Soundtracks.pl - Muzyka Filmowa

Szukaj w:  Jak szukać?  



Aby otrzymywać świeże informacje o muzyce filmowej, podaj swój adres e-mail:



Zapisz

Omen II: Damien - Deluxe Edition

21 Lipiec 2005, 16:27 
Kompozytor: Jerry Goldsmith

Rok wydania: 1978/2001
Wydawca: Varese Sarabande

Muzyka na płycie:
Muzyka w filmie:
Omen II: Damien - Deluxe Edition

Gdy w 1976r satanistyczny horror Omen odniósł spektakularny sukces na miarę Dziecka Rosemary i Egzorcysty stało się jasne, że powstanie kontynuacja. Hollywood nie przepuszcza takich okazji. *Sequel powstał dwa lata później, już z innym reżyserem i inną, choć równie dobrą obsadą. Damien Thorne jest już nastolatkiem wkraczającym w dorosłość. Wychowujące go po śmierci rodziców wujostwo nie zdaje sobie sprawy, że jest on Antychrystem. Wszyscy, którzy chcą im powiedzieć i udowodnić prawdę zostają w okrutny sposób zgładzeni. Sam Damien pod koniec filmu zaakceptuje to kim jest i zadaje ostateczny cios tym członkom rodziny, którzy stanęli mu na drodze do przejęcia władzy nad rodzinnym przedsiębiorstwem. Jak to zwykle z *sequelami, film jest słabszy od pierwszej części trylogii, jest to jednak wciąż dobre, trzymające w napięciu kino z mocnymi punktami w postaci aktorstwa, zdjęć i muzyki. Skomponowanie score`u powierzono rzecz jasna Jerry`emu Goldsmithowi.

Nie trzeba chyba wspominać jak dużym sukcesem była i jakiego splendoru dostarczyła twórcy. Aby powiększyć zyski producenci chcieli, aby Goldsmith wykorzystał w Omenie II muzykę z pierwszej części, jednak kompozytor odmówił i napisał nowy *score do tego filmu. Jest on bardzo podobny do poprzednika, z tym, że nie identyczny. Orkiestra jest trochę masywniejsza, chór nie dominuje już tak bardzo nad jej brzmieniem, wyraźniej słychać też elektronikę. Damien jest jeszcze mroczniejszy i posępniejszy niż poprzednik. Nie ma tu liryki, która stanowiła *kontrapunkt dla chóralno-symfonicznego terroru w Omenie. Tą muzykę wyróżnia bardzo duży ładunek negatywnej energii, który odrzuci od niej zapewne wielu słuchaczy. Jest bardzo brutalna, wręcz okrutna. Akcja jest bardzo frenetyczna, agresywna i szorstka - zbliżona do tej, jaką znajdziemy w innych dziełach kompozytora z tego okresu np. Magic czy The Swarm.

Goldsmith wykorzystał elementy swojego słynnego tematu Ave Satani jednocześnie pisząc nowy, rytmiczny temat przewodni. Mamy tu głośną, rozwichrzoną sekcję smyczkową, ostre trąbki, syntezator oraz oczywiście męski i kobiecy chór wykrzykujący łacińskie teksty z Ave Satani i Jesus Christus na czele. Chóralne łacińskie ?chanty? Goldsmith wykorzystuje zarówno w materiale suspensowym jak i akcji. W filmie użycia action-score`u wymagały sceny akcji, w których siły zła eliminują wrogów Antychrysta. Praktycznie każda taka sekwencja w filmie została w Omenie została zilustrowana w identyczny sposób. Wymienię tu Fallen Temple, A Ravenous Killing czy Broken Ice (które są w zasadzie wiernymi kopiami takich utworów z pierwszego Omena jak The Demise of Mrs. Baylock i The Killer Storm)- ostre, smyczkowe *dysonanse, przeszywające chóry, syntezatory, złowieszcze organy, ostre, zachrypłe brzmienie trąbek i puzonów, tuby oraz kotły. Towarzyszą temu dziwne efekty dźwiękowe (w tym zsamplowany męski głos), które symbolizują siły zła pomagające Antychrystowi. W porównaniu do pierwszego Omenu kompozycje wydały mi się odrobinę bardziej przemyślane i poukładane, akcja rytmiczna, atonalnych partii jest niewiele. Kompozycje suspensowe i te budujące mroczną, niepokojącą atmosferę również zostały ?zaopatrzone? w chór(także gardłowe męskie głosy), nieodłączne *smyczki i niskie brzmienie instrumentów dętych blaszanych. Jedynym utworem, który różni się od pozostałych jest Snowmobiles - bardzo radosna, entuzjastyczna kompozycja z żywymi, ruchliwymi smyczkami, harfą i frywolnym flecikiem.

