Pomimo spadku zainteresowania hollywoodzkim kinem policyjnym w połowie lat 70-tych, producenci filmów o przygodach inspektora Harry`ego Callahana zadecydowali o powstaniu trzeciej części serii - zamiarem odtwarzającego główną rolę Clinta Eastwooda było bowiem stworzenie trylogii. Powstały w 1976 r. Egzekutor wniósł powiew świeżości do serii, bowiem z jednej strony jest to film bardzo nasycony humorystycznymi *akcentami (Callahan jest tu wyjątkowo sarkastyczny), z drugiej partnerem Harry`ego zostaje tym razem kobieta. Ponieważ Lalo Schifrin ze względu na obciążenie innym projektem (a konkretnie Voyage of the Damned) musiał tym razem odmówić Eastwoodowi, stworzeniem muzyki zajął się Jerry Fielding.
Angaż do Egzekutora Fielding zapewnił sobie, komponując wcześniej Clintowi Eastwoodowi świetną muzykę do filmu Wyjęty spod prawa Josey Wales. Z pewnością, nie bez znaczenia przy angażu było też to, że Fielding tworzył już dla kina policyjnego i to z niezłym skutkiem (The Super Cops w 1974 r.). Jerry Fielding tak samo jak Lalo Schifrin znakomicie potrafił odnaleźć się w hollywoodzkim kinie lat 70-tych - produkcjach wymagających zarówno bezkompromisowej muzyki awangardowej, tradycyjnej symfoniki, jak i modnych, współczesnych brzmień. Obaj mocno czerpali z europejskiej XX-wiecznej awangardy a także ze sceny jazzowej (i obaj też doświadczenie z tej sceny posiadali), jak również potrafili w efektowny sposób łączyć ze sobą rozmaite style muzyczne. Były też między nimi różnice a kilka z nich uwidacznia ilustracja muzyczna Egzekutora.
Fielding w Egzekutorze, podobnie jak Schifrin w Brudnym Harrym i Sile Magnum sięgnął po jazzowe i funkowe brzmienia, łącząc je z orkiestrą i skromnie zaznaczającą obecność elektroniką. Tyle, że swoje kompozycje konstruuje w zupełnie odmienny sposób, co słychać już w pierwszych utworach. Jazzujący rytm w tle a na pierwszym planie orkiestrowe erupcje, motywy budowane w typowy dla siebie sposób, przechodzące w skomplikowane harmonie i efektowne instrumentalne improwizacje przeplatane sonorystycznymi zabawami na instrumentach smyczkowych. W muzyce czuje się szczególnie echa napisanego kilka lat wcześniej Mechanika, ale na szczęście tym razem kompozytor nie posunął się do kopiowania całych fragmentów swoich utworów, jak to już drzewiej bywało.
Jednak w pewnych momentach score`u Amerykanin odchodzi od swego stylu komponowania wchodząc mocno w stylistykę jazzową i funkową, po to by, podobnie jak Lalo Schifrin podkreślić miejskie tło opowieści, ale nie tylko - jego muzyka staje się motorem napędowym dla filmowej akcji. Tu pojawia się pewien problem. Otóż Fielding miał w zwyczaju imitować i cytować kompozycje innych twórców, balansując na granicy plagiatu, co stało się na zachodzie przedmiotem burzliwych dyskusji wśród fanów muzyki filmowej. W Egzekutorze w takich kompozycjach jak Harry`s World czy Kidnap Zap słychać *basowy *groove łudząco podobny do tego ze słynnego utworu Herbiego Hancocka Chameleon. Natomiast tworząc Rooftop Chase, Amerykanin wziął na warsztat kompozycję Maynarda Fergusona Primal Scream - zabrał z niej chwytliwy, basowy groove i perkusyjny podkład, przystroił niektóre sekwencje w big-bandowe szaty i wstawił w środku utworu pasjonującą, free jazzową szarżę wyciskającą z muzyków siódme poty. Powstał utwór miejscami niemalże ekstremalnie efektowny, wybornie wykonany przez topowych muzyków sesyjnych z Zachodniego Wybrzeża a jak funkcjonuje w filmie - to po prostu trzeba zobaczyć. Pamiętajmy jednak, że nie tylko Jerry Fielding jest odpowiedzialny za artystyczny sukces tej kompozycji.
Im bliżej finału, tym poważniejsza w charakterze staje się muzyka. Wyraźniej słyszymy symfonicznego, dramatycznego Fieldinga piszącego w typowym dla siebie stylu - misternie budującego atmosferę i stosującego złożone harmonie, ale nigdy jednak nie słyszeliśmy Amerykanina tak szczerego i intensywnego emocjonalnie, tak mocno pochylającego się nad losem filmowej postaci, że aż wywołującego łzy, jak w utworze Finale (Elegy for Inspector Moore). Ów utwór to ponadczasowy dowód kompozytorskiej klasy i artystycznej wrażliwości Fieldinga.
Egzekutor zalicza się do najlepiej funkcjonujących poza obrazem ilustracji Jerry`ego Fieldinga. Jest pracą w zręczny i przystępny dla ucha sposób łączącą w sobie różne brzmienia i style, do której kompozytor przemycił również muzyczną awangardę. Warto jednak powtórzyć, że miejscami jest to ilustracja dla Fieldinga nietypowa, z racji obsesyjnej repetytywności i względnej prostoty niektórych jazz-funkowych fragmentów muzyki, ale także z powodu dosłowności i dużej emocjonalności końcowych momentów ilustracji. Pod względem technicznym Egzekutor dorównuje dwóm wcześniejszym pracom Lalo Schifrina napisanym do serii, ale jeśli chodzi o świeżość i nowatorstwo formy, zdecydowanie górą jest Argentyńczyk - jednak pisząc muzykę miał on wówczas specyficzne i bardzo silne motywacje (marzył o stworzeniu nowego muzycznego idiomu). Kompozycja Jerry`ego Fieldinga oprócz tego, że warsztatowo i wykonawczo udana, pokazuje różne oblicza amerykańskiego artysty, jego szerokie horyzonty i wszechstronny, fascynujący talent. Warto ją poznać. Recenzję napisał(a): Damian Sołtysik (Inne recenzje autora)
Lista utworów:
1. Prologue and Main Title - 3:21
2. Harry`s World - 1:03
3. Warehouse Heist - 5:20
4. Code Blue - 1:14
5. Rooftop Chase - 6:02
6. Raid on Mustafa`s - 1:17
7. Kidnap Zap - 3:45
8. Tiffany`s Number Eleven - 3:18
9. The Shooting Nun - 1:15
10. Alcatraz Encounter - 4:26
11. Death on the Rock - 3:04
12. Finale (Elegy for Inspector Moore) - 2:50
13. Finale (alternate) - 2:56
Razem - 39:53 |
|