Houston, We have a Problem
Oparty na prawdziwych wydarzeniach film Ron`a Howard`a Apollo 13 z niemalże dokumentalną pieczołowitością pasjonująco opowiada dramatyczną historię sprzed ponad trzech dekad. Historię kosmicznej misji NASA mającej na celu ponowne doprowadzenie do postawienia przez amerykańskiego astronautę nogi na księżycu. Trzynasty lot rakiety Apollo okazał się początkiem najbardziej dramatycznych wydarzeń w przestrzeni kosmicznej, z jakimi mieli do czynienia astronauci i naziemna kontrola lotu. Na początek awaria jednego silnika rakiety wynoszącej, potem wybuch butli z tlenem, ulatnianie się tlenu w przestrzeń, zapchanie filtrów powietrza, problemy z zasilaniem, krótko mówiąc problem stanowiło wszystko, nic nie wskazywało na szczęśliwe zakończenie tej ?przygody?. Oglądając ten film aż trudno sobie uświadomić, że przebieg akcji tu przedstawiony jest wierny temu co się stało naprawdę. Howard nie zrobił z tej historii wielkiej epickiej i patetyczno - kiczowatej przypowieści, w ?Petersen`owskim? stylu (przy którego filmach, wypada po prostu wstać na baczność i zasalutować), tylko stworzył poruszające i szczere dzieło, skupiające się na ludziach którzy biorą udział w tym dramacie. Przyjaźń, odwaga, miłość i mądrość, ustąpiły tu naiwnemu machaniu flagą w imię dobra wyższego. Rewelacyjne kreacje aktorskie plejady gwiazd, znakomite zdjęcia, montaż, wreszcie rewelacyjny dźwięk i efekty specjalne sprawiają, że nawet dziś, po 10 latach od premiery obraz ten ogląda się z zapartym tchem i mocno bijącym sercem (szczególnie w tak pięknej, dwu płytowej oprawie DVD, w jakiej jest teraz dostępny). Film był nominowany w 1995 roku do 9 Oscarów, zdobył jedynie dwa (najlepszy montaż, najlepszy dźwięk) z czego myślę że spokojnie zasługiwał na kilka dodatkowych statuetek, szczególnie za efekty wizualne, drugoplanową rolę żeńska (świetna Kathleen Quinlan) czy wreszcie za znakomitą muzykę James`a Horner`a.
Sure it was a Good Shift
Rok 1995 był dla tego kompozytora okresem niezwykle ?płodnym?. Co prawda już wiele razy zdarzyło się że stworzył on w jednym roku kilka czy kilkanaście soundtracków (np. 1993r. - 10 projektów), lecz jeszcze chyba nigdy nie udało mu się zaprezentować tak wysokiego poziomu w tak wielu partyturach napisanych w tak szybkim tempie. Dla mnie ten okres, jest szczytowym momentem kariery kompozytora. Był to czas, w którym człowiek ten był w stanie skutecznie zabłysnąć ciekawymi pomysłami i błyskotliwymi aranżacjami, a wykorzystywanie jego starych (ale dobrych) pomysłów, nie było jeszcze tak rażące jak to ma miejsce w dzisiejszych czasach. Sztandarowym przykładem jego talentów jest klasyczny Braveheart, równie mocno cenię sobie znakomitą muzykę z rysunkowego Balto. Przemilczę średniego Casper`a czy mierne Jumanji. Ostatnią pozycją tego czasu jest Apollo 13 będące przedmiotem tej recenzji.
Muzyka z tego filmu została wydana w wielu wersjach oficjalnych: jednodyskowa wydanie z muzyką Horner`a i piosenkami z przełomu lat `60 i `70, Gold Edition tego samego materiału wydana na faktycznie złotej płycie, imponująco zremasterowana do Dolby Sorround oraz australijska wersja dwu płytowa, zawierająca dodatkowy dysk z piosenkami. Do tego dostępny jest nieoficjalny *bootleg oraz wersja promo wydana przez MCA na potrzeby amerykańskiej akademii filmowej. Wersja promocyjna zawiera ponad 15 minut muzyki więcej niż wydania oficjalne, bootleg oferuje ten sam materiał, oraz kilka wersji alternatywnych.
Partytura jaką zapewnił temu filmowi James Horner to stonowana, dostojna i pomysłowa symfonia ze wspaniałymi motywami przewodnimi, więc mnogość wydań tego materiału nie powinna nikogo dziwić. Na uwagę zasługuje bardzo umiejętne, idealnie zbalansowane użycie elektroniki i syntezatorów. Zachwyciły mnie też rewelacyjne partie wokalne w wykonaniu Annie Lennox, której głos doskonale dobrano do konwencji i klimatu partytury i samego filmu. Wielka szkoda, że słyszymy ją jedynie w dwóch utworach (Dark side of the Moon, End Credits), żałuję też nie mamy okazji częściej usłyszeć efektów współpracy Hornera z tą artystką. Często przewijające się na płycie solówki na trąbce w wykonaniu Tim`a Morrison`a (znanego zapewne bardzo dobrze fanom John`a Williams`a) wspaniale oddają powagę i nietypowość sytuacji, w jakiej znaleźli się główni bohaterowie dodając szczyptę patriotycznego brzmienia. Moimi ulubionymi utworami są: rewelacyjny, epicki "All Systems Go" - The Launch, w którym z istną wirtuozerią kompozytor ?żongluje? motywami, wykorzystując przy tym dziecięcy chór i pulsujący syntezator. Master Alarm prezentuje natomiast chyba jeden z najlepszych tematów action *score jaki został napisany przez tego kompozytora. Ten utwór to istna bomba - werble wybijają szybki rytm, dramatyczny fortepian atakuje nas nagle urywając frazę i w tym momencie wchodzi ten sam temat w wyższej tonacji. Goniące *smyczki pełnią rolę tła, podczas gdy na przedzie dumnie grzmi sekcja dęta. Równie chętnie powracam do wspaniałej ilustracji napisów końcowych (rewelacyjne wokalizy Pani Lennox!).
