Wywiad z Wojciechem Golczewskim
23 Luty 2014, 20:52
Wojciech
Golczewski to nietuzinkowy polski kompozytor. Dla fanów rodzimej
muzyki filmowej może nie być jednak zbyt dobrze znany, gdyż
świadomie stara się wybierać produkcje zagraniczne. Mimo młodego
wieku ma już w swoim dorobku kilka ciekawych projektów (z obszaru
gier komputerowych, reklamy oraz filmu). W zeszłym roku mieliśmy
okazję recenzować jego kompozycje do filmuDark Souls i przy
tej okazji zaproponowaliśmy udział w wywiadzie. Ten urodzony w
Poznaniu kompozytor szczerze mówi o polskiej scenie muzyki filmowej,
opowiada o tym jak wygląda jego praca oraz zdradza swoje najbliższe
plany. Zapraszamy do lektury!
-
Na
początek opowiedz proszę co było powodem tego, że w swoim życiu
postanowiłeś zajmować się muzyką?
W
zasadzie to bardzo ciężkie pytanie. Muzyka od zawsze stanowiła
ważną część mojego życia, ale w pewnym okresie postawiłem
raczej na sztuki plastyczne i kompletnie zarzuciłem jakiekolwiek
muzyczne historie. Dopiero mając 21-22 lata z powrotem zacząłem
pisać muzykę. Koniec końców doszedłem do wniosku, że chyba tutaj
mój potencjał jest ciut większy, a i chyba było i jest to coś co
kocham robić najbardziej. Oczywiście, zważywszy na fakt, że
skończyłem liceum plastyczne i Akademię Sztuk Pięknych (cały
5-letni tok studiów, na dyplom już nie starczyło chęci) można by
się nad moim wyborem zastanawiać, ale widocznie tak miało być.
-
Dlaczego
akurat wybrałeś ten rodzaj kompozycji, czyli tworzenie ścieżek
dźwiękowych?
Wydaje
mi się, że nie tyle wybrałem, co po prostu tak jakoś wyszło. Moje
korzenie są dosyć mocno powiązane z polską demosceną, więc
początkowo naturalną koleją rzeczy były raczej gry, ale zawsze
bardziej przyciągało mnie do filmów. Choć przyznam szczerze to
ostatnio się trochę zmienia. Początkowo więc napisałem muzykę
do kilku mniejszych gier, reklam TV, a później już jakoś samo
poszło.
-
W
takim razie, jak to się wszystko zaczęło? Mimo młodego wieku
masz już na koncie kilka projektów muzycznych.
Jeśli
pytasz o filmy, to pierwszym pełnometrażowym filmem był Eraser
Children (www.eraserchildren.com)
z 2009, australijski film sci-fi wyreżyserowany przez Nathana
Christoffela. Zaczęło się tak, że już nie pamiętam dokładnie,
ale dostałem od znajomego namiary na Nathana z informacją, że
jest taki film i jest potrzeba stworzenia ścieżki muzycznej. Nie
zastanawiałem się długo, po prostu wysłałem próbki, a następnie
zrobiłem demo w 24 godziny, które bardzo się spodobało. Później miałem
tylko niecałe 2 tygodnie na napisanie całej ścieżki. Do dziś,
jakkolwiek banalnie to nie zabrzmi, jest dla mnie osobiście coś
magicznego w tej ścieżce. A to raczej prosta muzyka, która
chwilami wręcz na siłę miała brzmieć ?schematycznie i tanio?,
by oddać to, w jakim świecie poruszamy się w filmie.
-
Zaciekawiła
mnie informacja o polskiej demoscenie? Opowiedz o tym coś więcej.
Początki
to rok 1991 i komputer C-64. Tam zaczynałem jako grafik, i
troszeczkę dziubałem w Voice Tracker (programie służącym do
pisanie muzyki, w skrócie, swego rodzaju ?sekwencerem?). Na
dobre muzyką zająłem się w roku 1993, kiedy otrzymałem pierwszy
komputer PC i już można było zacząć się bawić na wczesnych pecetowych trackerach. Rok, dwa lata później pojawiła się też u
nas w domu Amiga 1200, także przesiadłem się na ten komputer.
-
Wygląda
na to, że nie masz problemu z tworzeniem pod presją czasu. Opowiedz proszę, jak zazwyczaj wygląda u Ciebie proces tworzenia?
