Soundtracks.pl - Muzyka Filmowa

Szukaj w:  Jak szukać?  



Aby otrzymywać świeże informacje o muzyce filmowej, podaj swój adres e-mail:



Zapisz

Link

10 Maj 2005, 17:58 
Kompozytor: Jerry Goldsmith

Rok wydania: 1986
Wydawca: Varese Sarabande

Muzyka na płycie:
Link

Link to jeden z najbardziej dziwacznych projektów w karierze Jerry`ego Goldsmitha. Naukowiec grany przez Terence`a Stampa wraz z asystentką prowadzą prace badawcze nad małpami, które doktor trzyma w swoim domu na odludziu. Jedną z nich, orangutana, który pracuje jako lokaj(!), doktor postanawia uśmiercić. Oczywiście bystry orangutan orientuje się, co się święci i postanawia ostro dać popalić naukowcowi i asystentce. Rozpoczyna się walka na śmierć i życie między ludźmi a małpą.

Co ciekawe jako, że we wszystkich serwisach filmowych wyczytałem, iż Link jest to horror, tym większe było moje zdumienie po wysłuchaniu muzyki Jerry`ego Goldsmitha napisanej do tego filmu. Otóż miałem styczność z odjechaną, komediową ilustracją, której znacznie bliżej do Gremlinów niż do Poltergeista czy Aliena. Jak na Jerry`ego Goldsmitha przystało, hollywoodzki weteran znów zaskakuje. Co prawda także tym razem w ruch idzie zestaw elektronika plus orkiestra, ale trudno znaleźć identyczny *score w karierze Amerykanina. Link to dziełko bardzo proste i nieskomplikowane technicznie jak na Goldsmitha. Cały pomysł na ilustrację opiera się na wykorzystaniu automatu perkusyjnego Yamaha i dołączeniu do tego syntetycznych dźwięków oraz bardzo skromnej tym razem orkiestry.

Link praktycznie opiera się na dwóch tematach, no może trzech - jest jeszcze słodki, liryczny temacik w Welcome Link i Missing Link. Pierwszy główny temat jest bardzo skoczny i komiczny, przywodzi na myśl cyrkowe błazenady czy małpie wygłupy w klatkach i ilustruje zapewne sceny, gdy orangutan bawi się w kotka i myszkę ze swoimi niedoszłymi mordercami. Linię melodyczną prowadzi syntezator imitujący katarynkę, w tle słychać jeszcze dziwne, syntetyczne odgłosy, ponadto mamy oczywiście wszechobecny automat perkusyjny i gdzieniegdzie *smyczki. Tak przyrządzony temat z pewnymi zmianami tempa pojawia się począwszy od Main Link przez Bravo Link po Flaming Link i End Link. Współdominujący na albumie drugi temat jest zarazem tematem akcji, która stanowi niecałą połowę score`u. Action-score i rytmika tych kompozycji zaskoczyły mnie najbardziej. Goldsmith świetnie bawi się tempem i rytmiką, sięgając po rytmy typowe dla techno i disco oraz łączy je z brzmieniem pojedyńczej *waltorni, smyczków i ksylofonów, co powoduje, że action-score jest trochę komiczny i ociera się o mickey-mousing. Dla tych, którzy preferują bardziej zaawansowaną technicznie i pasjonującą symfoniczną wersję action-score`u Maestro, Link może być barierą nie do przejścia. Obok tematycznej akcji Goldsmith używa trochę smyczkowych *dysonansów dla podkreślenia dramaturgii, a suspense tym razem opiera się głównie na perkusji i syntezatorze. Syntetycznego underscore jest niewiele i jest on stylistycznie podobny do Runaway.

Link to czterdzieści minut dobrej zabawy. Podejrzewam, że sam Maestro nieźle się bawił komponując do tego filmu - wystarczy spojrzeć na tytuły utworów. Bardzo lekki, przyjemny i za razem specyficzny score wyszedł spod jego ręki. Wad nie ma zbyt wiele - wydaje mi się tylko, że score jest troszkę nierówny i niektóre kompozycje sprawiają wrażenie napisanych na auto-pilocie. Podsumowując - nie jest to jakieś arcydzieło, ale na pewno ma swój urok i daje satysfakcję słuchaczowi.

p.s. Jak wspomniałem przy recenzji Runaway, także i Link jest niesamowicie trudny do zdobycia. Jeśli by ktoś nie miał ochoty wydawać kolosalnych pieniędzy na oryginalne wydanie ma alternatywę w postaci *bootlegu, który zawiera 10 minut więcej muzyki, ale ma znacznie gorszą jakość dźwięku.

Recenzję napisał(a): Damian Sołtysik   (Inne recenzje autora)




Zobacz także:


Lista utworów:

1. Main Link - 1:34
2. Welcome Link - 3:03
3. Helpful Link - 4:55
4. Bravo Link - 4:37
5. Swinging Link - 6:19
6. Missing Link - 4:43
7. Peeping Link - 3:01
8. Mighty Link - 2:39
9. Angry Link - 2:05
10. Flaming Link - 3:19
11. End Link - 3:00

Razem: 39:20

Komentarze czytelników:

karcharoth:

Moja ocena:

Dosyć ciekawa i nieszablonowa pozycja w dorobku Goldsmitha. Można się nieźle uśmiać podczas odsłuchu, choć nie braknie i pięknych tematów. Szczerze powiedziawszy lubie takie eksperymenty Jerrego a pewnie i on się przy tym też nieźle ubawił.

