Ronin należał do najgłośniejszych premier filmowych 1998 r. Uznany weteran John Frankenheimer zebrał na planie filmu prawdziwy zastęp aktorskich talentów dużego formatu (Robert de Niro, Jean Reno, Sean Bean, Jonathan Pryce, Natascha McElhone, Stellan Skarskard) - bohaterowie przez nich grani, udają się do Francji w poszukiwaniu pękatej walizki o cennej, acz nieznanej im zawartości. Ostatecznie film nie zrobił furory w kinach, budżet zwrócił się ze stosunkowo niewielką nawiązką; aktorzy zrobili swoje, jednak nikt z obsady nie pokazał maksimum swoich możliwości. Obraz nie został klasykiem a pozostały po nim głównie efektowne pościgi samochodowe porównywane do tych z Bullitta oraz filmów Williama Friedkina, choć im niedorównujące. Ronin jest też pamiętany z tego powodu, że na planie spotkali się trzej przeciwnicy Jamesa Bonda z różnych produkcji z legendarnej serii - Michael Lonsdale, Jonathan Pryce i Sean Bean.
Film zapowiadał się interesująco od strony muzycznej. Początkowo na kompozytorskim stołku miał zasiąść sam Jerry Goldsmith - przyjaciel reżysera, który współpracował z nim wcześniej kilkukrotnie, ale ostatecznie jego angaż nie doszedł do skutku. Według jednej wersji, kompozytor nie dogadał się z reżyserem co do kształtu ilustracji (Goldsmith proponował syntezatory jako budulec, zaś Frankenheimer wolał orkiestrowe brzmienia), według drugiej, Goldsmith mając przed sobą wybór, po prostu zdecydował się na pracę przy Trzynastym wojowniku Johna McTiernana. Kolejnym i ostatecznym wyborem reżysera został czeski kompozytor Elia Cmiral, wówczas mało doświadczony i znany w zasadzie tylko z kompozycji do serialu Nash Bridges - demo napisane do sekwencji otwierającej film, zawierające temat główny, przypadło reżyserowi do gustu i zdecydował się on dać Czechowi szansę.
Jako, że John Frankenheimer przy swym kolejnym filmie (Uwikłany z 2000 r.) nie zaangażował już Cmirala, lecz Alana Silvestri, można przed odsłuchem ilustracji domyślać się, że kompozytor zawiódł, nie przyłożył się i odbębnił pańszczyznę - czy faktycznie tak było? Zacznijmy od tematu głównego. Czech na prośbę reżysera napisał dla postaci byłego agenta CIA, granego przez Roberta de Niro, pełen emocjonalnej głębi temat, oddający bagaż jego życiowych i zawodowych doświadczeń oraz samotność - aby najpełniej wyrazić powyższe, Cmiral skorzystał z duduka, ormiańskiego instrumentu, który kiedyś bardzo rzadko wykorzystywano w ilustracjach filmowych (najbardziej znane przypadki użycia to Wydział Rosja Jerry`ego Goldsmitha, Kruk Graeme Revella i Ostatnie kuszenie Chrystusa Petera Gabriela). Na przełomie wieków, po sukcesie Gladiatora Hansa Zimmera, instrument ten zyskał na popularności wśród kompozytorów.
Temat agenta CIA, kilkukrotnie pojawiający się w Roninie w pierwotnej postaci, stanowi niewątpliwie najbardziej barwny i przyciągający składnik ilustracji. Kompozytor wykorzystuje go do zbudowania pewnego kontrastu - kameralny, uduchowiony temat przeciwstawiony jest dużej, orkiestrowej machinie, symbolizującej ogrom zła, z którym mierzy się nasz bohater. O ile w spokojnych momentach, melodia dobrze spełnia swoją funkcję, budując więź między widzem a wspomnianą postacią, to powody do utyskiwań daje sposób wykorzystania tematu w muzyce akcji - wpleciony w orkiestrowe sekwencje, nie robi żadnego wrażenia i w żaden sposób nie poprawia atrakcyjności tego materiału dla słuchacza. Paradoksalnie lepiej prezentuje się beztematyczna muzyka akcji, bazująca na transowej niemal rytmice, wykorzystująca najróżniejszego rodzaju perkusjonalia, smyczkowe ostinata i punktowe wejścia dętych blaszanych - choć nie jest tworem wybitnie atrakcyjnym. Należy jednak oddać czeskiemu kompozytorowi, że zadbał w action-score o realizm psychologiczny, jak i dobrze dopasował muzykę do tempa filmowych scen. Wracając jeszcze do humanistycznego pierwiastka i emocjonalnej głębi w muzyce, oprócz wspomnianego duduka, chwilami zapewnia je także mieszany chórek, którym Cmiral szczuje nas w dwóch kompozycjach i wielka szkoda, że Czech nie rozwija dalej partii chóralnych w większą strukturę - najwyraźniej na ówczesnym etapie jego kariery, brakowało mu jeszcze umiejętności.
