Jednym z najsłabszych i najdziwniejszych filmów, do których Jerry Goldsmith napisał muzykę była familijna komedia science - fiction Mom and Dad Save the World w reżyserii Grega Beemana. Jest to ?uczłowieczona? wersja Kaczora Rogersa, która z pewnością spodoba się widzom do lat 10 (no, może trochę mniej). Początek lat 90-tych to okres, w którym 64-letni Jerry Goldsmith był jak ?doskonale naoliwiona maszyna?. W interesującym nas roku 1992 napisał ilustrację aż do 8 filmów! To był nadal czas, w którym kompozytor rzadko kiedy odmawiał propozycjom producentów i reżyserów. Goldsmith nie raz pisał muzykę do beznadziejnych nawet filmów, ale to co mnie zawsze wtedy zaskakiwało, to inspiracja której mu nie brakowało. Nie brakło jej także przy ?niewypale? rodzaju Mom and Dad Save the World. Niewykluczone, że stary mistrz chciał nieco odpocząć po mrocznym thrillerze Paula Verhoevena Basic Instinct. Z pomocą ?The National Philharmonic Orchestra? stworzył bardzo dojrzałą, a przy tym doskonale oddająca familijny i groteskowy charakter filmu partyturę. Dominuje w niej brzmienie symfoniczne, zaś sama ilustracja przypomina w dużym stopniu muzykę, jaką Goldsmith pisał do zwariowanych nieraz komedii Joe Dantego.
Klimat obecny na 40-minutowym albumie w pełni odzwierciedla styl Goldsmitha. Są tu zarówno elementy ?stare?, tradycyjnie funkcjonujące w jego komediach, a więc: brzmienie klasyczne z dominującą sekcją smyczkową i szeroką gamą instrumentów dętych drewnianych, trochę jazzu, nieodzownej akcji z potężniejszym brzmieniem orkiestry, gdzie mocnej odczuwamy obecność sekcji dętej blaszanej i instrumentarium perkusyjnego oraz melodyjnych tematów przewodnich. Z elementów ?nowych? mamy tu: trochę dziwną, á la dyskotekową produkcję przypominającą nieco żartobliwą wersję tańca Wikingów, trochę nietypowych sampli elektronicznych oraz równie humorystyczny ?marsz? Czarnego Charakteru z obecnym chórem. Zróżnicowanie na soundtracku jest całkowite - liryka, akcja, jazz, lekki ?suspense?, zróżnicowane brzmienie syntetyczne oraz ?eksperymenty? muzyczne.
Najlepszą częścią partytury jest temat główny rozpisany na całą orkiestrę, w którym na przemian jest on prezentowany przez sekcję instrumentów dętych blaszanych i smyczkowych, a całości towarzyszy akompaniament wojskowych werbli. Trochę szkoda, że nie jest on zbyt eksponowany w tej wersji przez te 40 minut - Meet Spengo. Nie brakuje natomiast niezwykle zróżnicowanych jego odmian. Bardzo ciekawą jego wariację słyszymy w The Death Ray Laser, gdzie poprzez odpowiednie zwolnienie tempa, cały temat nabrał barwy lekkiego i melodyjnego ?suspense`u?, a gdy jeszcze kompozytor dodał jazzowo brzmiący fortepian, obraz utworu zmienił się całkowicie. W Morning Paper / The Abduction temat w formie ?lekkiego? marszu był prowadzony przez trąbkę, zaś przy Target Practice został on zaaranżowany na w pełni wojskowy marsz z dominującymi smyczkami i werblami oraz podającymi takt dęciakami. Z kolei Flight Home to dynamiczna i wzniosła wariacja tematu na sekcję smyczkową (poprzedzają ją fanfary na instrumenty dęte blaszane). Mroczną wersję na dęciaki - trąbki, puzony i tubę mamy w Gathering Forces. Jest tu też szybka aranżacja marszowa. W ogóle utwór ten to jego prawdziwa składanka - słychać w nim co najmniej 4 różne jego odmiany. Także finał to rozwinięcie tematu głównego na sekcję smyczkową z krótkim finiszem - On The Roof.
Na soundtracku mamy tradycyjnie temat liryczny - jak zwykle jest to miła dla ucha melodia, choć nie prezentuje zbyt wysokich lotów. Najczęściej Jerry przedstawia go w wykonaniu syntetycznego fortepianu w towarzystwie nieodzownej tutaj subtelnej sekcji smyczkowej: Morning Paper / The Abduction, Family Talk, The Lub - lubs, The Needle - rolę przewodnią przejmuje flet i *smyczki, i podobnie jak poprzednik I Love My Wife. Ciekawym rozwiązaniem jest obecność jazowego fortepianu, który uzupełniał motywy romantyczne - The Death Ray Laser, True Power i Gathering Forces.
