Wszyscy jesteśmy Chrystusami

Płytę dostarczyła firma:

Filmy Marka Koterskiego nigdy nie schodziły ponad równy, przyzwoity poziom. Nie inaczej, a nawet i lepiej, jest z jego najnowszym obrazem - "Wszyscy jesteśmy Chrystusami". Jest to kolejna już część przygód Adasia Miauczyńskiego. Poprzedni film - "Dzień świra" stał się niebywałym sukcesem kasowym. Jednym z przyczyn uznania była na pewno fenomenalna gra Marka Kondrata i niesamowitego Michała Koterskiego (syn reżysera) w roli Sylwusia Miauczyńskiego. Już dziś dialogi z tego filmu są w kanonie polskiej kinematografii. W tym roku Marek Koterski postanowił przedstawić widzom jeszcze jedną przygodę rodziny Miauczyńskich. Ku zaskoczeniu wszystkich film jest zupełnie odmienny od poprzednich. Reżyser, jak sam stwierdził, pracował nad scenariuszem i filmem kilkanaście lat, zbierając doświadczenia i budując jak najlepszą koncepcję dla tego obrazu. W filmie Koterski ukazuje historię życia rodziny Miauczyńskich, we wspomnieniach syna Adasia Miauczyńskiego - Sylwka. Przedstawiony jest problem alkoholizmu, niestety tak dobrze znany w naszym kraju i polskich rodzinach. Wyszła z tego gorzka historia, momentami przerażająca, szokująca niestety szczerością. "Wszyscy jesteśmy Chrystusami" to jeden z najlepszych polskich filmów jakie miałem okazję oglądać w ostatnich latach, i osobiście uważam, że każda polska rodzina powinna z tym tytułem się zapoznać.

Przez te wszystkie lata, przez które podziwialiśmy przygody Adasia Miauczyńskiego, nie mieliśmy okazji posłuchać z nich muzyki. Na szczęście przy okazji debiutu kinowego najnowszej odsłony przygód Adasia, firma Vision Music wydała album, będący swoistego rodzaju retrospektywą muzyczną. Płyta zawiera muzykę z filmów "Ajlawju", "Dzień świra" oraz przede wszystkim z "Wszyscy jesteśmy Chrystusami". Autorem muzyki do wszystkich tych filmów jest Jerzy Satanowski. Kompozytor ten polskim słuchaczom muzyki filmowej jest dość mało znany, z racji znikomej ilości wydanych płyt z dość obszernej filmografii tego twórcy. Szkoda, bo to jeden z najciekawszych kompozytorów, stale czynnie działający na polskiej scenie teatralnej oraz filmowej. Wysoko ceniona jest jego muzyka do dwóch pierwszych części polskiej "Ekstradycji" oraz do "Bożej podszewki". Za muzykę do "Dnia świra" odebrał prestiżowego "Orła" na festiwalu filmowym w Gdyni. Kompozytor stworzył do tych obrazów dzieła nieszablonowe pod względem aranżacyjnym i brzmieniowym.

Muzyka Satanowskiego nie należy do specjalnie skomplikowanym pod względem orkiestracji czy instrumentariów. Jego muzyka wykonywana jest zwykle przez kameralną orkiestrę. Nie inaczej jest w przypadku "Wszyscy jesteśmy Chrystusami". Album otwiera spokojny temat przewodni z najnowszego filmu Koterskiego. Rozpoczynające skrzypce mogą nawet nasunąć skojarzenia z muzyką klasyczną. Warto wspomnieć, że partie gitarowe wykonuje tutaj Marek Napiórkowski, jeden z lepszych polskich gitarzystów, często zapraszany przez polskich kompozytorów do pomocy przy wykonywaniu ścieżek dźwiękowych. Później słyszymy już typowo jazzowa kompozycję z "Ajlawju" - saksofon, kontrabas i instrumenty klawiszowe (na których notabene gra sam Satanowski) grają skoczną, interesująca melodię. Nastrój nostalgii i zadumy budują szczególnie utwory z "Wszyscy jesteśmy Chrystusami" - główną linię melodyczną wyznacza tu klarnet, skrzypce czy obój. Z biegiem upływających minut na krążku muzyka zmienia swój styl. Jest to według mnie jeden z minusów płyty - rozmieszczenie utworów z danych filmów, gdzie w jednym muzyka była stricte jazzowa, skoczna, a z innego bardzo wyciszona, spokojna i melodyjna nieznacznie burzy harmonię płyty. W utworze "Stała Matka" usłyszymy natomiast chór, który dodatkowo nadaje muzyce sakralnego brzmienia. Powiew nowoczesności na tej płycie to przede wszystkich "Rap Żałobny" (doskonałe wykonanie przez Marka Kondrata) czy w "Aj Law Hiphop". Sprawnie okraszone delikatną elektroniką i nowoczesnym brzmieniem. Na koniec wydawca zaserwował nam bonusowe tracki - aranżacje słynnego "Preludium h-moll" Chopina w wykonaniu Satanowskiego, oraz jego suitę z "Domu wariatów", która to jest chyba najbardziej rozbudowanym fragmentem płyty, z dużą dawką różnorakich instrumentów, które nakreślają szybkie tempo utworu.

Ten kompilacyjny album z muzyką z filmów Kotereskiego jest według mnie płytą trochę nierówną - nieharmonijną i niespójną. Brak na niej dużej części muzyki. Materiał ten nie od razu trafia w "uszy słuchacza". Osoby, które znają inne prace tego kompozytora, mogą czuć się zawiedzione, i nie będzie to błędne odczucie. Jedną z niewątpliwych zalet tej płyty jest jej niska cena - oscylująca w okolicach 20 PLN. Ja do tego krążka nie będę zbyt często powracał. Jest to dla mnie kolejna przygoda z polską muzyka filmową, przygoda po której został lekki niedosyt i po której wolę po raz kolejny sięgnąć po poprzednie, o wiele lepsze prace tego kompozytora. Na zakończenie napiszę, że mimo wszystko dobrze, iż ten album ujrzał światło dzienne na naszym umęczonym brakiem wydań polskiej muzyki filmowej rynku fonograficznym. Oby więcej rodzimych płyt w naszych sklepach. ^*aria ^*bas

Tweet