Michał Lorenc w pierwszej połowie lat 90 skomponował muzykę do takich filmów jak "Kroll", "Łowca - Ostatnie Starcie", "Psy", "Psy 2 - Ostatnia Krew" czy "Prowokator". To właśnie te pięć lat twórczości ukształtowało muzyczny styl komponowania Michała. W tych latach właśnie kompozytor otrzymywał swoje pierwsze ważne nagrody za dokonania muzyczne - Poznańskie Koziołki czy nagrody na Festiwalu Filmów Fabularnych w Gdyni. Styl ten rozpoznajemy dziś prawie bezbłędnie. Wówczas to pojawiło się u niego w muzyce szerokie wykorzystywanie elementów jazzowych, perkusyjnych i etnicznych. I recenzowany tu "Osaczony" jest tego dobitnym, bardzo dobrym przykładem.
Rok 1996 był dla Michała bardzo pracowity. Kompozytor wyjechał do USA i komponował muzykę do dwóch filmów - "Blood & Wine" ("Krew i Wino") z doborową obsadą w reżyserii Boba Rafelson`a oraz "Exit In Red" ("Osaczony") Yurka Bogajevicza. O swoich przemyśleniach i doświadczeniach odnośnie pracy w USA kompozytor opowiadał nam podczas naszego redakcyjnego wywiadu, i do niego odsyłam ewentualnie po szczegóły.
"Osaczony" to thriller erotyczny. W filmie główną rolę zagrał Mickey Rourke. Miała to być próba powrotu na duże ekrany tego aktora, którego fenomenalna kariera i talent staczała się przez kolejne odwyki i skandale. Niestety nie udało się. Film ten został bardzo chłodno przyjęty, zarówno za granicą, jak też u nas w Polsce. W pewnym stopniu jest to na pewno częściowa wina słabej fabuły. W obrazie opisaną mamy historię psychoterapeuty (w tej roli oczywiście Rourke), który po wypadku swojej pacjentki traci licencję na prowadzenie swojego lekarskiego gabinetu i zostaje wygnany z Los Angeles. Wyjeżdża na pustynię i wplątuje się w niebezpieczny romans. Staje się pionkiem w grze prowadzonej przez kochankę...
Krytycy zwrócili uwagę na muzykę, jaką do tego filmu skomponował Michał Lorenc. "Osaczony" to w pewnym sensie muzyczne rozwinięcie, czy, delikatnie ujmując, kontynuacja "Psów 2". Jednak jest to kontynuacja bardzo osobliwa i inna od wspomnianego "poprzednika". Płytę z muzyką firma Pomaton EMI wydała w 1996 roku, jednak album po bardzo krótkim czasie zniknął z taśm produkcyjnych (prawdę powiedziawszy nie widziałem nigdy oryginalnego, pierwszego wydania). Do marca tego roku był to razem z "Krollem" chyba największy rarytas w dyskografii Michała. Napisałem do marca, ponieważ właśnie w tym roku Pomaton EMI uraczyła wszystkich miłośników muzyki filmowej drugim już wydaniem z muzyką Michała, w serii "2CD w Cenie Jednego", na którym znalazł się *score z "Psów 1" oraz właśnie, zupełnie niespodziewanie "Osaczony". I trzeba przyznać, że jest to dla nas prezent niezwykły.
Michał Lorenc to jeden z tych kompozytorów żyjący całym sobą w żywiole muzyki otwartej - czułej na słowo poetyckie, na obraz filmowy i ekspresję. Sam nieraz podkreślał, że komponowanie przenosi go w jakąś dziwną przestrzeń duchową. Ta właśnie wielostronność wpływa na charakter jego muzyki. W "Osaczonym" Lorenc odwołuje się do sprawdzonych ekspresji i uczuciowych skojarzeń. I tak raz czaruje nas subtelnymi solówkami na saksofonie, a po chwili uszy słuchacza koi wokaliza Olgi Szyrowej.
Pierwsze co rzuca się w oczy, to charakterystyczna lista utworów. Bardzo podobne, właściwie jednostajne tytuły - podobnego zabiegu nie znajdziemy na żadnej innej płycie Michała. Otwierający album "Exit In Black" zaskakuje słuchacza już na samym początku. Skrzypce grają *pizzicato, a po chwili dołącza się do nich jak zawsze doskonały, wspomniany wyżej, wokal Olgi Szyrowej (słyszymy go również w utworze "Sancta Maria"). Potem do tego dochodzą w tle drewniane instrumenty perkusyjne i charakterystyczne grzechotki (fachowo bodajże bongo i marakasy). Później muzyka zmienia klimat. Michał Lorenc nie byłby Michałem Lorencem, gdyby na jego albumach nie znalazły się choćby krótkie jazzowe elementy. Tu podziwiać je możemy w całej okazałości przez praktycznie całą płytę... Oczywiście mam na myśli właśnie te fenomenalne solówki Henryka Miśkiewicza na altowym saksofonie. Swój kunszt Miśkiewicz pokazuje nam już w utworze "Exit In Golden", w którym akompaniują mu delikatne, nastrojowe *smyczki solistów Moskiewskiej Orkiestry Symfonicznej pod batutą Konstantego Krymca. Większość utworów jest utrzymana w tym samym klimacie - "Exit In Blue", "Exit In Dull" czy "Exit In Brown". Ważnym elementem gry Miśkiewicza jest tu pomoc innego solisty - Piotra Prońko, na saksofonie *barytonowym.
