W grudniu 1999r. Jerry Goldsmith zrezygnował z projektu thrillera sensacyjnego "Reindeer Games" (tytuł roboczy "Deception") w reżyserii Johna Frankenheimera ("Seven Days In May", "Seconds", "The Challenge" - tylko filmy z muzyką Goldsmitha oraz "Ronin"). Zastąpił go Alan Silvestri. Nie została podana oficjalna przyczyna zmiany kompozytora. Do tego czasu Goldsmith napisał jedynie demo do filmu, które brzmiało podobno jak "Rudy". Premiera "Reindeer Games" odbyła się w lutym 2000 r. Niestety, z uwagi na niski budżet całego filmu soundtrack nie został wydany i można posłuchać tej ilustracji jedynie na *bootlegu, a ściślej na dwóch jego wersjach - podstawowej (będącej przedmiotem recenzji - prawie 40 minut "original score") i kompletnej (41 utworów - 72:09).
Fakt, że film nie był projektem wysokobudżetowym słychać w muzyce. Zaangażowana orkiestra jest raczej skromnych rozmiarów - poprowadził ją (i zajął się produkcją) sam Alan Silvestri, zaś za orkiestrację odpowiedzialny był William Ross. Trudno powiedzieć, aby "Reindeer Games" był ilustracją oryginalną - sporo słychać tu zapożyczeń od "Predator", "Eraser", "The Long Kiss Goodnight", "Contact", "Volcano" i "What Lies Beneath". Dość długa lista. Szczególnie wyraźnie słychać tu klimaty z dwóch ostatnich filmów. Film należy do gatunku kina akcji, ale w muzyce nie słychać tego za bardzo. Silvestri stworzył dla jego potrzeb klimat opierający się przede wszystkim na dramacie, thrillerze i... melodramacie. Na pewno brzmi to dość interesująco (i na soundtracku, i w filmie), ale fani typowego dla kompozytora *"action score" będą rozczarowani. Pod tym względem coś tu nie zaiskrzyło i na pewno jest to jedna ze słabszych partytur Silvestri`ego jeśli chodzi o kino akcji. A więc jaka jest ta ilustracja, gdzie zamiast akcji słyszymy "suspense" i romans?
Ta partytura składa się z dwóch części - pierwszej obfitującej w melodie typowe dla komedii romantycznych i drugiej, gdzie dominuje brzmienie dramatyczne w silnymi wtrąceniami orkiestrowymi. Na pewno Silvestri nie napisał typowego, rozpoznawalnego tematu przewodniego zastępując go innym, pełniącym raczej rolę drugoplanową. Jest to motyw melodramatyczny w jakże typowej orkiestracji - piękna romantyczna melodia z klarnetem, sekcją smyczkową i dętą oraz fortepianem. Nasuwa się tu pytanie. Czy ta muzyka pasuje thrillera akcji? Bo do komedii miłosnej na pewno. Mimo to jednak brzmi wybornie, a przy tak ciepłej melodii można się naprawdę zapomnieć. Najlepszymi przykładami takich kompozycji są "Six Days Later", "The Letters - Dont`t Do It" i "Welcome Here". To jeszcze nie koniec - motyw romantyczny pojawi się także w finale albumu, ale o tym później. To bez wątpienia najjaśniejsza i najbardziej melodyjna część partytury.