Wspominając o plusach Omenu II koniecznie trzeba powiedzieć o znakomitym działaniu muzyki w filmie. Pod tym względem dwójka ustępuje niedoścignionej jedynce, ale mimo to, tak genialnie funkcjonującej z obrazem muzyki w horrorze można w dzisiejszych czasach szukać ze świecą. Plusem pierwszego Omenu była duża przystępność, głównie dzięki obecności lirycznych kompozycji. Wydaje mi się, że Omen II nie jest wiele gorszy pod tym względem, mimo że liryki tutaj brak. Ma na to wpływ wciągający suspense i chóralno-symfoniczny action-score, który jak napisałem jest bardzo rytmiczny, pozbawiony chaosu i bałaganiarstwa. (Mnie osobiście te brutalne i trzymające w napięciu kompozycje przypadły do gustu, ale zdaję sobie sprawę, że nie każdy zniesie taką dawkę muzycznego terroru.) Wśród dominującej w tym gatunku muzycznej sieczki, taniochy i budowania suspensu małym wysiłkiem Damien: Omen II plasuje się w szerokiej czołówce, jeśli chodzi o przystępność. Jeśli chodzi o zaawansowanie techniczne to także tutaj Omen II jest krok za poprzednikiem, wciąż jednak jest to absolutna ekstraklasa. Dużym minusem Omenu II może być dla wielu małe urozmaicenie materiału. Praktycznie wszystko obraca się wokół akcji i suspensu, wykorzystujących te same środki wyrazu. Z drugiej strony nadaje to muzyce dużej spójności i przygotowany na taką muzykę słuchacz nie doświadczy zbyt wielu irytujących niespodzianek. Na pewno minusem jest wtórność w stosunku do pierwszego Omenu, jeśli chodzi o użyte środki i rozwiązania techniczne, chociaż jak napisałem są pewne różnice. Podsumowując - świetny technicznie score, choć pozbawiony świeżości, prawie tak samo dobrze działający w filmie jak i poza nim. Zakup obowiązkowy dla fanów Goldsmitha i muzyki z horrorów.

p.s. Album wydany przez Varese zawiera dwie wersje tego score. Jedna (utwory 1-10) to muzyka ponownie nagrana w Londynie specjalnie dla potrzeb komercyjnych, która znajdowała się na LP z 1978r. Druga to dokonane w Los Angeles oryginalne nagranie, które pojawia się w filmie i nie było wydane do tej pory na żadnym formacie.

Recenzję napisał(a): Damian Sołtysik   (Inne recenzje autora)





Lista utworów:

1. Main Title - 5:03
2. Runaway Train - 2:38
3. Claws - 3:14
4. Thoughtful Night - 3:05
5. Broken Ice - 2:19
6. Fallen Temple - 2:55
7. I Love You, Mark - 4:37
8. Shafted - 3:00
9. The Knife - 3:21
10. All the Power - 3:24
11. Main Title - 2:03
12. Face of the Antichrist - 2:20
13. Fallen Temple - 1:33
14. Aunt Marion`s Visitor - 0:36
15. Another Thorn - 1:18
16. A Ravenous Killing - 3:07
17. Snowmobiles - 1:11
18. Broken Ice - 2:21
19. Number of the Beast - 1:33
20. Shafted - 3:00
21. The Daggers - 1:56
22. Thoughtful Night - 2:36
23. I Love You, Mark - 4:12
24. Runaway Train - 1:10
25. The Boy Has to Die - 1:24
26. All the Power - 3:14

Razem: 68:10

Komentarze czytelników:

Olek Dębicz:

Moja ocena:

Według mnie najlepszy score z całej trylogii. Mimo, że argumenty Damiana przemawiające za niższą oceną są bardzo rozsądne, to jednak zważywszy na zdecydowanie najefektowniejsze brzmienie i orkiestracje spośród wszystkich części skłonny jestem wystawić maksymalne 5 gwiazdek.

MaciekG.:

Moja ocena:

Przyznam że takich płyt słucham tylko w dzień, za nic w świecie nie włączyłbym tegow nocy. Przy jedynce przerażało mnie Ave Satani (no w nocy o mało zawału nie miałem), natomiast ta płyta jest jeszcze bardziej przerażająca od poprzednika. Polecam do posłuchania w dzień, chyba że jednak wolicie się bać to spróbujcie posłuchać w nocy.

Tomasz Goska:

Moja ocena:

Bać się przy Omenie? To włacz sobie "The Last Exorcism", lub "Satans Church" ze ścieżki do Straconych Dusz, wtedy poznasz prawdziwe oblicze strachu :D

Stefan z Krynicy:

Moja ocena:

Bardzo mi się podoba muzyka do drugiej części "omen". Jest o wiele lepsza od swej poprzedniczkiz pierwszej części. Ja słucham tej muzyki właśnie w nocy bo nadaje to mroczny klimat. I o to właśnie chodzi. Jak ktoś się boi to niech posłucha muzyki filmowej do serialu "Klan".

elfmaniątko:

Moja ocena:
bez oceny

Jestem tego samego zdania,co autor recenzji.Dodam tylko,że w moim odczuciu Goldsmith nieco przeładował muzyke do omena2 "czarnymi" dźwiękami typu:zsamplowany meski głos czy tajemnicze elektroniczne odgłosy.Muzyka juz tak nie przerażała,a nuzyła,bo przez nadmiar środków oswoiła.Poza tym chór w jedynce był.. to trudno okreslic..bardziej obiektywny,nie wczuwał sie tak bardzo jak w dwojce w śpiewane słowa,byl chlodny,ale chłód ten nie wynikał z braku umiejetnosci chórzystów i chórzystek (a raczej był efektem znakomitej pracy).genialnie ilustrował kolejne dzieła szatana,chłodno,ale dosadnie,nieubłaganie,ale też bez wielkich emocji (bo w koncu jakie emocje moga towarzyszyc diabłu podczas czynienia zła.to dla niego chleb powszedni:). Tego diabelskiego chłodu w dwojce zabrakło mi. ps.osobna nagroda należy sie chyba członkom chóru za odwage:) Wyśpiewywac "Versus Christus!Ave Satani!" itp z takim wyczuciem.. Ja bym sie nie odważył:)


  Do tej recenzji jest jeszcze 5 komentarzy -> Pokaż wszystkie