Najnowszy film Martina Scorsese, "Aviator" to fabularyzowana biografia jednego z najsłynniejszych amerykańskich milionerów, Howarda Hughesa - konstruktora i producenta samolotów, pilota, filmowca, a przy tym ekscentrycznego playboya. W postać tego fascynującego człowieka wcielił się bardzo przekonująco i sugestywnie Leonardo DiCaprio. Wyśmienite kreacje stworzyli też inni aktorzy - z Cate Blanchett, odtwórczynią Katharine Hepburn, i Alanem Aldą, grającym próbującego zniszczyć Hughesa senatora, na czele. Epoka, w której rozgrywa się akcja filmu, odtworzona została z wielkim pietyzmem. Dzięki rewelacyjnej scenografii Dante`go Ferretti czujemy klimat lat trzydziestych i czterdziestych. Dawne samoloty i samochody, wystrój wnętrz, moda - wszystko dopracowano do ostatniego szczegółu. Kiedy Hughes i jego partnerka podążają w oślepiających błyskach fleszy na premierowy pokaz "Aniołów piekieł", pod nogami chrzęści im szkło. To zużyte żarówki od lamp błyskowych. Tak, tak, kiedyś na każde zdjęcie trzeba było wkręcać nową żarówkę. Są też efekty specjalne, szczególne wrażenie robi dramatyczne lądowanie na dachach osiedla willowego, które wykonujący próbny lot Hughes przypłacił ciężkimi obrażeniami ciała. Atmosferę lat trzydziestych i czterdziestych współtworzy wreszcie muzyka, lecz nie ta, którą skomponował Howard Shore...
Figuruje on wprawdzie jako twórca oprawy muzycznej, ale w filmie słyszymy jego kompozycje zaledwie kilka razy. Dominują natomiast utwory starych mistrzów swingu, takich jak: Benny Goodman, Frank Sinatra czy Glenn Miller, które świetnie oddają klimat epoki. W scenach akcji wybrzmiewają często znane dzieła kompozytorów muzyki poważnej, zwłaszcza Jana Sebastiana Bacha. W przypadku "Aviatora" takie proporcje się jednak sprawdziły, sam *score bowiem prezentuje się przeciętnie i nie oddaje ducha obrazu.
Shore skomponował praktycznie jeden temat i kilka motywów pobocznych. Ów temat przybiera zdecydowanie najatrakcyjniejszą formę w pierwszym utworze pt. "Icarus", napisanym w barokowym stylu i zaaranżowanym na orkiestrę w typowym dla tego okresu składzie: *smyczki oraz instrumenty dęte drewniane. Odnoszę wrażenie, że kompozytor wzorował się tu na jakimś siedemnastowiecznym dziele. "Icarus" ma wesoły charakter, sprawnie się rozwija i dzięki temu przyjemnie się go słucha. Słusznie, że nie włączono go do filmu, bo nie ma z nim nic wspólnego. Na ścieżce dźwiękowej słyszymy najczęściej frazy z utworów "There is No Great Genius Without Some Form of Madness" i "Quarantine", oba ilustrujące zmagania bohatera z własnymi fobiami. Ten pierwszy to nic innego jak przerobiony temat przewodni, któremu tylko nadano tajemniczy i groźny charakter. W "Quarantine" natomiast mamy posępną melodię, graną przez wiolonczele, kontrabasy, fagot a także czelestę, do których dochodzi jednostajny jazzowy rytm uderzeń miotełek w talerz (tzw. Ride). Sam nastrój, owszem, udało się kompozytorowi uzyskać, ale w oderwaniu od obrazu wymienione utwory brzmią nieciekawie. Kolejny motyw, bardziej podniosły i potężny w brzmieniu, znajdziemy w "H-1 Racer Plane". Rozpoczyna go kilka taktów tematu przewodniego, po których wybrzmiewa orkiestra w pełnym symfonicznym składzie z pochodem trąbek na pierwszym planie, do którego *kontrapunkt tworzą wiolonczele i kontrabasy z kolejną wariacją tematu. Jest to efektowny hollywodzki schemat i na dodatek łudząco podobny do zastosowanego już przez Shore`a we "Władcy Pierścieni". Pozostałe utwory to niestety tylko przeróbki albo nawet bezwstydne powtórki tego, co już opisałem. Im dłużej się ich słucha, tym bardziej denerwują swoją przeciętnością. Wyjątkiem może być pozycja "7000 Romaine" z efektowną gitarową improwizacją.
Howard Shore za muzykę do "Aviatora" otrzymał zupełnie niesłusznie złoty glob, wygrywając z o niebo lepszymi kompozycjami, jak chociażby "Finding Neverland" Jana A.P. Kaczmarka. Na szczęście członkowie Akademii Filmowej nie powtórzyli tego błędu i zdyskwalifikowali omawianą partyturę w nominacjach do Oscara, uznając, że wkład kompozytora w muzykę do filmu jest zbyt mały. Z tego samego powodu również ja nie wystawiam omawianej kompozycji trzech gwiazdek. Bo mógłbym jeszcze Shore`owi wybaczyć wszystkie dłużyzny, ciągłe powtarzanie motywów a nawet słabe prezentowanie się całości na płycie, gdyby przyczynił się w ten sposób do zbudowania klimatu filmu i rozwinięcia jego dramaturgii. W przypadku "Aviatora" tak niestety nie jest, stąd niska ocena. *aria Recenzję napisał(a): Aleksander Dębicz (Inne recenzje autora)
Lista utworów:
1. Icarus - 3:58
2. There is No Great Genius Without Some Form of Madness - 2:50
3. Muirfield - 2:22
4. H-1 Racer Plane - 3:20
5. Quarantine - 3:52
6. Hollywood 1927 - 2:59
7. The Mighty Hercules - 3:32
8. Howard Robard Hughes, Jr. - 3:57
9. America`s Aviation Hero - 2:05
10. 7000 Romaine - 2:22
11. The Germ Free Zone - 2:49
12. Screening Room - 5:27
13. Long Beach Harbour 1947 - 3:49
14. The Way of the Future - 4:01
Razem: 47:28 |
|