Trudne słówka (Spanglish)11 Kwiecień 2005, 13:04 | |
Kompozytor: Hans Zimmer
Rok wydania: 2005 Wydawca: Varese Sarabande
|
| | Niemiecki kompozytor Hans Zimmer nigdy nie należał do grona moich faworytów wśród twórców muzyki filmowej. Wydawał mi się zbyt nowoczesny, za często korzystał z elektroniki - jego scory nie miały dla mnie duszy... Oczywiście z pewnymi wyjątkami, takimi jak "Gladiator" czy "The Last Samurai". Poniekąd jest tak i do dzisiaj, ale... Właśnie, zawsze jest jakieś "ale". Mój punkt widzenia co do kompozytora z Frankfurtu nieco się zmienił po jego kolejnej nietypowej bez wątpienia płycie, jaką jest "Spanglish" w Polsce trzeźwo przetłumaczonej na "Trudne słówka".
"Spanglish" jako zbitka słów "spanish" i "english" są odbiciem problemu, jaki próbuje zilustrować w swoim filmie reżyser James L. Brooks. W rolach głównych wystąpili: robiący coraz to większą karierę Adam Sandler i Tea Leoni, którzy odtwarzają bogate amerykańskie małżeństwo, zamieszkałe w Los Angeles. Przybywa do nich razem ze swoją córką Meksykanka Flor, która zatrudnia się u nich jako pomoc domowa. Na tym tle powstają rozmaite nieporozumienia, których źródłem są różnice kulturowe. Stąd ten dziwny być może na pierwszy rzut oka dla niektórych tytuł "Spanglish". Ten obraz to już trzecie wspólne dzieło reżysera Jamesa L. Brooksa i Hansa Zimmera, a wcześniej najbardziej znaną była "As Good As It Gets" ze wspaniałą kreacją Jacka Nicholsona, odtwarzającego rolę znerwicowanego dziwaka, któremu los daje szansę zmiany swojego życia osobistego.
Zimmer miał i nadal ma tendencje do wplatania w swoje kompozycje muzyki filmowej elementów czysto latynoskich. I tak jest tym razem, w przypadku "Spanglisha". Zimmer stworzył czarującą muzykę, opartą na grze gitary akustycznej, ze wsparciem raz - małego instrumentarium, jakim jest kwartet smyczkowy - raz - dużej orkiestry. Nie zabrakło oczywiście elektroniki, tutaj są to keyboardy, ale tworzą one tylko tło dla wspaniałej, melancholijnej - o dziwo! muzyki. Muzyki, komponowanej - przypomnę raz jeszcze na potrzeby komedii!!! Tak jak przy Mission Impossible 2 - Zimmer współpracował przy "Trudnych słówkach" z Heitorem Pereirą - gitarzystą klasycznym. Byłem pewien, że to drugie nazwisko gwarantuje muzykę na wysokim poziomie i nie pomyliłem się. Zimmer wespół z Pereirą stworzyli urzekającą kompozycję, pełną delikatności, nostalgii i melancholii.
Cała płyta nie jest bardzo długa - trwa zaledwie nieco ponad trzydzieści minut. Jednakże przyjemność płynąca ze słuchania tego scoru jest naprawdę duża. I myślę, że przyjęte proporcje czasowe są w sam raz - ten soundtrack nie jest za długi ani nie za krótki. "Spanglish" w zasadzie oparty jest na jednym, przewijającym się motywie, którego po raz pierwszy mamy okazję wysłuchać już w tytułowym "Spanglish". Nie przesadzę, jeśli powiem, iż jest to jeden z najprzyjemniejszych i zarazem najbardziej oryginalnych tematów filmowych jakie dane mi było usłyszeć. Melodia jest inicjowana i prowadzona przez Pereirę na gitarze akustycznej. To nostalgiczny i smutny temat. Oprócz gitary Zimmer wplótł do tej małej perełki muzycznej kwartet smyczkowy, grający w stylu zupełnie klasycznym. Naprawdę wspaniała jest tutaj aranżacja wszystkich instrumentów - da się początkowo słyszeć *pizzicato na instrumentach, a potem grę całego zespołu muzyków, wtórujących gitarzyście w ujmujący sposób. "Spanglish" to ballada, słychać w niej rękę Heitora Pereiry, tak dobrze jak było to w równie pięknym "Nyah and Ethan" z MI2. "The Beach" to już bardziej rozbudowany i nastrojowy utwór. Trwa prawie dziesięć minut i jest to zdecydowanie spokojniejsza kompozycja aniżeli poprzedzający je "Spanglish". Ton nadawany jest przez fortepian *staccato, wespół z dyskretną sekcją smyczkową i stonowanymi instrumentami klawiszowymi. Finał zaś okraszony elegancką "solówką" na wiolonczeli. Niełatwo jest zorientować się kiedy słuchamy już następnego utworu - czyli "Welcome to the Claskys" ponieważ płyta jest tak nagrana, aby sprawiała wrażenie suity. "Welcome To The Claskys" początkowo ma ten sam klimat co "The Beach" - rozpoczyna się "samotnie" brzmiącym fortepianem, by przejść w pełne energii i życia, pulsujące tango. Znowu powracamy do motywu wiodącego filmu, ale w innej aranżacji - rytm i tempo nadawane jest przez gitarę akustyczną i kwartet smyczkowy. "Drunk And Disorderly" to drugi temat z filmu, którego okazję już mieliśmy słuchać w długim "The Beach". Tu rolę instrumentu prowadzącego przejęła wiolonczela.
