?Strzeżcie się fałszywych proroków, którzy przyjdą do Was w skórach owiec, gdyż tak naprawdę są żarłocznymi wilkami?. To zdanie pada w jednej z początkowych scen filmu Brimstone. Filmu, który obejrzałem już jakiś czas temu, a mimo to ciągle wracam pamięcią do przemyśleń towarzyszących seansowi. Oglądając pierwsze minuty nie byłem przygotowany na to, co zaserwował holenderski reżyser Martin Koolhoven. Nie byłem gotowy na tak wielką porcję zła i nienawiści odartej z jakiegokolwiek płaszczyka wybielenia, ściskającej za gardło i szarpiącej myśli. Wiedziałem jedynie, że za *score do tego obrazu odpowiedzialny był Tom Holkenborg (aka Junkie XL) i głównie z tego powodu zdecydowałem się na seans.
Fabuła Brimstone opisuje tragiczną historię życia kobiety (Dakota Faning) uwikłanej w psychotyczną relację z diabolicznym pastorem (Guy Pierce). Akcja dzieje się w XIX-wiecznej Ameryce, a osadzona jest w brudnej i obskurnej scenerii westernowej. Podzielona została na cztery rozdziały, w trakcie których jesteśmy świadkami walki o człowieczeństwo i wolność w najczystszej formie. Poza wszystkim, Brimstone pokazuje efekt manipulowania tym, co od takich praktyk powinno być kategorycznie wolne - prawem każdego człowieka do decydowania o sobie, zwłaszcza kiedy w grę wchodzi aspekt wiary.
W tę gęstą atmosferę wpasować się próbował Tom Holkenborg, praktycznie w całości opierając swoją pracę na instrumentach smyczkowych. Jest coś tajemniczego i niemalże mistycznego w ich brzmieniu. Odpowiednio dobrane i poprowadzone frazy potrafią stworzyć nieprzebraną paletę barw i emocji, dogłębnie poruszając słuchaczy. Holkenborg już wcześniej kilkukrotnie pokazał, że dosyć swobodnie czuje się w takiej kolorystyce (bardzo dobry score do Black Mass czy wybrane kompozycje ze świetnego Mad Max: Fury Road). Tym razem holenderski kompozytor z bogatym doświadczeniem wyniesionym z muzyki elektronicznej postanowił praktycznie w całości oprzeć swoją wizję filmu Brimstone na sekcji smyczkowej. Czy podołał wyzwaniu? O tym słów kilka poniżej.
Album otwiera kompozycja nosząca tytuł Brimstone. Po kilku sekundach niepokojących, niskich nut wprowadzony zostaje delikatny smyczkowy motyw przewodni głównej bohaterki, Liz, który w drugiej części zyskuje dużo mroku i niepostrzeżenie przeradza się w brzmienie charakterystyczne dla opętanego nienawiścią pastora. W tej tytułowej kompozycji Holkenborg dosłownie w kilka minut zapoznaje nas z kompletną skalą nastrojów, do których nawiązywać będzie w kolejnych utworach. Dzieje się tak już w następnej pozycji, czyli The Reverend, gdzie temat pastora rozbudowany zostaje o przyprawiającą o ciarki na ciele krótką wokalizę chóralną. Jest to jeden z wielu momentów, w których z głośników wylewa się gęsty, kłujący w uszy niepokój.
W tym miejscu muszę nadmienić, że poza nielicznymi wyjątkami reszta pozycji na krążku w głównej mierze powtarza tematy przewodnie, raz po raz je modyfikując lub dodając kolejne wariacje. Schemat ten widoczny jest w następnych na liście The Birth, She Belongs In Hell, I Am Here To Punish You oraz późniejszych For The Love Of God, Sanctus czy God Has Other Plans. W utworach tych frazy towarzyszące bohaterom dramatycznej historii przeplatają się wzajemnie, nieustannie oscylując wokół barwy nakreślonej w utworze wprowadzającym.
Odstępstwem tej zasady są Relevation oraz Exodus. Pierwsza z nich, mimo iż zaczyna się podobnie jak większość utworów soundtracku (świdrującymi, przeciągłymi brzmieniami opartymi na tubalnych, niepokojących harmoniach), po raz pierwszy w pełni wykorzystuje wspaniałe brzmienie wiolonczel i kontrabasów. Ponownie zostaje tutaj również wprowadzony chór, tym razem jednak w niezwykle emocjonalny sposób, a co za tym idzie zaskakująco trafnie współpracujący z początkowymi scenami filmu. Moment kiedy Liz odkrywa tajemnicę diabolicznego pastora jest dla niej kluczowym w kontekście czekających ją decyzji, a muzyczne tło stworzone przez Holkenborga idealnie podkreśla dramatyzm sytuacji. Zaraz po niej wybrzmienia wspomniana wcześniej Rules Are Rules, z przesterowaną nutą fortepianu, która skutecznie łagodzi rozedrgane wcześniej emocje.
