Kilka lat temu, mogliśmy w sieci wielkoekranowych kin IMAX, obejrzeć krótki, 50 minutowy film pt. Przez ocean czasu. Nowy Jork 3D. Obraz ten reklamowano jako przygodę młodego rosyjskiego chłopca Tomasza, który przybywa do Stanów Zjednoczonych, aby zwiedzić Nowy Jork, gdzie kilkadziesiąt lat wcześniej w poszukiwaniu wolności, szczęścia i dobrobytu przybył jego dziadek. Tomasz widzi po raz pierwszy miejsca, które do tej pory obecne były tylko w jego bogatej wyobraźni i na czarno-białych fotografiach, które przywiózł ze sobą. Fabuła w tym filmie ma drugorzędne znaczenie. Przez ocean czasu to bardziej film dokumentalny opisujący jak przez lata zmieniał się Nowy Jork i przedstawiający niezwykłe osobliwości oraz zapierające dech w piersiach widoki i budowle z tego miasta. Twórcy filmu perfekcyjnie odtworzyli nam na ekranie jak wyglądał Nowy Jork w początkach XX wieku.
Muzykę do tego filmu skomponował nie kto inny jak John Barry, Nowojorczyk od kilkunastu lat, urodzony w
Jorku. Producenci dokonali wyboru najlepszego z możliwych, ponieważ jak wiadomo, Barry jest niekwestionowanym mistrzem w tworzeniu zarówno epickich jak i kameralnych tematów a także perfekcyjnie potrafi wyrazić za pomocą muzyki nostalgię, nadzieję i inne emocje towarzyszące naszemu życiu.
Across The Sea of Time to jedna z trzech partytur, jakie Anglik skomponował w 1995r. Od pozostałych wyróżnia ją to, że Barry zadedykował ją swojemu synkowi JonPatrickowi, który przyszedł na świat rok wcześniej. Ta praca powstała w tym okresie twórczości kompozytora, gdy został on zaszufladkowany w branży, zaczął na potęgę kopiować samego siebie i tworzyć dzieła zupełnie nie zaskakujące stylistycznie. ATSOT jest jednym z takich dzieł, lecz przed odstawieniem na półkę skutecznie broni się wieloma kunsztownymi i niemal równorzędnymi tematami. O takich melodiach dzisiejsi hollywoodzcy rzemieślnicy mogą sobie tylko pomarzyć. Ten *score to jeden z bardzo wielu dowodów na to, że John Barry posiada największy talent melodystyczny spośród żyjących kompozytorów filmowych. Gdyby tak przeanalizować dzieła największych ilustratorów z fabryki snów, okazałoby się, iż to właśnie weteran z Yorku ma na koncie najwięcej wysokiej klasy melodii. Niezależnie od tego czy Drodzy Czytelnicy, zechcecie przesłuchać Tańczącego z wilkami, czy znacznie mniej znane Follow Me, The Quiller Memorandum, i Hammetta, możecie się spodziewać wyśmienitych tematów.
Jak wspomniałem Across The Sea of TIme jest przykładem poetyckiego stylu komponowania, jaki John Barry bardzo często prezentował w ostatnim dwudziestoleciu XX wieku. Anglik wykorzystuje tu bogate i niemal czysto symfoniczne brzmienie oparte na głośnej sekcji dętej, kilku, często krzyżujących się sekcjach smyczkowych, instrumentach drewnianych, fortepianie a w niektórych przypadkach także lekkich syntezatorach. John Barry to nostalgia, sentymentalizm, nienaganna elegancja i formalna dyscyplina. Wszystkie te przymioty odnajdziemy także w muzyce z Across The Sea of Time, zarówno w kompozycjach symfonicznych jak i jazzowych, bowiem na albumie tym usłyszymy zmysłową wariację na jeden z tematów głównych, utrzymany w stylistyce utworów z Żaru ciała i Specjalisty.
Po sycącej porcji powabnej symfoniki, w środku albumu odbiorców muzyki czeka całkowita zmiana nastroju, albowiem w utworach 6,7 i 8 angielski kompozytor zabiera się za opisywanie nowoczesnej, wielkomiejskiej strony Nowego Jorku. W The Automobile, The Telephone, The Skyscraper Barry stosuje zabieg mimimalistycznego powtarzania w obrębie utworu jednego fortepianowo-smyczkowego motywu, który zostaje skontrapunktowany epicką, nieco przytłaczającą melodią odnosząc się w ten sposób do krajobrazu pełnego majestatycznych drapaczy chmur. Minimalizmem odznacza się również dynamiczny The Subway Ride, napędzany przez sekcję perkusji z wybijającymi się ksylofonami. Ten rytmiczny utwór został napisany w celu zilustrowania ekspresowego przemieszczania się ludzi nowojorskim metrem.
Na koniec zostawiłem prawdziwą perełkę a mianowicie Flight Over New York. To rozpisany na wielki zespół instrumentalistów, epicki i porywający utwór, który przekazuje emocje, jakie przeżywa młody Tomasz widząc z góry imponującą panoramę miasta, w tym manhattańskie drapacze chmur. John Barry wykorzystał w tej kompozycji przewspaniały temat, który skomponował w 1991r do Księcia przypływów. Niestety jak wiadomo nie został użyty w filmie, ponieważ Barry pokłócił się z reżyserką Barbarą Streisand i odszedł z projektu. Szkoda było, aby tak genialna melodia się zmarnowała, więc została ze wyśmienitym skutkiem użyta w tym utworze.
Zdecydowanie nie jest to album dla poszukiwaczy oryginalnych rozwiązań. Wszystko co tutaj słyszymy, pojawiło się już wcześniej w pracach angielskiego Maestro, ale mimo to w przeciwieństwie do zbliżonych stylistycznie My Life czy Swept From The Sea, do tej muzyki chce się wracać - ma ona w sobie jakąś magię, ponadto sam album jest bardzo dobrze złożony, a tematy prezentowane są w różnych aranżacjach, dzięki czemu nie popada się w znużenie. Świetna melodyka, nienaganne wykonanie renomowanej The English Chamber Orchestra i atmosfera kompozycji przynosząca odbiorcy ukojenie i swoisty odlot od prozy życia dają razem znakomity album. Polecam. *aria *kontrapunk *piano Recenzję napisał(a): Damian Sołtysik (Inne recenzje autora)
Wczytywanie ...
Lista utworów:
1. The Wonder of America - 1:36
2. Into New York - 3:14
3. Ellis Island - 2:21
4. Never Have I Felt So Free - 2:12
5. The Lower East Side - 1:17
6. The Automobile, the Telephone, the Skyscraper - 3:15
7. The Subway - 1:00
8. The Subway Ride - 0:59
9. Coney Island - 2:47
10. Up to the Sky - 1:26
11. Flight Over New York - 5:40
12. Central Park - 1:49
13. Times Square and Broadway - 1:56
14. Scary Night in the Park - 1:07
15. A New Day Will Come - 1:57
16. Searching - 1:36
17. Welcome to America, Welcome to New York - 3:31
18. Across the Sea of Time - 5:20
Razem:43:03 |
|