The Classic John Barry to album - kompilacja, zawierający tematy i suity, pochodzące z wielu różnych filmów, do których miał okazję tworzyć muzykę legendarny autor ilustracji muzycznych - John Barry. The Classic John Barry jest tak naprawdę "dzieckiem" Nic`a Raine`a - dyrygenta, aranżera, producenta ale - i kompozytora również. Współpracował on z Barrym przy wielu filmach, a początek tego duetu datuje się na 1985 rok (A View To a Kill). Wydawnictwo to pochodzi sprzed 10. lat, a więc nie znajdziemy na nim najświeższych kompozycji, inna sprawa, że w ostatnich latach sam Barry niewiele tworzy. Znak firmowy "Silvascreen" gwarantuje wszystkim poważnie interesującym się muzyką filmową, oprócz całkiem wysokiej jakości nagrania - obszerną książeczkę - tzw. "booklet" z wyczerpującymi informacjami o tym czego słuchamy. Płyta trwa nieomalże 80. minut i składa się na nią 16. ścieżek.
Na początku słuchamy ponaddwuminutowej wersji Main Title (tematu z tzw. "czołówki" filmu) pochodzącego z filmu Zulu z 1964 roku. Rok to przełomowy zarówno dla Barry`ego jak i dla aktora odtwarzającego główną rolę w tym filmie - Michaela Caine`a, który rozpoczął tak naprawdę swą karierę tym historycznym obrazem. Temat główny to marsz, z powtarzającymi się werblami i łatwym do zapamiętania motywem przewodnim. Dominuje głośna sekcja dęta, której partneruje grająca w bardzo szybkim tempie *sekcja smyczkowa. Kompozycja typowo wojenna - oddaje całkiem dobrze odwagę i brawurę żołnierzy oraz klimat walki. Jednak tak naprawdę dopiero druga ścieżka, moim zdaniem wprowadza nas w atmosferę prawdziwej klasyki filmowej. Out of Africa, bo o temacie z tego filmu mowa - to absolutny klasyk, filar, podstawa - rzec by można - twórczości Johna Barry`ego, ale i miejsce jakie zdobyło jest nie byle jakie - należy do kanonu muzyki filmowej. Na albumie Nic`a Raine`a słyszymy jedną z bardziej udanych wersji tego evergreenu - w dosyć wolnym tempie. To doskonały przykład tego jak John Barry sprawdzał się w tym charakterystycznym dla niego stylu - przepiękna melodia, rozpoczynająca się *crescendo i powoli "rozlewająca" się na skrzypce, altówki i wiolonczele. Mamy tu tez flet i rożek angielski (waltornię). Melodia ta ma w sobie tragizm, ale jest jednocześnie tak piękna, że chce się do niej powracać.
Gdy pożegnamy się z Afryką - wita nas nostalgiczny i smutny Midnight Cowboy. Wprost genialny - z dominującą harmonijką ustną - instrumentem użytym z premedytacją, aby uwydatnić główny charakter tego bezgranicznie szczerego filmu - kowboja Joe Bucka. To mój faworyt, jedna z najlepszych wersji tematu, wielokrotnie już granego przez rozmaite orkiestry i muzyków. Delikatna harmonijka i pełne symfoniczne brzmienie w długiej - bo 4. minutowej wersji to diament w karierze Barry`ego i jeden z moich ulubionych tematów muzycznych.
Czwarta w kolejności jest suita z filmu wojny The Last Valley. Pożoga, krwawe bitwy, nienawiść i wiele innych obliczy wojny 30. letniej zostały po mistrzowsku zilustrowane przez Barry`ego. Reżyser James Clavell dał kompozytorowi aż 6. miesięcy na pracę nad score`em. To dużo czasu. Efekt - świetna, dopracowana muzyka. Suitę rozpoczyna groźny Main title, do którego Barry użył wielkiej orkiestry symfonicznej i chóru (choć w tej wersji chóru brak) - to tak naprawdę kolejny "marsz" wojenny. Po nim nastepują: Death Of Captain - znacznie spokojniejszy, ilustrujący scenę umierania i End title - wspaniały, radosny, kończący film. Muzyka do filmu The Last Valley przypomina kompozycję do The Lion In Winter, co przez wielu jest niesłusznie odczytywane jest jako wada i powielanie (sic!) ale przecież każdy prawdziwy fan muzyki Johna Barry`ego wie, że porównanie do The Lion In Winter to tylko i - aż komplement.