Skąd czerpiesz inspiracje? Na jakim etapie pracy nad filmem/grą
zazwyczaj włączasz się ze swoją ?działką??
Zazwyczaj
mam jakiś materiał nad którym można się pochylić i znaleźć
jakiś punkt zaczepienia. Generalnie, wolę pracować z obrazem, gdy
już jest cokolwiek do czego można się odnieść wizualnie. Wyznaję
zasadę, że w głównej mierze to obraz pisze muzykę i tak powstaje
większość kompozycji. Gdy masz przed sobą obraz, reszta jest
stosunkowo prosta i pomysły same przychodzą. Zdecydowanie trudniej
dla mnie jest pracować np. z kilkoma linijkami opisu, choć i to
jest przyjemna sprawa, pozostawia może nawet więcej swobody, ale
też i więcej wyzwań, bo może być trudniej spełnić oczekiwania
reżysera.
Najczęściej
wygląda to tak, że podłączam się do produkcji już na etapie gdy
aktualny cut jest stosunkowo blisko do zamknięcia. Wtedy już zmiany
w poszczególnych scenach są niewielkie i można spokojnie pracować,
bez strachu, że będzie trzeba przerabiać całość za kilka tyg.
-
Jak
często w swojej pracy korzystasz z brzmień generowanych
elektronicznie? Korzystasz z ogólnodostępnych bibliotek sampli?
Tak,
większość mojej muzyki pochodzi w oparciu o brzmienia pochodzące
z bibliotek dostępnych na rynku. Staram się dużą wagę przykładać
do brzmienia poszczególnych instrumentów. Gdy piszę tylko za
pomocą sekwencerów, w zasadzie mogę pewne rzeczy zatuszować na
różne sposoby i osiągnąć zadowalające efekty. Z pewnością
dzisiejsze biblioteki dają już ogrom możliwości i coraz więcej
muzyki powstaje za ich pomocą, bez włączania żywych brzmień.
Jest to ważne szczególnie w dobie kryzysu, kiedy wiele mniejszych
projektów zadowala się takim rozwiązaniem, a dzisiejsze brzmienia
są już naprawdę wysokiej jakości.
-
Chciałbym
jeszcze dopytać o wykorzystywanie, jak to ująłeś, ?żywych
brzmień?. Czy w swoich kompozycjach sam wykonujesz wybrane
partie? Jeżeli tak, to które?
Czasami
dogrywam sam gitary, bas czy jakieś drobne instrumenty perkusyjne,
ale nie zdarza się to często. ?Żywe instrumenty" raczej służą
mi do komponowania wczesnych szkiców pomysłów, gdzie mogę sobie
usiąść i czasami coś po prostu samo wpadnie z niczego.
-
Przeglądając
Twoje portfolio można odnieść wrażenie, że bardzo dobrze
czujesz się w raczej mroczniejszych klimatach. Większość Twoich
kompozycji towarzyszy obrazom z obszaru horrorów lub thrillerów. Z
czego to wynika?
Tak
naprawdę, gdybym mógł, to chyba jednak pisałbym głównie
minimalistyczne kawałki, które w zależności od nastroju mogłyby
potęgować uczucia pozytywne bądź negatywne. Tak się jakoś
złożyło, że w pewnym okresie mojej pracy było więcej tego
mroku. Takie projekty. Generalnie jednak w mojej głowie na pierwszym
planie dałoby się usłyszeć zdecydowanie co innego. Niestety nie
mogę sobie pozwolić aktualnie, by po prostu pisać i wydawać na
większą skalę kompozycje ukazujące to, co naprawdę gdzieś tam
we mnie siedzi.
-
Co
z Twojego punktu widzenia jest najtrudniejsze w pracy kompozytora?
Nie
jest to praca łatwa, bo wymaga dużej samodyscypliny. Do tego jak
przy każdej pracy twórczej, możesz mieć lekkie dołki, a często
trzeba pracować z na prawdę surowymi deadlinami. Nie jest też
łatwo o nowe oryginalne pomysły itd. Zdaje się, że czasami
wszystko już było i teraz to już tylko odtwarzanie w różnych
konfiguracjach.
-
A
jak to jest jeżeli chodzi o współpracę z reżyserami? W jaki
sposób podchodzisz do aspektu spełniania ich oczekiwań? Czy fakt
ukończenie przez Ciebie ASP w jakiejś mierze ułatwia znalezienie
wspólnego języka?
