Talking Piano z Johnem Debneyem - Transatlantyk 2015
21 Sierpień 2015, 02:31
John Debney jest autorem muzyki do takich filmów i seriali, jak
Star Trek: Następne pokolenie (TV),
SeaQuest (TV),
Wyspa piratów,
Kłamca, kłamca,
Inspektor Gadżet,
Nowe szaty króla,
Bruce Wszechmogący,
Spider-Man 2,
Sin City,
Iron Man 2,
Dom snów czy
Alex Cross. W roku 2005 otrzymał nominację do Oscara za niezwykłą ścieżkę dźwiękową do filmu Mela Gibsona pt.
Pasja. Nie zdobył nagrody, ponieważ w tym roku najlepsza okazała się muzyka Jana A.P. Kaczmarka z filmu
Marzyciel. Panowie jednak pozostali przyjaciółmi. Dowodem tej przyjaźni było pojawienie się na jubileuszowej edycji festiwalu Transatlantyk amerykańskiego kompozytora w roli gościa specjalnego.
John Debney wziął udział w spotkaniu z cyklu Talking Piano. Formuła tego spotkania przewiduje, że oprócz rozmowy na temat kariery i inspiracji, kompozytor osobiście wykonuje swoje utwory na fortepianie. Okazuje się jednak, że nie wszyscy artyści, którzy komponują muzykę, czują się na siłach, aby zagrać na fortepianie przed publicznością swoje kompozycje. John Debney przyznał, że należy właśnie do takich osób, dlatego jego miejsce zajął przy instrumencie Aleksander Dębicz. Młody pianista samodzielnie opracował transkrypcję fortepianową utworów Debneya, mając do dyspozycji wyłącznie nagrania audio. Doskonałe wyczucie muzyczne i świetna technika wykonania Dębicza sprawiły, że brzmienie utworów gościa było wyjątkowe. Spotkanie w języku angielskim prowadził Tim Burden, znany uczestnikom festiwalu jako świetny rozmówca i moderator oraz znawca świata muzyki i filmu.
Pierwsze lata kariery Johna Debneya związane były ściśle z telewizją. Jak przyznał sam kompozytor, praca przy serialach wymagała ogromnego wysiłku i dyscypliny, ponieważ materiał muzyczny do przygotowania był obszerny, a kolejne odcinki musiały być gotowe na następny tydzień. Przełomem w drodze zawodowej Debneya okazała się muzyka do filmu Wyspa piratów (1995). Trzeba było w trzy tygodnie napisać trzy godziny muzycznej ilustracji. Historia morskich awanturników co prawda nie osiągnęła sukcesu kasowego (mówiąc wprost: film okazał się klapą), jednak kompozycje Debneya zachwyciły widzów i twórców filmowych. Dzięki temu artysta mógł liczyć na kolejne kontrakty - i takie zaczęły się pojawiać. To nie było jednak tak oczywiste dla samego kompozytora. Gdy dowiedział się o tym, że Wyspa piratów nie została dobrze przyjęta przez publiczność i krytyków, był przekonany, że to koniec jego kariery. Na szczęście ten scenariusz się nie sprawdził.
Wspominając swoją pracę przy filmie Kłamca, kłamca, John Debney przyznał, że nie był on pierwszym kompozytorem branym pod uwagę do zrealizowania tego projektu. James Newton Howard, nie mogąc wywiązać się z powierzonego mu zadania, zasugerował reżyserowi, by Debney zastąpił go w tej pracy. W efekcie otrzymaliśmy piękną i wzruszającą, a niekiedy zabawną ścieżkę dźwiękową do filmu, który - jak sam artysta twierdzi - jest ciepły i bogaty w treści, choć można przy nim też dobrze się bawić.
Mówiąc o współpracy z reżyserami, Debney wymienił nazwiska trzech twórców, którzy szczególnie miło są przez niego wspominani: Jon Favreau, Robert Rodriguez i Garry Marshall. Gość wieczoru stwierdził, że jako kompozytor, musi dowiedzieć się, co reżyser, z którym aktualnie współpracuje, lubi w muzyce, a co mu w muzyce nie odpowiada. Dzięki temu jego praca jest łatwiejsza, a porozumienie z reżyserem daje mu konkretne wskazówki, jak film ma brzmieć. "Musisz służyć filmowi" - powiedział John Debney.
