Z dużym zainteresowaniem śledzę kolejne "kroki" Joela Goldsmitha w świecie muzyki filmowej - zwłaszcza od czasu gdy zmarł Jerry Goldsmith, ojciec tego twórcy. Twórczość syna wielokrotnie była porównywana z kompozycjami ojca - słusznie lub nie - ale to właśnie jest główny powód mojego zainteresowania tym kompozytorem. Nie przyjdzie nam już posłuchać nowej partytury wielkiego Jerry`ego. Dlatego te niezapomniane emocje, których wielokrotnie mi dostarczał, próbuję odnaleźć u Joela - często z powodzeniem.
"Stargate: Atlantis" to kontynuacja wielkiego filmowego jak i serialowego hitu sprzed kilku lat. Joel Goldsmith pisał muzykę do pierwszego serialu: "Stargate SG-1", ale "okazjonalnie". Tu natomiast był głównym kompozytorem, a jego temat przewodni nominowano do nagrody Emmy. Temat ten to zdecydowanie najmocniejszy aspekt wydanej przez Varese Sarabande partytury. Można by go określić jako skrzyżowania motywów z "SeaQuest" i "Star Treka" - jest to potężna i dynamiczna melodia utrzymana w militarystyczno-przygodowym klimacie. Obecna jest jednak tylko w początkowym utworze - "Main Title" - i w końcówce albumu.
Goldsmith buduje epicki klimat także w innych utworach, np. w: "Atlantis Takes Flight", "Gate To Atlantis" czy w znakomitym "The Rising", często stosując drobne orkiestracyjne nawiązania do muzyki Davida Arnolda z filmowego pierwowzoru serialu TV. Natomiast zupełnie inną atmosferę wprowadzają "Atlantis Wakes" czy "Tayla`s Village". Ten pierwszy to niemal w całości elektroniczny, bardzo spokojny utwór, który natychmiast kojarzy się z podwodnym światem wykreowanym w serialu. "Tayla`s Village" jest równie spokojny, lecz poprzez etniczne instrumentarium nabiera nieco innego charakteru - prostego, "tubylczego".
Po takich utworach, rozpisanych z epickim rozmachem, mogłoby się wydawać, że "Gwiezdne Wrota: Atlantyda" posiada wszelkie cechy wyjątkowo udanej partytury. Ale niestety ma ona też poważne minusy, a są to przede wszystkim: "underscore" oraz muzyka akcji - a w zasadzie jej brak! Właściwie "prawdziwymi" kompozycjami do scen akcji są jedynie: "Rogue Drone", "Wraith Abductions" oraz "Dart Battle". W innych utworach tempo czasem zostaje "podkręcone", ale niestety dominuje chłodne i *dysonujące brzmienie. Muzyka akcji nie jest mocną stroną tego albumu. Natomiast wspomniany underscore, to utwory: "Messages", "Weir Speaks", "The Hologram" czy "Wraith Lair". Pomimo pewnych ciekawych elementów, są to kompozycje pisane stricte pod obraz. Budują napięcie lecz "ciągną się" i nie osiągają kulminacji.
Kompozycje Joela są solidne, chwilami znakomite, jednak jako całość nie mają na tyle silnego oddziaływania, aby "zmusić" do częstych powrotów do tego albumu. Zdecydowanie brakuje tu bardzo dobrej muzyki akcji. "Gwiezdne wrota: Atlantyda" to pozycja, którą można polecić przede wszystkim fanom serialu. Myślę, że również fani Jerry`ego Goldsmitha znaleźli by tu co nieco dla siebie. Styl Joela bez wątpienia posiada cechy, które nabył od ojca. Chodzi przede wszystkim o *orkiestracje i sposób budowania muzyki akcji. Często można tu usłyszeć drobne brzmieniowe nawiązania do "Star Treka" czy nawet do "Pamięci absolutnej". Ogólnie jednak nie jestem w stanie wystawić Stargate: Atlantis oceny powyżej przeciętnej.
Recenzję napisał(a): Łukasz Remiś (Inne recenzje autora)
Wczytywanie ...
Lista utworów:
1. Main Title - 1:06
2. Atlantis Takes Flight - 1:44
3. Rogue Drone - 2:32
4. Messages - 2:33
5. Weir Speaks - 2:32
6. Gate To Atlantis - 2:30
7. Atlantis Wakes - 3:34
8. Tayla`s Village - 1:16
9. Wraith Abductions - 3:22
10. The Hologram - 2:18
11. The Rising - 3:44
12. Wraith Lair - 5:24
13. Dart Battle - 3:31
14. The Rescue - 2:38
15. O`Neill Inbound - 1:26
16. Our New Home, Atlantis - 2:01
Razem: 42:11 |
|
