Nie będę ukrywał, że "Przyczajony tygrys, ukryty smok" jest jednym z moich ulubionych soundtracków i jednym z lepszych jakie słyszałem. Tan Dun pokazał tu klasę.
Co można znaleźć na tej płycie? Przede wszystkim całą masę chińskiej muzyki. To co jest tu najlepsze, to nie orkiestra (choć jest świetna), ale chińskie tradycyjne instrumenty. To one nadają wspaniały i niepowtarzalny klimat. I to one są największym atutem tej ścieżki, zapewniając świeżość brzmienia.
Muzyka jest dość zróźnicowana. Od utworów dynamicznych, przez spokojne po melancholijne. Wszystkie są jednak utrzymane w podobnym stylu, dając spójną całość. Prawdziwą perełką w tym soundtracku są solówki na wiolonczelę w wykonaniu Yo Yo Ma - znanego muzyka. Kolejnym niezwykle istotnym instrumentem, są bębny. Utwór Night Flight to właściwie wyłącznie instrumenty perkusyjne - trzy minuty ostrych, orientalnych rytmów.
Ta muzyka świetnie współgra z filmem, znacznie go wspomagając. Jest jednak doskonałym samoistnym dziełem, którego słucha się bardzo przyjemnie, a to za sprawą dużej dawki emocji jaką przekazuje.
Dwa ostatnie utwory to piosenka, w wersji angielskiej i chińskiej, wykonywana przez piosenkarkę Coco Lee. Mnie bardziej podoba się w wersji chińskiej, pomimo, że nie rozumiem ani słowa.
Jakość tej kompozycji sprawiła, że przesłuchałem tę płytę wielokrotnie (i nadal to robię), a co najważniejsze, jeszcze mi się nie znudziła. Myślę, że ten soundtrack powinien trafić w ręce każdego fana muzyki, nie tylko filmowej. Jest to coś naprawdę wyjątkowego, co warto mieć.
Recenzję napisał: Łukasz Remiś
Przyczajony tygrys, ukryty smok chińskiego reżysera Ang`a Lee to film, który można określić jednym słowem - baśń. Mamy w nim i walkę o legendarny miecz, i wątek miłosny, i bohaterów o nadludzkiej mocy. Całość jest niezwykle atrakcyjnym widowiskiem, głównie za sprawą przepięknych zdjęć i wspaniałych scen walk. Ogromny wpływ na odbiór filmu ma fenomenalna muzyka Tana Duna.. Czym przykuwa ona uwagę? Postaram się to wyjaśnić.
Przede wszystkim soundtrack należy przesłuchać przynajmniej kilka razy, żeby w pełni docenić jego piękno. Dun stworzył utwory przepełnione emocjami, ukazanymi w charakterystycznym dla dalekiego wschodu stylu - w sposób minimalistyczny, skupiony ale jakże głęboki. Ktoś, kto spodziewa się naładowanych hollywodzkim patosem tematów, może się zawieść. Ekspresja przyjęła tu znacznie bardziej ambitną formę.
Temat przewodni to jeden z największych atutów Przyczajonego tygrysa.... Jest niezwykle oryginalny, intrygujący, utrzymany ( jak większość utworów ) w dalekowschodnim klimacie. Instrumentem wiodącym jest w nim najczęściej wiolonczela, której partie rewelacyjnie wykonuje światowej sławy wiolonczelista Yo-Yo Ma. Dźwięki, jakie wydobywa, są nie do opisania. Jest w nich coś niesamowitego, poetyckiego i silnego zarazem. Ów temat pojawia się na płycie bardzo często i za każdym razem gdy go słucham, przechodzi mi po plecach dreszcz. Najpiękniej według mnie wybrzmiewa on w utworze Farewell. Wiolonczelistę podpierają tu bębny, a śliczny kobiecy wokal tworzy do niego wspaniały *kontrapunkt. Melodia rozwija się powoli, a każda nuta ewoluuje, do czegoś prowadzi. Cudo!
Innymi utworami wartymi opisania są m. in. A Wedding Interrupted i Night Fight, oba bardzo dynamiczne i mocne. Ten pierwszy rozpisany jest w pełni na orkiestrę symfoniczną (co w przypadku tego soundtracku jest wyjątkiem ), w której słyszymy na pierwszym planie "ostre" trąbki, w tle *smyczki, grające szybkie, powtarzające się dźwięki i oboistę wykonującego - jakby w oddali - przetworzony temat przewodni. Niby nic nowego, a zwraca uwagę. Night Fight natomiast rozpoczyna się bardzo spokojnie, frazami fletu, by w połowie przerodzić się w mocne i skomplikowane rytmy bębnów. Świetnie ilustruje on sceny walk.
Myślę, że pozostałych utworów nie ma sensu opisywać, trzeba ich posłuchać wszystkich razem, gdyż tworzą całość, której nie należy rozbijać. Wszystkie one są bardzo etniczne, niektóre trochę za bardzo do siebie podobne, stąd ocena końcowa jest nieco niższa. Nie umniejsza to jednak faktu, że kompozytor napisał dzieło wybitne, zachwycające oryginalnością i artyzmem. Idealnie pasuje do obrazu, choć i bez niego słucha się świetnie.
Album zamyka piosenka A Love Before Time zaśpiewana przez Coco Lee, w wersji angielskiej i chińskiej. Oprócz języka utwory różnią się nieco instrumentacją i sposobem wykonania. Ten chiński jest zdecydowanie bardziej popowy, o czym świadczy perkusja i zmanierowany wokal. Ja osobiście wolę wersję angielską, ponieważ muzycznie, bardziej pasuje do całej płyty.
W 2001 r. muzyka z Przyczajonego tygrysa, ukrytego smoka zdobyła oscara, wygrywając m.in. z rewelacyjnym Gladiatorem Hansa Zimmera. Mnie osobiście bardziej podoba się *score słynnego Niemca, lecz zdaję sobie sprawę, że oryginalność i świeżość partytury Duna mogła oczarować członków Akademii Filmowej, więc nie ma tu mowy o żadnej niesprawiedliwości.
Muzyka na płycie: (4/5)
Muzyka w filmie: (4.5/5) Recenzję napisał(a): Aleksander Dębicz (Inne recenzje autora)
Lista utworów:
1. Crouching Tiger, Hidden Dragon - 3:24
2. The Eternal Vow - 3:02
3. A Wedding Interrupted - 2:16
4. Night Flight - 3:11
5. Silk Road - 3:09
6. To The South - 2:21
7. Through the Bamboo Forest - 4:23
8. The Encounter - 2:41
9. Desert Capriccio - 4:33
10. In The Old Temple - 3:47
11. Yearning of the Sword - 3:34
12. Sorrow - 4:03
13. Farewell - 2:25
14. A Love Before Time - 3:46
15. A Love Before Time (Chinese) - 3:38
Razem: 50:13 |
|