"John Comes Home" to jedyny utwór na albumie skomponowany nie przez Zimmera, ale przez Pereirę. Brzmi dosyć żartobliwie, ale w inny niż konwencjonalnie sposób - jest na początku ociężały, a potem rozwija się w szybszym tempie. Znowu mamy wszystkie instrumenty, które dominują praktycznie na całym albumie - czyli gitarę akustyczną, kwartet smyczkowy i wiolonczelę, która czasami wychodzi na plan pierwszy.
Główny motyw pojawia się w kolejnych kompozycjach - "Learning English", "No Left" i "Malibu". Pierwsza z w/w jest najbardziej radosną, optymistyczną wersją tematu filmowego, zaś "No Left" jest zarówno bardzo ekspresyjny jak i refleksyjny - zwłaszcza w drugiej części utworu. Finalny "Bus Stop" stanowi zaś muzyczne podsumowanie materiału skomponowanego przez Zimmera - najpiękniej brzmi temat wiodący, który jest tym razem prowadzony wespół z gitarą przez orkiestrę - a więc tutaj mamy okazję wysłuchać wszystkich instrumentów, jakie były użyte w tym scorze. Płytę kończy piosenka-standard George`a i Iry Gershwinów - "They Can`t Take That Away From Me"(znana w ostatnich latach z interpretacji Roda Stewarta), która jest wykonywana przez Cloris Leachman i Ian`a Hylanda i prawdę mówiąc jest *dysonansem na tej wyjątkowo zmysłowej płycie. Można ją pominąć bez wyrzutów sumienia.
Hans Zimmer wywołuje skrajnie różne reakcje wśród fanów muzyki filmowej. Jedni mają mu za złe, że zbyt często sięga do dobrodziejstw współczesnej technologii i używa - często i obficie - instrumentów elektronicznych, które albo zastępują klasyczną symfonikę, albo są jej syntetycznym zastępstwem, substytutem; inni zaś bardzo sobie za to go chwalą - że jest niekonwencjonalny i nowatorski. Ale jest też drugie, znacznie bardziej klasyczne oblicze Hansa Zimmera - i nie ukrywam, że ono dużo bardziej mi odpowiada. Taki właśnie jest "Spanglish". Klasyczny, bo tutaj w "rolach głównych występują": gitara akustyczna, kwartet smyczkowy, orkiestra symfoniczna, dane jest nam delektować się grą solo na wiolonczeli. Wszystko to w latynoskim stylu, z nutą romantyzmu i melancholii. Za taką "twarz" lubię nieżyjącego już Michaela Kamena, właśnie za jego pociąg do hiszpańskiego rytmu, flamenco - tego kolorytu muzycznego. Taki sam jest ten soundtrack Zimmera - piękny, ujmujący zarówno tematami muzycznymi jak i aranżacją. Słuchanie tego małego dzieła Hansa Zimmera sprawiło mi bardzo dużo przyjemności i pewnie jeszcze nie raz tak będzie. Niesłuszne są opinie o Zimmerze, według których "zabija on muzykę". Powtórzę jeszcze raz - nie należał do grona moich faworytów wśród kompozytorów muzyki filmowej - i pewnie nie będzie - ale należy mu oddać sprawiedliwość, że przynajmniej takimi ścieżkami filmowymi jak "Spanglish" potrafi sobie zaskarbić przychylność. To kolejny "ukryty skarb" wśród kopalni soundtracków, m.in. soundtracków Zimmera. Dla fanów niemieckiego muzyka to obowiązkowa pozycja, ale dla miłośników latynoskich klimatów i melancholijnych kompozycji też nie będzie to stracony czas. Recenzję napisał(a): Janusz Pietrzykowski (Inne recenzje autora)
Lista utworów:
1. Spanglish - 02:45
2. The Beach - 09:46
3. Welcome to the Claskys - 03:19
4. Drunk and Disorderly - 02:14
5. John Comes Home - 01:55
6. Learning English - 01:32
7. No Left - 03:54
8. Malibu - 03:16
9. Cooking - 01:24
10. Bus Stop - 05:09
11. They Can't Take That Away From Me* - 03:00
Razem: 38:14 |
|
|
|