Prawdziwa uczta czeka nas jednak w utworze Exodus. Dla takich kompozycji warto kupować oryginalne wydania soundtracków. Holkenborg idealnie moim zdaniem zawarł w niej stan, w jakim znalazła się główna bohaterka na chwilę przed i po zdarzeniu, mającemu zostawić trwały ślad w jej psychice. Liz poznaje prawdziwe oblicze pastora, doświadcza zła w najczystszej postaci i wie już, że jej życie zmieni się na zawsze. W trakcie niespełna 8 minut utworu doświadczamy przejażdżki prawdziwym rollercosterem wrażeń. Dawno nie słyszałem tak umiejętnie skomponowanej linii melodycznej, która nie tylko idealnie wzmacnia przekaz płynący z ekranu, ale również prezentuje się zaskakująco dobrze jako samoistne dzieło. Jestem pewien, że wykreowane przez Toma Holkenborga harmonie oraz przesiąknięta smutkiem fraza skrzypcowa na długo zostaną w pamięci słuchaczy. Exodus to niewątpliwie najmocniejszy fragment albumu.
Na soundtracku znaleźć też można kompozycje nawiązujące charakterem do klimatów bliskich horrorom. Fog (z masywną ścianą dźwięku), Ravening Wolves (z wykorzystaniem elektronicznej sekcji rytmicznej) czy w końcu Retribution (z chaosem brzmień i gdzieniegdzie słyszalnymi organami) tworzą tryptyk bardzo skutecznie wzmacniający uczucie strachu.
Ci z Was, którzy zdecydują się obejrzeć Brimstone będą mieli okazję doświadczyć zakończenia w jakimś stopniu dającego jednak nadzieję na lepsze jutro. W żaden sposób nie zdradzając puenty mogę odnieść się do przedostatniego utworu soundtracku, Watching Over Me. Początkowe harmonie i frazy nawiązują jeszcze do gigantycznego ładunku wrażeń zbieranych przez cały seans, ale druga połowa jest czymś na kształt powiewu świeżego powietrza po strasznej burzy. Holkenborg raczy nas odmienną od całości stylistyką, wprowadza nie pojawiający się wcześniej motyw, uspokaja, koi nerwy, zapraszając do myśli o tym, że nawet największe zło może być kiedyś pokonane
Zresztą, zachęcam do przekonania się na własnej skórze.
Brimstone jest w dorobku Toma Holkenborga (Junkie XL) wielkim eksperymentem. W wielu wywiadach odnoszących się do tego tytułu często powołuje się on na inspiracje wyniesione z twórczości Bacha oraz podkreśla chęć stworzenia dzieła bliskiego oprawom muzycznym towarzyszącym starym, dobrym westernom.
Według reżysera Martina Koolhovena założenia te zostały w zupełności zrealizowane, a soundtrack skomponowany przez holenderskiego muzyka jest najlepszym w jego karierze. Moim zdaniem najlepszy nie jest, ale bez wątpienia należy do tych niestandardowych, odważnych i poruszających. Bez dwóch zdań zawiera kompozycje, do których będę często wracał, zwłaszcza w samotności oddając się charakterystycznemu klimatowi ścieżki. Zbyt dużo w dziele Holkenborga jest jednak powtórzeń i zapożyczeń z poprzednich jego projektów. Powoduje to nieodparte wrażenie, jakby rekompensował w ten sposób brak pomysłów na ciekawsze rozwinięcie warstwy audio, która wg mnie miała bardzo duży potencjał.
Nie zmienia to jednak faktu, że otrzymaliśmy kolejny album tego kompozytora bardzo dobrze współgrający z obrazem, do tego warty przesłuchania jako samodzielny produkt oraz pokazujący, że Tom Holkenborg jeszcze nie raz będzie chciał nas zaskoczyć. Z czego już teraz szczerze się cieszę.
*aria Recenzję napisał(a): Piotr Sikorski (Inne recenzje autora)
Lista utworów:
1. Brimstone (3:39)
2. The Reverend (3:37)
3. The Birth (1:39)
4. She Belongs in Hell (3:33)
5. I Am Here to Punish You (2:38)
6. Revelation (6:45)
7. Rules Are Rules (4:09)
8. I`m a Father (1:45)
9. I Will Kill Frank (1:19)
10. Exodus (7:49)
11. For the Love of God (5:22)
12. Sanctus (2:01)
13. Two Strangers (1:32)
14. God Has Other Plans (2:22)
15. Scold`s Bride (3:19)
16. God Has Forgiven Me (3:21)
17. Genesis (3:26)
18. Abide (3:12)
19. Fog (3:10)
20. Ravening Wolves (3:22)
21. Retribution (5:18)
22. Watching Over Me (8:15)
23. Liz (2:26) |
|