Niebawem na ekrany naszych kin wejdzie futurystyczny film Karyn Kusamy - Aeon Flux, oparty na popularnym serialu zrealizowanym dla MTV. Jego akcja rozgrywa się w dalekiej przyszłości (XXV wiek), kiedy wybucha wielka epidemia śmiertelnego wirusa zabijającego większość populacji. Nieliczni uratowani ludzie skupiają się w jedynym ocalałym państwie - totalitarnej Bregnie. Tytułowa bohaterka, agentka podziemnej organizacji rebeliantów, otrzymuje misję zabicia przywódcy tego kraju i właśnie na jej akcji koncentruje się fabuła. Zastanawiałem się czy film Kusamy warto obejrzeć. Wprawdzie nie gustuję w tego typu kinie, ale byłem ciekaw kreacji Charlize Theron, która po raz pierwszy zagrała w obrazie science - fiction. Niestety po wysłuchaniu samej muzyki Graeme`a Revella, zrezygnowałem z pójścia do kina.
Kompozycję Nowozelandczyka mógłbym określić mianem dźwiękowego produktu. Jest bowiem strasznie sztuczna, wyprana z jakichkolwiek emocji, prymitywna i banalna. To zlepek elektronicznych dźwięków stworzonych na komputerze, a więc ogromnej ilości sampli i nachalnej perkusji w stylu techno. Tu i ówdzie pojawiają się również gitary elektryczne nadające brzmieniu agresywności, a także kwintet smyczkowy, który w połączeniu z tym całym ?ambientem? brzmi po prostu śmiesznie. Paradoksalnie gdyby partie orkiestrowe zostały wygenerowane z komputera, nie byłoby słychać żadnej różnicy. W Aeon Flux próżno szukać również tematów, czy chociaż jakichś charakterystycznych melodii. Ewentualnie można usłyszeć pewien pochód dźwięków syntezatora o barwie imitującej fortepian. Muzyka Revella działa na słuchacza rozstrajająco - jest chaotyczna, pozbawiona sensu i polotu, a także denerwująca okropnym brzmieniem. Trudno powiedzieć jaki ma nastrój. Tajemniczy, niepokojący? Dla mnie to jeden wielki hałas, wytworzony poprzez bezmyślne naładowanie wielkiej ilości sampli opartych na dudniącym basie i prostym rytmie perkusji. Czy we współczesnej hollywoodzkiej muzyce, każdy *score z futurystycznego filmu musi być tak tandetny?
Myślę, że omawiana płyta nie usatysfakcjonuje również fanów techno, gdyż niezbędna w tej muzyce motoryka jest tu bardzo często i nagle przerywana by dać miejsce czysto ilustracyjnym, kompletnie nieprzyswajalnym odgłosom w postaci przeróżnych szumów i szmerów. Aeon Flux jest zdecydowanie najgorszym soundtrackiem jaki było mi dane ostatnio wysłuchać. Tylko dla kolekcjonerów filmowych gadżetów. Recenzję napisał(a): Aleksander Dębicz (Inne recenzje autora)
Lista utworów:
1. Bregna 2415 - 04:47
2. The Panopticon - 02:33
3. Una Flux - 01:13
4. Torture Garden - 02:40
5. Monican Mission - 01:14
6. "Good Boys" - 02:40
7. The Kiss - 03:18
8. The Relical and Keeper - 04:22
9. Cloning Discovery - 05:15
10. Grenade / Monorail Chase - 03:49
11. "I Remember" - 01:38
12. The Cherry Orchard - 03:51
13. Oren Goodchild Dies - 03:42
14. Destroying The Memories - 04:04
15. Aeon Flux - 03:34
Razem: 48:40 |
|