Soundtracks.pl - Muzyka Filmowa

Szukaj w:  Jak szukać?  



Aby otrzymywać świeże informacje o muzyce filmowej, podaj swój adres e-mail:



Zapisz

Relacja z koncertów Michaela Nymana - Era Nowe Horyzonty 2008

24 Lipiec 2008, 11:59






Tegoroczna, ósma już edycja Międzynarodowego Festiwalu Filmowego ERA NOWE HORYZONTY była przez organizatorów reklamowana jako muzycznie najbogatsza z dotychczasowych. I rzeczywiście, po odwiedzinach strony internetowej wrocławskiej imprezy byłem pod wrażeniem - organizatorzy pokusili się o zaproszenie kilkunastu wyjątkowo interesujących twórców z różnych stron świata, w tym tak odległych zakątków globu jak Nowa Zelandia. Żal jedynie, że artystów mniej lub bardziej zaangażowanych w pisanie muzyki na potrzeby kina zawitało w tym roku do Wrocławia niewielu, stanowili oni niewielki odsetek zaproszonych muzyków, a w końcu jest to impreza związana z X muzą.

Największą muzyczną atrakcją tegorocznego Festiwalu ERA NOWE HORYZONTY były występy wybitnego brytyjskiego kompozytora Michaela Nymana i jego Michael Nyman Band. Anglik jest obok Philipa Glassa najważniejszym przedstawicielem minimalistycznego nurtu komponowania tworzącym dla kinematografii. Rodzina angielskiego artysty wywodzi się spod Częstochowy i darzy on nasz kraj sporą sympatią - Nyman koncertował już u nas parokrotnie, m.in. w Poznaniu w 1995r a także w 2006r w warszawskim teatrze Roma podczas Festiwalu SKRZYŻOWANIE KULTUR. Wrocławskie występy miały być jednak wyjątkowe, bowiem ich program obok najbardziej znanych kompozycji filmowych artysty obejmował wykonanie na żywo ilustracji muzycznej towarzyszącej radzieckiemu filmowi dokumentalnemu Człowiek z Kamerą jak również jednego z najnowszych dzieł Anglika - nie prezentowanych jeszcze w Polsce Sonetów Lubieżnych.


19 lipca 2008 - Mozart 252 oraz Sonety Lubieżne

W ciepły sobotni wieczór przed gmachem wrocławskiej opery stawiło się kilkaset osób spragnionych wysmakowanego widowiska muzycznego na najwyższym poziomie. Sala zapełniła się niemal do ostatniego miejsca, na widowni zasiedli m.in. organizator festiwalu Roman Gutek oraz przybyli do Wrocławia reżyserzy i krytycy filmowi z całego świata. Tego wieczoru po godz. 19.00 rozpoczął się pierwszy wrocławski występ Michaela Nymana. W jego pierwszej połowie Anglik zaprezentował audytorium zbiór napisanych na przestrzeni wielu lat kompozycji inspirowanych twórczością Wolfganga Amadeusza Mozarta i zamieszczonych przez Nymana na wydanym w tym roku albumie Mozart 252 (tytuł nawiązuje do 252 rocznicy śmierci geniusza). Co prawda prowadzący koncert, jak zawsze nieomylny redaktor Paweł Sztompke, upierał się zarówno przed faktem i po fakcie, iż w sobotę zagrano wyłącznie kompozycje niefilmowe, to jednak angielski kompozytor zaprezentował suitę z bogatą i satysfakcjonującą porcją swej ilustracji muzycznej z Wyliczanki Petera Greenawaya. Wykonanie tego bloku, zawierającego m.in. pełne dostojeństwa Trysting Fields i Fish Beach było nadzwyczaj udane. Na publiczności zdecydowanie największe wrażenie zrobiły pełne werwy i niemal szwajcarskiej precyzji prezentacje utworów Knowing The Ropes i Wheelbarrow Walk a także innego Nymanowskiego klasyka, napisanego kilka dekad temu In Re Don Giovanni, który na początku koncertu wprowadził widzów w muzyczny świat Michaela Nymana.

 

Zgromadzeni we wrocławskiej operze widzowie kręcili głowami z podziwu nad wirtuozerią i fantastycznym zgraniem muzyków Michael Nyman Band, jak również odwdzięczyli się wykonawcom spontanicznymi i niewymuszonymi oklaskami. Tego wieczoru objawił nam się Michael Nyman w jednym ze swych najbardziej znanych wcieleń - jako artysta łączący barokową stylistykę z minimalistycznymi technikami komponowania, przyprawiający swe kompozycje szczyptą humoru, nadając im często formę barokowych pastiszów. Widzowie poznali też kilka znaków rozpoznawczych muzyki Anglika, między innymi lekko błazeńskie brzmienie saksofonu tenorowego. Pod koniec tej części na scenie pierwszy raz pojawiła się znakomita australijska sopranistka Marie Angel (wykonywała partie wokalne m.in. w dziełach operowych Nymana, Glassa i Johna Cage`a), odśpiewując po angielsku jedną z pieśni z telewizyjnego filmu Letters, Riddles and Wrists. To był przedsmak tego, co usłyszeliśmy w drugiej części.