Mnóstwo w ilustracji tej możemy za to usłyszeć najrozmaitszej formy muzyki klasyfikowanej jako ?Mickey - Mousing?. Słychać tu praktycznie każdą sekcję orkiestry plus elektroniczne sample. Nie ma utworu na tej płycie, gdzie nie byłby on obecny. Pełni on zróżnicowaną rolę. Zarówno uzupełnia temat przewodni, który często jest w podobny sposób aranżowany - The Death Ray Laser, Photo Session, True Power, Target Practice i Misunderstood, jak również pełnią rolę melodyjnego ?suspensu? oraz muzyki akcji. Innym kompozytorem, który podobnie używa tego rodzaju ilustracji jest Alan Silvestri, jednak u Goldsmitha ?Mickey - Mousing? jest mniej ?podsłodzony?, chociaż stosowane *orkiestracje są podobne - The Death Ray Laser Photo Session, Morning Paper / The Abduction, True Power i Gathering Forces.
Nie brakło tu też muzyki akcji, choć nie dominuje ona na soundtracku; raczej pojawia się jako część składowa poszczególnych utworów, gdzie ponadto mamy różną formę ?Mickey - Mousing? i tematów przewodnich. Jej konstrukcja i barwa przypomina zupełnie ?dojrzały? film sensacyjny, a nie familijną komedię. Prym wiedzie przede wszystkim rozbudowana sekcja dęta blaszana i dynamiczny podkład perkusyjny. Na jego potrzeby Goldsmith napisał prosty konstrukcyjnie temacik akcji na sekcję dętą - Morning Paper / The Abduction, najlepszy na płycie i niemal w całości poświęcony ?action score? The Lub - lubs: słyszymy tu prowadzącą sekcję blaszaną, prujące smyczki, eksplodującą perkusję, po prostu typowy Goldsmith akcji; True Power, bardzo dostojną i stonowaną odmianę tematu akcji mamy w The Needle, gdzie towarzyszy on tematowi lirycznemu, The Flight Home i Misunderstood, w którym Goldsmith tradycyjnie już dostosował temat główny na potrzeby kina akcji.
Na płycie mamy też dwa ?eksperymenty? muzyczne kompozytora. Chóralny hymn ?Czarnego Bohatera? Tod, The Destroyer, który brzmi niezwykle ironicznie, podobnie jak sama sylwetka Złego Imperatora. I chyba największe zaskoczenie - Rebel Dance: tytułowy taniec plemienny z mnóstwem syntetycznej perkusji i zabarwionego żartobliwie podkładu różnych instrumentów dętych - fletów i trąbek.
Choć sam film jest po prostu infantylny, muzyką jaką stworzył Jerry Goldsmith już nie. Brzmi jak do ?normalnej? komedii, ze wszystkimi swoimi walorami. Dostarczy na pewno miłych wrażeń przy słuchaniu. Kto lubi partytury tworzone przez Goldsmitha do komedii Joe Dantego, na pewno znajdzie to czego szuka w Mom and Dad Save the World. Nie występuje tu żadna dłużyzna. Słucha się jej spokojnie i lekko, od utworu do utworu. Prócz miłych dla ucha tematów - głównego i lirycznego, sporo mamy tutaj zabawy z wszechstronnie zaaranżowanym ?Mickey - Mousing?, sporadycznie słyszymy także subtelne, jazzowe wejścia fortepianu; nie brakuje także muzyki akcji. To naprawdę solidny, choć niezbyt odkrywczy soundtrack prezentujący dobre połączenie kina familijnego i przygodowym. Soundtrack ukazał się nakładem Varese Sarabande Records w dniu 18 sierpnia 1992 roku, zaś film zadebiutował 24 lipca. p.s. Istnieje również *bootleg z 35 kompozycjami, co daje ponad 54 minuty muzyki, niestety nienajlepszej jakości. *aria *action score Recenzję napisał(a): Szymon Jagodziński (Inne recenzje autora)
Lista utworów:
1.Meet Spengo - 2:43
2.The Death Ray Laser - 2:30
3.Morning Paper / The Abduction - 4:18
4.Photo Session - 1:48
5.Family Talk - 1:22
6.Tod, The Destroyer - 0:42
7.The Lub - lubs - 2:48
8.True Power - 2:24
9.The Needle - 3:19
10.Target Practice - 2:01
11.Rebel Dance - 1:10
12.I Love My Wife - 1:38
13.Gathering Forces - 5:48
14.Misunderstood - 4:45
15.The Flight Home - 2:11
16.On The Roof - 0:57
Razem: 40:34
Dyrygent: Jerry Goldsmith
Orkiestracje: Alexander Courage |
|