Władca Pierścieni to dzieło przez wielu oczekiwane z niecierpliwością - tak od strony filmowej jak i muzycznej. A tą drugą właśnie, zajął się Howard Shore, specjalista od thrillerów i horrorów. Zrobił to po mistrzowsku, za swoją pracę otrzymując (jak najbardziej zasłużenie) nagrodę Oscara.
Bez wątpienia mogę powiedzieć, że bez tej właśnie muzyki, ekranizacja Bractwa Pierścienia nie robiła by tak wielkiego wrażenia - przynajmniej na mnie. Jest to chyba pierwsza (co odrobinę dziwi) tak monumentalna ścieżka dźwiękowa w dorobku Shore`a. Jest tu doskonała i potężna London Symphony Orchestra, jest chór, są soliści i wreszcie są przepiękne pieśni w wykonaniu Enya`i. A cała ta mieszanka tworzy genialnie spójną kompozycję.
W zasadzie bardzo trudno byłoby wybrać i opisać tu kilka najlepszych kompozycji, bo wszystkie są świetne. Poza tym ta partytura wywołuje tyle emocji, że człowiek zapomina, iż są to "tylko" kunsztownie poskładane nutki. Władca Pierścieni Shore`a potrafi zachwycić spokojem i romantyzmem w swoich jakże prostych kompozycjach, np.: Concerning Hobits, Many Meetings, The Council of Elrond; przeszyć bólem i cierpieniem: Lothlorien; ale potrafi też przerazić i przyprawić o gęsią skórkę w kompozycjach mrocznych i jakże dynamicznych: A Knife in the Dark, The Bridge of Khazad Dum czy Amon Hen. To właśnie takie kompozycje dominują na tej płycie.
Znakomity chór, rycząca sekcja dęta i rytmy wybijane przez potężne bębny, to nie jedyne znaki rozpoznawcze tej ścieżki. Także tematy przewodnie są oryginalnym podpisem autora. Ja doliczyłem się trzech bardzo wyraźnych, ale przypuszczam, że jest ich tu więcej. Chyba najbardziej rozpoznawalny z nich, to temat wykorzystany w finałowej piosence, May It Be - przepiękny, spokojny i dostojny utwór.
Brak mi słów, aby pisać o tej poetyce, liryzmie, nostalgii i smutku, tajemniczości, mroku i heroizmie, a wreszcie o dramacie i strachu, które udzieliły mi się podczas wielokrotnego przesłuchiwania płyty. O tym nie można pisać, tego trzeba posłuchać.
I na tym zakończę ten krótki tekst. Dla mnie sprawa jest prosta - Władca Pierścieni Howarda Shore to najlepsza kompozycja od conajmniej 10-u lat. Jest to także rzecz wyjątkowa w dorobku tego autora. Kompozycja, którą można określić jako "dzieło życia". Ale i panu Shore, i sobie życzę jeszcze lepszych partytur, choć nie wiem, czy to jest możliwe. Recenzję napisał(a): Łukasz Remiś (Inne recenzje autora)
Lista utworów:
1. The Prophecy - 3:54
2. Concerning Hobbits - 2:55
3. The Shadow Of The Past - 3:33
4. The Treason Of Isengard - 4:01
5. The Black Rider - 2:48
6. At The Sign Of The Prancing Pony - 3:14
7. A Knife In The Dark - 3:34
8. Flight To The Ford - 4:15
9. Many Meetings - 3:05
10. The Council of Elrond (featuring "Aniron" theme for Arwen and Aragorn) - Enya - 3:49
11. The Ring Goes South - 2:03
12. A Journey In The Dark - 4:20
13. The Bridge Of Khazad Dum - 5:57
14. Lothlorien - 4:34
15. The Great River - 2:43
16. Amon Hen - 5:02
17. The Breaking Of The Fellowship - 7:21
18. "May It Be" - Enya - 4:16 |
|