracy. Dobrego Nowego Roku!

Aleksander Dębicz


Babuch:

Rok 2006 był mocno średni, ale kilka ciekawych partytur się tu znajdzie (Kod da Vinci, Pachnidło, Yamato - w kategorii soundtracków, oraz Miami Vice w kategorii songtracków). Olek zresztą dobrze to opisał. Co do reszty to całemu portalowi życzę udanego Nowego Roku. A co do uwag to trochę więcej dystansu do swojego hobby. Myślę że się przyda :)

Adam Krysiński:

Dla mnie ten rok był nijaki, o lata świetlne słabszy niż poprzedni. W mijającym 2006 czekałem od początku tylko na jedną rzecz - Casino Royale, doczekałem się i jestem zadowolony. Jakbym miał wymienić jakies ścieżki z tego roku, to tak bez zastanowienia przychodzi mi na myśl tylko Kod DaVinci oraz Tylko Mnie Kochaj, a to świadczy o znikomym poziomie scorów w tym roku, które mnie zachwyciły, albo skłoniły by je posłuchać. Najbardziej cieszę się z tego, że rynek naszych ojczystych scorów ruszył... i mam nadzieję, że nie tylko w tym roku.

Koper:

Dla mnie mocno średni. Aczkolwiek mnie akurat tendencje panujące obecnie w muzyce filmowej (może uściślijmy - hollywoodzkiej muzyce filmowej) nie specjalnie przypadają do gustu. Kilka przyzwoitych soundtracków, m.in. standardowo nie zauważony nigdzie poza Wielką Brytanią (i Score Aficionado, hehe:) "Middletown" i jeszcze kilka innych. Nic wybitnego niestety. Ale czego się spodziewać, skoro dokładnie tak samo było jeśli chodzi o filmy. I tak zapamiętam ten rok jedynie jako rok śmierci Basila Poledourisa. Z niczym innym kojarzyć mi się nie będzie.

Koper:

No i przyłączam się do życzeń Babucha. :D

Mystery:

Mówiąc o soundtrackach z 2006 należałoby jeszcze wspomnieć o "The Illusionist" Philipa Glassa i "The Fountain" Clinta Mansella i nie należy zapominać również o innych płytach których premiery filmów będą miały jeszcze w 2006 - nagradzane już przez krytyków w tym roku dwie ścieżki dźwiękowe "Good German" Thomasa Newmana i "Notes on a Scandal" Philipa Glassa. Ciekawe w tym roku były również "Night at the Museum" Silvestriego i "Blood Diamond" James Newtona Howarda i oczywiście wszystkie ścieżki pozytywnie wspomniane w podsumowaniu.

Olek Dębicz:

Zgadza się. Zapomniałem napisać o paru innych ścieżkach, m.in. wspomniany przez Ciebie "The Good German" Newmana, "The Queen" oraz "Painted Veil" Alexandre Desplata, który 9. stycznia wyda renomowana wytwórnia Deutsche Grammophone. "Iluzjonista" Glassa moim zdaniem nie prezentuje niczego ciekawego, natomiast o "ródle" Mansella jeszcze nie chcę się wypowiadać, gdyż czekam na film. Na płycie rozczarowuje.

Łukasz Waligórski:

Szkoda że Olek tak zdawkowo wspomniał o polskich wydaniach, które w tym roku były dość ciekawe - "Kochankowie roku tygrysa", "Dublerzy", "Kto Nigdy Nie Żył", "Hi way" i jeszcze kilka... Bez echa zostawił też kolejne seminarium Rozbitka. Poza tym śmieszy mnie nazwanie "Pachnidła" dobrą partyturą, bo w mojej - i nie tylko - opinii jest to najlepsza ścieżka dźwiękowa roku 2006. Ominięcie "ródła" też jest dość niesprawiedliwe - tym bardziej że jest to jedna na najciekawszych partytur tego roku. Właśnie dlatego śmieszą mnie i jestem przeciwny takim "remanentom", bo zwyczajnie niczemu one nie służą a wręcz przez pomijanie niektórych faktów mogą wprowadzać czytelników w błąd. Niemniej gratuluję imponujących cyferek, których nieomieszkaliście zamieścić w ostatnim akapicie ;-)

