James Horner przez wielu uważany jest za najwybitniejszego współczesnego kompozytora. Znany głównie z Braveheart, stworzył partyturę równie dobrą, a śmiem twierdzić że pod wieloma względami nawet lepszą. Już po 15. minutach oglądania filmu wiedziałem, że celem następnego dnia będzie zdobycie soundtracku.
Do Perfect Storm Horner skomponował bardzo rozległy temat główny oraz kilka mniejszych przebłyskujących na wszystkich trackach. Nie muszę chyba dodawać, że jest to temat piękny. Tak tez rozpoczyna się płyta. Coming Home From The Sea płynie ponad 9 minut począwszy od gitary przechodząc w rozmaite *instrumentacje, łączy się z motywami "podrzędnymi". Aż tu nagle nieco przed czwartą minutą - kapitalne przyspieszenie akcji. Nagle słyszymy jakby błysk, gitarę elektryczną, później szybkie bębny i coś jakby cymbały i dzwony rurowe. Do tego cała masa trąbek i smyczków. Drugi utwór zaczyna się zupełnie nowym cudownym fragmentem smyczkowym charakterystycznym dla Hornera. Później spokojnie. Pojawia się też gitara oraz flet. Podczas kolejnych Let`s Go, Boys i To The Flemish Cap nie możemy narzekać na nudę. Utrzymane w podobnym klimacie, na przemian żywsze i spokojniejsze fragmenty dają obraz kunsztu kompozytorskiego Jamesa Hornera. Około piątej minuty Let`s Go, Boys pojawia się perełka. Horner odchodzi od dotychczasowych tematów i przez 40 s. raczeni jesteśmy muzyką o zabarwieniu starodawnym, mistycznym. Coś wspaniałego, a takich "smaczków" jest na płycie więcej!
Cztery następne utwory to muzyka ilustracyjna, opisująca zmagania na morzu. Bogactwo środków wyrazu, czasem lekki chaos, a nawet klimaty o zabarwieniu psychodelicznym i wzbudzającym niepokój. Przez blisko 40 min. muzyka wznosi się i opada jak rybacki kuter w objęciach wzburzonego oceanu. Nie wiadomo kiedy zza chmur wyłania się słońce - prześliczne Hornerowskie melodie. Spośród tej burzliwej części najbardziej urodziwy jest chyba Small Victories. Nie jest to typowy ilustracyjny kawałek, a to za sprawą jego konstrukcji, która jest wręcz niesamowita! Składa się z bardzo wielu doskonałych krótszych i dłuższych melodii i motywów następujących jeden po drugim. Słucha się tego naprawdę wybornie. O wiele lepiej niż standardowej sieczki jaką serwują nam Williams czy Goldsmith. Po walce na morzu mamy łagodny There`s No Goodbye... Only Love. Znane już tematy w jeszcze innej aranżacji nabierają kojącego wyrazu. Płytę kończy piosenka w wykonaniu Johna Mellencampa, oparta o temat przewodni Hornera. Musze przyznać, że bardzo przypadła mi do gustu. Dużo bardziej niż poprzednie Hornerowskie "szlagiery" w wykonaniu Celine Dione. Jej refleksyjna wymowa jest swoistym hołdem dla ludzi, którzy zginęli na morzu.
Dla mnie osobiście Perfect Storm jest *scorem ocierającym się o geniusz. Został stworzony z dużym rozmachem. Zawiera mnóstwo różnorodnych motywów, klimatów i całą paletę pomysłów. Powala bogactwem orkiestracji oraz ujmuje prześlicznymi melodiami. Jest esencją filmowej muzyki symfonicznej. To, że ścieżka idealnie pasuje do filmu jest rzeczą oczywistą. Czuje się wręcz smak słonej wody w ustach. Nie waham się wystawić maksymalnej oceny, a wszystkim tym, którzy jeszcze score`u z Gniewu Oceanu nie znają, polecam jak najszybsze jego zdobycie. Recenzję napisał(a): Piotr Rachwaniec (Inne recenzje autora)
Wczytywanie ...
Lista utworów:
1. Coming Home From The Sea - 9:25
2. "The Fog`s Just Lifting..." - 4:11
3. "Let`s Go, Boys" - 8:54
4. To The Flemish Cap - 7:17
5. The Decision To Turn Around - 9:20
6. Small Victories - 8:31
7. Coast Guard Rescue - 9:47
8. Rogue Wave - 10:03
9. "There`s No Goodbye... Only Love" - 7:33
10. Yours Forever (theme) perf. By John Mellencamp - 4:02
Razem: 79:08 |
|