I znów Zimmer rozminął się z w pełni zasłużonym Oscarem.Ogólnie rzecz biorąc ścieżka powolna-praktycznie zero akcji. A jednak uważana za najlepszą pracę tego kompozytora. Co więcej, sam Zimmer twierdzi, iż była to jedyna ścieżka, którą sam uważał za godną statuetki (nawet wspaniały Gladiator był wg. niego tylko OK).
Melancholijne dzieło, a jednak nie takie zwykłe. Ta muzyka uderza w nasze najgłębsze uczucia. Mówi o osamotnieniu, strachu, a jednocześnie o więzach międzyludzkich i odwadze. Jest to praca poświecona okropieństwu wojny i o tym, że samotność idzie z nią w parze- Każdy próbuje przeżyć na własną rękę.
Pierwsze dwa utwory wprowadzają w ogólny nastrój płyty. Spokojne, niemal rozleniwione upałem laguny, którą ilustrują. Zbudowane bardzo oszczędną instrumentacją, co sprawia, że brzmią niesamowicie emocjonalnie, gdy naraz pojawia się różnorodność dzwięków. Może i Zimmer stworzył coś cichego, jednak motywy, które skomponował są po prostu wspaniałe i mają wzruszająca siłę. Delikatne i mądre. Utwór The Coral Atoll jest bardziej mroczny, niż spokojny. Czuć, że coś złego czai się na horyzoncie zdarzeń. Wraz z The Lagoon budują pewien bezruch, pod którym jednak cały czas wyczuwa się napięcie. W The Coral Atoll oraz Light został użyty fragment ludowego hymnu amerykańskiego - We Are The Christian Race. Godnie zagrany przez skrzypce brzmi bardziej wschodnio, niż amerykańsko.
Absolutnym dziełem tej ścieżki i naprawdę kompozycją przewyższającą całą masę innych jest Journey to the Line. Tyle emocji i wrażliwości ukazał Zimmer jeszcze jedynie w The Burning Bush z The Prince of Egypt. Ten utwór po prostu uderza swą melodyjnością, spokojem i smutkiem. Podobnie działa jedynie The Schindler`s List Williamsa-ale to tak, jakby skondensować tą pracę i wtedy wynikiem byłoby Journey to the Line... Wolno budowane napięcie osiągnięto dzięki cudownej grze skrzypiec i milknących w tle fletów, dochodzi do swego szczytu, by opaść. Utwór, do którego bardzo, bardzo często wracam. Temat ten powraca na końcu płyty w równie emocjonalnych Village i The Silence. Jednak one są tylko poboczem w porównaniu z Journey to the Line.
Pozostałe utwory również ukazują niesamowite zdolności Zimmera w budowaniu dramaturgii. Bo o dramat żołnierzy tu chodzi, nie o kolejną ilustrację wojenną. Ta muzyka po prostu oddycha - nie przytłacza rozmachem, raczej sprawia, że słuchacz podąża wraz z nią oczarowany.
Muzyka ma tu egzotyczny posmak, wspaniale wpisany w miejsce akcji. Kompozytor uzyskał ten efekt pisząc na azjatyckie instrumenty. Chodzi tu o dobrze znany z Hornerowskich prac flet *Shakuhachi, czy tybetańskie dzwonki. Jedynym minusem Cienkiej czerwonej linii jest czas trwania - 50 min z 3-godzinnego filmu to zdecydowanie mało. Poza tym niektórym słuchaczom ścieżka może wydawać się zbyt przygnębiająca, ale na pewno nie monotonna, czy nudna. Pozostaje zachłanność większej ilości materiału na miarę Journey to the Line (który został pózniej wykorzystany w trailerze do innej muzycznej pracy Zimmera - Pearl Harbor ).
Naprawdę godna polecenia pozycja, błyskotliwość i autentyczność uczuć wyrażonych przez muzykę. Kompozycja Zimmera o niebo przewyższa muzykę z filmów o podobnej tematyce jak choćby pracę Williamsa do Spielbergowskiego Saving Private Ryan. Oto stoi więc Hans Zimmer niezaprzeczalnie w jednej linii wraz z Hornerem i Williamsem. Pozostaje tylko życzyć więcej takich prac sobie i kompozytorom. Recenzję napisał(a): sithar (Inne recenzje autora)
Lista utworów:
1. The Coral Atoll - 8:00
2. The Lagoon - 8:36
3. Journey to the Line - 9:21
4. Light - 7:19
5. Beam* - 3:44
6. Air - 2:21
7. Stone in my Heart - 4:28
8. The Village - 5:52
9. Silence - 5:06
10. God U Tekem Laef Blong Mi - 1:58
11. Sit Back and Relax** - 2:06 |
|