Ennio Morricone zasłynął jako kompozytor, tworząc muzykę do tzw. "spaghetti westernów" już w latach `60. My Name Is Nobody to kompozycja należąca do tego właśnie "gatunku". Piszę gatunku - w przenośni, bo ta muzyka różni się nie tylko od dzieł innych kompozytorów, ale nawet od tego co Morricone tworzył później. W "spaghetti westernach" można bardzo łatwo odnaleźć podobny styl.
Z tego właśnie okresu pochodzi kilka, dziś już niemal klasycznych, tematów filmowych, jakie stworzył Morricone. Zalicza się do nich także motyw z My Name Is Nobody, często zamieszczany na różnego rodzaju składankach twórczości tego kompozytora.
Ten soundtrack ma wszelkie charakterystyczne elementy dla twórczości Morricone. Znajdziemy tu gitarę basową (i również elektryczną), perkusję, syntezatory, ale oczywiście także orkiestrę, a nawet chór. Są też elementy typowe dla westernów: harmonijka ustna, gitara akustyczna i "pogwizdywanie" melodii.
Najmocniejszą stroną tej płyty, są tematy przewodnie. Ja doliczyłem się dwóch. Może to nie wiele, ale ich jakość jest fenomenalna. Pierwszy pojawia się już w utworze tytułowym i jest to wesoła kompozycja wykonywana na sopyłce ("fujarka"), w tle gitara akustyczna i basowa oraz lekka jazzowa perkusja. Od czasu do czasu pojawia się żeński chórek. My Name Is Nobody, to utwór, który już po pierwszych dźwiękach zaczniecie nucić lub pogwizdywać. Ten sam motyw pojawi się jeszcze w With Best Wishes (tu w wersji na chórek), oraz w The Bird`s Tale - w aranżacji bardzo spokojnej, nostalgicznej.
Drugi temat przewodni po raz pierwszy pojawia się w utworze The Wild Horde. Jest on bardziej przygodowy, odrobinę patetyczny, również wykonywany na sopyłce, ale tło stanowi już cała orkiestra i chór męski. Również i ten temat bardzo łatwo wpada w ucho. Pojawi się on jeszcze w bardzo podobnej aranżacji w utworze Valkyries.
Oprócz swoich tematów muzycznych, kompozytor wykorzystał Ride Of The Valkyries Ryszarda Wagnera. Krótki fragment tej kompozycji pojawia się dość często - wpleciony w utwory - ale adaptacja w wersji Morricone została celowo "skrzywiona". Wykonywana na "kiczowato" brzmiącym syntezatorze, ma charakter komediowy.
Ale tematy przewodnie to nie jedyne perełki tej płyty. My Fault? to kompozycja z całą pewnością warta zauważenia. Rozpoczyna się spokojnie lecz tajemniczo, delikatnymi dźwiękami wibrafonu i rytmu wybijanego przez "tykanie" zegara. Potem wchodzi wspaniała solówka na gitarze akustycznej i dołącza lekkie tło (głównie instrumenty dęte). W dalszej części solówkę przejmuje gitara elektryczna, a do utworu włącza się również chór. Genialny utwór!
Mamy tu utwory przygodowe: dynamiczne i wesołe; suspensowe - sprawnie budujące napięcie; ale znajdzie się też coś nostalgicznego jak i o zabarwieniu komediowo-parodiowym.
Komu ta płyta? Na pewno wszystkim fanom talentu Ennio Morricone, oraz fanom klimatu przygodowo-westernowego. Komu jeszcze? Trudno powiedzieć - kompozytor balansuje (nie pierwszy raz) na granicy kiczu i do tych kompozycji trzeba odpowiedniego nastawienia. Osoby poszukujące czegoś drastyczne odmiennego od współczesnej muzyki filmowej, również odnajdą w My Name Is Nobody interesującą pozycję.
ps. w 2001 r. ukazała się limitowana, wersja rozszerzona, która zawiera 23 utwory i z tego co wiem, nadal jest dostępna w sprzedaży. Recenzję napisał(a): Łukasz Remiś (Inne recenzje autora)
Lista utworów:
1. My Name Is Nobody
2. Good Luck, Jack
3. The Wild Horde
4. My Fault?
5. With Best Wishes
6. A Dangerous Barber
7. Valkyries
8. An Unusual Welcome
9. Duel In The Mirror-Cabinet
10. The Bird`s Tale |
|