Olek Dębicz:

Dziękuję Ci Łukasz za przypomnienie kilku polskich kompozycji filmowych, jakie zostały wydane w 2006. roku. Zwyczajnie o nich zapomniałem, jestem tylko człowiekiem :-). Uzupełniłem akapit, dotyczący polskich wydań. Co do "Pachnidła" - oczywiste jest, że podsumowanie roku, takie jak to, jest subiektywne i z oceną poszczególnych dzieł można się nie zgodzić. Nie mniej jednak dość podobnie postrzegamy kompozycję Tykwera, Heila i Klimeka :-)

Tomasz Goska:

No cyferki imponujące, ale powinno to brzmieć następująco: napisaliśmy w tym roku 181recenzji (w tym 4/5 moich [Olka])... :P :P :P

Donus:

Pachnidło i Labyrint Fauna - bezapelacyjnie!

Erok:

Konkurencji chyba żal d... ściska, że tak się do tych "numerków" przyssali.

Pokemon:

Jak dla mnie najlepsze ( z tego co słyszałem oczywiście) to dość świeże ścieżki- Pans Labyrinth i The Fountain. Dodam jeszcze The Departed, bo mi się podoba, pierwszy sezon Losta i drugi BSG. Może te albumy z końca roku są zapowiedzią lepszego 2007? Fajnie by było. Co do liczb, praca Olka robi wrażenie i faktycznie chyba połowa tegorocznych tekstów jest jego, niedługo serwis zmieni nazwę na oleksoundtracks.pl:). Pozdro i dobrego roku 2007 - tak dla portalu jak i dla nas- słuchaczy.

Babuch:

Konkurencji nieczego nie żal. No może tych miliona odsłon... Ale wszystko da się przeciez nadrobić. A co do numerków i ilości recenzji to Fm.pl napisało w 2006 roku 268 recenzji... Więc proszę mi tu nie wciskać zazdrości jesli chodzi o tę kwestię, bo o może orłem z matmy nie jestem ale 268 to chyba nieco większa liczba... A Fountain tez zpomniałem. Rzeczywiście to niezły score. A co do rodzimych partytur to nie przesadzajmy. Kto nigdy nie żył jest słabe, a reszta cóż super też się nie perzentuje. Ciekawie zabrzmiała ompozycja Lorenca do Statystów. Szkoda że nie została wydana. Pozdrawiam

Damian Sołtysik:

Oj coś widzę, że kilku panów ma problemy z matematyką. Z tegorocznych 181 recenzji: 57 tekstów napisał Olek, 33 napisałem Ja, 33 napisał Szymon, w trójkę napisaliśmy 123 recenzje - a na resztę spuśćmy zasłonę milczenia ;) Babuchu drogi, może i macie te 268 tekstów, ale odsetek tak zwanych recenzji gościnnych jest u was znacznie większy niż w naszym serwisie. Jeśli chodzi o tegoroczne ponadprzeciętne kompozycje to wspomniałbym także o "Alatriste" Roque Banosa, "Abominable" Lalo Schifrina i "Nativity Story" Mychaela Danny.

Babuch:

Wszystko się zgadza, że odsetek recek gościnnych większy jest u nas, tym niemniej członkowie redakcji napisali ok 220 recek. Reszta to gościnne. A co do Alatrsiste to chyba muszę skombinować sobie ten score. Kilka płytek Banosa słyszałem i choć może w sofę nie wgniatają (Goya) to jednak kilka utworów fajnych można tam znaleźć.

Jelonek:

Bardzo mi się podoba to podsumowanie, bo jest rzeczowe i szczegółowe. Oczywiście subiektywne, ale to normalka, nie ma się co czepiać. Wyliczanka kto napisał więcej recenzji jest śmieszna. W tym roku lepiej oceniam soundtracks.pl, niż inne polskie portale, bo znalazłem tu więcej interesujących mnie tekstów, częstsze newsy i konkursy. Poza tym nie widzę tu takiego towarzystwa wzajemnej adoracji, które chwali się nawzajem za każdą recenzję. Recenzja to recenzja, a nie jakis filozoficzny wywód. Minus dla kilku redaktorów, którzy napisali bardzo mało, a lepiej by było, gdyby taki duży portal miał większą ilość i różnorodność opinii. Plus dla Sołtysika za promowanie jazzowych soundtracków, które uwielbiam i oczywiście dla Dębicza za wiele fachowych recenzji. Ogólnie dobrze, ale nie spocznijcie na laurach! Czekam na więcej inicjatyw!