Na
ASP studiowałem krytykę artystyczną na wydziale edukacji
artystycznej, więc w zasadzie trudno powiedzieć czy to pomaga. :)
Generalnie rzecz biorąc. staram się wyłączać często własne
myślenie, jeśli widzę ze jest ono dość odległe od tego, co
chciałby uzyskać w danej scenie reżyser. Moim zadaniem jest
sprawić, żeby to twórcy obrazu byli zadowoleni, a więc jeśli
czuję, że moja wizja nie do końca pasuje producentom i reżyserowi,
to po prostu staram się zrobić tak, by byli zadowoleni. Swoje
pomysły trzeba wtedy schować do kieszeni.
Sam
natomiast, jeśli robię coś swojego, co wiąże się z kontrolą
całości (jak Whispers, nad którym obecnie pracuję z moim
przyjacielem, grafikiem Damianem Bajowskim) to podejrzewam, że bywam
dość uparty i upierdliwy.
-
To
teraz coś dla przeciw wagi :) Pracę przy którym Twoim
dotychczasowym projekcie wspominasz najmilej i dlaczego?
Jak
już wcześniej mówiłem, na pewno Eraser Children. Miło wspominam
też pracę nad Dark Souls. Uważam, że to jedna z lepszych ścieżek
jakie napisałem, z dużym rozrzutem jeśli chodzi o stylistykę.
Do
tego w trakcie pracy towarzyszyli mi bardzo sympatyczni ludzie.
Przyjemnie pracowało się przy dwóch islandzkich produkcjach z
Olafem de Fleur - City State oraz Polite People. Dobre
kino, obsypane nagrodami islandzkiej akademii filmowej.
-
Masz
doświadczenie zarówno w tworzeniu muzyki do gier jak i do filmów.
Czym więc wg. Ciebie różni się tworzenie muzyki do gier od
komponowania oprawy muzycznej do filmu?
Wydaje
mi się, że w grach mamy ciut więcej swobody. Przynajmniej ja
osobiście kładę bardzo duży nacisk na odpowiednią synchronizację
muzyki z obrazem, tempem akcji, akcentami itd. W grze mamy chyba ciut
więcej swobody w tej materii.
-
Gdybyśmy
mieli się skupić tylko na filmach, to jaka wg. Ciebie powinna być
rola muzyki w tej formie sztuki?
Powinna
być wartością dodaną. Co nie jest wcale takie oczywiste. Mój
ideał to wtedy, kiedy muzyka całkowicie zmienia percepcję obrazu. Z
własnych doświadczeń jako widza, znam tytuły gdzie muzyka
sprawiła, że konkretny film stał się jednym z moich ulubionych,
gdzie w innych warstwach jest tylko przeciętny i pewnie w innych
okolicznościach nie obejrzałbym go więcej niż raz.
Ciężko
jest tak na prawdę oceniać, ponieważ na każdego działa co
innego. Ta sama ścieżka może wprawić w zachwyt jednych, żenując
innych zarazem. Dla mnie wystarczy ze muzyka nadaje obrazowi kolejny
wymiar, w którym widz ma szanse się znaleźć.
-
Kolejne
pytanie nasuwa się wręcz samo. Jaki jest Twój ideał? Która ścieżka dźwiękowa
(a może jest ich więcej) jest tą, do której najczęściej
wracasz?
Cliff
Martinez - Solaris. Muzyka i film tworzą dla mnie wyjątkową
całość. Oglądam ten film przy każdej nadarzającej się okazji.
Może sam film nie jest tym o co chodziło Lemowi, ale jeśli
odetniemy się od książkowego oryginału, to moim zdaniem
otrzymujemy prawdziwą, wizualno-dźwiękową emocjonalną ucztę.
Bardzo
lubię tez oglądać Sunshine z muzyką Johna Murphy. Dobry
film ze świetną ścieżką, doskonale łączącą się z obrazem i
tworzącą wyjątkowy klimat.