Dominującym jednak brzmieniem jest dramat i "suspense". Po raz pierwszy kompozytor uraczył nas tymi klimatami już przy "Six Days Later", którego początek jest typowy dla 1996 roku, kiedy kompozytor pisał muzykę do kina akcji w podobnym stylu - najbardziej przypominało to "The Long Kiss Goodnight": suspensowy motyw smyczkowy z akompaniamentem perkusyjnym. W "Ask Him" kompozytor powraca już do normalnego "suspensu" - wszelka sielanka znika. Przez prawie 3 minut dominuje mroczny klimat sekcji smyczkowej z pojawiającymi się wtrąceniami harfy i instrumentów dętych, zaś w tle słychać syntetyczny podkład *basowy. To co prawda typowy "underscore", ale na pewno nie nuży. "You Wrote Me" to świetnie zapowiadający się utwór (dramatyczny klimat stworzony przez orkiestrę symfoniczną - sekcje dęte z towarzyszeniem "suspense" smyczków) kończy się nagle przed upływem minuty. Szkoda! Ciekawym zapożyczeniem jest "Thats`s Nick Cassidy" Tym razem Silvestri stworzył klimat "suspense" wzorując się na "Predatorze" - słychać wyraźnie jego inspirację w charakterystycznym motywie sekcji dętej z tajemniczymi smyczkami w tle. Aż chciałoby się rozwinięcia tej kompozycji. Niestety, kończy się przez upływem 1,5 minuty. Niestety, kolejny zbyt krótki utwór, który mógł wnieść dużo dobrego to "I Promise". Bardzo miły dla ucha kawałek dramatyczny. Co ciekawe, Alan napisał go głównie przy użyciu syntezatorów, które imitują tu "żywe" instrumenty - *smyczki i fortepian.
Najczęściej jednak na albumie możemy usłyszeć styl i instrumentację podobną do "What Lies Beneath". W "So...I Don`t Need You" słyszymy przez cały czas mroczną i tajemniczą sekcję smyczkowo - dętą, zaś w tle przewijają się syntetyczne sample, w tym charakterystyczne dla muzyki elektronicznej kompozytora wstawki o "metalicznym" zabarwieniu. Powrót mamy przy "We`ll Get There", gdzie chciałby się powiedzieć - "What Lies Beneath" powraca! Choć raczej brzmi to jak "Identity" (późniejszy od trzy lata). Mamy tu typowo ilustracyjny, minutowy kawałek "underscore" z wszechobecną muzyką elektroniczną. Nic ciekawego! Nie jest to koniec. Także w "action score" kompozytor sięgnął po klimaty "What Lies Beneath".
Od razu trzeba powiedzieć, że w ciągu 3 minut "Don`t Kill Me" nie usłyszmy nic oryginalnego. Po prostu, rutynowa i w pełni poprawna kompozycja rozpisana na całą orkiestrę (sekcja dęta i smyczkowa oraz kotły). Bez rewelacji, choć słucha się tego całkiem dobrze. Silvestri nie napisał specjalnego tematu akcji, zastąpił go podtematem "pożyczonym" z "Volcano" - charakterystyczne niskie brzmienie fortepianu (to on dominuje w tej kompozycji) połączone z krótkimi szarpnięciami sekcji smyczkowej. "Suspense", który się tu pojawia przypomina bardzo "What Lies Beneath" - zwłaszcza nerwowe brzmienie instrumentów smyczkowych. Kolejna porcja "action score" to "Trying To Escape", choć raczej słowo "akcja" nie jest tu specjalnie na miejscu. Orkiestracja jest podobna jak w bliźniaczym "Don`t Kill Me" - niski fortepian, urywane smyczki, sekcja dęta (szczególnie dobrze brzmią puzony), smyczkowa i basowa oraz tło elektroniczne (dużo elektroniki). Na dobrą sprawę więcej tu "suspensu" niż akcji. Słuchając tej kompozycji mamy nieodparte wrażenie, że przydałby się jakiś wyraźny motyw wiodący. A tak, dostaliśmy tylko poprawne uzupełnienie obrazu. Bez trudu odnajdziemy w tym utworze zapożyczenia z "Eraser", "Volcano" i "What Lies Beneath". Ostatnią kompozycją tego typu jest "What The Hell...". To kontynuacja akcji i "suspense", którą Alan zafundował nam w kulminacyjnym utworze na soundtracku - najdłuższym na albumie (ponad 5 minut - nie licząc "End Credtis"). Tutaj też kompozytor osiągnął szczyt "zapożyczeń": klasyczno - elektroniczny "suspense" w stylu "What Lies Beneath", połączenie niskiego fortepianu i urywanych smyczków - "Volcano", wstawki dęte - "Eraser" i rytmiczna *sekcja smyczkowa - "Contact". Brzmi to całkiem poprawnie, choć oryginalności w tym nie ma zbyt wiele.