Opis wersji podstawowej znajdziecie w recenzji poświęconej regularnemu wydaniu, ja natomiast przedstawię tu krótko niepublikowane wcześniej utwory, które znalazły się na tym promocyjnym wydaniu. Pierwszy z nich to Lunar Dreams - spokojna wariacja nad głównym tematem z pięknym solo na trąbce, którego prowadzącą rolę przejmuje w drugiej części utworu flet. To bardzo stonowana i delikatna miniatura. Wprawdzie nie wnosi specjalnie nic nowego do materiału, ale jest niezwykle urokliwa i przyjemna w odbiorze. Dużo ciekawszy jest natomiast Docking - prosty temat, na początku wibrujące fleciki wprowadzają nas w ten kosmiczny klimat, potem dołączają smyczki i kontrabasy. Krótkie wejście trąbki Morrison`a poprzedza rozpoczęcie przez smyczki bardziej urozmaiconego motywu, który ?zaczepiony? jest nadal w tym samej rytmice. Na płycie brzmi to intrygująco, w filmie owa scena dokowania i wyprowadzania z rakiety pojazdu ?LEM? straciłaby naprawdę wiele bez tej muzyki. Konstrukcja utworu przypomina mi nieco styl John`a Barry`ego i jego powolne, konsekwentne ilustracje kosmicznych manewrów w ?Bondach?. Manual Bur to kolejny po Master Alarm fragment mocnego action, lecz w przeciwieństwie do poprzednika jest to bardzo chaotyczna i szalona aranżacja, doskonale pasująca do dramatycznej sceny korygowania przez astronautów toru lotu podczas powrotu na Ziemię. Prawdziwa ?perełka? wśród tego nowego materiału to Four More Amps. Utwór ten, we wspaniały sposób się rozwija ujawniając dopiero po pewnym czasie temat, jaki sobą reprezentuje. Na początku nie mamy pojęcia o co chodzi, jednak po minucie wszystkie te fragmenty ?układanki? zaczynają tworzyć jedną całość. Po każdym akcencie smyczki grają coraz wyższe rejestry, następnie wchodzą chrapowate trąby, utwór przyspiesza, mamy werble, tradycyjne u Hornera dzwony i rozbudowaną sekcje smyczków. Fragment ten towarzyszy wprost znakomicie scenie przygotowywania przez kontrolę lotów (a dokładnie przez niedoszłego astronautę, który został wyeliminowany z projektu z powodu podejrzenia zachorowania na ospę - świetna rola Gary`ego Synise) kolejności włączania urządzeń na pokładzie kapsuły, w taki sposób aby zmieścić się w poborze mocy równym 20 Amperom i co za tym idzie nie wyładować akumulatorów i uruchomić komputer pokładowy. Włączenie każdego kolejnego podzespołu i urządzenia odbija się w ruchu wskazówki amperomierza do góry, co fenomenalnie ilustruje muzyka James`a - każdy kolejny skok wskazówki odbija się na podwyższeniu tonacji, w jakiej grają smyczki. Warto takze zwrócić uwagę na agresywny i tajemniczy Carbon Dioxide.
Farewell Aquarius
and we thank You
Przyznam się, że do niedawna miałem pewnego rodzaju ?uczulenie? na muzykę Pana Horner`a. Jednak słuchając takich partytur jak Balto, Perfect Storm czy opisywane Apollo 13, zacząłem doceniać potencjał tego zdolnego artysty. Apollo stanowi wspaniały pokaz możliwości kompozytora, jest to muzyka przystępna, niezwykle umiejętnie ?wyważona? i słuchalna. Uważny słuchacz na pewno wychwyci kilka plagiatów z poprzednich soundtracków tego twórcy, lecz myśle że w obliczu tak wspaniałego materiału, te drobne zapożyczenia są rzeczą nieistotną i nie wartą zbytniego się nad nimi ?rozczulania?. Skoro Apollo 13 ?zmiękczyło? serce takiego przeciwnika twórczości Horner`a, jakim do niedawna sam byłem to znaczy, że w tej płycie naprawdę jest coś wyjątkowego. To klasyczna pozycja do równie wspaniałego filmu, dumna lecz wyważona patetycznie, epicka w swej urzekającej dyskretności. Osobiście uważam, że James zasługiwał na Oscara za tą partyturę w owym pamiętnym roku 1995. Niestety nominacja Braveheart odebrała z pewnością lwią część głosów Akademii rozbijając szanse tego kompozytora, co w rezultacie skończyło się dosyć przypadkowym nagrodzeniem Balcova za Il Postino. *aria Recenzję napisał(a): Rafał Mrozowski (Inne recenzje autora)
Wczytywanie ...
Lista utworów:
1. Main Title - 2:33
2. Lunar Dreams* - 2:39
3. "All Systems Go" - The Launch - 10:19
4. Docking* - 2:21
5. Master Alarm - 3:04
6. Into the L.E.M. - 5:08
7. The Darkside of the Moon - 5:17
8. Carbon Dioxide* - 5:42
9. Manual Burn* - 1:52
10. "Four More Amps"* - 3:20
11. Re-Entry & Splashdown - 9:06
12. End Credits - 6:59
Razem: 58:31
*niepublikowany wcześniej materiał |
|