Na tym w zasadzie kończą się ciekawe detale pojawiające się w ilustracji Elii Cmirala. W czasie seansu filmowego i odsłuchu przekonujemy się, że Czech potraktował obraz Frankenheimera bardziej jako thriller niż film sensacyjny z tajemniczym, doświadczonym bohaterem. Skutkuje to liczną obecnością mrocznego, wielowarstwowego underscore, pełniącego role budulca podskórnego napięcia, niepokojącej i nieprzyjaznej atmosfery, ale także będącego niestety miejscami ordynarną tapetą. Jest to muzyka mało charakterystyczna i idealnie wpasowująca się w panujące w latach 90-tych trendy, mocno czerpiąca z ówczesnej thrillerowej twórczości Christophera Younga (Gatunek, Murder At 1600) oraz Graeme Revella (wspomniany już Kruk i Negocjator) i zestawiająca ze sobą elementy symfoniczne i elektroniczne. Powstał mocno rozbudowany blok muzyczny, co prawda nieźle funkcjonujący w zestawieniu ze scenami filmowymi i ukazujący Cmirala jako całkiem zręcznego budowniczego atmosfery, ale poza obrazem odpychający a na dłuższą metę, z racji sporej ilości thrillerowego materiału na albumie, wręcz frustrujący dla odbiorcy.
To właśnie długość albumu wydaje się być największym problemem dla pozafilmowego żywota ilustracji muzycznej Ronina. Na płytę wydaną nakładem Varese Sarabande wrzucono wszystko co tylko się dało - poskutkowało to przygnieceniem barwnego, pełnego głębi materiału melodycznego i gorącej muzyki akcji przez wspomniany mroczny underscore o niewielkiej autonomiczności. Otrzymaliśmy ponad godzinny album, oferujący słuchaczowi irytującą przeprawę w poszukiwaniu emocjonalnych i atrakcyjnych formalnie fragmentów o wyższej słuchalności. Czy ogólnie pracę Elii Cmirala należy uznać za porażkę i zmarnowaną szansę? Odpowiedź brzmi - nie. Czech napisał muzykę na miarę skromnego doświadczenia i na miarę swojego talentu (szczególnie w warstwie tematycznej) a w całej ilustracji pokazał całkiem rozbudowany warsztat. Pokazał też w Roninie inklinacje do tworzenia klimatycznego, mrocznego underscore, co zauważyli producenci z ?fabryki snów?, w efekcie czego nazwisko Czecha zaczęło częściej pojawiać się w czołówkach hollywoodzkich straszaków. Jest więc praca Elii Cmirala umiarkowanym sukcesem artystycznym, ale ze względu na fatalne wydanie albumowe, warto ją poznać jedynie przez kontakt z filmem Johna Frankenheimera. *score Recenzję napisał(a): Damian Sołtysik (Inne recenzje autora)
Lista utworów:
1. Ronin Theme - 5:04
2. Team Assembles - 2:40
3. A New Friendship - 1:29
4. The Case - 1:26
5. The Exchange - 4:38
6. The Getaway - 1:07
7. Thank You - 1:52
8. Metro - 1:23
9. Sam And Spencer - 1:26
10. Safehouse In Nice - 1:00
11. Carousel For Little Tamao - 1:53
12. Taking Photos - 2:31
13. Et Toi, Comment Ca Va? - 1:28
14. Passion - 2:09
15. This Is The Day - 5:59
16. Sinister Gregor - 2:31
17. Arles - 3:22
18. Gunfight At The Amphitheater - 3:27
19. The Girl Sold Us Out - 1:27
20. You Can`t Kill Me - 1:48
21. The Ronin Myth - 2:55
22. Wrong Way - 3:55
23. Sam Goes For The Case - 3:07
24. I Came For Seamus - 1:19
25. You Are A Dead Man - 2:02
26. Good Knowing You - 4:13
Razem: 66:11
|
|