Flaco:

Moja ocena:

Dziwna sprawa z tym tytułem.Od jakiegos czasu poluje na soundtrack skomponowany przez mistrza Morricone własnie do filmu pod tytułem " Link ".Okazało sie że ten o który mi chodzi powstał na poczatku lat 80 i jest dosc dobrym filmem grozy.Film Franklina widziałem a muza Goldsmitha mnie nie poraziła.Odczuwałem niemal co sekunde Deja Vu.Z wyjatkiem " Omena " Goldsmith nie napisał dobrej muzyki do filmu grozy.

Mistrz Ciętej Riposty:

Moja ocena:
bez oceny

Co za bluźnierstwo! Chłopie, czy ty w ogóle sobie zdajesz sprawę kim dla gatunku horroru był Jerry Goldsmith? Jego wpływ na ten gatunek był i jest kolosalny. Inspirację horrorowymi dziełami Goldsmitha znać w muzyce chociażby Christophera Younga, Briana Tylera czy Marka Snowa. Goldsmith to nie tylko pierwszy Omen ale także Omen II, wspaniały Omen III: The Final Conflict, który osobiście uważam za łabędzi śpiew Goldsmitha - jego magnum opus, do tego dochodzi równie udany Poltergeist,Poltergeist II, The Haunting, Hollow Man, Mephisto Waltz, The Other i inne. Rozumiem, że jako fanatyk Morricone uważasz, że to twój ulubieniec jest najlepszy w tym gatunku i pewnie w ogóle we wszystkich, ale najwyższa pora żebyś w końcu przejrzał na oczy.

Adam Krysiński:

Moja ocena:
bez oceny

Dokładnie - pisać o Jerrym i jego muzie do horrorów takie rzeczy jak Flaco, to tak jakby napisać że John Williams nie używał nigdy wagnerowskiego stylu :| Chłopie weź nie pisz takich pierdół bo się ośmieszasz poprostu... A co do poziomu fanatyzmu - rzeczywiście jest aż za nadto widoczny...

Flaco:

Moja ocena:
bez oceny

Akurat pisząc o " Omenie " miałem na mysli ogólnie całą serię a nie tylko jedynke.Tu sie zgodze , muza dobra.Co do " Poltergesit " to film ani nie straszny ani nawet niepokojący.Istne Family story.Z muzyką tutaj jest podobnie.Jesli reżyser ( w tym przypadku akurat Spielberg jako dominujący producent ) nie potrafi sugestywnie sportretowac opisanych w filmie niepokojących zdarzen to powinien chociaż zatrudnic kompozytora który wykona robote za niego i stworzy klimatyczną i niepokojąca scieżke dzwiekową.Niestety tego nie zrobił.O Ile muza w " Omenie " sie sprawdziła o tyle w " Poltergeist " wydała mi sie zupełnie bezbarwna , a wina w tym przede wszystkim Spielberga który wyraznie zdominował każdy aspekt tego filmu.Jesli chodzi o " The Haunting " to oglądając ten film nawet nie odczułem obecnosci muzyki , tak była przeciętna i nużąca.A filmu nawet nie wypada komentowac.Po prostu kuriozum stulecia." Hollow Man " też nie wykracza poza przeciętne standardy i sprawdza sie co najwyżej jako łagodna podpórka dla reszty filmu.Jesli zas chodzi o mój fanatyzm w stosunku do Morricone to nic takiego nie przejawiam.Po prostu uważam iż jest on mistrzem w kazdym gatunku filmowym i dlatego wole słuchac jego znakomitej muzyki do marnego filmu niż na odwrót ( jak to jest w przypadku 80% Holywodzkich kompozytorów ).A Morricone i film grozy ? To nie tylko " The Thing " , " Phantom of the Opera " czy " Holocaust " ale przedewszystkim kultowe Włoskie " Giallo " czyli specyficzna Włoska odmiana horroru , charakteryzująca sie niesamowitą atmosferą i pewnym odrealnieniem swiata ukazanego w filmie.I chyba najwieksza w tym zasługa Morricone który napisał muzyke do 70% tych filmów i które od 30 lat cieszą sie statusem filmów " Kultowych ".radze przesłuchac muzyke z tych filmów ( a najlepiej obejrzec też film i przekoanc sie jak ta muza genialnie wpływa na warstwę obrazową filmu )a gwarantuje że nigdy jej nie zapomnisz.W przeciwienstwie do muzyki Goldsmitha która kurczowo trzyma sie sztywynch reguł Hollywodzkich i nie w sumie nie zaskakuje niczym , wywołując co najwyzej ( w niektórych fragmentach ) gęsią skórkę.Jak dla mnie to za mało.Już wyżej od Goldmitha plasuje sie mzuyka Carpentera z " Halloween " czy " The Fog ".