Nominowany do Oscara w najważniejszych kategoriach film Michael Clayton Tony`ego Gilroya mnie osobiście nie przekonał. Odniosłem wrażenie, że reżyser (i scenarzysta zarazem) chciał z nieciekawego tematu zrobić atrakcyjne widowisko, a to chyba nie było możliwe. W Michaelu Claytonie na nowo odkrywane są mechanizmy instytucji państwowych i życia korporacyjnego. Świata, jak się okazuje, pełnego rozgrywek i podłych manipulacji. Nic oryginalnego, zatem Gilroy uciekł się do wyszukanych środków narracyjnych oraz technicznych, aby zainteresować, a nawet podekscytować widza dość odpychającą historią. Moim zdaniem ta sztuka mu się nie udała, bo po prostu nie mogła się udać. Niemniej jednak w filmie niektóre elementy realizacyjne zwracają uwagę, nawet jeśli podziwiamy je na chłodno, bez zaangażowania w fabułę. Szczególne wrażenie robi doskonałe aktorstwo Tildy Swinton, George`a Clooney`a i Toma Wilkinsona (wszyscy wyróżnieni przez Amerykańską Akademię Filmową nominacjami).
Na pewno Michael Clayton ma również niepowtarzalny duszny klimat, współtworzony przez muzykę Jamesa Newtona Howarda. Tu chciałbym położyć nacisk na człon ?współ-?, bowiem muzyki w filmie jest niewiele i nie ma ona tak silnego oddziaływania. Stanowi jedynie skromny, estetyczny dodatek, bez którego Michael Clayton spokojnie mógłby się obejść. Oczywiście, tak jak powiedziałem, specyficzna atmosfera ciemnego, zagmatwanego świata korporacyjnego została wykreowana między innymi przez kompozytora muzyki, ale ten kto obejrzał film chyba zgodzi się ze mną, że to raczej autor zdjęć i montażysta najbardziej wpłynęli na tę materię. Dlatego wyjątkowo zaskakuje nominacja do Oscara dla Jamesa Newtona Howarda.
Duszny klimat i nastrój niepewności kompozytor osiągnął gęstymi muzycznymi teksturami, w dużej mierze elektronicznymi. Większość utworów składa się z zapętlanych, pulsujących uderzeń syntetycznych bębnów o charakterystycznym przytłumionym brzmieniu (często z pogłosem) i mało wyrazistych motywów syntezatorów. Dźwięki te zatopione zostały w skromnym harmonicznym sosie ciepłych syntezatorów albo kwintetu smyczkowego. Tu i ówdzie pojawiają się też ?plumknięcia? fortepianu albo zarys melodii smyczków. *Score ten przypomina więc trochę muzykę do Ostrego Dyżuru tego samego kompozytora, tyle że zdecydowanie różni się on charakterem. Jest dość przygnębiający i bardzo statyczny.
Nie muszę już chyba mówić, że wydawanie takiej muzyki zupełnie mija się z celem. Ale mimo to nie skreślałbym jej, nawet biorąc pod uwagę odbiór w oderwaniu od obrazu. W gruncie rzeczy nie prezentuje się banalnie i dla niektórych może okazać się klimatycznym tłem dla wykonywania jakiś czynności. Recenzję napisał(a): Aleksander Dębicz (Inne recenzje autora)
Wczytywanie ...
Lista utworów:
1. Main Titles - 02:11
2. Chinatown - 02:27
3. Drive to the Field - 01:34
4. Just Another Day - 02:20
5. Meeting Karen - 02:46
6. Looking for Arthur - 01:41
7. U North - 01:49
8. Arthur and Henry - 02:11
9. Times Square - 03:38
10. Mr. Verne - 02:28
11. I`m not the Guy you Kill - 06:57
12. Horses - 02:13
13. 25 Dollars Worth - 06:26
Razem: 38:41 |
|