Najnowszy film Martina Scorsese - Infiltracja - zapewne spodobałby się naszej ekipie rządzącej. Wprost roi się w nim od agentów, którzy przenikają we wrogie sobie struktury. W bostońskiej policji stanowej zostaje zatrudniony oficer (Matt Damon), pracujący dla wpływowego mafiosa (Jack Nicholson); z kolei do gangsterów przenika policjant (Leonadro DiCaprio). Gdy obie strony dowiadują się, że mają w swoich szeregach wtyczki, postanawiają działać i dojście do niebezpiecznych agentów powierzają...zdrajcom. Ich wyścig kto pierwszy odkryje swojego odpowiednika w przeciwnej strukturze jest bardzo emocjonujący. Niestety mimo to, Infiltracja pozostawiła we mnie niedosyt. Po dobrym filmie sensacyjnym oczekuję bowiem tego, że bohater, z którym się utożsamiam albo odnosi zwycięstwo albo porażkę, mającą jednak jakąś wymowę. Tutaj jest inaczej, przez co obraz może nieźle zdołować (nie chcę wyjaśniać dokładnie dlaczego, żeby nie zdradzić za dużo fabuły). W najnowszym dziele Scorsese razi jeszcze monotonna, chociaż wartka narracja i wyjątkowo wulgarny język (jakby twórca Taksówkarza chciał dorównać Tarantino ilością wypowiadanego słowa ?fuck?). Aktorstwo stoi tu na dość wysokim poziomie, ale też nie wszyscy zagrali równo - DiCaprio stworzył rewelacyjną, wyważoną kreację (powinien był za nią dostać przynajmniej nominację do Oscara), natomiast Damon wypadł przy nim blado. A jeden z moich ulubionych aktorów, Jack Nicholson, zdecydowanie przeszarżował.
Infiltracja jest bogata od strony muzycznej. W wielu jej scenach usłyszymy znakomicie dobrane piosenki rockowe, na przykład Rolling Stonesów. Nadają one filmowi wyrazistości i kreują jego brutalny klimat. Zdecydowanie mniejszą rolę odgrywa tu muzyka instrumentalna, stworzona przez stałego współpracownika Martina Scorsese - Howarda Shore`a. Pełni ona funkcję czysto ilustracyjną, jest dźwiękowym tłem rozgrywanych na ekranie wydarzeń. Trzeba jednak powiedzieć, że w niektórych scenach bardziej daje o sobie znać, podkreślając dramat głównego bohatera a także nadając całości czegoś charakterystycznego. Wybijają się zatem dwa chwytliwe tematy.
Jeden z nich usłyszymy między innymi w pierwszym utworze wydanej przez Silva Screen płyty - Cops or Criminals. Już jego początkowe dźwięki przywiodą na myśl muzykę latynoską, a zwłaszcza argentyńską. Utrzymany został bowiem w tanecznym rytmie tanga i zaaranżowany na gitary elektro-akustyczne, uzupełniane perkusją i skromnym kwintetem smyczkowym. Taka konwencja w połączeniu z na prawdę chwytliwą melodyką i motorycznymi rytmami sprawia, że temat zapada w pamięć i chce się do niego wracać. Pojawia się zresztą w kolejnych utworach, ale moim zdaniem zdecydowanie za często. Najefektowniej brzmi w The Departed Tango, ze względu na luźniejszą, bardziej gorącą atmosferę, potęgowaną gitarowymi improwizacjami.
Drugi temat ma już zdecydowanie inny charakter. Jest bardzo spokojny i wzruszający, naznaczony nutką tragizmu. Emocje te niesie pełna żalu melodia gitary, grana w wysokim rejestrze, czym wywołuje wrażenie skrywanego bólu. Została oparta na smutnych, jednostajnych współbrzmieniach smyczków. W całej swej okazałości wybrzmiewa w utworze Billy`s Theme, który jednak wydaje się nieco przydługi. Siedem minut wypełnia bowiem w kółko powtarzany ten sam temat, na dodatek w niewielkim stopniu rozwijany, zarówno formalnie, jak i emocjonalnie. Poza tym usłyszymy go jeszcze kilkakrotnie w innych utworach z nieco odmiennymi aranżacjami. Znów zbyt często.
Shore stworzył jeszcze parę mniej wyrazistych gitarowych kawałków, utrzymanych w dość podobnym charakterze, jak temat Billy`ego. Przykładem ckliwy Beacon Hill i Boston Common. Jest też trochę typowego underscore`u, wnoszącego ostrzejsze brzmienie gitar elektrycznych (344 Wash) i nachalnej perkusji (Chinatown). W filmie spisuje się to dobrze, ale na płycie wymaga sporego samozaparcia ze strony słuchacza.
Gdyby nie dwa bardzo dobre tematy, *score Howarda Shore`a prezentowałby się bardzo przeciętnie. A tak jestem w stanie wystawić mu trochę naciągane trzy i pół gwiazdki. Jeśli komuś przypadły do gustu piosenki, jakie pojawiły się w filmie, polecałbym raczej album Warner Sunset, w którym oprócz nich znalazły się też dwa utwory Shore`a ze wspomnianymi tematami. Mam nadzieję, że kanadyjski kompozytor zostanie wreszcie zaangażowany do filmu, w którym jego muzyka odegra większą rolę. Już chyba wystarczająco odpoczął po Władcy Pierścieni. Recenzję napisał(a): Aleksander Dębicz (Inne recenzje autora)
Wczytywanie ...
Lista utworów:
1. Cops or Criminals - 02:01
2. 344 Wash - 02:03
3. Beacon Hill - 02:36
4. The Faithful Departed - 03:01
5. Colin - 02:09
6. Madolyn - 02:14
7. Billy`s Theme - 06:58
8. Command - 03:15
9. Chinatown - 03:16
10. Boston Common - 02:53
11. Miss Thing - 01:45
12. The Baby - 02:48
13. The Last Rites - 03:05
14. The Departed Tango - 03:38
Razem: 41:42 |
|