Mimo reżyserii Ivana Reitmana (twórcy takich hitów, jak Pogromcy Duchów) Ewolucja nie zapisała się szczególnie znacząco na tle innych komedii science-fiction (jak choćby Facetów w Czerni) i generalnie została przyjęta średnio. Historia w filmie jest dość prosta - na ziemię spada meteoryt, w którym znajdują komórki będące zalążkiem obcych form życia. Sprawą zajmuje się wojsko i paru pechowych uczonych z pobliskiej uczelni. Sprawa szybko wymyka się spod kontroli, a komórki w zastraszającym tempie ewoluują w coraz bardziej złożone istoty.
Kompozycją muzyki do tego obrazu zajął się John Powell. Jego międzynarodowa kariera rozpoczęła się od współpracy z Hansem Zimmerem w *Media Ventures. Styl Brytyjczyka wybija się na tle innych protegowanych ze stajni Hansa Zimmera, może dlatego, że był już od wielu lat ukształtowany, najpierw w szkołach muzycznych, później przy filmach niezależnych, reklamówkach a nawet... operze. Powell, jako jeden z niewielu współpracowników Niemca, zamiast powielać utarte, a przede wszystkim marne schematy, postawił na bogactwo i różnorodność brzmienia oraz na złożoność kompozycji.
Ewolucja jest ilustracją stosunkowo mało znaną. Ma to na pewno związek ze słabym wynikiem frekwencyjnym samego filmu. Abstrahując jednak od obrazu, *score dostarcza sporo rozrywki. Jak na soundtrack do komedii przystało, jest zabawny, żywiołowy i bezpretensjonalny. Zaczyna się jednak w sposób zaskakująco mroczny. Otwierający album The Meteor przynosi niepokojące brzmienie, kojarzące się raczej z Bliskimi spotkaniami III stopnia, niż z komedią. Utwór numer 2, czyli Cells Divide, jeszcze na moment wraca do tego nastroju, by już za chwilę w lekki sposób przez trąbkę i flet zasugerować główny motyw filmu. Temat ten w całości usłyszeć można dopiero w utworze numer 6 - Fruit Basket for Russell Woodman. Fani takich produkcji jak Uciekające kurczaki lub Epoka lodowcowa 2 błyskawicznie rozpoznają charakterystyczne brzmienie kompozytora, pełne zakręconych i skocznych melodii (w tym konkretnym utworze z dodatkiem odrobiny wojskowego sznytu).
Na jednym temacie Powell jednak nie skończył. W The Army Arrives słyszymy temat armii oparty na charakterystycznym gitarowym podkładzie oraz wygrywanych na trąbkach fanfarach. Owe gitary wracają w utworze Burgled, którego początek to z kolei ciekawie brzmiący klarnetowy mickey-mousing. The Mall Chase to kolejna okazja by usłyszeć powyższy temat w oryginalnym brzmieniu, podczas gdy w Room for one more jego brzmienie jest zaskakująco delikatniejsze, a to między innymi dzięki użyciu fortepianu.
Bardzo ciekawy mroczny temat o militarystycznym zabarwieniu pojawia się w The Ira Kane?. Słychać go w paru utworach, między innymi w The Fire Truck oraz Monitors Out. W The Forrest spotykamy natomiast motyw numer 4. Rozpoczynające go drżące *smyczki, dzwoneczki i czelesty tworzą atmosferę delikatności i magii, która dość szybko zostaje zastąpiona przez nastrój tajemniczości a następnie grozy. Temat ten powraca w The Cave Waltz - najpierw na flecie ze wsparciem sekcji smyczkowej, a potem już głównie na smyczkach w formie szlachetnie brzmiącego walca. Słychać go również w Cutie Pie, utworze o wyraźnych elfmanowskich korzeniach.
Utwór Animal Attack przynosi słuchaczowi kolejny motyw, który mi skojarzył się stylem z tematem, który Powell napisał do Krucjaty Bourne`a, z tym że w wersji lżejszej i weselszej. On też pojawia się jeszcze przynajmniej z dwa razy podczas słuchania płyty. Ostatnią wartą wspomnienia melodią, która przewija się przez album, jest liryczny temat z Room for One More, powracający również w finale.
