Soundtracks.pl - Muzyka Filmowa

Szukaj w:  Jak szukać?  



Aby otrzymywać świeże informacje o muzyce filmowej, podaj swój adres e-mail:



Zapisz

Łzy Słońca (Tears Of The Sun)

05 Czerwiec 2003, 11:49 
Kompozytor: Hans Zimmer

Rok wydania: 2003

Muzyka na płycie:
Łzy Słońca (Tears Of The Sun)

Gdy w marcu 2003 roku Antoine Fuqua zaprezentował kolejny hollywoodzki dramat wojenny Tears of the Sun, a na ekranie pojawił się napis "music by Hans Zimmer", mało kto wiedział (chyba, że kupił wcześniej soundtrack), iż przy tworzeniu ilustracji do filmu udział brało aż ośmiu (!) kompozytorów z *Media Ventures, najwier-niejszych współpracowników Hansa Zimmera. Obok niego mamy tutaj też - Lebo M. (The Lion King), Lisa Gerrard (Gladiator), Heitor Pereira (Mission: Impossible 2), Jim Dooley (The Ring), Steve Jablonsky (Spirit: Stallion of the Cimarron), Martin Tillmann (Hannibal) i Andreas Vollenweider. Originalność kompozycji Hansa Zimmera jest więc bardziej ograniczona. Na dobrą sprawę z dziesięciu utworów, tylko dwa są napisane przez niego (i tylko przez niego), a kolejne trzy są tworem Hansa i jego kolegów. A pozostałych pięć to już kompozycje reszty muzyków z Media Ventures. Ale trzeba przyznać, że gdyby nie posiadana wiedza trudno by odróżnić co jest Zimmera, a co nie jest. Styl wszystkich utworów jest ten sam. I oto chodziło.

Sam reżyser ma obecnie w dorobku cztery filmy i do każdego muzykę napisał kompozytor z Media Ventures: The Replacement Killers (1998) - Harry Gregson-Williams, Bait (2000) - Mark Mancina, Training Day (2001) - Mark Mancina i teraz Tears of the Sun (2003) - Hans Zimmer i spółka. Antoine Fuqua nie chciał w swoim filmie muzyki typowej dla "starych" dramatów wojennych, zbyt klasycznej i patetycznej. Nie chciał, więc nie dostał. Media Ventures stworzyło dla niego zupełnie nową ilustrację muzyczną, stanowiącą jakby połączenie tzw. muzyki światowej z brzmieniem klasycznym, a że akcja filmu toczy się w Nigerii, więc przez cały soundtrack (w sumie prawie 50 minut) dominują klimaty afrykańskie. A było z czego "pożyczać" orientalne brzmienie. W dorobku Hansa Zimmera mamy przecież The Power of One (1992), The Lion King (1994), no i szczególnie Black Hawk Down (2001). A nad całością unosi się jeszcze atmosfera z innego dramatu wojennego The Thin Red Line (1998).

