"Ekipa" z muzyką Antoniego Łazarkiewicza14 Wrzesień 2007, 01:00Wczoraj telewizja Polsat wyemitowała dwa pierwsze odcinki polskiego serialu political fiction Ekipa w reżyserii Agnieszki Holland, Katarzyny Adamik i Magdaleny Łazarkiewicz. Muzykę do niego skomponował Antoni Łazarkiewicz, z którym wywiad dla portalu Gazeta.pl można obejrzeć na oficjalnej stronie filmu. Oprócz tego zapraszamy do przeczytania naszej recenzji kompozycji artysty. Wczoraj telewizja Polsat wyemitowała dwa pierwsze odcinki pierwszego polskiego serialu political fiction Ekipa. To pierwszy od 26 lat polski film Agnieszki Holland, która wymyśliła i wyreżyserowała go wraz ze swoją córką Kasią Adamik i siostrą Magdaleną Łazarkiewicz. Klasa twórczyni Placu Waszyngtona i Trzeciego Cudu zwiastowała wysoki poziom tej produkcji, ale przyznam, że przeszła ona moje najśmielsze oczekiwania. Już od pierwszych minut zostajemy wciągnięci w polityczną intrygę - premier Henryk Nowasz (Janusz Gajos) zostaje oskarżony przez opozycję o współpracę z SB. Zapanowuje kryzys rządu. Skąd my to znamy? Od razu uprzedzam jednak, że nie jest to (jak można by przypuścić) jałowa krytyka obecnej rodzimej sceny politycznej - chociaż odwołania do niej są wyraźne. Oto bowiem Nowasz przekazuje władzę młodemu profesorowi ekonomii z Zamościa Konstantemu Turskiemu (Marcin Perchuć). Człowiek uczciwy, szlachetny, z wizją staje na czele sprawdzonej ekipy Nowasza. Zmierzy się z problemami kraju i populistyczną, rządną władzy opozycją. Tytułowa ekipa dla polskiego widza może wydać się nierealna. Przyglądając się poczynaniom obecnego rządu części z nas coraz trudniej wyobrazić sobie takich kryształowych przywódców. Ale fenomen serialu Holland polega na tym, że przez tę godzinę jego odcinka mimowolnie odrywamy się od politycznej rzeczywistości i kibicujemy sympatycznym, wzbudzającym zaufanie bohaterom. Przy okazji poznajemy doskonale pokazane mechanizmy władzy - jak w świetnej Królowej Stephena Frearsa. Na wysokim poziomie - oprócz bardzo dobrego aktorstwa - stoi też sama realizacja techniczna filmu. Na przykład świetne zdjęcia, w większości scen kręcone kamerą ?z ręki?, nadały całości trochę paradokumentalnego charakteru - kolejne podobieństwo z Królową. Przejdźmy jednak do meritum. Akcję Ekipy niewątpliwe pcha do przodu również znakomita muzyka Antoniego Łazarkiewicza. Zwróciła ona moją uwagę już w zwiastunach serialu, które od kilkunastu dni zalewały telewizje. Wybrzmiewał w nich chwytliwy temat przewodni o mocno sensacyjnym zabarwieniu. Zbudowany został na krótkich, ostrych motywach tajemniczego kwintetu smyczkowego, nałożonych na pełną napięcia podstawę harmoniczną - stopniowo ewoluowane, niepokojące współbrzmienia smyczków. Motorykę pogłębiają kotły, ale w pewnym momencie wyłania się również żarliwa melodia skrzypiec. Temat ten dominuje w filmie, i słusznie. Chociaż zostały w nim wykorzystane sprawdzone, by nie powiedzieć - niezbyt oryginalne - środki wyrazu, to jednak ma on w sobie coś bardzo charakterystycznego i autonomicznego. Właściwie trudno mi wskazać bliźniaczą muzyczną czołówkę filmu. Muzyka Łazarkiewicza nie ogranicza się oczywiście do jednego tematu. Osobiste, intymne sfery bohaterów artysta zilustrował bardziej kameralnymi, delikatniejszymi utworami. W pamięci zapadły mi szczególnie motywy grane na akordeonie, marimbie i fortepianie, stylistycznie trochę zbliżone do Thomasa Newmana. Ciekaw jestem, czy w kolejnych odcinkach usłyszymy jeszcze inny materiał muzyczny Łazarkiewicza. Mam nadzieję, że tak, bo jego wyczucie kina i instynkt kompozytora robią wrażenie. Tak więc Ekipę warto oglądać także dla bardzo dobrej, nowoczesnej, ale i mającej własny charakter muzyki. Liczę na więcej polskich produkcji na poziomie filmu Holland, zilustrowanych przez Antoniego Łazarkiewicza. Aleksander DębiczŁukasz Remiś: | A mi serial zupełnie się nie podoba, zawiodłem się. Przede wszystkim (uważam przeciwnie do Olka) ze względu na kiepskie zdjęcia. Co prawda wszystko jest bardzo ładnie oświetlone, ale to latanina z kamerą i całkowity brak