Jednym z najbardziej poruszających filmów, jakie ostatnio obejrzałem, jest Święty z Fortu Waszyngtona Tima Huntera. Opowiada on o dwóch pokrzywdzonych przez los i odtrąconych przez rodziny ludziach - chorym na schizofrenię młodym chłopaku Matthew i cierpiącym na ból nogi weteranie z Wietnamu, Jerry`m - którzy poznali się w przytułku dla bezdomnych, zwanym Fortem Waszyngtona. Rządzony przez bezwzględnych i w dodatku chronionych przez policję, chuliganów, przytułek okazał się bardzo niebezpiecznym miejscem dla wątłego Matthew. Na szczęście znalazł on wsparcie w Jerry`m, który ochraniał go przed brutalnymi atakami i udzielał rad, jak ustrzec się przed kradzieżą. Tak powstała między nimi ojcowsko-synowska więź, która pozwoliła im przeżyć jeszcze trudniejsze chwile, kiedy narazili się chuliganom i dla własnego bezpieczeństwa musieli opuścić Fort. Wspierali się w pracy (myciu szyb samochodów), pomagali w przezwyciężaniu swoich chorób i snuli marzenia o lepszej przyszłości. Film oprócz wzruszającej fabuły ma wiele ukrytych symboli, niosących wyraźne przesłanie. Niemałe emocje wywołują u widza także bardzo sugestywne kreacje aktorskie Matta Dillona i Danny`ego Gloovera, który podobno sam przez kilka dni żył na ulicy, aby lepiej wczuć się w psychikę bezdomnych.
Muzykę do Świętego z Fortu Waszyngtona napisał James Newton Howard. Podkreśla ona emocje i uczucia bohaterów obrazu, takie jak samotność, smutek, niepewność, czy lęk, a także pełni funkcję symboliczną - ilustruje Nowy Jork jako swoistą dżunglę. Kompozytor użył do tego celu afrykańskich instrumentów perkusyjnych. Jego partyturę charakteryzują również ładne, melancholijne tematy oraz mocna, nieraz dość tandetna elektronika.
Wszystko to usłyszymy już w pierwszym utworze płyty, wydanej przez Varese Sarabande, Main Titles. Rozpoczyna go spokojna, smutna melodia syntezatora o ciepłej, nosowej barwie dźwięku, oparta na kilku rozłożonych akordach, w brzmieniu podobnych do wibrafonu. Po jej wybrzmieniu wchodzi głęboka gitara basowa i frazy przejmują skrzypce, a *kontrapunktują im piękne, jazzowe motywy chropowatej trąbki. Instrument ten nadaje muzyce sporej emocjonalności i przestrzeni brzmieniowej oraz doskonale oddaje klimat brudnych dzielnic Nowego Jorku. Należy powiedzieć, że omawiany temat jest jednym z najmocniejszych punktów score`u Howarda, gdyż właśnie w nim znajdziemy największy ładunek emocjonalny. W ?Main Titles? kończą go bardzo poruszające współbrzmienia kwintetu smyczkowego. Zaraz potem słyszymy perkusyjno-syntezatorowy łącznik z uwypuklonymi prostymi motywami wibrafonu i akompaniującą grzechotką. Wraz z wejściem syntetycznego chóru wprowadza on do groźniejszej wyrazowo części, granej przez niepokojący kwintet smyczkowy i delikatną gitarę basową. Ciekawie prezentują się tu leniwie przeciągane akordy, w których słyszalny jest subtelny obój, nadający im tajemniczości. Pod koniec utworu dochodzi do zmiany klimatu na weselszy, a nawet beztroski, o charakterze przywodzącym na myśl afrykańskie plenery - to właśnie muzyczne odzwierciedlenie wielkiej metropolii. Kompozytor położył tu nacisk na rytmikę. Słyszymy nakładające się na siebie rytmy rozmaitych instrumentów perkusyjnych, takich jak *bongosy, marimba, a urywaną melodię prowadzi fletnia pana.
Podobne instrumentarium występuje też w Sewing Money. Tam dochodzi jednak bardziej wyrazisty temat, na początku grany przez denerwujący, bo tandetny syntezator, lecz zaraz przejmuje go kwintet z obojem. Akompaniuje gitara elektryczna. Utwór, mimo swej lekkiej kiczowatości, uważam za przyjemny w odbiorze, również w oderwaniu od obrazu. Niestety nie o wszystkich mogę to samo powiedzieć. Tam gdzie mamy melancholijny klimat, słyszymy tematy z ?Main Titles?, albo intrygującą trąbkę z poruszającą podstawą kwintetu (np. Rosario), muzyki słucha się bardzo dobrze. Ale kiedy pojawia się agresywna elektronika, trochę w stylu Miami Vice Jana Hammera (Back to the Shelter), płyta przestaje być przyjemna w odbiorze. Wyjątkowo żenująco prezentuje się także syntezatorowy temat, który rozpoczyna End Titles - popowa tandeta. Na szczęście taka stylistyka nie dominuje w dziele Howarda, co nie zmienia faktu, że album trzeba przewijać.
Patrząc przez pryzmat kariery Jamesa Newtona Howarda, Święty z Fortu Waszyngtona nie należy do wybitnych osiągnięć artysty. Mimo to myślę, że ze względu na klika bardzo ciekawych elementów warto po niego sięgnąć. Ale chyba lepiej po obejrzeniu filmu. Recenzję napisał(a): Aleksander Dębicz (Inne recenzje autora)
Wczytywanie ...
Lista utworów:
1. Main titles - 04:42
2. Sewing money - 04:46
3. Rosario - 04:40
4. The rainstorm - 03:11
5. Matthew takes a picture - 03:21
6. Back to the shelter - 02:32
7. Matthew`s casket - 02:22
8. End titles - 04:25
Razem: 29:59
Dyrygent: James Newton Howard
Orkiestracje: James Newton Howard |
|