Niczym rakieta przemknął przez polskie kina film Serenity. Jest to kinowa kontynuacja kultowego już serialu sci-fi Firefly, który co ciekawe nie zagościł zbyt długo w amerykańskiej telewizji, zyskał popularność dopiero, gdy został wydany na DVD. Twórca Firefly i Serenity, czyli Joss Whedon był także twórcą sukcesu serialów: Buffy: postrach wampirów i Anioły ciemności. Serenity to przygodowe kino scence-fiction z westernowymi elementami, które trochę na wyrost porównuje się do Gwiazdnych wojen. Film opowiada losy kapitana statku kosmicznego Serenity Malcolma Reynoldsa i jego wiernej załogi przemierzającej kosmos w poszukiwaniu przygód, do których dołącza się rodzeństwo młodych uciekinierów: lekarz i obdarzona zdolnościami telepatycznymi dziewczyna.
Muzykę do serialu Firefly stworzył Greg Edmonson, ale producenci nie zdecydowali się na zatrudnienie go do Serenity. Chcieli bowiem do tego filmu dużego, symfonicznego brzmienia i poszukiwali kogoś z większym doświadczeniem w tej materii. Postawili na Cartera Burwella - jednego z najciekawszych amerykańskich kompozytorów filmowych. Niestety Amerykanin został zwolniony, jeszcze zanim zdążył cokolwiek nagrać na potrzeby filmu. Burwell nie chciał zgodzić się na kompromis i stworzyć *score wg formuły "muzyka powinna powtarzać wszystko to, co się dzieje na ekranie scena po scenie". Szkoda, że nie dano Carterowi Burwellowi szansy, bo na pewno stworzyłby nietuzinkowe dzieło, ale cóż hollywoodzcy producenci wszystko wiedzą lepiej. Ich kolejnym wyborem był David Newman, przedstawiciel muzycznego klanu Newmanów, syn legendarnego Alfreda i brat Thomasa. David Newman jest głównie kojarzony z komediami. Trudno znaleźć w Hollywood drugiego kompozytora tak mocno związanego z jednym gatunkiem filmowym jak on. Komedie stanowią przynajmniej 80 procent jego filmografii. Jeśli chodzi o szeroko rozumiane kino sci-fi to Newman nie jest tu nowicjuszem, ma na koncie m.in. Galaxy Quest oraz Critters i Kindred, choć wszystkie trzy to w zasadzie też komedie.
To co sprezentował tu amerykański kompozytor spełniło najwyraźniej wymagania twórców filmu i trafiło w ich gusta. Newman napisał długi score, komentujący większość scen z filmu, chociaż oglądając Serenity nie wydaje się, że muzyki jest tam bardzo dużo, bowiem stanowiące pewną część dzieła Amerykanina underscore jest praktycznie niesłyszalne. Zgodnie z aktualnymi trendami ilustracja Newmana jest mariażem brzmień dużej orkiestry symfonicznej i elektroniki. Dodatkowo pojawiają się tu wstawki westernowe w postaci skrzypiec i *banjo - to nie jedyna aluzja do ilustracji Edmonsona z Firefly. Kolejna zgodność z obecnymi trendami to brak mocnych, wyrazistych tematów i względne ubóstwo melodyczne. Są tu w zasadzie trzy tematy, ale na uwagę zasługuje tylko jeden temat napisany dla statku Serenity. Newman miał spory problem z napisaniem tego tematu, dokonał aż 20 poważnych modyfikacji zanim osiągnął satysfakcjonujący siebie efekt. Efekt jego pracy można usłyszeć między innymi w utworze Serenity - statek kosmiczny otrzymał tu żwawy temat z przygodową nutką zaaranżowany na banjo, perkusję oraz sekcję wiolonczel i *waltornię prowadzącą melodię. Podobną quasi-westernową stylistykę prezentują również Going For A Ride i End Titles, gdzie następuje repryza tematu Serenity. Swoje tematy otrzymały również postacie telepatki River (enigmatyczny fortepian) oraz tajnego agenta.
Newman nie zdecydował się na zbytnią eksploatację tematów głównych, ustępują one miejsca underscore i utworom akcji. Ten pierwszy element Amerykanin opiera na samplach żywych instrumentów (fortepian, wiolonczela, *smyczki) przeplatając je z ambientową elektroniką. To co Newman często tu osiąga, to wybitnie nieinteresujący sound design. Partie żywych instrumentów są wstawiane dość oszczędnie i lakonicznie, momentami działania kompozytora sprawiają wrażenie nieco nieprzemyślanych. Action-score, choć całkiem porządny technicznie, to prezentuje wyświechtane zagrywki. Jest pozbawiony motywów a dominują frenetyczne i groźne partie dętych blaszanych, które wyraźnie wybijają się ponad agresywne smyczki, chaotyczne perkusyjne rytmy i kolejne warstwy elektronicznych brzmień. (Takie rozwiązania Amerykanin wykorzystywał już w przeszłości niejeden raz, chociażby w Galaxy Quest). Od czasu do czasu Newman wplecie w tą machinę jakieś ciekawe elementy w postaci gitary elektrycznej bądź akustycznej (Trading Stadion Robbery), lecz generalnie można mówić o zawodzie w tym elemencie.
I to w zasadzie wszystko, co ma do zaoferowania Serenity. Jest to bardzo przeciętny score, skrajnie nieoryginalny, a co gorsza kiepsko spisujący się w oderwaniu od filmu - to przykład typowej hollywoodzkiej tapety. Można go jedynie wyróżnić za przygodowy klimat w dwóch, trzech kompozycjach i znośne połączenie ?Americany? z symfonicznym brzmieniem. Pół roku czasu, jaki David Newman otrzymał na skomponowanie muzyki, po tym jak zwolniono Cartera Burwella okazało się czasem zmarnowanym. Kolejny raz zatriumfował zgniły kompromis, a ambicje artystyczne musiały ustąpić miejsca rzemieślniczej robocie i tapeciarstwu. *aria Recenzję napisał(a): Damian Sołtysik (Inne recenzje autora)
Wczytywanie ...
Lista utworów:
1. Into the River - 03:10
2. Escape - 01:30
3. Serenity - 00:50
4. Going for A Ride - 02:24
5. Trading Station Robbery - 03:07
6. River Goes Wild - 01:28
7. River and Simon in Locker - 00:55
8. Population Dead - 03:55
9. Haven Destroyed - 00:54
10. Shepherd Books` Last Words - 01:00
11. You`re Not A Reaver - 00:56
12. Mal Decides - 03:09
13. Truth / Mal`s Speech - 03:36
14. Space Battle - 03:21
15. Crash Landing - 01:59
16. Run to Black - 02:55
17. Generator Room - 03:06
18. Mal & Op Fight - 02:11
19. Jayne & Zoe / Final Battle - 02:44
20. Funeral / Rebuilding Serenity - 02:19
21. Prep For Flight - 01:33
22. Love - 01:06
23. End Credits - 01:38
Razem: 49:46 |
|