Łukasz Waligórski:

Heh... nie ma się tutaj co licytować, bo w końcu soundtracks.pl istnieje najdłużej i to się przekłada na popularność i zawartość. Zarówno FilmMusic.pl jak i MuzykaFilmowa.pl istnieją od dwóch lat i gdybyśmy jakoś bardzo przejmowali się dominatem s.pl to wszyscy byśmy poumierali na wrzody ;-) Ale skoro wszyscy się tak chwalą to i ja dorzucę swoje 3 grosze. MuzykaFilmowa.pl przeprowadziła więcej wywiadów niż soundtracks.pl bo 3, poza tym napisaliśmy 8 artykułów, 1 relację z koncertu i 134 recenzje - mało? Zważcie, że recenzje piszą u nas tylko 3 osoby. Żadnych recenzji gościnnych u nas nie znajdziecie. A konkursów to chyba też było więcej na MuzykaFilmowa.pl... ;-)

Babuch:

Właśnie Łukasz ma rację. Wszyscy wiemy że z s.pl nie wygramy. Ale chyba nie to co chodzi aby walczyć na ilości. Każdy z trzech wielkich portali ma inny profil. Każdy stara się promować muzykę filmową na inny sposób. Jeśli miałbym wskazać najbardziej prężnie działające jednostki w zeszłym roku nie wymieniłbym w tym gronie fm.pl. Wstyd się przyznać, ale z różnych powodów nieco odstawaliśmy na tym polu od konkurencji. Choć i tak uważam, że jak na nasze nędzne umiejętności z zakresu informatyki zrobiliśmy bardzo dużo. Nie oznacza to jednak, że nie będziemy się starać. To chyba nasze największe postanowienie noworoczne. Kolegom z innych portali też życzę sukcesów. Przede wszystkim w popularyzacji nieznanych dzieł z zakresu muzyki filmowej. A co do kółka wzajemnej adoracji. Nie martw się Jelonku teraz już chyba zniknie. Wydaliśmy niepisany zakaz lizusostwa. Mam nadzieje, że chociaż nasi redaktorzy będą go przestrzegać. Hepi niu jer for wszystkich.

Marcin Z.:

Gratuluję ciekawego tekstu podsumowującego 2006 rok. Tylko błagam, poprawcie "na sklepowych pułkach" (sic!). Chyba ma byc "półkach" !!! Pozdrawiam redakcję i życzę dalszych sukcesów w roku 2007.

Mefisto:

No - bardzo ladne podsumowanie, ale nieco w cien odeszly Pachnidlo, Black Dahlia czy - wspomniane przez Lukasza - Fountain (mimo wszystko) - to naprawde mocne pozycje tego roku. A co do Newmana, to obie jego plyty (a w wiekszosci krajow takze filmy) beda mialy premiere w styczniu, wiec mysle, ze rok 2007 zacznie sie wlasnie od niego i ze na nim sie nie przejedziemy - choc o tym jestem przekonany ;)

scoreman:

Miniony rok był dość ciekawy pod wzgledem muzycznym. Swoją ocenę zawrę w czterech kategoriach, do każdej przypisując najbardziej reporezentatywny album. 1. Jak zawsze na wysokim poziomie - "CHARLOTTES WEB" Dannyego Elfmana; 2. Pozytywne zaskoczenie (było sporo obaw, ale efekt jest dobry) - "CASINO ROYALE" Davida Arnolda; 3. Rozczarowanie (można było oczekiwać dużo więcej) - "SUPERMAN RETURNS" Johna Ottmana; 4. Typowo niski poziom - "APOCALYPTO" Jamesa Hornera


Soundtracks.pl

© 2002-2024 Soundtracks.pl - muzyka filmowa.
Wydawca: Bezczelnie Perfekcyjni