Przygody Tintina (The Adventures of Tintin: The Secret of the Unicorn)05 Listopad 2011, 13:11 | |
Kompozytor: John Williams
Rok wydania: 2011 Wydawca: Sony Classical
|
| | Na każdą nową kompozycję Johna Williamsa miłośnicy muzyki filmowej czekają z wielką niecierpliwością. Jeszcze przed jej premierą toczą się gorące dyskusje, wywoływane rozmaitymi przeciekami i pojawianiem się w sieci krótkich fragmentów utworów i zwiastunów. Trudno się temu dziwić, John Williams jest żywą legendą kina i muzyki, mistrzem, który nigdy nie schodzi poniżej ustalonego przez siebie poziomu. W tym roku artysta powrócił do kina po dwóch latach przerwy i od razu zilustrował muzycznie dwa filmy Stevena Spielberga. Jak nie trudno się domyślić, nadzieje miłośników muzyki filmowej były w związku z tym ogromne. I dlatego pewnie część z nich się rozczarowała, słuchając utworów nie świeżych i oryginalnych, ale tradycyjnych. Musimy jednak pamiętać, że John Williams tworzy muzykę, która powinna być dostosowana do stylu filmu. A w tym wypadku wymagały one akurat rozwiązań klasycznych.
Nie napisałem tego wstępu, żeby usprawiedliwić Johna Williamsa, czy też szerzej, artystów, których chwilowo opuściła wena. To tylko ogólna refleksja, którą w portalu o muzyce filmowej chyba warto od czasu do czasu wypowiedzieć, a recenzja Przygód Tintina jest ku temu dobrą okazją. Wydaje mi się bowiem, że Spielbergowska adaptacja słynnego komiksu potrzebowała Johna Williamsa takiego, jakiego znamy. Naturalnie pasuje do niej charakterystyczny styl twórcy Indiany Jonesa, zbudowany na zapożyczeniach (ale twórczych!) ze słynnych dzieł dziewiętnasto- i dwudziestowiecznych kompozytorów rosyjskich, zwłaszcza Czajkowskiego i Strawińskiego. Spielberg w Przygodach Tintina operuje przecież schematami, ale w jak mistrzowski i finezyjny sposób! Podobnie jest właśnie z muzyką. Kompozytor stworzył perfekcyjną i niezwykle bogatą ilustrację, korzystając z rozwiązań sprawdzonych w swojej dotychczasowej twórczości. Słuchając Przygód Tintina przypominają się takie soundtracki, jak Indiana Jones czy Home Alone 2. Znajdziemy tu trochę motywów, znanych z wcześniejszych kompozycji Williamsa, charakterystyczną orkiestrację i typy narracji w poszczególnych sekwencjach filmu. Szczegółowość ilustracji imponuje, tym bardziej, że wszystkie jej elementy są podczas seansu wyraźnie słyszalne (w przeciwieństwie choćby do Gwiezdnych Wojen: Zemsty Sithów, niedocenionej w dużej mierze przez słabe udźwiękowienie). Ale czy Przygody Tintina coś naprawdę wyróżnia? Tak, przede wszystkim dwa brawurowo napisane utwory oraz mnóstwo efektownych szczegółów w całej partyturze.
Pierwszym z tych szczególnych utworów jest The Adventures of Tintin, otwierający album i wybrzmiewający w animacji do napisów początkowych. Animacja ta nawiązuje plastycznie do komiksów belgijskiego rysownika Hergégo, twórcy Tintina, i ma bardzo zabawny charakter. Oszczędna forma sekwencji dała Williamsowi większe pole do popisu, co artysta skwapliwie wykorzystał. Utwór zawiera intrygujący, fikuśnie poszatkowany rytmicznie temat, grany na klawesynie i klarnecie *basowym. Do tematu bardzo szybko dochodzą rozmaite *kontrapunkty i poboczne melodie, tworząc wrażenie kontrolowanej improwizacji. Utwór charakteryzuje też niezwykle efektowna zmienność nastrojów. Kompozytor z lekkością przechodzi z groźnych motywów na radośnie przygodowe frazy. Jego maestria robi wielkie wrażenie w całym filmie, w którym aż roi się od szaleńczych zwrotów akcji.
Dokładność i lekkość w ilustrowaniu przez Williamsa obrazu doskonale oddaje scena gonitwy rottweilera za Tintinem. Na początku akcja budzi grozę - kompozytor napisał pod nią energetyczną muzykę, napędzaną ostrymi przeciągłymi dźwiękami skrzypiec. Kiedy jednak interweniuje pies Miluś - rezolutny kompan Tintina - wzbudzając, jak się okazuje, sympatię bestii, utwór rozkosznie rozładowuje się ciepłym, bajkowym współbrzmieniem orkiestry symfonicznej. Za takie swobodne, bezpretensjonalne przejścia bardzo Williamsa cenię.
Większość utworów Przygód Tintina jest z punktu widzenia twórczości artysty dość konwencjonalna. Jednak trudno obok nich przejść obojętnie ze względu na rozmaite drobne niespodzianki kompozytorskie, jakie w sobie kryją. Na przykład w The Flight to Bagghar słyszymy w pewnym momencie diabolicznie natarczywe motywy skrzypiec, oparte na zaskakująco tanecznym akompaniamencie wiolonczel i kontrabasów. Wrażenie robi również wirtuozowska partia fortepianu w Snowy`s Theme - to ten drugi szczególny utwór. Atonalne sekwencje artysta ze swadą połączył z pasażami, wziętymi jakby z klasycznych koncertów fortepianowych. Podobnych smaczków odnaleźć można jeszcze znacznie więcej i to one stanowią o atrakcyjności omawianego soundtracku.
Absolutną perłą Przygód Tintina jest genialne wykonanie Renee Fleming Walca Julii Je veux vivre dans le reve z opery Romeo i Julia Charlesa Gounoda. Wybitna sopranistka nagrała go specjalnie na potrzeby filmu, w którym ma on wydźwięk komediowy. Warto posłuchać walca na płycie (Presenting Bianca Castafiore), tym bardziej że groteskowość sceny może trochę osłabić wrażenie anielskiego śpiewu (chociaż wydaje mi się to nieprawdopodobne).
Przygodami Tintina John Williams udowodnił, że doskonała forma artystyczna w ogóle go nie opuszcza. Nawet jeśli nie stworzył niczego oryginalnego, to finezyjną żonglerką stylistyczną potwierdził wybitny talent ilustracyjny. *piano Recenzję napisał(a): Aleksander Dębicz (Inne recenzje autora)
Wczytywanie ...
Lista utworów:
1. The Adventures of Tintin (03:04)
2. Snowy`s Theme (02:10)
3. The Secret of the Scrolls (03:13)
4. Introducing the Thompsons and Snowy`s Chase (04:08)
5. Marlinspike Hall (03:59)
6. Escape from the Karaboudjan (03:21)
7. Sir Francis and the Unicorn (05:05)
8. Captain Haddock Takes the Oars (02:17)
9. Red Rackham`s Curse and the Treasure (06:10)
10. Capturing Mr. Silk (02:58)
11. The Flight to Bagghar (03:33)
12. The Milanese Nightingale (01:30)
13. Presenting Bianca Castafiore (03:28)
14. The Pursuit of the Falcon (05:43)
15. The Captain`s Counsel (02:10)
16. The Clash of the Cranes (03:48)
17. The Return to Marlinspike Hall and Finale (05:51)
18. The Adventure Continues (02:58)
Razem:65:26 |
|
|
|