Olbrzymia baza tematyczna tej ścieżki dźwiękowej to nie jedyne, co ma ona do zaoferowania. Muzyka typowo ilustracyjna, podobnie jak tematy, jest również bardzo melodyjna (wyjątek od tej reguły stanowi na pewno ostre The Amoeba Emerges, gdzie Powell, w celu wywołania niepokoju, tworzy atmosferę muzycznego chaosu). Styl - co też jest częste u Powella - stanowi mieszankę różnych gatunków, poczynając na klasyce (wnikliwe ucho wychwyci parę nawiązań), przez blues, na nowoczesnej elektronice kończąc. Ten eklektyzm stanowi moim zdaniem o sile prac kompozytora. Underscore jest także dosyć dynamiczny, co jest zrozumiałe, gdyż w filmie akcji nie brakuje. Dla jej wielbicieli obowiązkowymi punktami programu będą niewątpliwie The Mall Chase, The Fire Truck i To Go Where No Man Has Gone Before. Są to szybkie i intensywne utwory, przy których nie sposób się nudzić. Dość powszechnie obecne są w nich najważniejsze tematy obrazu (między innymi temat główny, temat armii czy temat z The Ira Kane?). Moim ulubionym z tego tria jest zdecydowanie The Fire Truck - podniosły, pobudzający kawałek, który z powodzeniem mógłby się znaleźć w zbiorze najlepszych kompozycji Powella.
W podobny nastrój wprowadza niemniej rewelacyjny Our Heroes. Jest to tryumfalny kawałek, w którym oprócz przewijających się starych motywów, słyszymy jeden nowy o charakterystycznym westernowym rodowodzie (takim w typie Elmera Bernsteina). Pewnym minusem tego utworu jest jego zakończenie - zbyt gwałtowne i moim zdaniem nie pasujące do całości, co nie pozwala do końca odnieść wrażenia WIELKIEGO FINAŁU. Jak widać, Powell z roku 2001 dopiero musiał się nauczyć, jak należy kończyć płyty.
Podsumowując, Ewolucja nie jest żadną - nomen omen - rewolucją w kategorii ilustracji do komedii. Jest to niewątpliwie score na dobrym poziomie, dostarczający dużo niezobowiązującej zabawy. W porównaniu z innymi pozycjami tego gatunku wypada całkiem porównywalnie - wpadające w ucho melodie, sporo mickey-mousingu, żywiołowa akcja. Powell ewidentnie czerpał z klasyki podobnych ilustracji, by wymienić Silvestriego czy Elfmana, ale inspirację dobrymi wzorcami trudno poczytać jako grzech. Tym bardziej, że sam kompozytor ma już wyrobiony własny, charakterystyczny styl. Generalnie, sama muzyka zasługuje na mocne cztery gwiazdki. Jest jednak jedno ALE. Nie jestem do końca przekonany do sposobu jej prezentacji na albumie. Bogactwo tematyczne, które niewątpliwie jest zaletą, podczas paru pierwszych przesłuchań budziło wrażenie, że płyta stanowi zbieraninę niepowiązanych ze sobą kompozycji. Dopiero bowiem pod jej koniec całość nabiera spójności. Niestety sama końcówka również rozczarowuje, gdyż - jak napisałem wcześniej - bardzo dobry finałowy utwór kończy się niemal niespodziewanie, zostawiając słuchacza w oczekiwaniu na coś jeszcze. Mimo że ten zarzut dotyczy zaledwie ułamka całego utworu, to tak się nie powinno robić, bo to strasznie frustruje. Nie są to poważne wady, bo takich sama muzyka na szczęście nie ma. Fani Powella oraz podobnych ilustracji na pewno będą usatysfakcjonowani słuchając Ewolucji, bez względu na pół gwiazdki w tę czy tamtą stronę i to tylko z przyczyn czysto technicznych. Recenzję napisał(a): Krzysztof Ruszkowski (Inne recenzje autora)
Wczytywanie ...
Lista utworów:
1.The Meteor - 0:52
2. Cells Divide - 1:23
3. In The Hall By The Pool - 1:42
4. The Army Arrives - 1:07
5. The Ira Kane? - 1:10
6. Fruit Basket For Russell Woodman - 0:44
7. The Water Hazard - 0:47
8. Burgled - 1:15
9. The Forest - 2:10
10. The Cave Waltz - 1:01
11. Blue Fly - 1:26
12. Cutie Pie - 2:17
13. Animal Attack - 1:09
14. Dino Valley - 2:04
15. The Mall Chase - 4:31
16. Monitors Out - 2:39
17. Room For One More - 1:28
18. Fire - 0:41
19. Selenium - 1:08
20. The Fire Truck - 2:27
21. The Amoeba Emerges - 2:12
22. To Go Where No Man Has Gone Before - 3:27
23. Our Heroes - 2:22
Razem: 40:29 |
|