filmowego wyglądu są ohydne. Muzyka Łazarkiewicza moim zdaniem nie wyróżnia się niczym szczególnym - ot poprawna ilustracja. Byś może w oderwaniu od filmu, na płycie, dałoby się wychwycić coś więcej. Nie dotrwałem nawet do końca pierwszego odcinka, bo fabuła niezbyt mnie wciągnęła - takie bagno to ja mam w TV codziennie o 19tej. Natomiast poglądy młodszych bohaterów serialu są tak wspaniale naiwne, że aż śmiać się chce. | | Adam Krysiński: | Ja tam czekam tylko na drugą serię "Gliny". Zdjęcia rozpoczęto 5 sierpnia, premiera we wrześniu 2008 roku. Obsada i realizatorzy ci sami co przy jedynce. Oby jeszcze tylko Michał muzykę napisał do tego... Zobaczymy po prostu jak będzie... Ostatnio z polskich seriali w zasadzie bardzo ceniłem "Odwróconych", mimo że opuściłem wiele odcinków. Wyszła tydzień temu na DVD cała seria, więc się nadrobi zaległości. "Ekipa" mnie kompletnie nie interesuje jako serial, polityką nigdy się nie interesowałem i nie będę. Poza tym podejrzanie dużą ten serial ma kampanię reklamową, dobrze że jeszcze z lodówki nie wyskakuje ;-) | | Pokemon: | Nie wiem, może to tylko dla mnie rzecz niepojęta, ale jak obywatel kraju - póki co - demokratycznego, może mówić, że go polityka nie interesuje? I pewnie na wybory też nie chadza się, bo co one zmienią - prawda?:/ Taki off topic. | | Neimodian: | Ja z kolei daję "Ekipie" duży kredyt zaufania, obejrzałem dwa odcinki i jestem ciekaw następnych. Z wydań muzycznych bardziej interesowałaby mnie "Tajemnica Twierdzy Szyfrów" - prezentuje się bardzo solidnie i dobrze buduje duszną, mroczną atmosferę. Co mnie szczególnie zaskoczyło - za orkiestrację "TTS" odpowiedzialny był sam Nic Raine, człowiek który ma na koncie m.in. współpracę z Johnem Barry. | | Łukasz Remiś: | Z tego co pamiętam Nic Raine często współpracuje z Syrewiczem. Brzmienie z "Tajemnic..." jest rzeczywiście ciekawe, ale temat tytułowy moim zdaniem słaby. Zdecydowanie nie jest to melodia w stylu "Stawki większej niż życie", która pozostaje w pamięci na lata. Muzyka akcji wypada za to dobrze. | | Olek Dębicz: | Zbieżność opinii - ja z kolei muzykę z "Tajemnicy Twierdzy Szyfrów" uważam za bardzo słabą, podobnie jak sam film ;). I popieram Pokemona. Obecna sytuacja polityczna moim zdaniem wynika w dużej mierze z kompletnego braku zainteresowania sferą publiczną wśród obywateli. Ludzie nie czytają gazet, nie wyrabiają sobie opinii. Stają się więc coraz bardziej podatni na populistyczne hasła, głosują emocjonalnie albo w ogóle nie głosują. Potem "tacy stoją na narodu czele". Sami jesteśmy temu winni. | | Babuch: | Problem polskiej klasy politycznej jest taki, że brak jej jakiejkolwiek klasy. Od dłuższego czasu chodząc na wybory trzeba wybierać mniejsze zło. Ludzie o racjonalnych, logicznych poglądach, którym moglibyśmy zaufać albo stanowią margines naszej sceny politycznej, albo dawno wycofali się z rodzimej polityki stając się eurodeputowanymi. Wyborom w Polsce nie sprzyja też system wyborczy, lansujący nie ludzi, a partie (nawet jeśli popiera się program danej partii to potem okazuje się, że w jej szrankach i tak zasiadają polityczne dziwki, spadkowicze z dawnego obozu rządzącego, skompromitowanego po dwakroć). Do tego dochodzi jeszcze problem z naszymi kampaniami wyborczymi (w sumie nie tylko naszymi na całym świecie się tak porobiło, że po trupach lezą do celu). Wulgarne to to, bez żadnej klasy, opartej na oszmacaniu przeciwnika. To już nie złośliwości, ale właśnie dążenie do upodlenia. Smutne jest też zachowanie naszej opozycji (nie ważne której - prawidła są zawsze takie same), opozycji która ZAWSZE będzie krytykować obóz rządzący, po czym gdy dorywa się do koryta częstokroć realizuje takie same zmiany. Demokracja to jednak straszny system. A co do muzyki filmowej. Tajemnica twierdzy szyfrów mnie bardzo rozczarowała. Muzycznie to dno. Sam klimat nie uniesie takiego filmu. Słuchając tego miałem wrażenie, że score został skomponowany podczas jednej posiadówki w ubikacji. Ani tematu, ani intrygującej muzyki akcji. A do tego brzmiąca banalnie elektronika. Sam