W tej większej części albumu zachodzi szczególna ekspresyjna metamorfoza - te sentymentalne, wyraziste, łatwo wpadające w ucho melodie, zaczynają brzmieć przejmująco nostalgicznie. Są stale powtarzane, rozwijane, odmieniane i utrwalane w pamięci słuchacza. Czasami trąbka i saksofon za wysoko grają, a może po prostu to moje uszy nie są odporne na wysokie dźwięki. To jest jedna strona muzyki z "Osaczonego" - intensywnie liryczna, emocjonalna, o zakorzenieniu romantycznym. Drugi jej aspekt i mocny atut, to naśladowanie różnych mechanizmów tworzenia muzycznej melancholii i romantyki, które znamy z wielu znanych i cenionych lirycznych scorów.
Oczywiście muzyka z "Osaczonego" to nie tylko sam jazz. Znajdziemy tu też czysto etniczne, "pustynne" rytmy. I tak na przykład utwór "Exit In Shell" przedstawia nam majestatyczną grę tylko na samych *bongosach i marakesach z śladowymi ilościami tamburinów i smyczków w tle. Wspaniale się tego słucha. Te przekornie harmonizowane i instrumentowane melodie są bardzo ważne, ponieważ to właśnie z nich ewaluowała potem ekspresja w późniejszych dziełach Michała jak "Bandyta" czy "Przedwiośnie". Jest też trzeci, niebagatelny walor tej partytury, mianowicie dramatyzm, momentami przejmujący i skondensowany. Efekt dramatu i tragedii Lorenc osiąga zawsze dość prostymi i celnymi środkami. Głównie poprzez narastanie dźwięku - np. różnego typu crescenda (utwory "Exit In Yellow", "Exit In Green" oraz szczególnie "Exit In Ashen").
Muzyka Michała Lorenca do "Osaczonego" jest jednym z kilku najważniejszych dzieł w jego karierze. Partytura najczęściej urzeka słuchacza. Czasami melodie są zbyt jednostajne, dlatego tez myślę, że gdyby kompozytor urozmaicił tą partyturę, to moglibyśmy mieć wtedy polskie "Playing By Heart". A tak otrzymujemy wysoce ponad przeciętny score. Muzyka wyrwana z kontekstu, oderwana od całości broni się sama i posiada samoistne walory, o których pisałem wyżej. W późniejszych dokonaniach kompozytora znajdziemy nawiązania do opisywanej tu przeze mnie płyty - szczególnie w "Glinie". Wielkim plusem recenzowanej tu ścieżki dźwiękowej jest brak dialogów z filmu. Stare wydanie posiadało "przemówienia" Mickeya Rourke`a - tutaj ich nie znajdziemy. Remastering też jest dobrze widoczny. Pozostaje mi tylko nakłonić wszystkich do zakupu tej płyty - jest teraz już bardzo łatwo dostępna i to po nadzwyczaj korzystnej cenie. Lorenc kolejny raz udowodnił, że jest prawdopodobnie najbardziej emocjonalnym polskim kompozytorem muzyki filmowej. Polecam!
P.S : (do wydawcy) - liczymy na kolejne wznowienia muzyki Michała z filmów "Blood & Wine", "Zabić Sekala" czy "Złota Dezerterów". *aria Recenzję napisał(a): Adam Krysiński (Inne recenzje autora)
Lista utworów:
1. Exit In Black - 1:17
2. Exit In Golden - 3:28
3. Exit In Shell - 3:37
4. Exit In Blue - 5:49
5. Exit In Yellow - 3:23
6. Exit In Copper - 3:54
7. Exit In Dull - 3:04
8. Exit In Argent - 3:26
9. Exit In Violet - 2:23
10. Exit In Brown - 1:58
11. Exit In Ashen - 4:06
12. Sancta Maria - 2:59
13. Exit In Orange - 4:50
14. Exit In Green - 3:24
15. Exit In Grey - 3:07
16. Pasiku Bye Bye - 4:05
17. Exile - 3:25
Razem: 58:18 |
|