 

A w niej zaprezentowana została muzyka Michaela Nymana napisana do Sonetów Lubieżnych autorstwa wczesnorenesansowego włoskiego pisarza Pietro Aretino, ukazującego w swych dziełach obyczajowość dworu i mieszczaństwa. Osiem sonetów przyćmiło wszystko, co wcześniej usłyszeliśmy tego wieczoru. Choć przywiązanie do własnego stylu komponowania jest u Michaela Nymana duże, a ponadto wyszły i tym razem na wierzch skłonności do muzycznego recyklingu swych tematów muzycznych, to zaprezentowane we Wrocławiu kompozycje uznaję za udane. Nyman stworzył dzieło z nutką finezji i polotu, jak również nadał każdemu z sonetów odrębnego charakteru, przeplatając groteskę z goryczą, tworząc kompozycje buchające erotyzmem i pikanterią, ale wykwity bogatej wyobraźni muzycznej artysty ani przez moment nie wykrzywiły się w kierunku ładnie opakowanego kiczu. Jednakże niezapomnianym ten epizod koncertu uczyniła nie tyle muzyka Nymana, co wyśmienity występ Marie Angel, która starała się jak najlepiej oddać klimat każdego z sonetów, a swym porażającym głosem oraz ekspresją gestów mimicznych i ruchów przyprawiła niejednego uczestnika o szybsze bicie serca. Było to niezwykle sycące muzyczne danie i nic dziwnego, że koncert zakończył się kilkuminutową owacją na stojąco, po której Michael Nyman Band i Marie Angel powrócili na scenę, aby wykonać jeszcze jedną kompozycję wokalną. Apetyty widowni przed niedzielnym koncertem zostały mocno pobudzone…

 

20 lipca 2008 - The Best of Michael Nyman i Człowiek z Kamerą

Tego dnia w Operze Wrocławskiej frekwencja dopisała podobnie jak w sobotę, program koncertu był bowiem równie atrakcyjny, a może nawet i bardziej przyciągający niż sobotni - któż nie chciałby posłuchać na żywo Michaela Nymana, grającego solo swoją niemalże legendarną muzykę do Fortepianu Jane Campion. Właśnie suita zawierająca trzy kompozycje z tego filmu otworzyła tuż po godzinie 19.00 występ angielskiego artysty. Rozpoczęło się bardzo eleganckim i klasowym wykonaniem Big My Secret, potem żwawe The Fling i wreszcie to, na co czekało wielu ze zgromadzonych we wrocławskiej operze - temat główny w utworze The Sacrifice. Publiczność, słysząc pierwsze takty melodii, potakiwała głowami, błyskawicznie rozpoznając nieśmiertelny klasyk Michaela Nymana. Wykonanie było bardzo czyste i poruszające, słuchacze zapadli w refleksyjny nastrój. Milczenie, a potem gromkie brawa dla maestro.

 

Chwilę później na scenę wkroczyli muzycy Michael Nyman Band i doszło do diametralnej zmiany nastrojów. Muzycy zaprezentowali wrocławskiej publiczności zbiór najbardziej znanych utworów z dwóch filmów Petera Greenawaya: Kontrakt Rysownika i Księgi Prospera. Ten fragment koncertu pozostawił we mnie mieszane odczucia. Świetne, napisane z wyobraźnią kompozycje, jak Chasing Sheep Is Best Left To Shepherds przeplatały się z mało wyrazistymi utworami, które natychmiast po koncercie ulotniły się z pamięci. Były tu momenty, dla których absolutnie nie żałuję zjawienia się w tym dniu we wrocławskiej operze. Muzycy Michael Nyman Band niemalże wychodzili z siebie w niektórych kompozycjach, zwłaszcza długowłosa skrzypaczka, która zdawała się wpaść w trans. Rewelacją okazały się prezentacje kompozycji z Ksiąg Prospera: Prospero`s Curse, Miranda - do tego filmu Nyman stworzył jedne ze swych najbardziej dynamicznych i złożonych utworów, utrzymanych w barokowej stylistyce. To było wyjątkowo żywiołowe i pasjonujące wykonanie - pełen adrenaliny, wspaniały muzyczny rajd.