film też zawodzi. Za nudny. Dam produkcji jeszcze jedną szansę, ale jak mnie nie wciągnie to rzucam w cholerę. Ekipy raczej nie będę oglądał. Skandali mam dosyć w codziennych wiadomościach i po prostu nie lubię takiej political fiction. Wprawdzie obnaża ona pewne mechanizmy rządzące światem polityki, ale takie mechanizmy obnażają też opiniotwórcze gazety i tygodniki. Kwestia gustu. Chociaż może obaczę jeden albo dwa odcinki dla muzyki. | | Olek Dębicz: | "Ekipę" warto obejrzeć właśnie dla odświeżenia umysłu, pokrzepienia się. W tym co napisał Babuch o polskiej polityce jest sporo racji, ale z kolei takie głosy mogą niektórych skłonić do wycofania się z udziału w wyborach. Poza tym Babuch pisze, że są ludzie, którym można zaufać, ale stanowią oni margines sceny politycznej. I co z tego? Moim zdaniem jedną z najgorszych rzeczy we współczesnej rzeczywistości politycznej są sondaże, którymi większość wyborców się kieruje. Dlaczego wszyscy kalkulują, zamiast wybierać zgodnie z przekonaniami? W pełni zgadzam się natomiast jeśli chodzi o muzykę z "Tajemnicy Twierdzy Szyfrów". Istotnie sprawia wrażenie napisanej na kolanie. A w filmie, jak w to często w polskiej kinematografii bywa, szwankuje scenariusz. Denerwuje również serialowe aktorstwo. Ale chyba najbardziej śmieszą mnie sceny akcji. W reklamach serialu zapewniano, że efekty specjalne dorównują hollywoodzkim produkcjom, a umundurowanie zostało odwzorowane z niezwykłym pietyzmem. Zgoda, efekty są niezłe, lecz sceny akcji sprawiają wrażenie, jakby zostały nakręcone na siłę, żeby tylko pokazać, że Polak potrafi. Przykładem tego może być kompletnie bezsensowna scena w pierwszym odcinku - Małaszyński jedzie samochodem leśną drogą i nagle nadlatują prosto na niego wrogie samoloty. Strzelają ostro prosto w samochód, ale nic złego się nie dzieje. Bohater wyskakuje z samochodu, przeczekuje odlot, otrzepuje się i jedzie dalej. Zupełny bezsens. Scena zupełnie nic nie wnosi. Nie najlepsze wrażenie robią też sztuczne zdjęcia, zwłaszcza oświetlenie, które sprawiało, że tylko czekałem aż na ekranie pojawi się kamerzysta w czapeczce. I tak dalej, i tak dalej... | | Andy: | Serial zapowiada się ciekawie (sądząc po pierwszym odcinku), ale, biorąc pod uwagę poprzednie dzieła Holland, to powinien się on raczej nazywać "Ekipa Ekipa";] | | Neimodian: | Muszę powiedzieć, że bardzo mnie zaskakuje wystawiona przez Olka ocena technicznej strony "TTS" skonfrontowana z pochwałami "Ekipy". O ile do warsztatu "Ekipy" nic nie mam, uważam, że "TTS" bije pod tym względem "Ekipę" na głowę - o wiele lepsze zdjęcia, o wiele lepsza muzyka (ta z "Ekipy" owszem sprawdza się, bo trudno żeby nie, ale na dłuższą metę kompletnie do mnie nie przemawia, w przeciwieństwie do pracy Syrewicza, która owszem arcydziełem nie jest, ale dobrze buduje nastrój [a to dla mnie zawsze bardzo ważne]). | | scoreman: | Obie serialowe produkcje niestety rozczarowują, choć pod różnym względem. Większość wad i zalet wychwycili już przedmówcy. Według mnie "Ekipa" to żadne political fiction, ale banalne i niemal bezpośrednie odwzorowanie rzeczywistości. Powiedziałbym nawet, że rzeczywistość jest ciekawsza :-) Jeśli tak ma wyglądać hit sezonu, to ja dziękuję. "Tajemnica twierdzy szyfrów" razi mnie wolnym tempem i brakiem większych emocji (po kilku minutach filmu zbyt wiele staje się jasne, nawet dla osoby, która nie czytała książki Wołoszańskiego, będącej podstawą scenariusza). A co do kwestii tutaj najważniejszej, czyli muzyki - obie propozycje średnio udane. Bardziej przychylałbym się do "Tajemnicy...", gdyby nie ta cholernie tandetna i zbędna elektronika. Doceniam jednak, że sporo tej muzyki dobrze buduje atmosferę filmu (moja ocena: 3,5). "Ekipa" z kolei nie reprezentuje nic ciekawego poza tematem przewodnim. Może w kolejnych odsłonach czymś zaskoczy, ale nie jestem pewien, czy jeszcze choć parę minut obejrzę (moja ocena: 3). | | Malefcatum: | Czy ktoś wie, utwory jakich wykonawców zostały wykorzystane w ścieżce dźwiękowej TTS? Będę bardzo wdzięczny za podpowiedź. | |
|