Jeśli kręcić remaki, to tylko jak James Mangold. Jego nowa wersja klasycznego westernu Delmera Davesa bez niepotrzebnych ambicji odświeża ciekawą pod względem psychologicznym historię, nadając jej wyrazistszy rys, przede wszystkim dzięki bardziej przekonującemu aktorstwu (znakomici: Christian Bale w roli zbankrutowanego ranczera Dana Evansa oraz Russel Crowe jako łotrzykowski rabuś Ben Wade). Szacunek dla oryginału, przejawiający się w perfekcyjnym scenariuszu z niebanalnymi dialogami, oraz maestria realizacyjna sprawiają, że nową wersję 3:10 do Yumy ogląda się z dużą przyjemnością.
Dobre wrażenie potęguje jeszcze efektownie wytworzony klimat Dzikiego Zachodu, w dużej mierze przez bardzo ciekawą muzykę Marco Beltramiego. Został w niej zachowany odpowiedni balans pomiędzy tradycją a nowoczesnością, zresztą tak jak w innych składnikach filmu (zdjęcia, scenariusz). Kompozytor odwołał się do charakterystycznych melodii z klasycznych obrazów o kowbojach walczących z bezprawiem (meksykańskie tematy trąbki) a także do poetyki spaghetti westernów - oszczędna tematyka gitary elektrycznej przywodzi na myśl słynne ilustracje Ennia Morricone. Od siebie Beltrami dodał oryginalne pomysły instrumentacyjne a także dość interesująca muzyczna narrację. Jego utwory są surowe, dobitne, dzięki czemu doskonale komponują się z pustynnymi krajobrazami oraz wyostrzają charakter westernu, co stanowi istotną zaletę w filmie, który wprawdzie zawiera wszystkie cechy gatunku, ale już bohaterów nie ma tak jednoznacznych moralnie.
Zarówno w filmie, jak i na płycie szczególnie atrakcyjnie prezentują się ostre, dynamiczne i motoryczne utwory, między innymi rewelacyjne Ben takes the Stage / Dan`s Burden (druga połowa), Barn Burn oraz Who let the Cows out?. Napięcie zostało w nich zbudowane krótkimi, mocno *akcentowanymi motywami o drapieżnym charakterze, granymi przez kwintet smyczkowy w *unisonie z gitarą akustyczną lub *banjo. Wyraziste rytmy z silnymi akcentami na mocną część taktu często wzmacniają twarde uderzenia w kotły. We mnie największe emocje wzbudził utwór Barn Burn, ze względu na brutalne, gwałtowne i urywane motywy kotłów i ostrych smyczków w artykulacji *pizzicato z akompaniamentem jakby drążącej gitary akustycznej i przeszywającymi wstawkami lekko spreparowanych skrzypiec.
Tak samo dobrze się słucha utworów o zacięciu przygodowym, takich jak Bible Study, który swą melodyką i sugestywnym akompaniamentem przywodzi na myśl jeźdźców w kapeluszach galopujących przez prerię. Przyjemny jest również nostalgiczny, Morriconowski temat, występujący tu często (i dobrze), na przykład w Chinese Democracy.
Niestety muzykę Beltramiego dość gęsto wypełnia też raczej bezbarwny underscore, który oczywiście buduje odpowiednią atmosferę w filmie, ale w sposób nie robiący większego wrażenia. Nie trudno się domyślić, że na płycie jawi się jako nużący wypełniacz czasu. Jednak mimo wszystko z najnowszym dziełem Włocha zapoznać się warto. Na pewno wyróżnia się ono wśród ostatnich kompozycji muzyki filmowej. Recenzję napisał(a): Aleksander Dębicz (Inne recenzje autora)
Wczytywanie ...
Lista utworów:
1. Main Title - 01:07
2. Ben takes the Stage / Dan`s Burden - 05:45
3. Man of his Word - 00:59
4. Bisbygliando - 01:23
5. Barn Burn - 02:02
6. Chinatown - 01:39
7. Indian Grounds - 02:50
8. Chinese Democracy - 02:51
9. One for the Road / Storm Clouds - 04:12
10. Trial by Fire - 01:58
11. Flight of the Princess - 01:59
12. Ben there done that - 01:36
13. Gang Arrives - 01:52
14. Ben Arrested - 04:00
15. It`s Time - 01:02
16. Hotel - 00:41
17. One Man Left - 03:07
18. William Escapes - 01:45
19. Bible Study - 02:35
20. Who let the Cows out? - 01:32
21. The 3:10 to Yuma - 02:07
Razem: 47:02 |
|