W kontekście pracy z Robertem Rodriguezem, Debney opowiedział ciekawą historię powstania muzyki do filmu Sin City. Miasto grzechu. Otóż równolegle pisały ją trzy osoby: John Debney zastosował klasyczne dźwięki, Graeme Revell zabarwił kompozycje swoim stylem, zaś Robert Rodriguez napisał muzykę właściwą dla siebie, a więc bardziej oryginalną. Następnie reżyser "pociął" nagrane przez kompozytorów ścieżki i rozmieścił je w filmie, mieszając trzy różne klimaty. Efekt możemy sami ocenić - film pod względem muzyki jest wyjątkowy. Debney przyznał, że nigdy potem nie brał udziału w tak niezwykłej kooperacji kilku kompozytorów.
Ciekawym wątkiem twórczości Debneya jest współpraca z wytwórnią Varese Sarabande. Jednym z kierunków działalności tej wytwórni, specjalizującej się w wydawaniu muzyki filmowej, jest odświeżanie klasycznych melodii i ponowne nagrywanie ścieżek dźwiękowych pochodzących z filmów, w nowej aranżacji. Wśród tytułów, które pojawiły się podczas rozmowy, znalazły się m.in. filmy Superman, Powrót do przyszłości czy Titanic. Debney miał dostęp do oryginalnych nagrań, które pojawiły się w filmach wiele lat temu, i na ich podstawie cały zespół muzyków opracowywał nowe wykonania tych tematów. Debney żartował, że niekiedy miało się wrażenie, iż odnowione soundtracki brzmią o niebo lepiej od tych oryginalnych. Podkreślał też, jak niesamowitym przeżyciem było usłyszeć klasyczne, kultowe niekiedy tematy po raz kolejny, jednak w nowej odsłonie - i to na żywo, w sali nagrań.
John Debney, choć przyznaje, że jako muzyk nie czuje się ograniczony przez konwencję filmu, przynajmniej raz z tej konwencji wyszedł. Mam tu na myśli opracowanie symfonii Passion of the Christ, opartej na muzyce do filmu Pasja Mela Gibsona. Oratorium, które swoją premierę miało w Rzymie w 2005 roku, składało się z kompozycji, które obecne były w filmie, jak i z niewykorzystanych fragmentów muzyki, którą Debney skomponował na potrzeby filmu. Co więcej, do zapisu nutowego wprowadził pewne zmiany, jak choćby partie solowe skrzypiec czy podział na 14 części - na wzór konstrukcji Drogi Krzyżowej. Początkowo planowana była trasa koncertowa. Do tej pory koncerty odbyły się - po Rzymie - w Hiszpanii i Czechach.
Rok po sukcesie muzyki do filmu Gibsona, John Debney został laureatem prestiżowej nagrody ASCAP. Podczas spotkania Talking Piano obejrzeliśmy film prezentujący komentarze innych kompozytorów na temat tego wyróżnienia. Okazuje się, że Debney jest najmłodszym laureatem tego wyróżnienia.
Podczas rozmowy dowiedzieliśmy się również, że Debney skomponował muzykę do gry komputerowej Liar. Przyznał, że to bardzo trudna praca, zwłaszcza pod względem technicznym. Patrząc jednak na rozwój tej dziedziny, można sądzić, że kompozytorzy muzyki filmowej mogą znaleźć na polu gier komputerowych kolejną szansę na wykazanie swojego talentu i wrażliwości twórczej.
Mówiąc o udziale w tworzeniu muzyki do filmów o superbohaterach, Debney stwierdził, że to nie melodie są istotne w takich produkcjach, tylko historia, bohaterowie i efekty specjalne. Muzyka zaś schodzi na dalszy plan. Debney zwrócił również uwagę na to, że przy takich filmach niezwykle istotne jest, aby kompozytor uważnie synchronizował muzykę z efektami dźwiękowymi - tak aby wzajemnie się nie wypierały i by ich współobecność nie była męcząca dla widza.
Po części głównej nadszedł czas na pytania publiczności. Jedno z nich dotyczyło przyszłości kompozytora. John Debney przyznał, że jego marzeniem jest powrót na galę rozdania Oscarów. Gdy został nominowany w roku 2005, był tak przerażony wszystkim, co dzieje się dookoła niego podczas gali, że w ogóle nie czerpał z tego radości. Debney ma nadzieję, że będzie mógł napisać muzykę do dobrego dramatu, który zostanie zauważony przez Akademię i przyniesie mu kolejną nominację. Tym razem jednak Debney jest pewny, że obecność na gali i na przyjęciu będzie dla niego czymś niezwykle przyjemnym.
Patrząc na dorobek artystyczny Johna Debneya, muszę przyznać, że jest on bardzo różnorodny i odważny. Kompozytor nie boi się angażować w pracę dla telewizji, nie odrzuca właściwie żadnego gatunku filmowego, a każda ścieżka - choćby do przeciętnej komedii - ma swój klimat i charakter typowy dla Debneya. Czy wróżę mu Oscara? Dlaczego nie?
Anna Józefiak