Album rozpoczyna ponad 2,5-minutowy Yekeleni Part I / Mia`s Lullabye; typowo afrykańskie brzmienie z wibrującą perkusją, wokalem Lebo M. i Lisy Gerrad oraz gitarą Heitora Pereiry. Przypomina to nieco dramatyczny klimat z Gladiatora. 2 minuty solowej trąbki typowej dla stylu Zimmera, choć tutaj bardzo przypominającej dramatyzm The Patriot Johna Williamsa, mamy w kolejnym Heart of Darkness. Długi, bo prawie 9-minutowy Small Piece For Doumbek and Strings / Kopano Part I to klasyczny motyw z The Thin Red Line i Pearl Harbor. Hans Zimmer prowadzi tu bardzo emocjonalne i dramatycznie brzmiące sekcje smyczkowe, którym towarzyszy delikatna perkusja i wokal Lebo M. Under the Forest Calm to delikatna gitara Heitora Pereiry, bardzo miękka, spokojna i... cicha. Zaledwie minuta, przez co można nawet przegapić ten utwór na soundtracku. Kolejny dłuższy, prawie 8-minutowy utwór autorstwa Hansa Zimmera to Yekeleni Part II / Carnage. Pierwsza połowa to ciężkie basy, ostra wibrująca perkusja, bardzo chaotyczny wokal Lebo M. i afrykańskich chórów, a od około 2 minuty wchodzi *sekcja smyczkowa i basowa Hansa Zimmera rozwijając typowy dla siebie motyw wzruszający. Brzmi to troszkę jak Crimson Tide i The Rock. Słychać tu nawet (chociaż w tle) męskie chóry. Naprawdę dobry kawałek. Później brzmienie staje się bardziej emocjonalne, skromniejsze instrumentalnie (flety, pianino, *smyczki), przypominając The Thin Red Line. Kolejny dobry utwór, choć znowu powolny to prawie 2,5-minutowy Kopano Part II. Wzruszająca orkiestra Hansa Zimmera (klasyczny "wyciskacz łez" z delikatnymi męskimi chórami), a nad nią dramatyczny wokal Lebo M. i równie "miękkie" partie gitarowe Heitora Pereiry. Kolejne 2,5 minuty to powrót do The Thin Red Line, z typową dla niego orkiestracją w utworze Hansa Zimmera Night. Wszystko to bardzo spokojne, wyciszone, wręcz zmuszające do refleksji. Efekt psują elektroniczne hałasy w końcu utworu. Na pewno na filmie się sprawdzają. Tutaj nie. 2-minutowy Cry in Silence to mocny podkład perkusyjny i etniczne brzmienie. Całość bardzo mroczna i typowo ilustracyjna. Autorzy tego niezbyt udanego utworu to Martin Tillmann i Jim Dooley.

Z pewnością fani muzyki akcji są już rozczarowani brakiem stosownych klimatów na soundtracku. Próbę wynagrodzenia im tego Hans Zimmer, Steve Jablonsky i Lebo M. podjęli w prawie 9-minutowej, najbardziej dynamicznej kompozycji na soundtracku The Jablonsky Variations On A Theme by HZ / Cameroon Border Post. Pierwsze trzy minuty to dynamiczne preludium sekcji smyczkowych z partiami wokalnymi Lebo M., ale następne 6 minut to już nieprzerwana prezentacja typowej dla Media Ventures partytury akcji. Mamy tu dosłownie wszystko - afrykańskie chóry, tętniąca perkusję, podkład elektroniczny, ciężkie basy, ostre smyczki, a nad tym mój ulubiony instrument - sekcje *waltorni rozwijające temat wiodący. Najlepszy utwór na albumie. Mimo to szkoda, że tylko tyle. Na filmie muzyki akcji jest dużo więcej. Podobnie producenci "pokroili" soundtrack do Pearl Harbor. Końcówka płyty jest także świetna. Ponad 8-minutowa partytura Hansa Zimmera na zakończenie to doskonała kompilacja afrykańskich chórów, wokalu Lebo M., akustycznej gitary i orkiestry symfonicznej. Pierwsza minuta to wzruszające smyczki w stylu Pearl Harbor, kolejna minuta to już spokojne preludium głównego tematu w wykonaniu partii chóralnych. Zaś od 2 minuty rozwija się już pełna uwertura. Całość jest bardzo dynamiczna, choć główny motyw zbyt często się powtarza. Nie ma jednak co wybrzydzać. Za każdym razem mamy go w nieco innej aranżacji. To chyba najlepszy motyw autorstwa Lebo M. Lepszy niż ten stworzony do np. Congo Jerry`ego Goldsmitha. Szkoda tylko, że zabrakło dynamicznego zakończenia w rodzaju The Lion King. To tutaj przypomina gitarową (i spokojną) sekwencję Heitora Pereiry z Under the Forest Calm.