Szczególnie interesujący i melodyjny (a także nieco zaskakujący) jest finał partytury, obejmujący dwie części. Pierwsza z nich to utwór "Christmas Time Finale". Rozpoczyna go bowiem... piosenka, a raczej świąteczny marsz w wykonaniu sekcji żeńskiego chóru z charakterystycznym dla Silvestriego akompaniamentem - werble, pulsujący *bas i subtelny podkład świąteczny. W środek kompozytor wplótł nawet smyczkową wariację tego marszu, zaś w drugiej części kompozycji Alan rozwinął właściwe zakończenie - melodyjny temat romantyczny na sekcję smyczkową. Napisy końcowe zostały zilustrowane ponad 6-minutową kompilacją składającą się z trzech części - "End Credtis". Pierwsze dwie minuty stanowi urodziwy temat melodramatyczny na sekcję smyczkową i flet ("The Letters - Dont`t Do It"), środek kompozycji (niecałe dwie minuty) to powrót do klimatów bardziej dramatycznych ("Six Days Later") i dynamicznych ("What The Hell..."), zaś ostatnie dwie minuty to powrót do "romantic theme" ze spokojnym zamknięciem partytury ("Welcome Here").
Najmniej ciekawym i można by powiedzieć, zbędnym, utworem na soundtracku jest utwór rozpoczynający partyturę - "Reindeer Games - Iron Mountain". Ten utwór na pewno nie jest prezentacją tematu przewodniego, jak to najczęściej bywa. Na dobrą sprawę nie ma tu w ogóle melodii. To typowy "underscore", w tonacji idealnie nadającej się do horroru niż filmu akcji - elektroniczne sample, dudniące kotły i syntetyczne odgłosy przypominające burzę i wiatr. Dopiero w końcówce przebiła się namiastka motywu wiodącego, ale była to raczej zapowiedź niż temat. Bardzo słaby i mówiąc szczerze - niepotrzebnie zajmuje tutaj miejsce.
Patrząc na całość pracy Alana Silvestri rzuca się w oczy (a raczej na uszy) pośpiech spowodowany brakiem czasu na napisanie muzyki. Brak charakterystycznego tematu przewodniego to duża wada. Motyw melodramatyczny choć niezwykle urodziwy, nie mógł go spełniać. Zwłaszcza w filmie akcji. Trochę szkoda, że kompozytor nastawił się tutaj na klimaty dramatyczne i "suspense", natomiast muzyka akcji pozostała w widocznym tle. Również ta ostatnia nie zachwyciła - brzmi najwyżej poprawnie. Można by także wytknąć partyturze brak oryginalności - lista zapożyczeń jest dość długa. Z niecałych 40 minut "original score" na szczególną uwagę zasługiwałoby około połowy - temat melodramatyczny, zakończenie partytury, niektóre motywy "suspense" i właściwa część "action score". Ale nawet ta część muzyki nie rzuci na kolana - jest po prostu poprawna lub najwyżej dobra. Jeśli ktoś chciałby posłuchać połączenia thrillera "What Lies Beneath" z komedią romantyczną - należałoby sięgnąć po ten soundtracku. Innym, raczej nie polecam, no tylko fanom Alana Silvestri! Zastanawiałem się nad punktacją. Ponieważ równie (a według mnie nawet bardziej) nieoryginalna ilustracja jak "Showtime" dostała dwie i pół gwiazdki, a "Reindeer Games" jest nieco lepsze, więc zasłużyło na trzy gwiazdki. *aria *action score *original score Recenzję napisał(a): Szymon Jagodziński (Inne recenzje autora)
Lista utworów:
1. Reindeer Games - Iron Mountain - 1:14
2. Six Days Later - 1:44
3. The Letters - Dont`t Do It - 2:08
4. Ask Him - 2:53
5. You Wrote Me - 0:46
6. Thats`s Nick Cassidy - 1:25
7. So... I Don`t Need You - 2:37
8. Welcome Here - 1:43
9. Don`t Kill Me - 3:07
10. We`ll Get There - 1:04
11. I Promise - 0:51
12. Trying To Escape - 3:50
13. What The Hell... - 5:13
14. Christmas Time Finale - 2:17
15. End Credits - 6:14
Razem: 37:06 |
|