Jako piąty utwór, na albumie zamieszczono temat główny z filmu telewizyjnego - biografii o prezydencie USA - Franklinie D. Roosevelcie i jego żonie - Eleanor. Krótki, bo zaledwie półtoraminutowy, donośny, z rozpoczynającą i kończącą sekcją dętą, wpisuje się w tradycję dobrych, ale nie - wybitnych dzieł Anglika.
Hanover Street to kompozycja następna, składająca się z tematu głównego i kończącego ten łzawy melodramat, osadzony w realiach II. wojny światowej. Hanover Street przypomina bardzo pozostałe partytury Barry`ego z przełomu lat 70. i 80. - zwłaszcza mam tu na myśli gatunek, jakim jest melodramat czy romans. Czego by jednak nie zarzucić tej kompozycji - np. sentymentalizmu, czy nadmiaru emocjonalności - znawcom Barry`ego, ale myślę, że nie tylko im - spodoba się ten, jeden z klasycznych już "wyciskaczy łez", rozpisany na orkiestrę, z jak zwykle świetnie dobranym akompaniamentem fortepianu.
Dwa Oscary - za oryginalną muzykę i piosenkę do filmu Born Free w szczytowym okresie to nagrody za kompozycję, której słuchać możemy, jako 7. ścieżki. Przepiękny temat główny plus wariacje na nim stworzone - oto cała suita. Niestety tym razem Nic Raine zawiódł - temat z Born Free to protoplasta, preludium, antycypacja stylu Barry`ego z lat 80. i 90. i takich genialnych score`ów, jak Out of Africa, czy Dances With Wolves - nie ma w tej interpretacji ducha oryginału. Na szczęście Nic Raine uratował swój honor - a to za sprawą dwóch wielkich, wspaniałych tematów, które słyszymy potem na płycie: Chaplina i Tańczącego z Wilkami. Chaplin to emanacja prawdziwego artyzmu i geniuszu Barry`ego. Na The Classic John Barry nagrano temat z przewagą brzmienia symfonicznego, natomiast na oryginalnym soundtracku do Chaplina temat rozpoczyna się niezrównanie pięknym, subtelnym jak kropelki deszczu - fortepianem. Nie znaczy to, że wersja z albumu Nic`a Raine`a jest gorsza. Przecież Nic współpracował z Barrym przy tworzeniu muzyki do biografii komika XX. wieku i zna ten *score "od podszewki". Słuchając Chaplina, możemy rozkoszować się cudownym, nostalgicznym brzmieniem sekcji smyczkowych, charakterystycznych dla Barry`ego z lat 90. i delikatnym, towarzyszącym im w tle flecikiem. Jest to moim zdaniem arcydzieło muzyki, nawet nie tylko filmowej - ale - w ogóle. Nominacja do Oscara `92 - to za mało, panowie z Akademii! Należała się statuetka, tak jak za Tańczącego z Wilkami, którego wersja na tej kompilacji - i teraz narażę się wielu fanatykom Barry`ego - jest lepsza niż oryginalna! Nieco dłuższa i z bogatszym brzmieniem tych niesamowicie pięknie krzyżujących się sekcji smyczkowych. To mój ulubiony temat z dorobku Barry`ego. Dzieło wszechczasów!
