Gra o Tron (Game of Thrones)25 Czerwiec 2011, 18:58 | |
Kompozytor: Ramin Djawadi
Rok wydania: 2011 Wydawca: Varese Sarabande
|
| | Wielu recenzentów uważa, że w dziedzinie ambitnej rozrywkowej produkcji współczesna telewizja oferuje znacznie więcej niż kino. Opinie te wygłaszane są najczęściej przy okazji premier seriali największych stacji telewizyjnych z USA i Wielkiej Brytanii. Rzeczywiście, oglądając Zakazane Imperium, Mad Men czy Grę o Tron, widzimy, że twórcy telewizyjni mają znacznie większą niż filmowi swobodę działania. Wynika to z otwartości producentów na propozycje scenarzystów i reżyserów oraz z długiego czasu emisji. Dzięki temu powstają gęste, wielowątkowe opowieści, przykuwające uwagę i interesujące pod względem użytych środków artystycznych. Zakładając oczywiście, że zapewniono im odpowiednie budżety.
Niestety jakość artystyczna filmów telewizyjnych nie przekłada się na komponowaną do nich muzykę. Na tym polu zaobserwować można zastój, a nawet dziwne uwstecznienie. Serialowa muzyka jest najczęściej albo mało wyrazista, ledwie zauważalna, albo sztampowa, oparta na oklepanych rozwiązaniach ilustrowania obrazu. Oczywiście, niektóre produkcje wyróżnia pomysłowy utwór, wybrzmiewający w czołówce (bardzo często komponowany przez renomowanego artystę), ale rzadko ma on wartościowe rozwinięcie w muzyce ilustracyjnej. Do wyjątków należą na pewno Zagubieni i Dexter, do których stworzono oryginalne, charakterystyczne i spójne oprawy muzyczne. Nie liczę, rzecz jasna, tak efektownych muzycznie seriali, jak Mad Men czy Glee, ponieważ wypełniają je przede wszystkim znane piosenki.
Nie rozumiem, dlaczego producenci tak oryginalnych filmów domagają się, by kompozytorzy pisali do nich utwory według określonego wzorca. Daje się nawet zaobserwować pewną tendencję: w muzyce w serialach obyczajowych naśladownictwo stylu Thomasa Newmana (Dr House, Gotowe na wszystko, Sześć stóp pod ziemią - w tym ostatnim akurat czołówkę skomponował twórca American Beauty). Z kolei wielkie telewizyjne produkcje historyczne bądź fantasy są ilustrowane na modłę kompozytorskiej grupy Remote Control Production. Taka muzyka oczywiście spełnia swoje podstawowe funkcje i jest zgodna z obowiązującą w kinie modą, ale czyni filmy (nieraz bardzo oryginalne) zupełnie nierozpoznawalnymi muzycznie, na co przecież nie zasługują.
Na sztampową muzykę na pewno nie zasługiwał znakomity dziesięcioodcinkowy serial telewizji HBO Gra o Tron według powieści George`a R. R. Martina. Ten wielowątkowy thriller polityczny osadzony w świecie fantasy aż się prosił o bogatą oprawę muzyczną, która by oddawała jego gęstą atmosferę i wzbogacała wizję fikcyjnego Westeros. Niestety, kompozycja Ramina Djawadiego (rzemieślnika z Remote Control Production) jest tak banalna i mało charakterystyczna, że praktycznie nie wpływa na akcję i telewidz jej prawie nie dostrzega. W nielicznych scenach, w których się wybija - czołówka, wjazd orszaku królewskiego na zamek itp. - razi prymitywną melodyką, amatorską orkiestracją i nieudolnością ilustracyjną, psując ogólne wrażenie.
Już sam temat przewodni, wybrzmiewający w animowanej czołówce (niezbyt gustownej pod względem plastycznym) wywołuje niesmak i zniecierpliwienie. Doprawdy trudno zaakceptować jego toporną melodię, irytująco banalne współbrzmienia czy prymitywną średniowieczną stylizację . To muzyka sprawia, że nie możemy się doczekać, kiedy ten wstęp się wreszcie skończy - a przecież czołówkę dobrego serialu powinno się oglądać z przyjemnością.
Widowiskowe plenery zamków czy długie jazdy kamery zostały zupełnie zlekceważone przez Djawadiego. W tego typu przebitkach słyszymy albo surowe bębny, albo dziwacznie zamierające frazy, jakby pisane do dialogowych scen. Z kolei fanfarowe motywy, tu i ówdzie wybrzmiewające w niektórych odcinkach Gry o Tron, brzmią tak amatorsko, że i rozgrywająca się na ich tle akcja traci na wiarygodności.
Djawadi ochoczo korzysta z gotowych szablonów i banku brzmień grupy RCP, często w sposób nieprzemyślany. Na przykład użycie tajemniczej elektronicznej tekstury dźwiękowej w scenach napięcia, zwiastujących zagrożenie wydało mi się zupełnie nieadekwatne do charakteru opowieści. Znamienne, że tę samą teksturę słyszałem w grze komputerowej Splinter Cell: Conviction, również ilustrowanej przez kompozytora z RCP, której akcja osadzona jest w zupełnie innych realiach.
W Grze o Tron można na upartego wychwycić jakieś przebłyski sensownej muzyki, na przykład w kapitalnej scenie ćwiczenia Aryi Stark w walce na miecze pod koniec odcinka Lord Snow. Niejednoznaczna wymowa zabawnej lekcji fechtunku została sprawnie podkreślona utworem Things I Do For Love. Jednak kilka scen z właściwą (tylko) muzyką nie zmieni wrażenia zmarnowanej szansy.
Szkoda, że do tak znakomitego serialu powstała tak słaba muzyka. Największą winę ponoszą za to producenci, którzy i tym razem podeszli do tego elementu filmowego dzieła w sposób asekuracyjny. Mam nadzieję, że kolejny sezon, zapowiadany na wiosnę przyszłego roku, zyska oprawę muzyczną adekwatną do swojego poziomu.Recenzję napisał(a): Aleksander Dębicz (Inne recenzje autora)
Lista utworów:
1. Main Title (01:46)
2. North Of The Wall (03:48)
3. Goodbye Brother (03:07)
4. The Kingsroad (02:06)
5. The King`s Arrival (03:34)
6. Love In The Eyes (04:00)
7. A Raven From King`s Landing (01:16)
8. The Wall (01:59)
9. Things I Do For Love (01:52)
10. A Golden Crown (01:38)
11. Winter Is Coming (02:42)
12. A Bird Without Feathers (02:02)
13. Await The King`s Justice (02:00)
14. You`ll Be Queen One Day (01:36)
15. The Assassin`s Dagger (01:19)
16. To Vaes Dothrak (01:29)
17. Jon`s Honor (02:35)
18. Black Of Hair (01:40)
19. You Win Or You Die (01:57)
20. Small Pack Of Wolves (01:57)
21. Game Of Thrones (01:18)
22. Kill Them All (02:35)
23. The Pointy End (03:16)
24. Victory Does Not Make Us Conquerors (01:35)
25. When The Sun Rises In The West (02:40)
26. King Of The North (01:28)
27. The Night`s Watch (01:44)
28. Fire And Blood (04:30)
29. Finale (02:31)
Razem: 66:00 |
|
|
|