John Tavener to niezwykle ceniony angielski kompozytor muzyki poważnej, któremu inspiracji dostarcza przede wszystkim jego głęboka wiara. Z filmem miał styczność zaledwie kilka razy, dlatego może dziwić, że to właśnie jego kompozycje zilustrowały niezwykły dramat science-fiction - Children of Men - obraz świetnego meksykańskiego reżysera, Alfonso Cuarona. Dodatkowo jedynie pierwszy utwór płyty - Fragments of a Prayer - został napisany specjalnie na potrzeby filmu. Pozostałe to wcześniejsze kompozycje Tavenera, a także utwory Haendla, Mahlera oraz Krzysztofa Pendereckiego.
Dotychczas nie miałem okazji obejrzeć tego filmu, ale właśnie muzyka wydana przez Varese Sarabande zachęciła mnie do zainteresowania się nim. Wyjątkowo proste, emanujące spokojem oraz sakralnym klimatem kompozycje Tavenera nie są muzyką łatwą. Wymagają skupienia, a za pierwszym razem pewnie i wytrwałości by przez nie przebrnąć, ale za to nagradzają niezwykłą głębią oraz pięknem wypływającym z ich prostoty. Nieszablonowo dobrane kompozycje wskazują, że mamy do czynienia z równie niezwykłym filmem.
Otwierający album, wspomniany już, piętnasto-minutowy Fragments of a Prayer, to tajemnicza i przepełniona smutkiem kompozycja oparta na smyczkach i głosie Sary Connolly (mezzo-sopran). Jej partie ograniczają się do kilku powtarzanych słów oraz wokaliz. Stosunkowo skromne instrumentarium w połączeniu z niezwykłym mistycznym klimatem wywiera jednak silne wrażenie. Po nim następuje równie znakomity Eternity`s Sunrise, prezentujący z kolei piękny głos oraz wokalny kunszt Patrici Rozario. W innej konwencji został stworzony chóralny utwór Mother and Child, który pod względem harmonii oraz stylu bliski jest Agnus Dei Samuela Barbera. Po spokojnym i powoli płynącym śpiewie chóru następuje potężna kulminacja, w której głosom towarzyszą kościelne organy.
Na wyróżnienie zasługują także utwory The Lamb oraz Mother of God, Here I Stand - oba wykonywane przez orkiestrę smyczkową. The Lamb w oryginale był napisany na chór. Nostalgiczna i chwilami nieco mroczna melodia jest wielokrotnie powtarzana niczym mantra. Bardzo podobny brzmieniowo Mother of God, Here I Stand jest pogodniejszy. Powoli rozwija się, stając się coraz bardziej intensywnym. Brzmi dostojnie i poważnie, a w połączeniu z potężną końcówką wcześniejszego utworu (Mother and Child) stanowi dobry finał płyty.
Na krążku znalazły się także trzy utwory innych autorów. War, He Sung, is Toil and Trouble to barokowa kompozycja Haendla, która znacząco odbiega stylem i klimatem od reszty materiału, stanowiąc wyłom w jego spójności. Podobnie, choć nieco lepiej, jest w przypadku dzieła Mahlera - Nun Will Die Sonn` So Hell Aufgeh. Natomiast kompozycja Pendereckiego, być może dobrze sprawdzająca się w filmie, jest wyjątkowo trudna w odbiorze (mówiąc delikatnie). Nie będę tu przedstawiał swoich poglądów na tego typu muzykę, powiem jedynie, że utwór ten można streścić jako *dysonujące, przeciągłe lub agresywnie atakujące słuchacza dźwięki orkiestry smyczkowej.
Children of Men w zalewie wydawniczej sieczki stanowi niezwykły wyjątek. Jest to poważna lecz emocjonalna płyta, wymagająca skupienia lecz jednocześnie odprężająca. Pomimo swojej konstrukcji zachowuje spójny klimat. Jedna z lepszych płyt ubiegłego roku. Uważam, że powinien się z nią zapoznać każdy, kto szerzej interesuje się muzyką filmową lub szuka odskoczni od standardów. Nie jest to natomiast album dla osób poszukujących w muzyce jedynie rozrywki. Recenzję napisał(a): Łukasz Remiś (Inne recenzje autora)
Wczytywanie ...
Lista utworów:
1. Fragments of a Prayer - 15:22
2. Eternity`s Sunrise - 10:53
3. War, He Sung, is Toil and Trouble (Georg Friedrich Handel) - 4:45
4. Nun Will Die Sonn` So Hell Aufgeh (Gustav Mahler) - 5:32
5. Threnody for the Victims of Hiroshima (Krzysztof Penderecki) - 10:00
6. Song of the Angel - 4:35
7. The Lamb - 3:20
8. Mother and Child - 12:39
9. Mother of God, Here I Stand - 3:28
Razem: 70:30 |
|