Braki pomysłów na nowe filmy w Hollywood objawiają się bardzo przeróżnie. Przykładem może być właśnie Wild Wild West, który to jest połączeniem komedii, westernu i filmu scince-fiction. Ta wyjątkowo dziwaczna mieszanka otrzymała jednak coś, co znacznie podniosło jej poziom, a mam na myśli muzykę Elmera Bernsteina, o którego śmierci dzisiaj niestety Wam donieśliśmy. Postanowiłem napisać kilka słów o tym soundtracku, który już od dawna bardzo mi się podobał.
Na płycie, choć trwa ona zaledwie pół godziny, Bernstein zdołał zawrzeć wiele rewelacyjnych pomysłów. Przede wszystkim jest klasycznie brzmiący, bardzo dobry westernowy temat przewodni. Jego *orkiestracje natychmiast przywodzą na myśl Siedmiu Wspaniałych. Nie brak również wielu pobocznych tematów, ilustrujących określone wydarzenia czy postacie. Część muzyki, choć zdaje się być bardzo poważna, ma w sobie sporą nutkę komedii, co natychmiast się wyczuwa - jest to "drwiące", parodystyczne brzmienie.
Oprócz klasycznie westernowo brzmiącej orkiestry, na płycie odnajdziemy elementy muzyki funky, stylizowanej na lata 70 (a`la Lalo Schifrin), sporo jest także elektroniki - ta z kolei jest stylizowana na kiczowate filmy sci-fi z lat 50. Na płycie nie brakuje rewelacyjnej dynamiki, najlepsze to West Fights czy Goodbye Loveless. Ale elementy akcji odnajdziemy niemal w każdym utworze.
Jednym z najciekawszych utworów w Wild Wild West jest Loveless` Plan. Z początku spokojny, nieco tajemniczy, dalej kompozytor wplótł trzy motywy charakteryzujące Amerykę, Anglię oraz Meksyk, oczywiście ilustrując tym wydarzenia z ekranu. Dla Ameryki jest to niezwykle potężny chór, dla Anglii aranżacja hymnu (God Save the Queen), a dla Meksyku typowa "melodyjka" kojarząca się z muzyką latynoską. Ale to jeszcze nie koniec tego utworu. Dalej usłyszymy motyw Loveless`a (czarny charakter), stylizowany właśnie na muzykę do filmów sci-fi z lat 50. Natomiast dwie końcowe minuty to muzyka stylizowana na cyrkową i arabską - prawdziwa rewelacja. Perełką tej płyty jest także The Cornfield - tego się na da opisać!
Do współpracy przy tej partyturze Bernstein zatrudnił swojego syna, Petera. Na płycie znalazło się ok. 9 minut jego muzyki. Wszystko jest jednak utrzymane w jednolitym stylu i nie sposób odróżnić obu kompozytorów. Poza tym orkiestracje robiła, między innymi, córka kompozytora, Emilie.
Naprawdę nie sposób omówić tu wszystkiego. W utworach tych można odnaleźć całe mnóstwo drobnych elementów, które niesamowicie wzbogacają tę partyturę i film. Komu mogę polecić tę muzykę? Tylko tym osobom, które lubią rewelacyjnie rozpisane partytury; niezwykle różnorodne; takie których słucha się z zapartym tchem i które dostarczają wiele rozrywki - czyli chyba każdemu. Nie mogę tu odnaleźć żadnych minusów. Jest to jeden z wielu znakomitych soundtracków, jakie pozostawił nam po sobie Elmer Bernstein. Recenzję napisał(a): Łukasz Remiś (Inne recenzje autora)
Lista utworów:
1. Main Title - 3:00
2. West Fights - 1:14
3. Dismissal - 2:13
4. East Meets West - 1:15
5. Of Rita, Rescue & Revenge - 5:43
6. Trains, Tanks & Frayed Ropes - 4:03
7. The Cornfield - 1:09
8. Loveless` Plan - 4:45
9. Goodbye Loveless - 4:33
10. Ride the Spider - 2:14
Razem: 30:12 |
|