Generalnie
lubię proste ścieżki, które nie starają się na siłę wbić do
twojej głowy, a raczej za pomocą prostych środków dążą do
celu. Sam staram się pracować podobnie. Na początku miałem takie
poczucie, ze trzeba się wykazać, troszeczkę pokazać, że
potrafię zapanować nad wieloma warstwami. Taka pokazówka,
jeśli można to tak nazwać. Teraz już mi przeszło i mogę mieć dwa instrumenty na jednym motywie przez 6 minut jeśli tylko
uznam ze daje to pożądany efekt
-
Wszyscy
dookoła prześcigają się w tworzeniu wszelkiego rodzaju
rankingów, także tych dotyczących muzyki filmowej. Który soundtrack stworzony w 2013 roku wywarł na Tobie największe wrażenie i
sprawił, że obraz, któremu towarzyszy zyskał ten dodatkowy
wymiar?
Joahan
Johansson Prisoners.
-
Muszę
się przyznać, że moim zdaniem też jest to jeden z lepszych
soundtracków ostatniego roku. Dlaczego akurat wybrałeś ten soundtrack?
Prosta
kompozycja, konkretna, a jednocześnie zostawiająca dużo wolnej
przestrzeni na interpretację, przez co każdy może usłyszeć
co tak naprawdę chce.
-
Rozmawialiśmy
do tej pory o dotychczasowych dokonaniach, a jakie są Twoje
najbliższe plany kompozytorskie?
Najważniejszym
projektem w 2014 będzie Whispers: Of Fire and Ice. Nie mogę
zdradzić wiele szczegółów, ale będzie to kontynuacja czegoś co
zrobiłem ponad 10 lat temu. Postępy można śledzić na Facebooku:www.fb.com/whispersoffireandice.
Do
tego planuje wydanie kilku EP'ek z własnymi kompozycjami. Pierwsza,
mająca powiązanie z powyższym projektem, powinna ukazać się na
przełomie stycznia i lutego (poniżej okładka wydania).
Rozmawiam
też aktualnie o dwóch filmach ale na razie są to raczej wstępne
rozmowy.
-
Czy
te wstępne rozmowy to może kierunek Polska? Pytam, gdyż nie da
się ukryć, że wśród Twoich dotychczasowych doświadczeń jako
kompozytora prawie nie ma wątku polskiego. Z czego to wynika?
Nie,
nie ma nic z Polski. :)
Zawsze
wydawało mi się, że na zewnątrz będzie mi po prostu łatwiej. W
Polsce mam wrażenie, że środowisko jest tak hermetyczne i
?kolesiowskie?, że nawet nie myślałem, aby gdzieś uderzyć.
Nie ukrywam tez, że jakość rodzimych scorow jest bardzo słaba.
Mam wrażenie, że branża (trochę się to zmienia ostatnio) ma
generalnie w głębokim poważaniu jakość muzyki w 95% polskich
produkcji. Ogólnie 5-10 lat temu mieliśmy zalew głupawych filmów,
gdzie nie było miejsca na nic ciekawego w warstwie muzycznej, bo
chyba nikogo to nie interesowało. Ot, następna produkcja TVN, z
głupawą historią, nastawiana na szybką produkcję i szybki zysk.
A
o filmy wartościowe ma kto walczyć, więc dla mnie i tak nie byłoby
miejsca, stąd decyzja o zerowym zaangażowaniu w rodzime produkcje.
Oczywiście, gdyby ktoś mi zaproponował jakiś projekt, to z chęcią
podjął bym temat, no ale nic takiego nie miało miejsca, więc
problem rozwiązał się sam. :)
-
Zbliżając
się do końca naszej rozmowy chciałbym jeszcze zapytać, który z
kompozytorów muzyki filmowej jest dla Ciebie wzorem?
Bardzo
wielu, ciężko wskazać jakieś jedno nazwisko. Na
pewno Philip Glass, Wojciech Kilar, Clint Mansell, Jerry Goldsmith,
Cliff Martinez, John Barry, wczesny Elfman, Desplat, Yared.
-
A
jak spędzasz wolny czas i ładujesz ?akumulatory? do wytężonej
pracy kompozytorskiej?
Oglądam
masę filmów, a dużą część dnia pochłania mój 3 letni syn -
Witek.
-
Na
koniec jeszcze jedno pytanie - jakie jest Twoje największe marzenie
jako kompozytora muzyki filmowej?
Czerpać
z tego radość do końca swoich dni i mieć możliwość pracy przy
ciekawych projektach, nie muszą to być Hollywodzkie blockbustery.
www.golczewski.com
www.facebook.com/WojciechGolczewski
www.youtube.com/WojciechGolczewski
Wywiad przygotował: Piotr Sikorski