Dirty Dancing26 Lipiec 2006, 12:48 | |
Kompozytor: Różni wykonawcy
Rok wydania: 1987 Wydawca: RCA Records
|
| | Tańcowała igła z nitką,
Igła - pięknie, nitka - brzydko.
- Jan Brzechwa
Dirty Dancing to wielki przebój kinowy sprzed dziewiętnastu lat. Lektura obowiązkowa wszystkich ówczesnych nastolatek. Używać będę tytułu oryginalnego, gdyż polskie tłumaczenie Wirujący seks nie jest zbyt fortunne W filmie przecież nikt nie wirował ani nie ćwiczył pozycji seksualnych, tylko figury mambo - przekonuje w dodatku telewizyjnym Dziennika Piotr Mańkowski. W roku 1987 nie spodziewał się chyba nikt, że film odniesie taki sukces. Zdobył zasłużone uznanie, czego nie można powiedzieć o jego kiczowatej kontynuacji - Dirty Dancing 2, z 2004 roku. Fabuła pierwszej części zdaje się być prosta i wielokrotnie odgrzewana : młoda dama, nazywana przez bliskich Baby (Jennifer Grey), spędza z rodziną wakacje w ośrodku wypoczynkowym. Tu poznaje instruktora tańca Johna ( Patrick Swayze), w którym zakochuje się od pierwszego wejrzenia...To on uczy dziewczynę podstawowych figur tanecznych. Początkowo szło to dosyć opornie. Uczennica była jednak prymuską, dlatego cel został osiągnięty - pięknie zatańczyła owe mambo. Możemy się o tym przekonać w finałowej scenie. Ojciec Baby będzie próbował stanąć na drodze do szczęścia zakochanych. Gdy jednak przekona się o uczciwości wybranka swej córki, przyklaśnie, ku uciesze wszystkich, ich związkowi.
Bohaterowie filmowego obrazu przede wszystkim wykonują muzyczne pląsy, ruszają się, wirują, kołyszą się i skaczą. Wciąż słyszymy podczas ćwiczeń: złap rytm, wczuj się w muzykę, utrzymaj równowagę...Dźwiękowa oprawa jest więc częścią ruchów roztańczonych bohaterów i emocji z nimi związanych. Towarzyszy ich miłosnym uniesieniom. Nie może być inna niż taneczna, rytmiczna, intensywna, ciepła i zmysłowa. Czasem tylko nastąpi pauza i powieje melancholią.
Soundtrack, podobnie jak i film, podbił gusta widzów i krytyków. Świadczą o tym prestiżowe nagrody: Oskar i Złoty Glob. Niektóre utwory stały się rozpoznawalnymi hitami. Stacje radiowe, pomimo, iż minęło dwadzieścia lat, grają je do dziś. I to od nich zacznę. Be My Baby to pierwszy utwór, jaki w owym musicalu mamy okazję usłyszeć. Towarzyszy początkowym napisom. Wykonuje go żeńska grupa The Ronettes, która wprowadza nas w klimat lat sześćdziesiątych (sam zespół istniał w tych latach, a akcja filmu dzieje się w roku 1963). Rytmiczny, taneczny i trochę egzotyczny - po trosze niedzisiejszy. Ale w tym jego urok. The time of my life - śpiewają Bill Medley i Jennifer Warnes. Utwór stał się wielkim przebojem i został uhonorowany Oskarem. Towarzyszy on triumfowi filmowych tancerzy w zmysłowym tańcu. Jest na ścieżce utworem najdłuższym - trwa prawie pięć minut. Krótsza jest kompozycja Patricka Swayze. Okazało się, że jest on nie tylko aktorem i tancerzem, ale i... piosenkarzem. Jego ballada, She`s like the wind, stała się hitem. Wielu pokochało tę rozmarzoną, jakby odrealnioną kompozycję. Rzeczywiście, trudno się w niej nie zauroczyć... Nastrojowe gitarowe brzmienia i subtelny głos filmowego mistrza parkietu. W Dirty Dancing możemy go usłyszeć gdy Baby, tuląc się w ramiona siostry, tęskni za utraconą miłością.
Powyższe utwory na soundtracku umieszczone są jako trzy pierwsze kompozycje. Z pozostałych moją uwagę zwróciły przede wszystkim dwa utwory: Hey Baby Bruce`a Channela i Love is Strange duetu Mickey&Sylvia. Ten pierwszy to wspaniałe dźwięki wydawane przez harmonijkę ustną. W filmowym obrazie towarzyszą zmaganiom Johna i Baby na wąskim palu. Kompozycja urzekła melomanów w 1962 roku. Czaruje i dziś. Drugi utwór zachwyca swoją pretensjonalnością. Zarówno wokal, jak i instrumenty, zdają się przekomarzać miedzy sobą. Zadziorność na najwyższym poziomie. Warto wspomnieć o rockowym przerywniku na soundtracku: to prawie czterominutowy Overload, który wykonuje Zappacosta. Rytmiczne uderzenia perkusji na pierwszym planie. Kompozycja ilustruje scenę jazdy samochodem w strugach deszczu.
Ścieżka dźwiękowa z filmu Dirty Dancing to dwanaście kompozycji tyluż wykonawców. To chyba optymalna ilość, zważywszy na fakt, że przy tego rodzaju muzyce łatwo przesłodzić. Znakomicie wtapia się ona w filmowy obraz, dobrze miewa się również w oderwaniu od niego. Brak tu wyrazistych *dysonansów i różnorodności. Reasumując: soundtrack nie spodoba się tym, którzy za muzycznymi łakociami nie przepadają, jak i słuchaczom, na których taneczny korowód dźwięków i aura, jaką wytwarzają, wrażenia nie robi. Choć nie wykluczam, że skusić ich może niepowtarzalny klimat lat sześćdziesiątych. Zaś ten, kto lubi muzyczne wykopaliska, również te sprzed kilkudziesięciu lat, oraz opisany wcześniej nastrój i emocjonalność płyty, na pewno odnajdzie coś dla siebie. Dotyczy to zwłaszcza płci pięknej... Recenzję napisał(a): Agnieszka Krajewska (Inne recenzje autora)
Lista utworów:
1. I`ve Had The Time Of My Life (Bill Medley And Jennifer Warnes) - 04:47
2. Be My Baby (The Ronettes) - 02:37
3. She`s Like The Wind (Patrick Swayze) - 03:51
4. Hungry Eyes (Eric Carmen) - 04:06
5. Stay (Maurice Williams And The Zodiacs) - 01:34
6. Yes (Merry Clayton) - 03:15
7. You Don`t Own Me (The Blow Monkeys) - 03:00
8. Hey Baby (Bruce Channel) - 02:21
9. Overload (Zappacosta) - 03:39
10. Love Is Strange (Mickey And Sylvia) - 02:52
11. Where Are You Tonight? (Tom Johnston) - 03:59
12. In The Still Of The Night (The Five Satins) - 03:03
Razem: 39:04 |
|
|
|