Raise the Titanic to film szpiegowsko - przygodowy o wydobyciu największego liniowca świata z dna Atlantyku. Fabuła jest oczywiście czystą fikcją - oparta na powieści Clive`a Cusslera. Suita tutaj zaprezentowana daje wyjątkowo dobrą próbkę tego co możemy usłyszeć na albumie z całym soundtrackiem. Suitę otwiera muzyka ilustrująca scenę odkrycia Titanica na dnie oceanu - oddaje ogrom, wielkość i dumę statku, oraz aspiracje jego projektantów. Wspaniały temat - w pełni symfoniczny i do granic możliwości melodyjny. Po nim następują tematy ze sceny poszukiwań i - optymistyczny utwór z wpłynięcia Titanica do portu w Nowym Jorku. W efekcie - to połączenie suspensu z symfonicznym brzmieniem i melodyjnością. Nie zabrakło na The Classic John Barry tematu z Indecent Proposal. To przepiękny, prosty 15. nutowy temat, wyjątkowo dobrze wpadający w ucho. Na potrzeby tej kompilacji nagrano długą, prawie 5. minutową wersję, która jest wykonana wolniej niż w oryginale i rozpoczyna się fortepianem aby potem w pełni rozwinąć się w rozbrzmiewającą całą orkiestrą kompozycję. Po tym spokojnym "interludium" możemy wysłuchać doskonałego tematu z serialu przygodowego The Persuaders (w Polsce wyświetlanego pod tytułem Detektywi z wyższych sfer) z Tonym Curtisem i Rogerem Moorem w rolach głównych. Kryje on w sobie zapowiedź akcji, tajemnicy i zagadki. W oryginale był skomponowany na syntezator i orkiestrę. Tu jest tylko w wersji orkiestralnej (niestety!). Kolejne trzy ścieżki z płyty to zdecydowanie spokojniejsze utwory. Pierwszym z nich jest suita z Robin and Marian - ciekawej wersji historii życia Robin Hooda - tym razem starzejącego się. Na uwagę zasługuje jednak Body Heat - klasycznie jazzowy i wprowadzajacy nastrój niepokoju. Somewhere In Time wreszcie, według mnie - jest tu zaprezentowana jedna z bardziej udanych wersji tego arcymelancholijnego tematu - z odpowiednim akompaniamentem fortepianu.
Koniec wieńczy dzieło, chciałoby się rzec i tak jest w istocie - suita z The Lion In Winter to perełka albumu. Barry otrzymał za kompozycję do tego filmu z 1967 roku Oscara. Jak najbardziej zasłużenie, bowiem napisanie muzyki w duchu średniowiecza, z łacińskimi tekstami, wykorzystaniem orkiestry symfonicznej i chóru męskiego i żenśkiego (Voices of Accademia Monteverdiana) jest nie lada sztuką. Barry udowodnił tym samym, iż drzemie w nim nie byle jaki talent i jeśli tylko chce - może z niego skorzystać. Powstała muzyka na miarę jednego z najlepszych kompozytorów muzyki filmowej.
The Classic John Barry to przykład wzorowej wręcz składanki, albumu - kompilacji, który przybliża bardzo wyczerpująco twórczość megagwiazdy muzyki filmowej - Johna Barry`ego. Pokazuje, jakim wszechstronnym i uzdolnionym kompozytorem jest ten, obecnie 70. letni Anglik z Yorku. Daje poznać naprawdę dobre i bardzo dobre kompozycje z różnych okresów twórczości i szerokich gatunkowo - filmów. Niezastąpiona w każdej kolekcji wielbiciela muzyki filmowej. Fani Barry`ego - jeśli jeszcze jej nie macie - wstydźcie się i szybko naprawcie ten błąd, kupując tę płytę - choćby zaraz J. Miłych wrażeń przy głośnikach! Uzależnicie się na pewno. *aria *waltorni Recenzję napisał(a): Janusz Pietrzykowski (Inne recenzje autora)
Lista utworów:
1. Zulu - 02:16
2. Out of Africa - 04:25
3. Midnight Cowboy - 03:59
4. The Last Valley - Suite - 08:36
5. Eleanor and Franklin - 01:26
6. Hanover Street - 04:50
7. Born Free - 05:48
8. Chaplin - 02:55
9. Dances With Wolves - 02:31
10. Raise the Titanic - Suite - 08:25
11. Indecent Proposal - 04:42
12. The Persuaders - 01:59
13. Robin and Marian - Suite - 07:37
14. Body Heat - 04:32
15. Somewhere In Time - 06:11
16. The Lion In Winter - Suite - 08:10
Razem: 78:22 |
|