 

Ostatnim akcentem niedzielnego koncertu miał być pokaz radzieckiego filmu niemego Człowiek z Kamerą z 1929r w reżyserii Dżigi Wiertowa, ilustrowanego muzyką odgrywaną na żywo przez Michael Nyman Band. Tego typu projekcje stały się już tradycją festiwalu ERA NOWE HORYZONTY. W latach poprzednich pokazywano we Wrocławiu Aleksandra Newskiego a także filmy Charlie Chaplina oprawiane muzyką Carla Davisa. Dokumentalny Człowiek z Kamerą, choć w dzisiejszych czasach już nikogo nie zaskoczy, był w dniu swej premiery dziełem nowatorskim. Reżyser wykorzystał tu wiele ówczesnych nowinek techniki filmowej, takich jak stopklatki, dzielenie ekranu na pół czy zwolnienia i przyspieszenia obrazu. Zanim przejdę do muzyki Michaela Nymana, wspomnę jeszcze krótko o negatywnym bohaterze wrocławskich koncertów, czyli Pawle Sztompke, który najwyraźniej zupełnie nie przygotował się do swej roli, a oprócz parokrotnego zrobienia słuchaczy w bambuko, pozwolił sobie na żenujące lizusostwo w kierunku prawicowych władz radia, w którym pracuje.

Człowiek z Kamerą to kino propagandowe, pokazujące Związek Sowiecki, jako krainę niemalże mlekiem i miodem płynącą, bez terroru i prześladowań, kraj silnych i zwartych przodowników pracy z uśmiechem na ustach budujących lepsze jutro, kobiety rodzące nowych obywateli radzieckich czy sportowców wykonujących tytaniczną pracę ku chwale ojczyzny. Można sobie tylko wyobrażać jak patetyczna i dumna musiała być muzyka towarzysząca projekcjom tego obrazu w radzieckich kinach. Uwolniona od ideologii i nakazów partyjnych a także pozbawiona nadekspresyjności kompozycja Michaela Nymana miała spełnić zarówno funkcję ilustracyjną, jak i skłonić widza do refleksji nad zaprezentowanymi na ekranie obrazami. Biorąc pod uwagę fakt, iż nie jest to dzieło skomponowane z myślą o obrazie Wiertowa, a wykorzystana tu została muzyka, jaką Anglik napisał ponad 10 lat temu do gry komputerowej Enemy Zero, score ten zaskakująco udanie został przez artystę dopasowany do obrazu, zwłaszcza bezbłędnie budując napięcie, a ponadto świetnie zgrał się z bardzo ostrym, jak na owe czasy, montażem. Pod kilkoma względami można jednak mówić o zawodzie w przypadku ostatniego epizodu wrocławskiego koncertu Michaela Nymana. Kolejny recykling Anglika, oklepana stylistyka muzyczna czy wreszcie skromna baza tematyczna (przez cały trwający blisko 80 minut film, obrazowi towarzyszyły cztery tematy muzyczne naprzemiennie kręcące się w niemalże niezmienionych wersjach) każą mi uznać tą część dwudniowych występów Nymana za najmniej udaną.

 

Podsumowując - to były dwa świetne, niezapomniane występy, które dały widzom możliwość zapoznania się z kilkoma obliczami muzycznymi Michaela Nymana, choć zdecydowanie nie wszystkimi. Mnie doskwierał brak hipnotycznej, orkiestrowej muzyki dramatycznej z takich filmów, jak Koniec Romansu czy Carrington, ale do jej zaprezentowania potrzebna byłaby znacznie większa scena. Występy te z pewnością miały nadać wrocławskiej imprezie znacznego prestiżu a także spopularyzować twórczość Michaela Nymana w naszym kraju. Jestem przekonany, że po tak fantastycznych, niezwykle zachęcających wykonaniach (zwłaszcza Ksiąg Prospera i Sonetów Lubieżnych) wielu spośród uczestników tego wydarzenia, jak i osób słuchających koncertu w Polskim Radio sięgnie po kompozycje angielskiego artysty.

Relację przygotował:Damian Sołtysik




Bartek:

W ramach czepiania się nieomylności Pawla Sztompke - chciałbym zwrócić autorowi uwagę, że Nyman występował w Polsce więcej niż raz. Sam byłem na dwóch koncertach artysty - w Poznaniu w 1995 roku i w Gdyni kilka lat później.

Adam Krysiński:

Pan Sztompke to przecież największy w Polsce miłośnik Ennia... :]

Neimoidian:

Bardzo ciekawa relacja i świetne zdjecia. Aż chciałoby się być tam i słuchać tego na żywo. Niestety, choć kilka razy Nyman występował po sąsiedzku w Gdyni, również nie miałem możliwości udziału w koncertach. Co dopiero więc mówić o Wrocławiu...;)

Damian Sołtysik:

Korzystając z okazji zapytam, czy ktoś z czytelników orientuje się, ile tak naprawdę razy Michael Nyman koncertował w Polsce, przed wrocławskimi występami? Teraz wiadomo mi już o warszawskim koncercie w 2006r, poznańskim z 1995r i kilku trójmiejskich. Chciałbym uzupełnić swoją relację. Z góry dziękuję.


Soundtracks.pl

© 2002-2024 Soundtracks.pl - muzyka filmowa.
Wydawca: Bezczelnie Perfekcyjni