Jest to jeden z najbardziej klasycznych soundtracków w filmografii Jerry`ego Goldsmitha. W partyturze tej idealnie połączyły się trzy różne elementy - orkiestra, syntezatory i instrumenty egzotyczne. Akcja filmu rozgrywa się w Nikaragui, więc można się było spodziewać, że muzyka Goldsmitha pełna będzie różnych namiętności i latynoamerykańskiego temperamentu. I tak też się stało.
Najmocniejszą stroną partytury są niezwykle melodyjne kompozycje na gitarze akustycznej w wykonaniu Pata Metheny`ego. One też wnoszą ze sobą zarówno brzmienie emocjonalne, jak też bardziej dynamiczne i żywiołowe. Za sferę nostalgiczną i romantyczną odpowiadają głównie sekcje instrumentów dętych o zabarwieniu etnicznym, jak flety, fujarki czy klarnety oraz świetne, niezwykle melodyjnie zaaranżowane syntezatory. One też połączone w całość z dodaniem zawsze fantastycznych u Goldsmitha sekcji smyczkowych dają prawdziwy obraz stworzonej partytury. Ponieważ akcja filmu dzieje się w czasie rewolucji w Nikaragui nie mogło też zabraknąć nuty wojskowej, którą kompozytor stworzył z połączenia klasycznej orkiestry i bogatego instrumentarium perkusyjnego.
Na albumie możemy usłyszeć dość tematów przewodnich i motywów wiodących, których starczyłoby na obdarowanie czterech-pięciu innych filmów. Ciekawostką jest fakt, że żaden z nich nie jest bardzo typowy dla Goldsmitha, tj. ciężki, epicki z mnóstwem brzmień *basowych. Klimat tematów wiodących Under Fire jest dużo bardziej miękki i emocjonalny. I od razu powiem, że mimo iż nie spotkamy tutaj klasycznych *"action score" nawet tego nie zauważymy. Już pierwszy utwór Prelude został stworzony po to, abyśmy mogli poznać klimat czekającego nas soundtracku. To niezwykle piękna i żywa melodia na flet, sekcję smyczkową i egzotycznie brzmiące syntezatory. Od tego momentu znajdziemy się w tym niezwykłym świecie muzyki przez następne 40 minut.
Nie chcę opisywać tutaj kolejno 12 następnych utworów na płycie. Każdy z nich bowiem zasługuje na uwagę. Wspomnę zatem tylko te, które na mnie zrobiły największe wrażenie. Choć tak naprawdę to cały album uważam za taki.
Jedną z tych "perełek" jest utwór Bajo Fuego. Oferuje on nam niepowtarzalną porcję żywiołowej muzyki tematycznej stanowiącej połączenie rytmicznej sekcji smyczkowej, melodyjnych fraz gitary akustycznej w wykonaniu Pata Metheny`ego i etnicznej muzyki elektronicznej. Lekki odpoczynek przynosi nam spokojniejszy nieco w wymowie, choć nadal rytmiczny utwór Sniper, w którym powtarzają się tematy wiodące z Bajo Fuego z podobną instrumentacją, choć w bardziej nostalgicznych barwach.
Jednym z najbardziej dramatycznych i dynamicznych jest świetny kawałek 19 De Julio w klasycznej dla soundtracku orkiestracji - flet, syntezatory, sekcje smyczkowe, a nawet dęte. W podobnym klimacie, nieco tylko spokojniejszym, utrzymany jest Sandino, choć tutaj sekcję dętą zastąpiła gitara.
I kolejna porcja tematów wiodących w optymistycznym utworze Rafael, który momentami przypominał mi niektóre fragmenty z The Mummy zagrane na klarnecie. Pełno tu wzniosłości i radości. Mamy tutaj nawet coś jak marsz, gdy palmę pierwszeństwa przejmują sekcje smyczkowe i werble. Naprawdę niesamowite.
Na płycie nie mogło zabraknąć także klimatów romantycznych. Jednym z takich utworów jest A New Love w klasycznym brzmieniu skrzypiec i gitary akustycznej. Podobny do niego jest też Alex Theme zaaranżowanemu na etniczne syntezatory, gitarę, *smyczki i fortepian. To dwa najbardziej nostalgiczne kawałki na płycie.
Świetnym powrotem do brzmienia żywiołowego jest militarystyczny Fall of Managua z sekcjami smyczkowymi i dętymi, werblami oraz etnicznymi grzechotkami. A na zakończenie jeden z najlepszych utworów - podsumowująca suita Nicaragua ze wszystkimi tematami wiodącymi z filmu, a nawet trochę więcej. Mam tu na myśli fantastyczne fanfary na sekcję dętą. Aż szkoda, że to już koniec. Te 45 minut to stanowczo za mało jak na takie arcydzieło.
Muzykę, którą napisał Goldsmith do filmu Rogera Spottiswooda doceniła także Akademia Filmowa przyznając kompozytorowi nominację do Oskara. Dlaczego nie więcej? Trudno powiedzieć. Ta muzyka pod każdym względem zasługiwałaby na to. To idealny pokaz, jak orkiestra powinna współgrać z syntezatorami. Ta partytura to nie tylko ciągła linia melodyjna, która nigdy nas nie nuży. Na pewno zasługa w tym etnicznego brzmienia tworzącego klimat innego świata (kraju) oraz niesamowitej gitary akustycznej Pata Metheny`ego. Ten album to także kopalnia cudownych tematów wiodących w zróżnicowanych aranżacjach od etnicznych po orkiestrowe z płynnymi przejściami od dramatu po romans, od cięższego brzmienia po lekkie i nostalgiczne. Z klimatów tych czerpał będzie kompozytor przy swoich późniejszych, etnicznych partyturach - Extreme Prejudice (1987) i Medicine Man (1992). To jeden z najlepszych soundtracków Goldsmitha w jego karierze. *action score Recenzję napisał(a): Szymon Jagodziński (Inne recenzje autora)
Lista utworów:
1. Bajo Fuego - 5:36
2. Sniper - 3:27
3. House of Hammocks - 3:14
4. Betrayal - 4:19
5. 19 De Julio - 3:29
6. Rafael - 2:37
7. A New Love - 3:46
8. Sandino - 3:39
9. Alex`s Theme - 3:41
10. Fall of Managua - 2:29
11. Rafael`s Theme - 4:11
12. Nicaragua - 4:14
Razem: 44:48
Dyrygent: Jerry Goldsmith
Orkiestracje: Arthur Morton
Partie solo - gitara: Pat Metheny |
|