Cały album można podzielić na dwie części. Pierwsza, najdłuższa, zajmująca prawie 30 minut, to muzyka bardzo dramatyczna, emocjonalna i mroczna. Nie każdemu się to spodoba. Niekiedy będzie potrzebne odsłuchanie tych utworów po kilka razy, by zrozumieć ich prawdziwą naturę. Nie ma jednak co ukrywać, że ta część jest po prostu słabsza. Jest tam kilka motywów godnych uwagi, ale całość i tak sprawia wrażenie muzyki zbyt ilustracyjnej. Natomiast ostatnie 20 minut to już zupełnie inna para kaloszy. Końcówka naprawdę tętni życiem i energią, jest bardzo dynamiczna i jest idealna na finał. Zadowoli każdego fana kina akcji. Można tylko żałować, że takie brzmienie nie dominowało na całym soundtracku. Tears of the Sun to naprawdę niezły soundtrack, "o niebo" lepszy niż Black Hawk Down, ale też nie jest żadnym arcydziełem. Po prostu bardzo rzetelna robota kompozytorów z Media Ventures. No, może trochę więcej. *aria

Recenzję napisał(a): Szymon Jagodziński   (Inne recenzje autora)





Lista utworów:

1. Yekeleni Part I / Mia`s Lullabye - 2:35
2. Heart of Darkness - 2:01
3. Small Piece for Doumbek and Strings / Kompano Part I - 8:55
4. Under the Forest Calm - 1:07
5. Yekeleni Part II / Carnage - 7:55
6. Kopano Part II - 2:25
7. Night - 2:54
8. Cry in Silence - 2:04
9. The Jablonsky Variations on a Theme by HZ / Cameroon Border Post - 8:42
10. The Journey / Kopano Part III - 8:17

Razem: 46:36

Komentarze czytelników:

Przemysław Kałwa:

Moja ocena:

Najnowszej pracy Zimmera nie można odmówić jednego - pomimo takiej liczby komponujących soundtrack zachowuje on spójność.Brak tu jednak ciekawych pomysłów co czyni tą ścieżkę jedynie poprawnie wykonaną.Cały album ratuje warjacja Steve`a Yablonskiego na zadany prze Ziemmera temat - nieopisana dynamika i siła wyrazu.Porywający motyw : prawdziwa furia orkiestry i elektroniki elegancko dopełniona wokalem Gerrard i Lebo M.Wadą płyty są przemieszane wokale bardzo od siebie odbiegające stylistycznie.Nie wiadomo czy skupić się na Gerrard, czy Lebo M.Choć bardzo lubię głos Lisy Gerrard w tej kompozycji zdaje się on być zbyteczny.Jakoś tutaj nie pasuje.Zimmer za bardzo starał się stworzyć soundtrack o afrykańskiej duszy - przerysował jednak wyraz tej pracy.Po prostu przedobrzył.W sumie mało tutaj jest muzyki nad którą warto sie zastanowić.Nic nie wzbudza tu jakiegoś porażającego wrażenia.Kolejna przeciętna praca, choć nie przygotowana "na odczep się".Jak na film akcji, to w tej muzyce jakoś jej brak.Nie usłyszałem też tutaj nic z jakże przejmującej i pięknej "The Thin Red Line".Możliwość stworzenia czegoś wybitnego została zmarnowana.A szkoda bo Zimmer miał dobrych i wypróbowanych współpracowników.Na koniec chciałbym zwrócić uwagę na czas tej płyty - zaledwie 46 min z czego ok 15 jest godne polecenia....Doradzam rozwagę przy ewentualnym zakupie....

zimm44:

Moja ocena:

Na początku chciałbym nieco sprostować informację pojawiającą się w głównej recenzji co do faktycznego udziału Zimmera w tworzeniu kompozycji do "Łez Słońca". Otóż - tylko 3 krótkie utwory- 1,4 i 8 są w całośći skomponowane przez kolegów-kompozytorów z Media Ventures.I choć lista współpracowników jest długa (Hans nigdy nie podpisuje się pod cudzą muzyką)to faktycznie jest to jego muzyka. Jak wiadomo Lebo M. jest autorem afrykańskiej poezji wplecionej w partyturę.Podejrzewam że jego rola ograniczyła się (np. w kończącym płytę Kapano Part III) na tekście i aranżacjach wokalnych. Faktem natomiast jest to ,że Zimmer tworzył lub współtworzył 7 z 10 zaprezentowanych na płycie utworów - w tym wszystkie długie stanowiące 3/4 długości płyty. Sama zaś partytura - moim skromnym zdaniem - to najlepsza i najbardziej dojrzała konfrontacja z motywami afrykańskimi w dorobku kompozytora. Oczywiście "Król Lew" porywał swoją nowatorską dynamiczną aranżacją (zwłaszcza jeśli chodzi o animację)i epickim rozmachem natomiast "The Power of One" zadziwiał niecodziennym podejściem do tematu (ta muzyka to w 95% afrykańskie chóry wg Zimmerowego pomysłu "głosów Afryki" które opisują wydarzenia na ekranie). W obydwu przypadkach Hans współpracował z Lebo. M nigdy nie będąc wtórnym. Tak jest i w przypadku "Tears of the Sun" tylko jakby o pewien stopień wrażliwości wyżej.Czerpiąc inspirację ze swoich poprzednich dokanań Zimmerowi udaje się zachować oryginalność zwłaszcza w pierwszej części albumu. I tak w przeciwieństwie do nijakiego i uproszczonego filmu Hans Zimmer partyturą do "Tears of the Sun" kolejny raz potwierdza swój profesjonalizm, talent i co najważniejsze - wrażliwość artysty.

Shaiman:

Moja ocena:

Ja natomiast jestem bardzo zachwycony tym nowym soundtrackiem Hansa Zimmera. Mi też nie przeszkadza ta długa lista jego przyjaciół, pomagającaych mu w tworzeniu tego dzieła. Bo z tego co wiem, to on zazwyczaj dyktuje zasady, chociaż daje też bardzo dużo luzu współtwórcom/podopiecznym z Media Ventures (po prostu - wspiera kogo może - chożby tym że nie podpisuje się pod produkcje przy których "tylko" komuś pomagał). Według mnie ten album zasługuje na najwyższą ocenę. Jest jedną z najlepszych produkcji Zimmera. Bardzo świeży, oryginalny i łatwo wpadający w ucho. Prawda, że jest też w dużym stopniu ilustracyjny, no ale to w końcu styl Zimmera, za który go bardzo szanuję.

kogier:

Moja ocena:

bardzo przyjemny soundtrack , spokojny , dość głęboki ,powoduje wiele przyjemnych doznań emocjonalnych,emanuje sporą wrażliwością ,przypomina chwilami klimat gladiatora dzięki Lisie Gerrard ( np.3 utwór:6:02 min.)co niewątpliwie jest niesamowite,piękne i chce sie tego słuchać. Sporo tu dramaturgi Thin Red Line ,ale nie tak dużo jak Pearl Harbor z czego sie ciesze. Ogólnie seria Kopano Part potrafi poruszyć swoim pięknem i warta jest posłuchania,zwłaszcza ostatni utwór jest niesamowity. Oceniam wysoko dla klimatu i pięknego motywu przewodniego-pozdrawiam 06.11.2005

Akwarela:

Moja ocena:

"I oto chodziło." Zastanawiajace jest gdzie owo "oto" doszlo :P Świetna muzyka i slaba recenzja. Jakby wziac to co recenzent napisal powaznie to moznaby sobie spokojnie ta plyte darowac i zamiast niej posluchac Cienkiej Czerwonej Linii, Pearl Harbor i Króla Lwa, bo to przeciez to samo... Tego typu wymienianie podobienstw do innych partytur jest zupelnie bezcelowe i strasznie utrudnia czytanie, szczegolnie ze moim skromnym zdaniem recenzent szukal tych zapozyczen na sile i w wielu momentach znalazl je tam gdzie ich nie ma...


  Do tej recenzji jest jeszcze 6 komentarzy -> Pokaż wszystkie